Komentarz do moich wspomnień

opublikowano: 2009-01-01 18:39
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Prawo serii działa. Ostatnio dotarło do mnie kilka od dawna poszukiwanych materiałów dotyczących masakry pod Boernerowem. Zawierają wiele informacji i szczegółów, dotychczas nieznanych lub błędnie interpretowanych. Zapoznanie się z całością przekraczało moje możliwości. Wybrałem więc dwa wątki, bardzo różne, dotyczące „Starży” i jego kompanii oraz dodałem komentarz dotyczący fragmentu jego losów po wojnie.
REKLAMA

Poniższy tekst stanowi uzupełnienie do wspomnień prof. Macieja Bernhardta, które przygotował on w ostatnich tygodniach specjalnie dla naszego serwisu. Osoby które nie miały jeszcze okazji tego zrobić zapraszamy do przeczytania wspomnień Macieja Bernhardta z powstania warszawskiego.

Maciej Bernhardt (zdjęcie aktualne; fot. z prywatnych zbiorów autora) - Emerytowany profesor Politechniki Warszawskiej i Instytutu Transportu Samochodowego. Ur. w 1923 roku, uczestnik powstania warszawskiego w 1944 roku (podchorąży "Zdzich" 237 plut. II komp. Batalionu "Żubr" Obwodu Żoliborz).

Książka Grzegorza Jasińskiego „Żoliborz 1944 – Dzieje militarne II Obwodu Okręgu Warszawa AK w Powstaniu Warszawskim”.

Otrzymałem ją „jeszcze ciepłą” 19.10.2008 r. od Autora. Jest to publikacja Wojskowego Biura Badań Historycznych, książkowe wydanie obronionej pracy doktorskiej, imponującej objętością (459 stron), zakresem, dociekliwością i starannością. Jestem starym belfrem akademickim i miałem okazję być promotorem ośmiu i recenzentem wielu dysertacji, ale omawiana pozycja mnie zaimponowała.

Kliknij aby powiększyć

Wybrałem z jej olbrzymiego materiału tylko dwie tabele (tu uwaga: numery tabel rozpoczynają się od „!” w poszczególnych rozdziałach; numeracja jest oddzielna dla poszczególnych rozdziałów):

Str. 99, tabela nr 5. „Stan osobowy Rejonu (Batalionu) ‘Żubr’ w dniu 31.07.1944”.

Skan fragmentu strony 99.

Zgrupowanie 2 (II kompania por. Starży) liczyło w przeddzień Powstania 166 osób – średnio 55 osób na pluton – i obejmowało 3 plutony: 212, 237 i 239. Przed świtem 2 sierpnia kompania ta wyruszyła do Kampinosu. Pluton 237 pozostawił na Bielanach 4-osobowy patrol pchor. Boy’a. Z kompanią wyszło także kilkudziesięciu powstańców, którzy nie dotarli do swych jednostek oraz kilkanaście osób cywilnych. Brak jest bliższych danych o ich liczebności.

Do Puszczy przeszło z II kompanii 10-11 osób: dowódca kompanii, kilku oficerów i podoficerów, na pewno jeden cywil (Prawdopodobnie członek władz Polski Podziemnej; groził por. Starży sądem wojennym za rezygnację z przewodnika i poprowadzenie kompanii wprost na stanowiska niemieckie) oraz jeden z żołnierzy czołowej grupy: Janusz Antoni Kalinowski (rocznik 1918). Wydostali się także z tego pola śmierci pchor. Stanisław Witoszyński oraz autor tego tekstu.

Z bilansu wynika, że podczas przejścia do puszczy poległo 70 osób, ekshumowanych z pola śmierci (wiadomo, że kilka osób ekshumowano przed ekshumacją oficjalną) natomiast ocalało przeszło 11 osób (11-stu z czołówki + Witoszyński [plut. 237, sekcja „Mak’a”, który zabłądził w Puszczy i po wielu przygodach trafił do obozu pracy pod Berlinem] + autor tego tekstu, jako jedyny ze straży tylnej + Kalinowski). Do „bilansu” należy jeszcze dodać wspomnianych wyżej 4 żołnierzy patrolu „Boy’a”, którzy nie szli ze „Starżą”. Wynika stąd, że Starża prowadził oddział liczący około 85-90 osób.

Dostępne źródła podają liczby od ok. 100 (taką liczbę podawał początkowo por. Starża) do ok. 150 osób.

Istnieje podejrzenie, że co najmniej paru zatrzymanych na polu żołnierzy nie rozstrzelano na miejscu, lecz przewieziono na przesłuchanie (prawdopodobnie do Gestapo). Oparte jest na wynikach przeszukania przez ojca pchor. Andrzeja Krupińskiego (mego przyjaciela) grobów na polu Boernerowskim, na kilka miesięcy przed oficjalną ekshumacją. Ciała Andrzeja nie znaleziono mimo dokładnych poszukiwań i dysponowania kilkoosobową fachową ekipą i drobiazgowego opisu budowy ciała, wyglądu i ubioru. Znaleziono przy tym m.in. ciało pchor. Zbigniewa Przestępskiego, najbliższego przyjaciela Andrzeja Krupińskiego (zawsze trzymali się razem). O ojcu Andrzeja, inż. górniku, uruchamiającym kopalnie na Śląsku na wiosnę 1945 r. wspominam w swoich wspomnieniach.

Do Kampinosu dołączyłem 5 sierpnia wraz z patrolem pchor. „Boy’a”. Kompanie I i III przeszły do Kampinosu bez strat i bez kontaktu z nieprzyjacielem.

W pierwszej połowie sierpnia wielokrotnie, nawet duże oddziały, przechodziły z Żoliborza

i Bielan do Puszczy i odwrotnie; m.in. przenosząc broń i amunicję ze zrzutów lotniczych w Kampinosie. Por Starża początkowo twierdził, że prowadził około 100 ludzi. Kilku ludzi poległo, a większość „brakujących” z jego kompanii rozproszyła się w Kampinosie. Później unikał rozmowy na temat strat pod Boernerowem.

REKLAMA

Gdy spotkałem go 5 sierpnia w Kampinosie i zapytałem o los kolegów i mojej narzeczonej, którzy szli w końcowej części kolumny, obrzucił mnie obelgami i groził mi sądem wojennym za podrywanie autorytetu przełożonych.

Str.249, tabela nr 13. „Straty oddziałów (kompanii) płk. ‘Żywiciela’ biorących udział w ataku na Dworzec Gdański w nocy z 21 na 22 sierpnia 1944 r”.

Skan fragmentu strony 249.

W tabeli tej nie figuruje Oddział (Batalion) „Żubr”, który ubezpieczał atak od strony północnej – bez strat.

Ja otrzymałem od nieznanego mi podoficera, na godzinę – półtorej, przed atakiem, ustny rozkaz por. Starży dołączenia wraz z dwoma amunicyjnymi i granatnikiem przeciwpancernym PIAT z 4 ładunkami, do oddziałów atakujących dworzec Gdański. Dowódca oddziału atakującego był zaskoczony naszym przybyciem i nie mógł udzielić żadnych informacji o celach dla przyniesionego PIAT-a.

Amunicyjny „Bończa” został ciężko ranny, już dość blisko stanowisk niemieckich. Nie było możliwości ściągnięcia go z pola walki. Patrole sanitarne nie miały żadnych szans dotarcia do nas.

We wspomnianej wyżej tabeli nie ma ani słowa o tym, że w ataku brało udział także wspomnianych 3 żołnierzy Batalionu „Żubr”, kompanii „Starża” i że jeden z nich zginął. W tym czasie (22 sierpnia) prowadzono jeszcze szczegółowe wykazy poległych, a łączność pomiędzy oddziałami działała na Żoliborzu doskonale. Czyżby komuś zależało, aby informacja o Bończy nie dotarła do prowadzonej w dowództwie ewidencji strat?

Dziś wiem, że powinienem był żądać wówczas rozkazu na piśmie. Wtedy wszyscy jeszcze uważaliśmy, że rozkaz dowódcy należy wykonać bez względu na warunki i sytuację bojową. Za późno dotarło do nas, że nie wszyscy nasi przełożeni nadawali się na dowódców. Dla Hanki, kolegów i przyjaciół oraz dla „Bończy” – za późno!

Skan fragmentu strony 243.

II. Protokół zeznania w dn. 05.07.1983 Janusza, Antoniego Kalinowskiego o przejściu kompanii Starży nad ranem 2 sierpnia 1944 do Kampinosu.

Nie podejmuję się skomentować treści tego bardzo szczegółowego protokołu. Zwracam jedynie szczególną uwagę czytelników na zapis dot. ekshumacji zwłok w Boernerowie.

Poniżej znajduje się kserokopia całości protokołu, którą uzyskałem dzięki pomocy Janusza Trylińskiego, którego najbliżsi krewni zginęli pod Boernerowem.

III. Komentarz na temat por. Jerzego Terczyńskiego pseud. „Starża”

Po wojnie przez wiele lat usiłowałem bezskutecznie odszukać „Starżę” na Zachodzie. Próbowałem też dotrzeć do jego krewnych i kolegów w kraju – niestety także bez skutku. Bardzo okrężnymi drogami dowiedziałem się po wielu latach, że wyemigrował z Europy wkrótce po wojnie. Najprawdopodobniej do Stanów Zjednoczonych lub do Australii.

Na jesieni roku 2008 dowiedziałem się od mego przyjaciela-informatyka, że dotarła do niego (przez internet) córka „Starży” – Lucy Wieseman z d. Terczyńska – stale zamieszkała w Australii. W Internecie przypadkowo znalazła polski tekst ze słowem „Starża”. Był to fragment moich starych wspomnień z Powstania Warszawskiego umieszczonych w Internecie na stronie „Galeria Pamiątek” należącej do mego przyjaciela.

Córka „Starży” nie mówi i nie rozumie po polsku. Nie wiedziała też, że jej ojciec był żołnierzem AK i brał udział w Powstaniu. Była przekonana, że „Starża” to przezwisko z lat szkolnych. Dowiedziałem się, że szuka kontaktu z kimś, kto przetłumaczy znaleziony polski tekst na język angielski i szuka właściciela praw autorskich do tego tekstu.

Za pośrednictwem mego przyjaciela przekazałem jej wiadomość, że wyrażam zgodę na niekomercyjne wykorzystanie moich tekstów dotyczących Powstania Warszawskiego, ale nie przetłumaczę ich na język angielski. Przyjaciel uprzedził ją też delikatnie, że moja opinia o roli jej ojca w Powstaniu jest niezbyt pochlebna.

Lucy Wieseman nigdy do mnie się nie odezwała.

Dowiedziałem się też, że „Starża” zmarł w Australii w połowie lat 80-tych ubiegłego wieku – dokładnej daty nie zapamiętałem.

Zredagował: Kamil Janicki

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Maciej Bernhardt
Profesor dr inż., emerytowany wykładowca Politechniki Warszawskiej i pracownik naukowy Instytutu Transportu Samochodowego. Ur. w 1923 roku, uczestnik powstania warszawskiego w 1944 (podchorąży "Zdzich" 237 plut. II komp. Batalionu "Żubr", Obwodu Żoliborz). Autor wydanej przez nasz portal w formie książkowej wspomnień: „Z Miodowej na Bracką. Opowieść powstańca warszawskiego”

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone