Aleksei Rogozin – „Tradycja powstań narodowych i oręża polskiego (1794–1864) w polityce pamięci Drugiej Rzeczypospolitej” – recenzja i ocena

opublikowano: 2022-05-01 09:23
wolna licencja
poleć artykuł:
Polityka historyczna nie jest wbrew pozorom wynalazkiem współczesnym: państwa i podmioty publiczne od dawna odwołują się do pewnych tradycji, czczą jakieś postacie historyczne i podpierają się przeszłością w bieżącej retoryce. Międzywojenna Polska świadomie korzystała z historii, w razie potrzeby chętnie nią manipulując.
REKLAMA

Aleksei Rogozin – „Tradycja powstań narodowych i oręża polskiego (1794–1864) w polityce pamięci Drugiej Rzeczypospolitej” – recenzja i ocena

Aleksei Rogozin
„Tradycja powstań narodowych i oręża polskiego (1794–1864) w polityce pamięci Drugiej Rzeczypospolitej”
nasza ocena:
8/10
cena:
33 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego
Rok wydania:
2021
Okładka:
miękka
Liczba stron:
232
ISBN:
978-83-2354-974-1
EAN:
9788323549741

Mówiąc o wyborze tradycji dokonanym przez Polskę po odzyskaniu niepodległości warto wspomnieć o wymiarze czasowym tego zjawiska. Obywateli II RP od powstania listopadowego dzieliło mniej więcej sto lat – tyle, ile nas dzisiaj od 1918 roku. Od powstania styczniowego do lat 30. XX wieku minęło około 70 lat – niewiele mniej, niż od czasów II wojny światowej do dziś. Uczestnicy zrywu lat 1863-1864 wciąż jeszcze żyli, byli honorowani i angażowani w spotkania z młodzieżą czy żołnierzami. Ich ówczesną pozycję społeczną porównuje się dziś ze statusem powstańców warszawskich. Dla ludzi wychowywanych jeszcze przez Wielką Wojną to epoka zaborów – Kościuszki, Napoleona, nocy listopadowe i Traugutta – była historią najnowszą, oddziałującą najmocniej na wyobrażenia i poglądy. Nawet dla pokolenia „Kolumbów”, kształconych w legendzie Legionów Polskich i walk o granice, historia doby zaborów była ważnym punktem odniesienia.

Aleksei Rogozin, absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego i doktorant w Szkole Doktorskiej Nauk Humanistycznych stołecznej uczelni, podjął próbę opisania stosunku II RP do tradycji doby zaborów. Całość aktywności państwa i innych podmiotów politycznych na polu przeszłości słusznie zbiera pod wspólnym mianownikiem „polityki pamięci”. Pojęciem tym, za wieloma badaczami reprezentującymi różne nauki humanistyczne i społeczne, określa on intencjonalne działania polityków i urzędników, mające na celu utrwalenie, usunięcie lub redefinicję określonych treści pamięci społecznej.

Wykorzystując prasę z epoki oraz literaturę wspomnieniową autor odtwarza najważniejsze działania w sferze polityki pamięci (obchody rocznicowe, odsłonięcia pomników, dyskusje) oraz stara się zrekonstruować sensy, które nadawano określonym wydarzeniom, postaciom czy zjawiskom. Warto podkreślić w tym miejscu nie tylko szeroką kwerendę w czasopismach, ale także imponującą liczbę wykorzystanej memuarystyki. Rogozinowi udało się wyłuskać z różnych publikacji wzmianki o zjawiskach z zakresu polityki pamięci, przytaczając nie tylko świadectwa czołowych postaci, ale także szeregowych wykonawców czy obserwatorów (tu szczególnie cenne były wspomnienia ludzi dorastających w międzywojniu).

Praca ma układ chronologiczny, podzielony wewnątrz według kryteriów problemowych. Obok krótkiego wstępu, zawierającego oprócz założeń pracy także krótkie omówienie głosów z epoki wzywających do prowadzenia polityki pamięci, znajdują się trzy zasadnicze części monografii, opisujące odpowiednio okres do zamachu majowego, epokę rządów Józefa Piłsudskiego oraz czas po śmierci Marszałka. Autorowi zdarza się w pewnych przypadkach problemowych wyjść poza ten podział, pokazując genezę niektórych wątków bądź ich dalsze losy. W każdej części Aleksei Rogozin opisuje sposób, w jaki upamiętniano i interpretowano insurekcję kościuszkowską (w tym szczególnie samą osobę jej Naczelnika), postać Napoleona oraz dzieje walczących przy jego boku Polaków oraz powstania listopadowe i styczniowe. Taka kompozycja wydaje się właściwa, gdyż z jednej strony pozwala na spojrzenie horyzontalne (co łączyło, a co różniło upamiętnienia różnych wydarzeń w danym okresie), z drugiej strony zaś pokazuje dynamikę całego opisywanego zjawiska, różne trendy i problemy szersze.

Autor cały czas pamięta też o kontekście politycznym epoki, odnosząc opisywane celebracje i teksty do głównego nurtu wydarzeń publicznych w kraju. Jedynym, czego tu zabrakło, to wyraźniejszego przyjrzenia się polityce pamięci w 1939 roku jako narzędziu mobilizacji społecznej przed zbliżającą się wojną – w momentach kryzysu oficjalne mówienie o historii odsłania swoją istotę, gdyż konkretny cel wymaga często mocniejszego akcentowania (czasem wręcz „łopatologicznego”) związków przeszłości i teraźniejszości.

REKLAMA

Opowieść o stosunku do tradycji walk z zaborcą składa się z wielu pomniejszych wątków i epizodów, które same w sobie wydają się ciekawe i nawet czytelnikowi orientującemu się w epoce przynoszą nową, cenną wiedzę. Ważnym wydarzeniem było np. obchodzone w 1921 roku stulecie śmierci Napoleona, będące w tym czasie elementem budowania sojuszniczych relacji z Francją. Skala uroczystości i zaangażowanie w nie władz państwowych prowadzi do wniosku, że Warszawa była po Paryżu prawdopodobnie najbardziej zaangażowaną w upamiętnianie Cesarza Francuzów stolicą europejską. Pierwsza połowa lat 20. – najbardziej pluralistyczny politycznie czas w dziejach II RP – wydaje się zresztą ciekawa jako czas formowania się narracji o czasie zaborów, jednocześnie zaś ścierania się różnych wizji przeszłości. W tym kontekście interesujący wydaje się wątek Józefa Piłsudskiego jako historyka powstania styczniowego, wykorzystującego swoją aktywność badawczą do budowania własnego wizerunku i wizji przeszłości.

Wspomnieć należy także o setnej rocznicy wybuchu powstania listopadowego w 1930 roku, która zbiegła się w czasie z tzw. wyborami brzeskimi, co tworzyło ważne tło dla budowanych wówczas interpretacji przeszłości. W końcu zaś ważną rolę odegrał rozpisany na kilka wątków „spór o Racławice”, czy szerzej – tradycję kościuszkowską w II poł. lat 30. W podjętych wówczas działaniach pojawiła się z jednej strony próba legitymizowania reżimu sanacyjnego (willa Walerego Sławka w sąsiedztwie pola bitwy!), z drugiej zaś – wykorzystywania „Naczelnika w sukmanie” przez opozycyjne Stronnictwo Ludowe w gorącym okresie strajku chłopskiego.

Ważne są też jednak zauważone przez Rogozina zjawiska szersze. Z recenzowanej monografii nie wyłania się bowiem obraz środowiska piłsudczykowskiego jako stawiającego na pierwszym miejscu patriotyczne tradycje orężne. Rzeczywiście, były one dla nich ważne, najistotniejszy był jednak sam Komendant i jego kult budowany na wiele różnych sposobów. Stąd też widoczna tendencja do stopniowego pomniejszania roli XIX-wiecznych wodzów jako tych, którzy nie odnieśli triumfu – w przeciwieństwie do Józefa Piłsudskiego, któremu należy się pierwsza pozycja w panteonie narodowej historii. Autor przekonująco pokazuje, że tradycja powstańcza w ostatnich latach II RP stawała się coraz bardziej tłem dla oficjalnej propagandy, głoszącej sławę Pierwszego Marszałka Polski i… jego spadkobierców. To w ciekawy sposób komplikuje stereotypowy obraz dwudziestolecia.

O przedwojennej Polsce pisze się bowiem dużo, wydaje się jednak, że w naszej historiografii fala sporów i ważnych prac o II RP już przeminęła – obok standardowych i raczej powtarzających znane tezy prac „na rocznicę” (ostatnio – stulecia odzyskania niepodległości, bitwy warszawskiej lub powstań śląskich) pojawiają się głównie studia o charakterze regionalnym bądź szczegółowym (dominuje to zresztą tematyka myśli politycznej, dyplomacji i wojskowości). Na tym tle warto oceniać recenzowaną pracę. Książka Rogozina to oczywiście przyczynek (całość liczy nieco ponad 200 stron), jednak przedstawiający ciekawy wycinek epoki. Autor bez wątpienia przemyślał swoją pracę, postawił źródłom dobre pytania i przedstawił odpowiedzi w klarownym wywodzie.

Tekst jest wart pochwały tym bardziej, że jest to rozszerzenie pracy magisterskiej, co po raz kolejny potwierdza, jak przydatne mogą być tego rodzaju opracowania. Książka o funkcjonowaniu tradycji powstańczych w II RP mówi zresztą nie tylko o samym dwudziestoleciu, ale także ogólnie o polskim wyobrażeniu o historii – to właśnie Polska wyzwolona z zaborczych pęt mogła w pełni opowiedzieć o kosynierach, szwoleżerach i powstańcach, w znacznym stopniu tworząc narracje do dziś funkcjonujące w świadomości naszego społeczeństwa.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Alekseia Rogozina „Tradycja powstań narodowych i oręża polskiego (1794–1864) w polityce pamięci Drugiej Rzeczypospolitej”!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Tomasz Leszkowicz
Doktor historii, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta Histmag.org, redakcji merytorycznej portalu w l. 2006-2021, redaktor naczelny Histmag.org od grudnia 2014 roku do lipca 2017 roku. Specjalizuje się w historii dwudziestego wieku (ze szczególnym uwzględnieniem PRL), interesuje się także społeczno-polityczną historią wojska. Z uwagą śledzi zagadnienia związane z pamięcią i tzw. polityką historyczną (dawniej i dziś). Autor artykułów w czasopismach naukowych i popularnych. W czasie wolnym gra w gry z serii Europa Universalis, słucha starego rocka i ogląda seriale.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone