„Bracia i siostry z Polski…”. Kościół katolicki we Francji a 13 grudnia 1981 roku

opublikowano: 2008-08-09 18:35
wolna licencja
poleć artykuł:
Wprowadzenie w Polsce stanu wojennego odbiło się szerokim echem w całej Francji. Jednym z animatorów takiej pomocy stał się francuski Kościół katolicki, organizacje polskiego Kościoła we Francji i ogół wiernych.
REKLAMA

Zobacz też: Stan wojenny w Polsce 1981–1983

Reportaże o interwencji militarnej w Polsce, które zaczęły pojawiać się we francuskiej prasie od 14 grudnia 1981 roku, dawały obraz beznadziei ale przede wszystkim mówiły o zamachu na najbardziej podstawową wartość jaką jest wolność. Nic więc dziwnego, że wprowadzenie 13 grudnia stanu wojennego w Polsce odbiło się szerokim echem w całej Francji i naznaczyło bardzo mocno środki masowego przekazu, wpływając na całą opinię publiczną. Postrzegano ówczesną Polskę jako kraj jeszcze bardziej odizolowany (nie tylko przez żelazną kurtynę), gdzie wzrastało poczucie strachu, niepewności i brakowało podstawowych dóbr.

Nieustanne powtarzanie tych informacji budziło w społeczeństwach Europy, i nie tylko, chęć pomocy Polakom w tym trudnym okresie. Nie inaczej zachowali się Francuzi, co stało niejako w opozycji do oficjalnego stanowiska rządu. Pomoc ta objawiała się na wielu płaszczyznach, inicjowały ją różne środowiska i rozmaicie przebiegała. Przede wszystkim miała jednak stać się zjawiskiem bardzo konkretnym, nieograniczonym do wyrazów współczucia i manifestacji czy gołosłownych pytań: co zrobić dla Polski? Jednym z animatorów takiej pomocy we Francji stał się Kościół katolicki. Przez to pojęcie należy jednak rozumieć nie tylko Kościół francuski, ale także organizacje polskiego kościoła obecne we Francji, jak również ogół wiernych.

Głównym przedmiotem refleksji należy uczynić problem organizacji, rodzaju i roli, jaką pełniła owa pomoc oraz stosunków i współpracy między dwoma ośrodkami Kościoła katolickiego – Polską i Francją. Zwłaszcza ostatnia kwestia wydaje się interesująca, zważywszy na często podkreślany katolicki charakter państwa polskiego i laickość Francji, nazywanej jednak „najstarszą córką Kościoła”.

Podtrzymać wolę przetrwania

Zaangażowany w działalność charytatywną Kościół był instytucją, która mogła podjąć się zadania niesienia pomocy potrzebującym w Polsce, ku czemu dodatkowy argument stanowiła duchowa wrażliwość społeczeństwa polskiego. Ze wspomnień osób, które zajmowały się pomocą dla Polski, wynika, że kojarzyła się ona szczególnie jako jedyny kraj katolicki za żelazną kurtyną. Bezpośrednio wiąże się z tym postrzeganie wyjątkowej pozycji samego polskiego Kościoła, nazywanego trzecią siłą. Przede wszystkim był on uważany za ważny ośrodek oporu wobec komunistów, który swoje działania prowadził w sposób pokojowy, za pośrednictwem dialogu. Ten czynnik można więc uznać za jeden z decydujących o pomocy, jaką postanowiły zorganizować środowiska katolickie.

REKLAMA

Dobrym wprowadzeniem do problematyki działań Kościoła we Francji i przede wszystkim powodów, jakie nim kierowały, jest postulat ogłoszony przez prymasa Polski, kardynała Józefa Glempa i papieża Jana Pawła II zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego. W całej niemal prasie francuskiej powtarzano zdanie o nieprzelewaniu bratniej krwi, które odczytywano także jako swoiste „tak” dla dialogu, zaś „nie” dla przemocy, zwłaszcza tej stosowanej przez polskie władze – Wojskową Radę Ocalenia Narodowego.

Te pierwsze wypowiedzi, ale też cały dramatyzm, a może i tragizm sytuacji, skłaniały do podejmowania przez inne episkopaty działań opartych właśnie na dialogu i duchowej łączności z narodem polskim, która miałaby podtrzymywać przede wszystkim wolę przetrwania. Ową kwestię podnosił szczególnie mocno ówczesny arcybiskup Paryża, Jean-Marie Lustiger, mówiąc, że potrzeba przeżycia nie oznacza kapitulacji, ale podjęcie działania w sytuacji dokonanej oraz że naród nie ma prawa pozwolić sobie na śmierć. Mimo zarzutów o zbyt szybką rezygnację Kościoła w Polsce ze zdecydowanego działania, Lustiger uznawał takie stanowisko za w pełni słuszne. Naturalną kontynuacją takiego właśnie dyskursu był apel o modlitwę za Polskę, podnoszony w całym francuskim Kościele, ale także przez prymasa Glempa i papieża.

Kościół francuski, bardzo obecny w ówczesnym czasie w środkach masowego przekazu mógł za ich pośrednictwem dotrzeć do wszystkich tych, z którymi nie miał kontaktu poprzez mszę świętą.

Ośrodkiem, łączącym Kościół polski i francuski, była Polska Misja Katolicka ze swoją siedzibą w Paryżu, przy ulicy Saint-Honoré 263. 19 grudnia 1981 r. dziennik „La Croix” zaproponował czytelnikom napisanie listu do prymasa Polski, który miał być kierowany właśnie na adres misji.

Pod jednym takim listem podpisywało się niejednokrotnie bardzo wiele osób

(…) Wraz z „La Croix” zapewniam Ekscelencję o moim poparciu i mojej modlitwie. Przy sprzyjających okolicznościach angażuję się, w miarę moich możliwości, by pomóc moim braciom Polakom, szczególnie uwięzionym i ich rodzinom, np. patronując polskiemu przyjacielowi (osobie dorosłej lub dziecku), ofierze obecnych represji i ich konsekwencji, o której adres proszę.

REKLAMA

Dzwony i świece dla Polski

Odzew ze strony czytelników „La Croix” był bardzo duży i pochodził z każdego niemal miejsca Francji. Łączyło się to również ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia, które jeszcze wzmagały potrzebę i podkreślały oczywistość takiej modlitwy. Prasa francuska rozpisywała się zresztą z wielkim zrozumieniem, że miały być to najgorsze i najsmutniejsze święta, naznaczone trudną sytuacją materialną Polaków i niepewnością w stosunkowo nowej sytuacji. Jednak nie tylko „La Croix” wzywał do wysyłania Polakom wyrazów solidarności. Z okazji świąt sam biskup Vilnet napisał w imieniu Kościoła francuskiego orędzie do prymasa Polski, które zamieściły „La Croix” i „Le Monde”:

Orędzie biskupa Vilneta z podpisami wiernych

Przesłanie katolików francuskich do ich braci Polaków:

Bracia i siostry z Polski,

W jaki sposób możecie świętować Boże Narodzenie w tym roku?

Wiedzcie to, że katolicy z Francji zjednoczeni, aby celebrować narodzenie Chrystusa, są z Wami, po Waszej stronie:

Cierpimy Wasze cierpienia. Dzielimy Wasze wielkie niepokoje.

Rozumiemy Wasze walki za Wasze fundamentalne prawa. Wiemy, że nie tracicie nadziei.

Jesteśmy solidarni z całym waszym narodem, ażeby zachował on swą jedność i pełną wolność.

Jednoczymy się z Wami w wierze i przez modlitwę.

Nie opuszczamy Was.

Liczcie na nas.

Vilnet prosił następnie, aby wiadomość tę przeczytano w kościołach w Wigilię Bożego Narodzenia, by dzwony biły, zapraszając do zjednoczenia w tę noc wszystkich ludzi walczących o pokój i wolność. Zachęcał również wiernych, aby podpisali to przesłanie po mszy bożonarodzeniowej i wysłali je do prymasa Glempa – również na adres misji.

Chociaż każda parafia celebrowała Boże Narodzenia na swój sposób, święta rzeczywiście były naznaczone w wielu kościołach obecnością Polaków i złączeniem w modlitwie. W polskim kościele przy ulicy Saint-Honoré msze odprawiali zarówno polscy, jak i francuscy księża. W kościele Saint-Merry (w Paryżu) ołtarz był udekorowany biało-czerwoną flagą, śpiewano kolędy, czytano wiersze po francusku i polsku, zapalano świece i dzielono się opłatkiem. Następnie przeczytano odezwę skierowaną do biskupów i ludu polskiego, która potępiała reżim wojskowy w Polsce i nawoływała do uwolnienia wszystkich internowanych. Trudno stwierdzić dokładnie, ile osób odpowiedziało na apel Vilneta i „La Croix”, lecz z całą pewnością była to ogromna liczba. Np. Henri Poisson w dzień Bożego Narodzenia przekazywał nie tylko wyrazy solidarności, ale również krótką relację, o tym jak parafianie spędzili Wigilię.

REKLAMA

W czasie mszy bożonarodzeniowej 24 grudnia chrześcijanie z Villefontaine (…) postanowili zjednoczyć się w modlitwie ze swoimi braćmi Polakami.

Zostało mi powierzone przekazanie wam podpisów zebranych tego wieczora.

Mam nadzieję, że zostaną one dobrze odebrane i proszę o przyjęcie naszych jak najbardziej serdecznych i braterskich uczuć .

Nie tylko zbiorowości związane bezpośrednio z Kościołem odpowiedziały na apel biskupa Vilneta, co więcej, zrobiły to nie tylko osoby dorosłe, ale również dzieci w szkołach. Były to oczywiście listy pisane z inspiracji nauczycieli, często katechetów, skierowane do innych młodych ludzi w Polsce.

List od francuskich dzieci
List od Isabelle
List od Isabelle (druga strona)

Wiele osób chciało skierować do prymasa i Polaków osobiste przesłanie lub życzenia świąteczne. Były to bardzo konkretne odpowiedzi na propozycję udzielenia pomocy, swoistego patronowania – parrainage, którego to sformułowania użyło w swoim apelu „La Croix”. O takiej postawie świadczy np. list Marie-José Gorski, która nie tylko podpisała apel, ale też zaproponowała patronowanie małej polskiej dziewczynce.

List Marie-José Gorski
List Marie-José Gorski (druga strona)

Zbiory Polskiej Misji Katolickiej świadczą przede wszystkim o odegranej przez nią roli pośrednika, łączącego Polskę i Francję nie tylko na niwie Kościoła. Społeczeństwo francuskie odbierało tę instytucję jako pewną namiastkę Polski, coś, co do niej przybliżało. Za jej pośrednictwem można było wyrazić swój sprzeciw wobec sytuacji, jaka zapanowała w państwie w środku Europy, ale za żelazną kurtyną. Można było również ofiarować pomoc. Na to zgodzili się nie tylko ludzie, którzy byli dosyć czynnie włączeni w działalność Kościoła, ale także wielu z tych, którzy przeczytali apel w bardzo popularnych dziennikach: „Le Monde” i „La Croix”. Ciekawą kwestią, którą warto przy tej okazji poruszyć, są listy wysyłane przez członków syndykatu CFDT (jeden z największych związków zawodowych we Francji). Jakiekolwiek zaangażowanie religijne, bezpośrednie związki Kościoła z Solidarnością, były bowiem obce francuskim związkowcom.

REKLAMA

Święta, papież, arcybiskup

Bardzo czytelny jest też proces przekazywania całej pomocy i okoliczności, w jakich to następowało. Zgodnie z przywoływaną już wcześniej prośbą biskupa, wspomniane przesłanie było czytane w czasie pasterki lub mszy bożonarodzeniowej, po nich zaś zbierano podpisy. Robił to proboszcz, wikary bądź ktoś ze wspólnoty, często osoba świecka. Listę podpisów wraz z przesłaniem (czasem nawet przepisanym odręcznie) opatrywano jeszcze komentarzem, który zawierał nierzadko osobistą wiadomość opowiadającą o okolicznościach, w jakich jest pisana, ale także zapewniającą o modlitwie. Zdarzały się również informacje o sumie pieniędzy, która została zebrana przez wiernych w celu ofiarowania jej na wsparcie dla Polaków. Zdarzało się też, że bardzo duże zangażowanie wykazywała cała diecezja i instytucje, które w niej działały – centra parafialne, domy spokojnej starości, osoby prywatne dołączały życzenia świąteczne. Bilecik z kilkoma zdaniami załączył również mer jednego z miast.

Dwa bileciki – u dołu od mera miasta Allonnes

Społeczne działania wspierające Polskę miały charakter, można by rzec, dwutorowy: duchowy i materialny. Gdy bada się okres od 13 grudnia 1981 r. do końca stycznia 1982 r., widać, że ich natężenie było w tym czasie niesłychanie duże. Dawało się odczuć zwłaszcza wsparcie duchowe, na co duży wpływ miały trzy czynniki.

Pierwszym była na pewno bliskość Świąt Bożego Narodzenia. W prasie, w wielu listach wysyłanych do prymasa temat ten poruszany był niezwykle często. Składano życzenia, wysyłano kartki. Był to okres sprzyjający budzeniu się wrażliwości na krzywdę innych.

Drugą sprzyjającą okolicznością, jaka pojawiła nieco wcześniej, bo 16 października 1978 roku, było wybranie na papieża polskiego biskupa, Karola Wojtyły. Czuł się on bardzo związany z ojczyzną i w owym trudnym czasie szczególnie często mówił publicznie o sytuacji w Polsce.

I wreszcie trzecią siłą sprawczą, osobą również mocno związaną i z Polską, i z papieżem, był arcybiskup Paryża, Jean-Marie Lustiger. W grudniu 1981 roku pełnił swą funkcję stosunkowo od niedawna. Był Żydem, urodził się w Paryżu, dokąd jego rodzice uciekli z Polski, do której żywił sympatię, mimo negatywnych wspomnień rodzinnych. Główną siłę, zdolną do przezwyciężania kryzysów widział właśnie w Kościele, który okazuje się schronieniem dla jedynej możliwej opozycji . Był to człowiek, który czuł się również silnie związany z papieżem, być może ze względu na pewną duchową łączność, ale również podziw dla jego działalności na Piotrowym tronie.

REKLAMA

Nie wiemy, jak wyglądałaby sytuacja, gdyby nie owe trzy, przywołane przed chwilą czynniki. Reakcja francuskiego społeczeństwa i Kościoła byłaby z pewnością zauważalna, być może jednak to właśnie dzięki zaistniałym okolicznościom stała się silniejsza, a nastroje propolskie jeszcze bardziej rozpowszechnione.

Francuska pomoc, polski Kościół

Bardzo istotna była pomoc materialna. Jak już wspomniałem, zdarzało się, że w parafiach organizowano zbiórki pieniędzy, które później przesyłane były do Polskiej Misji Katolickiej. Również arcybiskup Lustiger wzywał do tego, aby poszczególne parafie polskie i francuskie nawiązywały współpracę jako swego rodzaju parafie partnerskie, bliźniacze (po francusku określano taki rodzaj łączności jako jumelage), co miało być formą opisywanego wcześniej patronatu.

Wiele osób prywatnych przesyłało na adres Misji pieniądze z prośbą o przekazanie ich na pomoc dla Polski. Misja przeznaczała je na zakup żywności, ubrań, lekarstw i sprzętu medycznego i przesyłała sama bądź za czyimś pośrednictwem. PMK otrzymywała wiele listów z Polski z prośbą o bardzo konkretną pomoc, jak lekarstwa czy żywność. Mając na uwadze potrzeby indywidualnych osób, parafii czy szpitali, Misja, jeśli sama nie wysyłała darów, kierowała we właściwe miejsce osoby lub organizacje, które chciały udać się z pomocą do Polski. Wystawiała również zaświadczenia dla władz PRL.

Obok Polskiej Misji Katolickiej we Francji działał jeszcze jeden organ polskiego Kościoła katolickiego – Biuro Koordynacyjne Komisji Charytatywnej Episkopatu Polski. O ile PMK istniała na długo wcześniej i jej działalność o owym okresie stanowiła coś, można by rzec, zupełnie oczywistego, o tyle Biuro Koordynacyjne było organizmem powołanym specjalnie w związku z wydarzeniami w Polsce i pomocą jaką chciało oferować społeczeństwo francuskie.

Komisja Charytatywna Episkopatu Polski istniała od 1945 r. W 1980 r. jej przewodniczącym został bp Czesław Domin. Po wprowadzeniu stanu wojennego stało się jasne, że działalność Komisji będzie obejmowała również przekazywanie darów z zagranicy. Przy tej okazji pojawił się problem równomiernego rozdzielania płynącej z Zachodu pomocy. Wierni wskazywali na niesprawiedliwy podział i nadużycia, kierowanie konwojów z darami tylko do dużych miast, takich jak Warszawa, Kraków, Gdańsk, Częstochowa, podczas gdy do innych miast nie docierało nic. Pomoc z Francji trafiała do wielu miejsc w Polsce, była też bardzo zróżnicowana z uwagi na ogromną liczbę organizacji, które obrały sobie za cel pomoc Polakom i wysyłały konwoje z darami. Na prośbę ministra spraw zagranicznych Francji, bp Domin mianował księdza Eugeniusza Platera-Syberga koordynatorem francuskiej pomocy humanitarnej.

REKLAMA

Biuro Koordynacyjne Komisji Charytatywnej Episkopatu Polski w Paryżu powstało na początku 1982 roku. Przewodniczącym został ksiądz Plater, zaś członkami Philippe Denoix i Vincent Vallery Radot, współpracownikiem Robert Du Jeu, a sekretarkami Hélène Julien Laferriere i Magda Cavrois. Biuro koordynowało działania 247 komitetów i różnych grup, tworzonych w ramach związków zawodowych i parafii. Należało skontaktować je ze sobą, ponieważ jedne dysponowały środkami transportu, inne zaś zebranymi lekarstwami, żywnością lub odzieżą.

Pozostając w kontakcie z bp Dominem, Biuro otrzymywało informacje, do których diecezji należało kierować konwoje. Dalsze rozdysponowanie otrzymanych dóbr należało już do obdarowywanych diecezji. Tam dary miały być rozdawane w najbiedniejszych środowiskach i najbardziej potrzebującym sierocińcom, szpitalom, domom starości czy więzieniom. Dotarcie z transportem do Polski ułatwiała pomoc księdza Platera przy przygotowywaniu odpowiednich dokumentów. Wystawiał on np. ordre de mission – swego rodzaju zaświadczenie o odbywanej podróży, zredagowane zawsze w dwóch językach, po polsku i francusku, które musiało być przedstawione w polskim konsulacie w celu otrzymania wizy.

REKLAMA

Aby dodatkowo usprawnić działania Biura, uciekano się do akcji w mediach: telewizji i prasie, a także ustanawiano komitety w całej Francji. Tylko w 1982 r. Biuro pomogło przesłać do Polski 6504 tony darów – żywności, ubrań i lekarstw. Dysponowało również pewnymi środkami finansowymi, które były przeznaczane na zakup sprzętu medycznego dla szpitali w Polsce. Paryskie Biuro Koordynacyjne kontynuowało swoją charytatywną działalność nawet po 1989 r.

Ta sama wrażliwość

Wydaje się, że w grudniu 1981 roku trudno było przejść niewzruszenie obok wydarzeń w Polsce, o których prasa pisała codziennie po kilka stron, kreśląc obrazy raczej obce społeczeństwu francuskiemu. Może właśnie dlatego nie pozostało ono obojętne. Wołanie o pomoc dla Polski podsycał również Kościół katolicki. Z jednaj strony inicjował pomoc duchową, czego rezultatem w pierwszych tygodniach stanu wojennego było 40 tysięcy listów z wyrazami solidarności, które tworzą zbiory Polskiej Misji Katolickiej w Paryżu, z drugiej popierał równie gorąco pomoc materialną.

Kościół nie deprecjonował żadnej formy pomocy. Dostojnicy duchowni, jak biskup Vilnet czy arcybiskup Lustiger, animowali akcję pomocy duchowej, która rozprzestrzeniła się na całą Francję i z pewnością była dla wielu ludzi okazją do wyrażenia swojego poparcia dla dążeń Polaków. Wierni jednak na tym nie poprzestali. Zaczęły się organizować komitety, które chciały udzielić pomocy materialnej, choć nie można zapomnieć o indywidualnych darczyńcach. Instytucjami, które realizowały zadania koordynatorów tych działań były Polska Misja Katolicka i Biuro Koordynacyjne Komisji Charytatywnej Episkopatu Polski w Paryżu, które przyjmowały listy i pomoc z całej Francji. Pomoc, która wyraźnie przyczyniła się do poprawy warunków życia polskiej ludności. We wszystkich tych działaniach Kościoła nie mogło po prostu zabraknąć, tym bardziej że wychodził on z własną inicjatywą. Znaczące jest, że istniało pole do współpracy między Kościołem polskim a francuskim, mimo że ich pozycje w obu krajach są stosunkowo różne. Jednak wrażliwość ludzka jest już chyba taka sama.

Referat został wygłoszony na XVI Ogólnopolskim Zjeździe Historyków Studentów, w kwietniu 2008 r. w Krakowie.

Zobacz też

Tekst zredagował: Roman Sidorski

Korekta: Bożena Pierga

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Magdalena Heruday-Kiełczewska
Doktor nauk humanistycznych, absolwentka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i Paris IV – La Sorbonne, stypendystka rządu francuskiego (Bourse de la cotutelle de these), archiwistka, tłumaczka, poetka. Zajmuje się historią Francji, stosunkami polsko-francuskimi, historią emigracji, oral history oraz dziejami uniwersytetu poznańskiego. Współpracuje z Instytutem Pamięci Narodowej. W wolnych chwilach podróżuje, chodzi po muzeach i odtwarza dawne przepisy kulinarne.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone