Roman Loth – „Na rogu świata i nieskończoności” – recenzja i ocena

opublikowano: 2012-06-27 09:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Zwano go Sokratesem Warszawy. Sam niczego nie napisał, nie przepracował w życiu ani jednego dnia, a u samego końca był na utrzymaniu przyjaciół. Mimo to uwielbiała go cała elita intelektualna stolicy.
REKLAMA
Roman Loth
„Na rogu świata i nieskończoności. Wspomnienia o Franciszku Fiszerze”
cena:
59 zł
Wydawca:
Iskry
Rok wydania:
2012
Okładka:
twarda z obwolutą
Liczba stron:
368
Format:
150 x 235 mm

Autorem recenzowanej pozycji jest Roman Loth – profesor, badacz i dokumentalista historii literatury, edytor naukowy, znawca twórczości Kasprowicza i Lechonia. Dzięki swojej pracy zasłużył na miano nauczyciela pokoleń polskich edytorów.

Książka składa się ze starannie dobranej literatury wspomnieniowej poświęconej legendarnemu Franciszkowi Fiszerowi. Zamieszczono w niej liczne anegdoty jego autorstwa oraz te stworzone jemu w hołdzie; z pietyzmem zaprezentowane zostały także literacko-artystyczne odwzorowania. Publikacja wydobywa z zapomnienia barwnego Franca, wyjątkowo wszechstronnie ukazując jego postać. Ogromna w tym zasługa autora, który dotarł do niemalże wszystkich znanych i dostępnych materiałów. Chociaż pozycję można zaliczyć do literatury faktu, to nie brak w niej również elementów fikcji w historiach przyjaciół bohatera, przedstawiających dawne wydarzenia z Fiszerem w roli głównej. W relacjach znajdziemy też ogromnie interesujące opisy osób powiązanych z artystyczno-literacką Warszawą końca XIX i pierwszych dziesięcioleci XX wieku.

Wydawać by się mogło, że ambitny pomysł rekonstrukcji unikalnych anegdot Fiszera, okaże się nietrafiony i zakończy się klęską. Nic bardziej mylnego. Próbę przywołania i niekoniecznie wiernego cytowania komicznych sytuacji o Fiszerze, można z pewnością zaliczyć do udanych. Z pewnością wyrazy uznania kierować powinniśmy do edytora totalnego, czyli profesora Lotha, skrupulatnie czuwającego nad stylem i językiem całości utworu.

Zbiór wspomnień uporządkowany został chronologiczno-tematycznie. Na wstępie przedstawiony zostaje żywot głównego bohatera. Stosunkowo obiektywna historia życia postaci jest następnie konfrontowana z osobistymi relacjami osób, które się z nim zetknęły i zechciały podzielić się zabawnymi opowiadaniami o legendzie ówczesnej Warszawy. Zagłębiając się w kolejne wspomnienia stajemy się nieoczekiwanymi świadkami procesu upadku jej świetności, który postępował wprost proporcjonalnie do wzrostu wagi i przepływu kolejnych lat. Symbolem tej zmiany była zmiana miejsca spotkań. Osiedlił się na stałe w Warszawie, był wciąż popularny i chętnie goszczony, kamuflował swoje problemy przybierając maskę wesołka, filuta, figlarza, franta, przez co dostał nowy przydomek – Franc. Nie sposób ująć w karby rozumowania Fiszera-autokreatora; jakiekolwiek próby takiego skonkretyzowania kończą się fiaskiem – czytelnik doświadczy tego w rozdziale trzecim.

REKLAMA

Dużym walorem książki jest wyczuwalna atmosfera minionego wieku. Wchodzimy w realia Warszawy z przełomu wieków XIX i XX, obserwujemy owiane legendą dysputy toczone przy kawiarnianych stolikach w „Ziemiańskiej”, „IPS-ie”, „Zodiaku”, „u Miki”, „Nadświdrzańskiej” lub „Udziałowej” gdzie Franciszek Fiszer swym intelektem wprawiał w zdumienie rywali mocujących się z nim w debacie. Książka jest również świetnym źródłem wiedzy o śmietance intelektualnej międzywojennej Warszawy. Fiszer przyjaźnił się z wieloma najbardziej znanymi polskimi pisarzami, poetami, politykami, artystami. Z przytaczanych wspomnień wyłaniają się humorystyczne portrety ówczesnej elity, jakich nie znajdziemy w żadnej biografii. Przykładem niech będzie Bolesław Leśmian określany jako cichutki starszy pan, darzony przez Fiszera niemalże ojcowskim uczuciem, czy Władysław Reymont, którego Fiszer uznawał za niezdolnego do wyrażenia swych myśli na głos, ale cenił jego dzieła literackie. Książka Lotha przyniesie też wiedzę o obyczajach, kulturze, sposobie życia ludzi, mentalności. Elita intelektualna spędzała czas w miejscach publicznych tj. kawiarniach, klubach, gdzie głównie toczyło się życie towarzyskie, prowadzono dyskusje, plotkowano, zbierano myśli, pracowano nad dziełami. Mentalność, poglądy na świat, obyczaje i kultura mogą nas dziś zaskakiwać. Fiszer bez pracy, środków do życia, dachu nad głową i chęci do pracy byłby pewnie współcześnie postrzegany jako jednostka „nieużyteczna ”.

Wielką wartością lektury jest w końcu fakt, że odnajdziemy tu wszystkie relacje rozproszone w różnych dziennikach i pamiętnikach, artykułach. Relacje o osobie, która choć sama nie wydała żadnej książki ani pracy, to jednak pojawiała się w niemal każdym ze wspomnień polskich artystów okresu międzywojennego. Mimo iż Loth powtórzył niektóre ze znanych już powszechnie relacji o Franciszku Fiszerze, to można znaleźć w jego książce elementy nowatorskie w sposobie przedstawienia samego bohatera. Redaktor nie ograniczył się do umieszczenia relacji, ukazujących postać jednoznacznie pozytywnie lub negatywnie. Z recenzowanej pozycji wyłania się nam bohater z krwi i kości. Pamięć ludzka jest nietrwałym i zawodnym nośnikiem informacji, z biegiem lat zatraca bądź zniekształca fakty i zdarzenia. Z tego powodu wznowienie książki Lotha stanowi ważne wydarzenie na polskim rynku wydawniczym. Tym bardziej, że tak barwnych postaci w Polsce XIX i XX wieku nie mieliśmy wiele.

Redakcja: Michał Przeperski

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Monika Tarnacka
Studentka historii na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone