Rudolf G. Pichoja - „Historia władzy w Związku Radzieckim 1945-1991” – recenzja i ocena

opublikowano: 2011-11-23 22:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Historia ZSRR pisana przez Rosjanina jest zawsze rzeczą ogromnie intrygującą. Jak Autor odniesie się do kontrowersyjnej przeszłości swojego narodu, historiografii radzieckiej, czy choćby symbolicznej i ważnej dla nas sprawy Katynia? W tych kwestiach Pichoja nie pozostawia cienia wątpliwości – zbrodnie nazywa bowiem po imieniu.
REKLAMA
Rudolf G. Pichoja
„Historia władzy w Związku Radzieckim 1945-1991”
cena:
80 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Naukowe PWN
Okładka:
miękka
Liczba stron:
752
ISBN:
978-83-01-16721-9

Jerzy W. Borejsza w przedsłowiu do recenzowanej książki napisał: nikt w ostatnim czasie nie był bardziej od Rudolfa Germanowicza Pichoi przygotowany do napisania historii władzy w Związku Radzieckim (…). Choć z jednej strony nie sposób nie przyznać tym słowom racji, to z drugiej budzą one pewne wątpliwości. Pichoja przez rok pełnił obowiązki prezesa Głównego Zarządu Archiwów przy Radzie Ministrów Federacji Rosyjskiej, dlatego siłą rzeczy miał dostęp do materiałów niedostępnych dla historyka z zewnątrz. Z pożytkiem dla czytelnika skwapliwie skorzystał ze swoich możliwości, co czyni go osobą wyjątkowo dobrze poinformowaną w kwestii bazy źródłowej. Aktualne zaangażowanie w politykę sprawia natomiast, że na struktury władzy patrzy nie tylko okiem historyka. Oto jedna strona medalu. Wątpliwości budzi natomiast jego wcześniejsza praca naukowa, w której zajmował się głównie historią Cerkwii w średniowiecznej Rusi czy archeografią. Mamy zatem do czynienia z dosyć ciekawym przypadkiem, który przypomina nieco drogę zawodową śp. Janusza Kurtyki, zaczynającego również jako badacz średniowiecza, ale z czasem coraz bardziej skupionego na dziejach aparatu komunistycznego i podziemia niepodległościowego.

Przejdźmy jednak do samej książki. Liczący sobie prawie 800 stron opasły tom to wnikliwy i erudycyjny przekrój historii systemu władzy w Związku Radzieckim po II wojnie światowej. Rozczaruje się zatem czytelnik, który oczekiwać będzie kompletnej historii ZSRR. W jakimś sensie oczywiście możną tę książkę czytać w taki sposób, ale nie to stanowi o jej wartości. Jest to bowiem opowieść o mechanizmach funkcjonowania najwyższego aparatu partyjnego i ludzi mających bezpośredni wpływ na kierunek rozwoju komunistycznego supermocarstwa. Sam Autor szacuję liczbę tych osób na około 3 tys., ale wśród faktycznej wierchuszki znajdowało się zawsze nie więcej niż kilkanaście nazwisk. To właśnie z ich perspektywy oglądamy zmagania o supremacje, liczne spiski, tworzenie się stronnictw i frakcji w łonie KPZR. Rozczarowuje nieco fakt pominięcia 22 pierwszych lat historii ZSRR, które z wielu względów okazują się szczególnie kluczowe dla zrozumienia np. wydarzeń lat 50. i zmian, które zachodziły w szeregach władzy po słynnym referacie Chruszczowa w 1956 roku. Pod tym względem ciekawszą pozycją wydaje się praca autorstwa M. Hellera i A. Niekricza pt. „Utopia u władzy”. Rudolf Pichoja wybrał jednak taką a nie inną cezurę czasową i chyba nie wypada go z tego powodu rozliczać.

Już samo przewertowanie spisu treści nie pozostawia złudzeń, że „Historia władzy” to dzieło niezwykle skrupulatne. Autor nie ogranicza się bowiem do referowania faktów, ale stara również się dociekać ich wpływu na życie mieszkańców ZSRR. Skrupulatność ta ma jednak pewne naturalne wady; przy pierwszym „podejściu” momentami przytłacza ilością nazwisk i skrótów organizacji partyjnych czy organów bezpieczeństwa. Czasami miałem jednak wrażenie, że niektóre zagadnienia traktowane są na zasadzie „to są znane rzeczy i nie ma sensu ich powtarzać”. Dla kogoś, kto dopiero zaczyna swoją przygodę z historią władzy w ZSRR niejasną rzeczą może się wydać np. to, że Wozniesienski i Kuzniecow, którzy jeszcze kilka stron wcześniej nazywani byli faworytami Stalina do objęcia po nim władzy, chwile później są już sądzeni i odsuwani od wpływów. Czasami brakuje łączenia pewnych, pozornie oczywistych, powiązań.

REKLAMA

Im jednak dłużej obcujemy z tekstem, tym łatwiej się go czyta i łatwiej jest rozumieć intencje Autora. Dla polskiego odbiorcy jest to książka niezwykła, która rzuca światło również na nasze losy z innej niż przywykliśmy perspektywy. Październik 1956. jest elementem strategii politycznej Chruszczowa, wielkie zamieszanie budzą narodziny „Solidarności”, interwencja militarna podczas stanu wojennego nie jest realnie brana pod uwagę, a Marzec 1968 roku oraz Grudzień 1970 zostają zupełnie przemilczane. Niezwykle istotne są wspomniane wcześniej dokumenty, z których Autor korzysta jako pierwszy. Jego książka bogata jest w cenne przypisy bibliograficzne, które dla specjalistów będą kopalnią odniesień i materiałów przydatnych przy ich własnych badaniach.

Historia ZSRR pisana przez Rosjanina to zawsze ciekawa rzecz, narzucająca logiczne pytania. Jak Autor odniesie się do kontrowersyjnych elementów historii? W kwestiach drażliwych Pichoja nie pozostawia cienia wątpliwości, a zbrodnie nazywa po imieniu. Sam zresztą w dużym stopniu przyczynił się do demaskowania kłamstw historycznych przekazując Polakom w 1992 na polecenie prezydenta Jelcyna dokumenty dotyczące mordu na polskich oficerach.

Na koniec pozostaje rozpatrzyć stronę wydawniczą, edycję i tłumaczenie. Niestety poza tłumaczeniem w tej materii książka nie zadowala w pełni. Kosztuje ona około 80 zł, a czytelnik nie otrzyma przy tym nawet twardej okładki. Trudno jest zrozumieć tak wysoką cenę pozycji, która w zamyśle PWN ma stanowić podręcznik akademicki. Na plus wypada natomiast bez wątpienia zaliczyć pracę Piotra Zemszała i Michała Głuszkowskiego, którzy podjęli się trudnego zadania przetłumaczenia „Historii władzy…”. Książkę czyta się bez poczucia niezręczności translacyjnych, często natomiast odniesienia nieczytelne dla polskiego odbiorcy są wyjaśniane pod tekstem.

Reasumując, mamy do czynienia z książką niezwykle ważną, głównie z uwagi na szlaki, które przeciera dla przyszłych badaczy i ogrom wykorzystanego materiału. Być może nie jest to podręcznik najbardziej przystępny w lekturze, ale bardziej ambitni (i zamożni) studenci na pewno będą mieli z niego pożytek na długie lata. Cieszę się, że książka to została wydana, ciągle bowiem mamy ogromne zaległości w poznawaniu tak historii jak i historiografii naszego wschodniego sąsiada.

Redakcja: Michał Przeperski

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Marcin Łukasz Makowski
Doktorant w Instytucie Historii PAN oraz student filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Interesuje się historią Kościoła i inteligencji świeckiej w PRL. Aktualnie zajmuje się tematyką polemiki między katolikami i marksistami po II wojnie światowej. W wolnych chwilach gra w Starcrafta, słucha jazzu, robi świetne frytki. Mieszka w Krakowie.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone