Mariusz Surosz – „Pepiki. Dramatyczne stulecie Czechów” – recenzja i ocena

opublikowano: 2010-08-18 14:51
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Czesi nie mają szczęścia do polskich książek. Oczywiście poza „Gottlandem” Mariusza Szczygła. Niestety „Pepiki” Mariusza Surosza wpiszą się w tą niechlubną tradycję pisania Polaków o Czechach.
REKLAMA
Mariusz Surosz
Pepiki. Dramatyczne stulecie Czechów
cena:
44,90 zł
Wydawca:
W.A.B.
Okładka:
twarda z obwolutą
Liczba stron:
330
ISBN:
978-83-7414-822-1

Zacznijmy od samego tytułu. Jest zatrważający: „Pepiki. Dramatyczne stulecie Czechów”. Wpisuje się w najgorsze stereotypy wśród Polaków o Czechach. Coś mi mówi (kilkuletnie doświadczenie pracy w mainstreamowym wydawnictwie), że – być może – w tym wypadku autor zawinił najmniej. Wydawcy często mają przekonanie, że wiedzą lepiej – „Brulion z Hotelu Ukraina” tytułują „Ukraina. Przystanek Wolność”, a „Islandzki brulion” wydają jako „Islandzkie zabawki”. Czemu wydawnictwo z ulicy Usypiskowej miałoby odbiegać w tej kwestii od konkurencji? Winą autora jest tylko fakt, że się na taki tytuł zgodził. Nie chcę nawet myśleć, że sam go zaproponował… Tytuł raczej nie pomoże, by Polacy kojarzyli Czechów inaczej niż tchórzy, Szwejków śmierdzących gotowaną kapustą, pijących piwo i zajadających smażony ser… oczywiście z frytkami.

Patronem medialnym książki jest „Histmag.org”

Zajrzyjmy teraz do środka książki. W niej opowieści o bohaterach Czech i Słowacji w 20. wieku. Jest Milena Jesenská, żona Masaryka (Charlotte Garrigue-Masaryková), Milan Rastislav Štefánik, Jaroslav Seifert, Jan Patočka i wielu innych. Nie chcę podejmować dyskusji, czy akurat Ci zasługują na sportretowanie, oczywiście kosztem innych. Osobiście wolałbym przeczytać coś o Jiří Pelikánie – szefie telewizji w 1968 roku, który wyemigrował do Włoch, a tam był deputowanym do Parlamentu Europejskiego z ramienia włoskich komunistów. Zresztą Pelikán nie jest obcy autorowi książki – wszak ten publikuje w ołomunieckich „Listach”, czeskim magazynie, który jest spadkobiercą założonych w Rzymie przez Pelikána „Listów”. Z podobną chęcią przeczytałbym o konserwatywnym filozofie i wydawcy Alexandrze Tomským (syn Polki, którego matka widząc radziecki czołgi w 1968 wysłała na studia do Londynu, Tomský jest dziś gwiazdą czeskich mediów). Teksty o Pelikánie i Tomským byłyby o tyle ciekawsze, że ich bohaterowie – w przeciwieństwie do „kochanki Kafki” i „czeskiej emancypantki” – nie są tak w Polsce popularni i ograni.

Autor w swojej książce zamieszcza szkice (fascynujące, poruszające i naprawdę ciekawe) – jak pisałem – poświęcone wybitnym postaciom Czech i Słowacji minionego wieku. Każdy z tych życiorysów jest przedstawiony w zbeletryzowany sposób. Nota biograficzna zamieszczona na końcu książki odkrywa tajemnicę – na książkę złożyły się teksty publikowane na przestrzeni ostatnich prawie 10 lat w „Gazecie Wyborczej”, „Tygodniku Powszechnym”, „Zwierciadle”, „Wysokich Obcasach” i reportażowym dodatku do „Gazety Wyborczej”. Słabość – tej skądinąd fascynującej i świetnie napisanej – książki polega na tym, że składają się na nią szkice już opublikowane. Autor nie wykorzystał szansy, by przedstawić „dramatyczne stulecie Czechów” w całości, nie poszarpane freelancerką do różnych gazet.

W „Pepikach” jest coś jeszcze wyjątkowo irytującego – przypisy zamieszczone na końcu książki. O ile łatwiejsza w lekturze byłaby książka, w której przypisy umieszczone byłyby w tekście? Nie potrafię nawet wyobrazić sobie tak wielkiej liczby, a zdawałem na maturze matematykę, która dawała przepustkę na AGH.

Surosz we wstępie do książki (który – co jest normą w tej książce – też był wcześniej publikowany; w „Listach”) walczy ze stereotypowym pojmowaniem czeskiej kultury. Niestety, „Pepikami” sam do tego stereotypowego pojmowania Czechów się dopisał. I choć recenzowaną książkę czyta się naprawdę dobrze, poleciłbym ją każdemu, kto dopiero zaczyna swoją przygodę z krajem Milana Kundery, to nie potrafię przebaczyć jej autorowi, że nie wykorzystał wielkiej szansy, by zmierzyć się naprawdę „z dramatycznym stuleciem Czechów”. Szkoda.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Łukasz Grzesiczak
Łukasz Grzesiczak – rocznik 1981. Absolwent filozofii UJ, próbuje skończyć bohemistykę na UJ. Przygotowuje doktorat o Europie Środkowej w Instytucie Politologii Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Pracował jako piarowiec kultury, asystent senatora oraz wydawca on-line w portalu społecznościowym. Czechofil, dziennikarz, recenzent kulturalny – obecnie współpracuje m.in. z tygodnikiem „Przegląd”, czeskim magazynem „Listy”, „Nową Europą Wschodnią”, „Witryną czasopism” i portalem „polis.edu.pl”. Publikował m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Newsweeku”, „GW”, „Dzienniku Zachodnim”, „Twórczości” i „Lampie”. Jego proza ukazywała się na łamach „Pograniczy”. Tłumaczy z języka czeskiego i słowackiego. Uwielbia kawę, domino, Milana Kunderę i The Clash. Bloguje na http://kostelec.blox.pl

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone