Armie świata starożytnego (3): Rzymska flota wojenna, cz. 3

opublikowano: 2010-12-15 00:54
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Cezar „został złapany koło wyspy Farmakuzy przez piratów, którzy już wtedy panowali na morzu, mając do rozporządzenia wielkie floty i niezliczoną ilość łodzi”[7].
REKLAMA

Rozwój floty rzymskiej

Wybuch I wojny punickiej zmusił Rzymian do budowy silnej floty wojennej. Była ona niezbędna, gdyż Kartagińczycy uchodzili za doskonałych żeglarzy. Nie oznacza to jednak, że wcześniej Rzymianie w ogóle nie posiadali floty. Przed 264 rokiem przed naszą erą przy budowie okrętów wojennych wykorzystywali oni wzorce greckie oraz etruskie. Bardzo prawdopodobne, że w okresie, w którym ostatecznie udało im się ujarzmić plemiona italskie, dysponowali już kilkunastoma okrętami. Cała flota operowała jedynie na Morzu Tyrreńskim oraz Adriatyckim. Służyli w niej ludzie całkowicie wolni. Wykorzystywano ją głównie do zwalczania piractwa, spełniała ona także funkcje pomocnicze podczas wojny z Pyrrusem oraz przy zajmowaniu miast greckich w południowej Italii. Po ich podbiciu flota rzymska powiększyła się zapewne o niewielką liczbę okrętów dostarczonych przez Greków.

Rzymska moneta (as) z I wieku przed naszą erą z wyobrażeniem okrętu wojennego

Wraz z rozwojem planów ekspansji terytorialnej Rzym zdecydował się nałożyć na nadbrzeżne miasta morskie obowiązek dostarczania pewnej ilości okrętów wraz z kompletną załogą. W ten sposób organizowano flotylle obce podporządkowane jednak w całości interesowi Republiki. Tych, którzy dostarczali Rzymowi własne wyposażone flotylle, nazywano „sprzymierzeńcami morskimi” ([socii navales]). Poza tym Rzymianie bardzo często korzystali z usług morskich najemników. Wysoką wartością bojową wyróżniali się wśród nich Rodyjczycy, którzy mieli duże tradycje żeglarskie i w zamian za niemałą zapłatę (wynajęcie triery na miesiąc kosztowało dziesięć tysięcy drachm) dostarczali swych okrętów wraz z zaprawioną w bojach załogą. Oprócz mieszkańców Rodos, na usługi Rzymu oddawali się między innymi także: Egipcjanie, Sycylijczycy i Pergamończycy.

Aby udoskonalić technikę konstrukcji okrętów, konieczne było przyjęcie wzorców obcych. Według Polibiusza, o losach budowy floty rzymskiej miał przesądzić przypadek. W czasie I wojny punickiej Rzymianie schwytali w Cieśninie Messyńskiej kartagiński pięciorzędowiec, który posłużył im za wzór do produkcji zupełnie nowego typu okrętów na niespotykaną wcześniej w Imperium skalę. Abstrahując od tego, czy podane wiadomości są prawdą, czy fikcją, zastanawiające jest tempo, w jakim zbudowano nową flotę. Nolens volens, musimy powoływać się na nie zawsze wiarygodne źródła antyczne. Oto relacja Lucjusza Florusa, autora „Zarysu dziejów rzymskich”:

w przeciągu 60 dni od ścięcia budulca w lesie, stanęła na kotwicy flota ze 160 jednostek. Mogło się wydawać, że okręty zbudowano nie dzięki umiejętności ludzkiej, lecz że drzewa mocą boską się w nie przemieniły.

Pozostawiając ocenę wiarygodności powyższego przekazu czytelnikowi, stwierdzić można, że około 260 roku przed naszą erą Rzymianie posiadali już znaczną flotę, na którą składało się 100 penter i 20 trier. Dowodził nią jeden z konsulów – Gnejusz Korneliusz Scypion Azina. Warto dodać, że inny dziejopis rzymski, z pochodzenia Grek, Appian z Aleksandrii pisał w kontekście rzymskiej ekspedycji do Afryki z 256 roku przed naszą erą o flocie złożonej z aż 350 okrętów (sic!):

REKLAMA
[Rzymianie – W. K.] z 350 okrętami popłynęli do Afryki, zajęli tam niektóre miasta i pozostawili na czele sił zbrojnych Atyliusza Regulusa [ówczesnego konsula – W. K.], który zajął dalszych 200 miast.

Zmiany we flocie w III i II wieku przed naszą erą

Rzymianie często modyfikowali swe okręty w zależności od zadań, jakie im wyznaczali. I tak na przykład gdy oblegano przybrzeżne miasto, łączono łańcuchami 2–3 okręty, tworząc coś na kształt katamaranu. Dzięki temu zwiększano powierzchnię użytkową pokładów, co umożliwiało ustawienie na nich większej ilości artylerii miotającej, to jest głównie balist, a także mniejszych katapult. Szczepione w ten sposób okręty wykorzystywano także do transportu machin wojennych o większych rozmiarach.

W czasie oblężeń na okrętach montowano wysokie wieże oblężnicze, a miotano głównie pociski zapalające. Pokłady okładano zazwyczaj świeżymi skórami, aby zapobiec ewentualnym pożarom. Niezbędne były też drabiny, które w toku walki przystawiano do umocnień nieprzyjaciela.

Do podpalania wrogich jednostek używano montowanych na dziobie okrętu specjalnych uchwytów, tzw. „wysięgników”, na których umieszczano pojemniki zawierające gorącą smołę bądź rozżarzony węgiel drzewny. Dzięki temu wynalazkowi możliwe było skuteczne uniknięcie wrogiego manewru taranowania, gdyż przeciwnik w obawie przed pożarem własnego okrętu gwałtownie skręcał, odsłaniając przy tym własną burtę, czym narażał się na niebezpieczny atak. Dla lepszej widoczności budowano też wieże obserwacyjne, na których ustawiano łuczników i procarzy. Te ostatnie konstrukcje nie były mocowane na stałe do pokładu, więc w razie odwrotu można było wyrzucić je do wody.

Talassokracja - panowanie na morzu. Określenie pochodzi od greckich słów: thálassa – morze oraz kratéin – władać, panować.

W trakcie I wojny punickiej Rzymianie wybudowali łącznie około 1000 okrętów wojennych oraz zorganizowali wielką liczbę stoczni, baz morskich i warsztatów okrętowych. Choć dowódcy rzymscy byli niedoświadczeni, to zastosowane przez nich nowinki techniczne zdecydowały o ostatecznym zwycięstwie z Kartagińczykami. W czasie walk o Sycylię rzymska talassokracja została dobrze ugruntowana pomimo faktu, iż w całej wojnie Republika straciła według obliczeń Appiana 700 okrętów wojennych. Dla porównania straty Kartagińczyków miały wynieść 500 jednostek pływających.

W przededniu wybuchu II wojny punickiej flota rzymska liczyła – w zależności od różnych szacunków – około 200–300 okrętów. W toku działań bojowych władze republiki wielokrotnie decydowały się nie tylko na dozbrojenie, ale i budowę nowych flotylli. Świadczy o tym relacja Liwiusza (będąca dobrym materiałem porównawczym dla przytoczonego wcześniej przekazu Florusa, który opisał proces budowy floty rzymskiej przed planowaną kampanią afrykańską Scypiona:

REKLAMA
Kiedy złożono trzydzieści kadłubów okrętowych, dla dwudziestu pięciowiosłowców i dziesięciu trójwiosłowców, Scypion tak się zajął osobiście robotą, że czterdziestego piątego dnia od ściągnięcia materiałów z lasów okręty wyposażone i uzbrojone spuszczono na wodę.
Denar Sekstusa Pompejusza z podobizną Pompejusza Wielkiego i wyobrażeniem okrętu wojennego (fot. Classical Numismatic Group, Inc. , na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 2.5 Generic)

Podczas oblężenia Syrakuz z 213 roku przed naszą erą Rzymianie w sposób zupełnie innowacyjny użyli machin oblężniczych określanych „sambykami”, których nazwa wzięła się od instrumentu muzycznego. Umieszczano je bezpośrednio na dwóch połączonych ze sobą pięciorzędowcach tworzących w ten sposób okręt oblężniczy. Oto jak opisał sambyki Polibiusz:

Konstrukcja tych machin jest następująca: sporządza się drabinę na 4 stopy szeroką, a tak długą, żeby przyłożona do muru podczas lądowania osiągnęła równą z nimi wysokość. Oba jej boki zaopatrują w barierę i osłaniają sterczącymi w górę parapetami [...] do masztów przyczepione są walce wraz z linami [...] ludzie, którzy stoją na rufach okrętu, za pomocą walców wyciągają w górę liny przyjmowane do szczytu drabiny, inni zaś na przodach okrętów gwarantują podniesienie machiny podpierając ją żerdziami. Potem [...] zbliżają okręty do lądu i próbują wspomnianą machinę przyłożyć do muru. Na szczycie drabiny znajduje się rusztowanie, które z trzech stron ubezpieczone jest plecionką. Na nim stoi 4 mężów [...]. Gdy ją istotnie przystawią [...] usuwają boczne ściany plecionek, aby z obu stron wyjść na przedmurze albo na wieże [...] A słusznie ta machina otrzymała swą nazwę; kiedy bowiem drabina podniesie się do góry, to okręt i drabina razem tworzą figurę podobną do sambyki.

Po II wojnie rzymsko-kartagińskiej, w obliczu wojen macedońskich i konfliktu z Antiochem III oraz w obawie przed rabunkami piratów, Rzymianie utrzymywali dodatkowo stałą, aczkolwiek niewielką flotę stacjonującą w Pireusie. W jej skład wchodziło 25 okrętów. Ponadto – czytamy u Liwiusza – na początku II wieku przed naszą erą Rzym znacznie poszerzył zasięg swych wpływów na Morzu Śródziemnym poprzez założenie wielu nowych kolonii, na przykład u wybrzeży Italii.

Wraz z końcem III wojny punickiej ustało bezpośrednie zagrożenie dla Rzymu i utrwaliła się jego dominacja na morzu. Po 146 roku przed naszą erą średnia wielkość okrętów została zmniejszona i dostosowana do zadań, jakie postawiono flocie wojennej. Wśród nich należy wyróżnić między innymi ochronę transportów przeprowadzanych przez statki handlowe – wciąż sporą ilość sił morskich przeznaczano do walki z piractwem. Dla przykładu w 123 roku przed naszą erą Rzymianie zdecydowali się wysłać na Baleary morską ekspedycję pod dowództwem ówczesnego konsula, Kwintusa Cecyliusza Metellusa. Zdaniem Florusa, jednym z głównych powodów rozpoczęcia wspomnianej kampanii była fakt, iż:

REKLAMA
W owym czasie mieszkańcy Balearów urządzali bezwzględne ataki pirackie i byli plagą mórz.

O tym, że w omawianym czasie Rzymianie ciągle zmagali się z piratami, świadczy również tekst ustawy Lex de provinciis praetoriis uchwalonej około 100 roku przed naszą erą. Aby zapewnić ochronę morskich szlaków komunikacyjnych, reagując na przechwytywanie przez rozbójników między innymi morskich dostaw zbóż, Rzym po raz pierwszy odniósł się pod względem prawnym do działalności piratów. „W ustawie_ – pisze historyk Philip de Souza – wyrażono założenie Rzymian, że mają prawo sięgać po metody zaborcze i agresywne, aby walczyć z zagrożeniem stwarzanych przez tych, których uznają za piratów”. Co, ciekawe w roku 75 (74) przed naszą erą zakładnikiem morskich rabusiów został sam Juliusz Cezar. O schwytaniu rzymskiego wodza podczas podróży wzdłuż wybrzeży Azji Mniejszej wspomniał m.in. Plutarch z Cheronei:

[Cezar – W. K.] został złapany koło wyspy Farmakuzy przez piratów [cylicyjskich – W. K.], którzy już wtedy panowali na morzu, mając do rozporządzenia wielkie floty i niezliczoną ilość łodzi.
Rzymski posąg przedstawiający Gnejusza Pompejusza Wielkiego (dziś w zbiorach Villa Arconati a Castellazzo di Bollate w Mediolanie) (fot. Guido Bertolotti)

Zważywszy na fakt, iż śródziemnomorscy korsarze uprowadzali w niewolę nie tylko zwykłych obywateli, ale i powszechnie szanowane osobistości ze świata polityki i wojska, zupełnie zrozumiałe wydają się wydarzenia z roku 67 przed naszą erą. Wówczas to flota rzymska dowodzona przez Gnejusza Pompejusza Wielkiego podjęła się zadania zlikwidowania niebezpieczeństwa pirackiego, głównie we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego.

Głównym typem okrętu pozostawały pentery, używano też wciąż przestarzałych już trier, aczkolwiek coraz bardziej upowszechniały się bardziej zwrotne typy okrętów. Przykładem pojawienia się tendencji zmierzającej do masowej produkcji okrętów charakteryzujących się niewielkim rozmiarem była stosowana powszechniej u schyłku republiki liburna ([navis Liburnae]). Powszechnie korzystano również z innych rodzajów małych jednostek pływających. Na przykład niewielkie łodzie płaskodenne (między innymi [naves amnicae] i [plateypegiae]) dobrze sprawdzały się podczas żeglugi śródlądowej. Poza tym z powodzeniem używano (głównie do przechwytywania obcych statków kupieckich) jednostek skonstruowanych na wzór piracki, a stosowanych wcześniej przez państwa hellenistyczne (na przykład [hemoliai] i [triamoliai]). Były to zwykle jednorzędowe galery odznaczające się niebywałą szybkością i zwrotnością. Poszczególne flotylle pełniły w zasadzie funkcje eskadr rzecznych. Do ich najważniejszych zadań należało prowadzenie rozpoznania na głównych rzekach i ochrona większych portów.

Bibliografia

Źródła:

  • Appian z Aleksandrii, Historia rzymska, tłum. L. Piotrowicz, Wrocław 1957.
  • Cezar G.J., Wojna galijska, tłum. E. Konik, Wrocław 1978.
  • Dion K., Historia rzymska, tłum. W. Madyda, Wrocław 2005.
  • Liwiusz T., Dzieje Rzymu od założenia miasta, ks. XXVIII-XXXIV, tłum. M. Brożek, Wrocław 1976.
  • Plutarch z Cheronei, Żywoty sławnych mężów, t. 3, tłum. T. Sinko, Wrocław 1955.
  • Polibiusz, Dzieje, tłum. S. Hammer, Wrocław 2005.
  • Swetoniusz G., Żywoty cezarów, tłum. J. Niemirska-Pliszczyńska, Wrocław 1987.
  • Witruwiusz M., O architekturze ksiąg dziesięć, tłum. K. Kumaniecki, Warszawa 2004.

Opracowania:

  • Bagnall N., The Punic Wars 264–146 BC, Oxford 2002.
  • Barker P., The Armies and Enemies of Imperial Rome, London 1981.
  • Casson L., Ships and seamanships in the Ancient World, London 1995.
  • Tenże, Hemiolia and triemiolia, „The Journal of Hellenic Studies”, 1958, nr 78, s. 14-18.
  • Connolly P., Greece and Rome at war, London 1988.
  • Dando-Collins S., Legiony Cezara, Warszawa 2004.
  • De Souza P., Piraci w świecie grecko-rzymskim, Warszawa 2008.
  • Dobrowolski W., Mity morskie antyku, Warszawa 1987.
  • Ducin S., Kwinkwerema rzymska okresu republiki (zagadnienia konstrukcyjne), [w:] Pod znakami Aresa i Marsa. Materiały z konferencji naukowej „Wojna i wojskowość w starożytności”, red. E. Dąbrowa, Kraków 1995, s. 53-67.
  • Tenże, Rammsporne römischer Kriegsschiffe im 3.-1. Jh. v.u.Z., „Pomoerium”, 1996, nr 2, s. 21-29.
  • Tenże, Sztuka nawigacji w starożytnej Grecji i Rzymie, Lublin 1997.
  • Dupuy R.E., Dupuy T.N., Historia wojskowości: starożytność–średniowiecze, Warszawa 1999.
  • Jundziłł J., Rzymianie a morze, Bydgoszcz 1991.
  • Łoposzko T., Starożytne bitwy morskie, Gdańsk 1992.
  • Tenże, Tajemnice starożytnej żeglugi, Gdańsk 1977.
  • Murawski A., Akcjum 31 r. p.n.e., Warszawa 2002.
  • Sumner G., Roman Military Clothing (1) 100 BC – AD 200, Oxford 2002.
  • Warry J., Armie świata antycznego, Warszawa 1995.
  • Winniczuk L., Jurewicz O., Starożytni Grecy i Rzymianie w życiu publicznym i państwowym, Warszawa 1970.
  • Wipszycka E., Bravo B., Historia starożytnych Greków i Rzymian, Warszawa 1988.
  • Żygulski Z., Broń starożytna, Warszawa 1998.

Artykuły z cyklu Armie świata starożytnego publikujemy w każdy drugi wtorek miesiąca.

Redakcja: Roman Sidorski

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Waldemar Kowalski
Magister historii (specjalność – historia wojskowości) na Uniwersytecie Humanistyczno-Przyrodniczym Jana Kochanowskiego w Kielcach. Absolwent podyplomowego Studium Bezpieczeństwa Narodowego na Uniwersytecie Warszawskim. Były członek redakcji "Histmag.org". Główne zainteresowania: wojskowość, militaria, religie, filozofia, stosunki międzynarodowe.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone