„Imieniny” i „urodziny” systemu komunistycznego w Polsce

opublikowano: 2008-02-12 15:45
wolna licencja
poleć artykuł:
Tłumy ludzi urzędowo zwolnionych z codziennych zajęć, skoncentrowane w jednym miejscu i gotowe na spędzenie czasu w miłej, spokojnej, rodzinnej atmosferze. Mimo że te słowa brzmią jak wstęp do sielankowej opowieści, to nim nie są. Dwie największe celebry PRL-u: Święto Pracy (1 maja) i Święto Odrodzenia (22 lipca) służyły aparatowi władzy do cementowania wartości socjalistycznego społeczeństwa.
REKLAMA

Pojęcie święta jest jednym z bardziej złożonych i niejednoznacznych terminów w antropologii. Są z nim nierozerwalnie złączone słowa: rytuał, ceremonia, obrzęd, obchody. Dla uproszczenia można przyjąć synonimiczne znaczenie tych pojęć. Świętem zatem nazwalibyśmy dzień, na ogół wolny od pracy, ustanowiony dla upamiętnienia i celebrowania wydarzenia religijnego lub społeczno-politycznego. Pierwotnym źródłem święta jest religia. Święta obchodzone przez określone społeczności układają się w pewien kalendarz, którego rolą jest porządkowanie czasu. Ma ono też rolę integracyjną.

Świetlisty cel siłą przewodnią radosnego pochodu – pierwsza strona „Dziennika Bałtyckiego” z 2 maja 1972 roku.

W Polsce Ludowej z panteonu około 70 świąt wyłoniły się, jak już wspomniano, dwa najważniejsze: 1 maja, nazywany „imieninami ustroju” oraz 22 lipca czyli „urodziny systemu”.

Międzynarodowe święto klasy robotniczej wprowadziła w życie II Międzynarodówka w roku 1889. Obchodzone miało być ono 1 maja, czyli w dniu wybuchu strajku robotników rzeźni miejskich w Chicago. Manifestacja walczących o ośmiogodzinny dzień pracy robotników została brutalnie stłumiona przez policję. Kolor krwi robotników miał stać się odtąd kolorem krwawiącego i walczącego o swoje prawa proletariatu. W Polsce dzień święta 1 maja miał długie, bo sięgające jeszcze okresu międzywojennego tradycje. Robotnicy manifestujący przed rokiem 1939 walczyli o swoje prawa, domagając się poprawy warunków pracy i płacy. Komuniści, którzy przejęli władzę w Polsce, chcieli wystąpić w roli ich spadkobierców. Oficjalne ustanowienie dnia 1 maja jako święta nastąpiło dopiero w roku 1950. Jednak już wcześniej nie było wątpliwości, że Święto Robotnicze jest najważniejszym z polskich świąt.

Zasadniczym punktem uroczystości majowych był pochód. Brali w nim udział wszyscy najważniejszy dygnitarze państwowi (gdy pochód odbywał się w stolicy) lub regionalni (w lokalnych odmianach obchodów). Władze robiły wszystko, by pochód był jak najbarwniejszy i jak najbardziej spektakularny. Punktem centralnym każdych obchodów była „trybuna honorowa” – służyła ona do prezentacji wspomnianych dygnitarzy oraz do ich auto-promocji. „Ludowo – robotniczym” akcentem każdej trybuny było zaproszenie na nią „zwykłych” ludzi, którzy w domyśle musieli spełniać jeden warunek – należeć do PZPR bądź ściśle z nią współpracować.

Prezentacja dygnitarzy przy wykorzystaniu pierwszomajowej trybuny honorowej. („DB” 2.V.1972)

„Odwilż” roku 1956 przyniosła kosmetyczne zmiany w obchodach świąt państwowych. Sporządzone wtedy wytyczne dotyczące pochodów i akademii mówiły o ograniczaniu liczby portretów przywódców partyjnych, którymi w latach ubiegłych bogato dekorowano

sale i transparenty. Podkreślano, że udział „społeczeństwa” w pochodach ma się opierać na całkowitej dobrowolności. Nie zmieniało to faktu, że święto majowe po roku 1956 było taką samą tubą propagandową, jak przed tym rokiem.

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt, charakterystyczny dla opisywanego święta – zaledwie dwa dni po 1 maja następował dzień rocznicy ogłoszenia Konstytucji 3 maja. Władze komunistycznej Polski zabroniły obchodów rocznicowych z okazji powstania drugiej na świecie i pierwszej w Europie ustawy konstytucyjnej. Było to spowodowane obrzydzeniem aparatu PZPR do wszystkiego co samorządne, demokratyczne, suwerenne i antyrosyjskie. Drugą przyczyną była obawa przed konkurencją dla dnia 1 maja. Oficjalna delegalizacja Święta Konstytucji nastąpiła jednak dopiero w roku 1951. Stało się to na skutek sytuacji sprzed pięciu lat, podczas której w Krakowie rozpędzono patriotyczną manifestacje studentów i uczniów szkół średnich. Odtąd aparat władzy wiedział, że wśród peerelowskich świąt nie ma miejsca dla 3 maja.

REKLAMA

Symboliczna w materii niewygody władz, spowodowanej bliskością 1 i 3 maja, może stać się scena z serialu Stanisława Barei „Alternatywy 4” (odc. 6 pt. „Gołębie”). Dzielnicowy Parys tłumaczy w tej scenie gospodarzowi domu Aniołowi jak należy zorganizować przyozdobienie bloku w sztandary narodowe na 1 maja. Obaj rozmówcy rozumieją się do pewnego momentu, ale gdy gospodarz zaczyna mieć wątpliwości w pewnej kwestii, z ust sierżanta padają znamienne słowa: Drugiego [maja] to jeszcze mogą sobie wieczorem [flagi] wisieć, ale żeby mi trzeciego to żadna nie wisiała. Rozumiemy się!?

Społeczeństwo manifestuje – oznajmia podpis pod zdjęciem. („DB” 2.V.1972)

Drugim naczelnym świętem PRL było Święto Odrodzenia – 22 lipca. Zostało ono ustanowione na mocy ustawy sejmowej z dnia 22 lipca 1945r. Mówiła ona (art. 1), że celem Narodowego Święta Odrodzenia Polski jest upamiętnienie po wsze czasy odrodzenia niepodległego i demokratycznego państwa polskiego. Jednocześnie nowe władze zniosły święto 11 listopada, które od lat 30. było obchodzone jako najważniejsza uroczystość państwowa, będąca symbolem niepodległej Polski.

W praktyce chodziło o odsunięcie wspomnień o niepodległości uzyskanej drogą militarną i dyplomatyczną (1918 rok), na rzecz wprowadzenia w potoczne myślenie doniosłości czynu instalacji sowieckiej agentury w Polsce. 22 lipca bowiem to data audycji moskiewskiego radia, które w swoim komunikacie mówiło o powstaniu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Struktury PKWN powstały z przebywających w Moskwie przedstawicieli Krajowej Rady Narodowej, Centralnego Biura Komunistów Polskich oraz Związku Patriotów Polskich. Na czele nowopowstałego komitetu stanął Edward Osóbka-Morawski. Iluzoryczność nadania komitetowi charakteru koncyliacyjnego (np. niekomunistyczny działacz ludowy Andrzej Witos) nie zmieniła faktu, że na jego czele stali radykalni komuniści pokroju Wandy Wasilewskiej, Stefana Jędrychowskiego czy Stanisława Radkiewicza.

Dumny i patriotyczny nagłówek okolicznościowego artykułu – kliknij, aby przeczytać („DB” 21-22.VII.1980).

Mimo niekorzystnego terminu (22 lipca to czas wakacji szkolnych, stąd utrudniony gremialny udział szkół w obchodach) władze w doskonały sposób radziły sobie z przyciąganiem potencjalnych widzów. Początkowo służyły ku temu wielkie parady obfitujące w pokazy gimnastyczne ukazujące tężyznę fizyczną socjalistycznego społeczeństwa lub pokazy artystyczne. Kroczących w paradach witali, podziwiali i oklaskiwali dygnitarze z trybun honorowych.

Technika organizacji obchodów 22 lipca zmieniła się na przełomie lat 60-tych i 70-tych. Od tego momentu możemy mówić o pewnej lekkości, innowacyjności oraz zelżeniu dyscypliny wokół obowiązkowej obecności na obchodach. Nie oznacza to jednak, że święto lipcowe straciło swoją podstawową funkcję, nadal będąc propagandową tubą PRL-u. Z tą tylko różnicą, że główną atrakcją 22 lipca nie był już pochód. Zrezygnowano z niego na rzecz turniejów i widowisk sportowych, które w wyraźny sposób przypominały o narodzinach systemu komunistycznego w Polsce.

22 lipca stanowił również doskonałą okazję do oddawania do użytku dużych inwestycji (np. Trasa W-Z 1949 r., Port Północny 1974 r.), podpisywania przełomowych aktów (Konstytucja z 1952 r.) czy prezentowania „ludzi komunizmu” w glorii bohaterów narodowych (udekorowanie Leonida Breżniewa Krzyżem Virtuti Militari w 1974 r.). Rodząca się w Polsce demokracja nie zostawiła jednak miejsca dla tego smutnego święta. Decyzją Sejmu Kontraktowego zostało ono zniesione dnia 6 kwietnia 1990 roku.

Bibliografia:

Prasa:

  1. „Dziennik Bałtycki”, nr 157 (10990), 21-22 lipca 1980
  2. „Dziennik Bałtycki”, nr 103 ( 8642), 2 maja 1972.

Opracowania:

  1. Duda - Dudkiewicz W., Kultowy Peerel, Warszawa 2004.
  2. Dytman – Stasieńko A., 1 maja w PRL. Święto zawłaszczonych znaczeń. Ideologia, rytuał, język, Wrocław 2006.
  3. Jaczyńska A., Lipcowe Święto, „Biuletyn IPN”, nr 7, Warszawa 2007.
  4. Kownacki A., Czy było warto? Wspomnienia, Lublin 2000.
  5. Mała encyklopedia wiedzy politycznej, pod red. M. Chmaja i W. Sokoła, Toruń 2002.
  6. Rozmowa Barbary Polak z Piotrem Osęką , „Biuletyn IPN”, nr 7, Warszawa 2007.
  7. Świętochowska – Bobowik E., Na 1 maja…, „Biuletyn IPN”, nr 7, Warszawa 2007.
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Karol Nawrocki
Doktor nauk humanistycznych, absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Gdańskiego, p.o. dyrektora Muzeum II Wojny Światowej. Od 2009 roku jest pracownikiem gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, w którym od 2014 r. zajmuje stanowisko Naczelnika Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej. Jest autorem i redaktorem książek oraz artykułów naukowych i publicystycznych z zakresu najnowszej historii Polski. Jest znanym na Pomorzu społecznikiem nagradzanym wieloma odznaczeniami środowisk kombatanckich i patriotycznych. Jest także Przewodniczącym Koalicji na Rzecz Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Gdańsku. Za zaangażowanie społeczne, działalność edukacyjną i charytatywną został głosami czytelników „Dziennika Bałtyckiego” wybrany Osobowością Gdańska i Pomorza roku 2016.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone