Czas bogini

opublikowano: 2022-09-16 19:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Na dworze Siemomysła działa mnich Jordan, który roztacza opiekę nad jego synem, Mieszkiem. Stara się wpoić młodemu księciu zasady wiary i moralności chrześcijańskiej. A jednak strażniczki pogaństwa wierzą, że mają do wypełnienia szczególną misję...
REKLAMA

Ten tekst jest fragmentem książki Ewy Kassali „Czas Bogini”.

Tu, w tym miejscu, zapisują historię, książę. Mają kronikarzy i skrybów, to uczeni mnisi. Zamieniają słowa w znaki i umieszczają je w księgach takich jak te, o tutaj.

Jordan wskazał ułożone na drewnianych półkach i rozłożone na szerokim stole oprawione już weliny, pergaminy z cielęcej i jagnięcej skóry przygotowane do zapisania, kałamarze z inkaustem, zaostrzone gęsie pióra, pilniczki do ich ostrzenia, pumeksy do wycierania błędów, noże do cięcia skór, kamienie do rozdrabniania farb, brzytwy do wyrównywania stron i równo ustawione inne narzędzia niezbędne w skryptorium.

Siemomysł w wyobrażeniu Walerego Eljasza-Radzikowskiego

– Widziałem księgi nie raz. – Mieszko miał jedenaście lat, ale był konkretny i zdecydowany. Nie zamierzał pozwolić, by ktokolwiek w tym wielkim grodzie pomyślał, że przybywa z miejsca, w którym nie mają czegoś, co jest znane na ziemiach Ottona. Nie czuł się gorszy. – Wiem, na czym polega pisanie. Ale jestem wojownikiem, a nie skrybą. W przyszłości zostanę władcą. Mnisi będą pisać księgi o mnie.

– Pewnego dnia przejmiesz władzę w waszej krainie, to prawda, panie. – Jordanowi nie drgnęła nawet powieka, mimo że deklaracja młodzieńca i jego pewność siebie trochę go rozbawiły. – Może zatem już dziś warto pomyśleć o tym, by sprowadzić na waszą wyspę lub do któregoś z innych grodów kilku młodzieńców przysposobionych do mądrej służby i władających gęsim piórem?

Była to pierwsza tak daleka wyprawa Mieszka. Towarzyszył Siemomysłowi, swojemu ojcu, największemu wojownikowi oraz panu w Gnieźnie, Gieczu i na Ostrowie Lednickim. Wraz z niewielką drużyną przybyli do miasta nazywanego Regensburgiem, by nie rzucając się zanadto w oczy, rozejrzeć się po terytoriach znajdujących się pod panowaniem Ottona zwanego Pierwszym, niemieckiego króla i księcia Saksonii. Siemomysł nie był oficjalnym gościem. Jako poganin, zgodnie z obyczajem, mógłby być przyjęty na dworze co najwyżej na dziedzińcu, bo król oficjalnie nie mógł zaprosić barbarzyńcy do stołu. Otton nie tylko wiedział o przybyciu człowieka, jak mu mówiono, o wielkim znaczeniu, sile i wpływach na ziemiach rozciągających się na wschód od Odry, ale był zainteresowany współpracą z nim, co więcej, to on właśnie był inicjatorem spotkania.

Terytoria na wschód od ziem opanowanych przez Ottona, w tym te, którymi władał Siemomysł i jego przodkowie, a także te na południe i wschód od nich, chrześcijanie często nazywali Sklavonią. Do niedawna nikt się w tamte strony nie zapuszczał, chyba że kupcy lub łowcy niewolników. Jednak w ostatnich latach sytuacja się zmieniła. Sklavonia, zasobna w ludzi i zwierzęta, coraz bardziej intrygowała. Stawała się z jednej strony łakomym kąskiem do podboju, a z drugiej niebezpiecznym, walecznym sąsiadem, którego wódz konsekwentnie podporządkowywał sobie lokalne plemiona, tworząc w krótkim czasie sporych rozmiarów księstwo zarządzane twardą ręką.

REKLAMA

Otton spotkał się z Siemomysłem na krótko, ale to wystarczyło, by przypadli sobie do gustu. Obaj uznali, że wzajemna sympatia i szacunek są w polityce znacznie ważniejsze, niż wielu sądzi, i obiecali sobie, że na razie, skoro każdy z nich ma sporo własnych spraw na głowie, nie będą się wzajemnie atakować, a więc nie stanowią dla siebie zagrożenia. Przynajmniej na ten czas.

Kiedy się rozstali, Siemomysł nie zrezygnował z przyjrzenia się siłom, jakimi dysponował Otton; rozesłał ludzi po całym terenie i kazał im dokładnie wszystko rozpoznać. Także Otton, choć obdarzył Siemomysła zaufaniem, to jednak rozkazał mieć go i jego ludzi na oku. Na czas ich dalszego pobytu w mieście oddał mu do dyspozycji Jordana – kapłana znającego język, niedawno przybyłego z Rzymu i jak powiedział, przedstawiając go Siemomysłowi, młodego, ale ambitnego. Książę Polan miał własnego przewodnika, dobrze znającego i mowę, i saksońskie obyczaje, nie potrzebował więc usług Jordana. Jednak go nie odesłał, a poprosił, by towarzyszył jego synowi.

Mieszko od czasu przyjazdu przyglądał się wszystkiemu uważnie. Solidne, wysokie na dziesięć metrów kamienne miejskie mury, bramy i wieże wzniesione jeszcze w czasach rzymskich zrobiły na nim wrażenie. Nigdy wcześniej nie widział podobnego grodu. Wiedząc jednak, że powściągliwość to cecha u władców ceniona, ukrywał podziw. Nie chciał, by Jordan pomyślał, że na ziemiach, z których przybył, nie mają wspaniałych miast. Mieli, może nie aż tak imponujące, to prawda, i głównie drewniane, ale przecież solidne i dobrze spełniające funkcje obronne. Ponadto zostały zbudowane, i to w krótkim czasie, własnymi rękoma, a nie, jak te w Regensburgu, przez Rzymian.

Znał opowieści o potędze tych ostatnich, wiedział, że dzięki sprawności, dobrej organizacji i wybitnym wodzom podbili pół świata, a ślady ich bytności trwają po dziś dzień, także właśnie na terenach władztwa Ottona. Tam, gdzie panowali Polanie, armia rzymska nie dotarła. Co prawda starzy ludzie mówili, że również nad Wartą i Odrą bywały miejsca, w których osiedlały się niegdyś całkiem spore grupy rzymskich żołnierzy, ale było to tak dawno, że mało kto dawał temu wiarę.

REKLAMA

– Skrybowie, mówisz? – Mieszko pokiwał głową tak samo, jak czynił to jego ojciec, gdy rozmawiał z obcymi. – Pomyślę o tym w swoim czasie. Na razie nie musimy niczego zapisywać na skórach, dzięki bogom pamięć mamy dobrą. Bez problemu mogę wymienić przodków i wszystkich członków bliższej i dalszej rodziny, co do jednego. Wiem, który z mężów i gdzie odniósł największe zwycięstwa. Pani matka uczyła mnie tego od maleńkości. Kiedyś, w przyszłości, moi synowie, których będę miał wielu, a i córki, niech bogowie sprawią, bym miał ich jak najwięcej, także będą potrafili wszystkich wymienić.

Jordana nie dziwiło, że książę zachowuje się jak dorosły. Poznał go dopiero przed trzema dniami, ale rozumiał, że ma do czynienia z młodzieńcem, który jeśli taka będzie wola Boga, w przyszłości zostanie władcą. Otton już teraz liczył się z jego ojcem Siemomysłem. Ten wódz jednego z plemion Sklavonii stworzył bowiem potęgę militarną, która już niedługo mogła stanowić zagrożenie od wschodu nawet dla największego chrześcijańskiego władcy, jak lubił o sobie nie bez podstaw myśleć Otton. Król uważał, a Jordan w pełni się z nim zgadzał, że Siemomysła należy tytułować księciem. Podobnie zresztą jak i jego syna.

Mieszko był szczupły, jak na swój wiek wysoki, miał masywne kości, spore dłonie i stopy, co pozwalało przypuszczać, że gdy przyjdzie czas, zmieni się w mocnej budowy mężczyznę. Włosy, jasne i lekko kędzierzawe, równo przystrzyżono mu wokół głowy na linii uszu. Niebieskie, niemal błękitne oczy patrzyły bystro. Obserwował, niewiele mówił, był powściągliwy. Liczył się z każdym słowem i gestem.

– Królowie Zachodu i Południa mają kronikarzy i skrybów, którzy zapisują historię zgodnie z ich życzeniami – objaśniał Jordan. – Zdarza się, i to wcale nierzadko, że klęskę zamieniają w zwycięstwo.

Mieszko zatrzymał się i spojrzał na niego zdumiony.

– To niehonorowo.

Zastanawiał się, dlaczego kapłan mówi coś takiego, przecież wiedział, że nazywanie przegranej zwycięstwem nie może zyskać poklasku nikogo prawego. Uznał, że tak jak przewidywał ojciec, uczulając go na to, co może się zdarzyć na niemieckim dworze, Jordan go sprawdza. Postanowił więc jeszcze bardziej zważać na słowa.

REKLAMA

Mimo że Mieszko uważał go niemal za szpiega, kapłan zyskał jego sympatię. Wydawał mu się spokojny, pogodny, skupiony. Co prawda momentami sprawiał wrażenie przeświadczonego o swojej wyższości nad innymi. Jednak jak zauważył Mieszko, w takich chwilach ujmował w długie palce wiszący na jego szyi drewniany krzyż i mocno go ściskał. Jak sądził Mieszko, pilnował w taki sposób, by ta część jego natury, z którą starał się walczyć, nie wzięła góry nad skromnością i pokorą, według chrześcijańskiego stylu życia, jak słyszał, przystojącymi kapłanowi.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Ewy Kassali „Czas Bogini” bezpośrednio pod tym linkiem!

Ewa Kassala
„Czas Bogini”
cena:
49,90 zł
Wydawca:
Grupa Wydawnicza Sonia Draga
Rok wydania:
2022
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
328
Premiera:
24.08.2022
Format:
150 × 230 [mm]
ISBN:
978-83-8230-382-7
EAN:
9788382303827

Ten tekst jest fragmentem książki Ewy Kassali „Czas Bogini”.

Była to dla niego nowość, żercy bowiem, jak nazywano kapłanów w jego krainie, a więc także ci ze Świętej Góry w Gnieźnie, ani skromni, ani pokorni nie byli. Przeciwnie: podkreślali, jak są ważni, a że wiedzieli znacznie więcej niż inni, bo utrzymywali kontakt z bogami, otaczano ich szacunkiem. Podobnie było z kapłankami, nazywanymi na jego ziemiach strażniczkami Bogini, bez względu na to, której z bogiń służyły. Strażniczki różniły się od żerców nie tylko wyglądem. Opiekowały się wszystkimi stworzeniami, jakie żyły pod słońcem, tańczyły na polanach, śpiewając pieśni dla Bogini, czciły księżyc. Były potężne, znały przeszłość i przyszłość, czytały z lotu ptaków, a woda, ogień, ziemia i powietrze mówiły im, co słychać w świecie.

Strażniczki, gdy było trzeba, walczyły orężem. Dobrze walczyły, w przeciwieństwie do żerców, którzy nigdy nie używali broni. Strażniczki znacznie ciszej i w większej skrytości niż żercy strzegły mocy i tajemnic, przede wszystkim kobiet. Żercy mieszkali pośród ludzi, strażniczki zamieszkiwały Wyspę. Ale i one, i żercy tworzyli zamkniętą, niezbyt liczną grupę, do której trudno było wniknąć. Siemomysł i każdy z wodzów zawsze kłaniali im się nisko i liczyli się z ich zdaniem.

Postrzyżyny Mieszka; parabola przyjęcia nowej wiary, grafika z Albumu Wileńskie Jana Kazimierza Wilczyńskiego

U chrześcijan, jak powiedział Mieszkowi Jordan, kobiety także służyły Bogu. Jedynemu. Nie mogły składać hołdów Bogini, bo według nich ona nie istniała. Służebnice Boga nazywano mniszkami. Mieszkały w zakonach. Były to miejsca odosobnienia, dlatego Mieszko nie poznał żadnej z nich.

REKLAMA

Jordan był kapłanem, ale jakże się różnił od żerców, których znał Mieszko. Mówiąc, często patrzył w podłogę, był wyciszony i skromny, a przynajmniej starał się za takiego uchodzić. Jego stroju nie ozdabiały ani pióra, ani muszle, ani kamienie. Nie nosił pierścieni ani bransolet. Głównie słuchał. Mieszkowi to się podobało. Polubił go, tym bardziej że kapłan posługiwał się jego mową. Chłopiec trochę znał niemiecki, ale zgodnie z nakazem ojca nie zdradzał się z tym. Co prawda Jordan trochę kaleczył język, mówił ze śmiesznym akcentem, ale jednak całkiem go przecież rozumiał.

– Tworzenie opisu dziejów zgodnie z własną wizją to jedno z praw władców – wyjaśniał dalej kapłan, rozumiejąc, że to, co powiedział o zamienianiu przez skrybów klęsk w zwycięstwo, nie spodobało się księciu.

– Władca ma prawo kłamać?

Mieszko zatrzymał się przed jedną z ksiąg. Powoli przewracał stronice, przyglądając się obrazkom. Nieraz słyszał podobne słowa wcześniej, nie zdziwiły go więc, jednak był ciekaw sposobu myślenia Jordana. Chciał go zrozumieć. Ten mężczyzna w czarnym habicie przepasanym skórzanym pasem, w czarnym szkaplerzu i z równoramiennym krzyżem zawieszonym na szyi na grubym rzemieniu intrygował go. Ojciec uprzedzał, że ludzie z otoczenia Ottona będą przygląda się im wszystkim uważnie. A gdy Jordan znalazł się przy nich, mówił też, żeby na niego baczył, bo jest człowiekiem papieża. A papież był najważniejszą postacią chrześcijańskiego świata, czyli ziem na południe i zachód od krainy Polan.

– Królowie nie kłamią, tylko tworzą historię. A ona, panie, zawsze należy do zwycięzców.

– Ciekawe jest to, co mówisz, Jordanie. Może taki ktoś jak ty przydałby się u nas?

Mówiąc, Mieszko ani na chwilę nie odrywał wzroku od ksiąg, wiedząc od ojca, że oczy zdradzają człowieka. Miał do czynienia z kimś, kto – to było dla niego oczywiste – jak wszyscy kapłani znał się na czarach i na pewno potrafiłby wyczytać w jego oczach wszystko, co starałby się ukryć. Postanowił więc, tak jak nakazał mu ojciec, dać Jordanowi nadzieję na przyszłość, obiecać współpracę i sprawić, by działał na ich korzyść. Jednak rozmawiając z nim, na wszelki wypadek nie patrzył w jego stronę, żeby kapłan nie przeniknął jego ducha.

Jordan przyglądał mu się z rosnącym zainteresowaniem. Uznał, że w tym młodzieńcu jest potencjał jeszcze większy, niż to ocenił, gdy ujrzał go po raz pierwszy. Pilnował się jak mało który chłopiec w jego wieku, był czujny, powściągliwy, uważnie słuchał i widać było, że zapamiętuje i wyciąga wnioski.

REKLAMA

„Siemomysł ma godnego następcę – pomyślał z uznaniem. – Mieszko będzie kiedyś silnym władcą. Jeśli Bóg pozwoli. Będzie wtedy potrzebował mądrego doradcy i duchowego przewodnika. Oczywiście, jeśli Bóg pozwoli”. Nisko pochylił głowę i z przekonaniem zadeklarował:

– Zawsze do usług, książę.

Córka księcia Siemomysła urodziła się na Ostrowie Lednickim. Została poczęta w noc Kupały, mimo więc że jej matka zmarła, wydając ją na świat, uważano ją za dziecko uświęcone. Ojciec, opłakawszy żonę, nadał dziewczynce imię Mira, co oznaczało „miłująca pokój”. Gdy zaczynała raczkować, postanowił, że odda ją na wychowanie swojej starszej siostrze, Strażniczce Chramu, i osobiście odwiózł ją na Wyspę Kapłanek.

– Ma na ciele znaki? – zapytała, gdy oddawał jej małą.

– Żadnych.

Trzymała bratanicę na rękach. Przyglądała jej się. Dziewczynka miała ciemne włosy i oczy. Nie wyglądała, jakby w jej żyłach płynęła krew Piastów. Jednak miała podbródek Siemomysła i chyba siłę też po nim, bo mocno zacisnęła dłoń na palcu ciotki.

Mieszko kruszy bałwany pogańskie, grafika z Albumu Wileńskie Jana Kazimierza Wilczyńskiego

„Kim jesteś?” – zapytała w myślach Strażniczka Chramu.

Dziewczynka spojrzała na nią mądrymi oczyma.

– Kimkolwiek jesteś, witaj w domu. – Pocałowała ją w czoło i zwróciła się do brata: – Jest twoją córką. Jeśli spodoba się Bogini, gdy nadejdzie właściwy czas, będzie mogła mnie zastąpić.

– Na to liczę, siostro.

Pierwszą rzeczą, jaką zrobiła, gdy Siemomysł odpłynął z Wyspy, było poddanie Miry oględzinom. Razem z innymi strażniczkami oglądała ją uważnie od stóp do głów. Te, które miały odegrać w życiu znaczącą rolę, najczęściej miały bowiem na ciele znaki.

Na skórze Miry nie znalazły niczego. Kompletnie. Najmniejszej nawet kropeczki, gwiazdki na dłoniach czy stopach ani linii zapowiadających, że została przeznaczona do wielkich czynów.

– Nic, zupełnie nic. – Strażniczka Chramu była zdziwiona. Każda ze strażniczek z Wyspy miała bowiem na ciele jakiś znak, którym obdarowała ją Bogini, zaznaczając w ten sposób, że nad nią czuwa. A tu, córka Siemomysła, możliwe, że w przyszłości następczyni Strażniczki Chramu, nie ma nic, co świadczyłoby o tym, że należy do grona wybranek.

– No cóż… – westchnęła. – Może wcale nie trzeba mieć pieczęci na ciele, żeby okazać się córką Bogini?

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Ewy Kassali „Czas Bogini” bezpośrednio pod tym linkiem!

Ewa Kassala
„Czas Bogini”
cena:
49,90 zł
Wydawca:
Grupa Wydawnicza Sonia Draga
Rok wydania:
2022
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
328
Premiera:
24.08.2022
Format:
150 × 230 [mm]
ISBN:
978-83-8230-382-7
EAN:
9788382303827
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Ewa Kassala
Pisarka, trenerka, scenarzystka i prowadząca konferencje, zjazdy i sesje, głównie kobiece. Autorka m.in. powieści: Portret kobiety wieku zatracenia i Mandragora, a także poradników: Wystąpienia publiczne i kreowanie wizerunku, Jak być nowoczesną damą, Savoir-vivre przy stole, Poradnik nowoczesnej czarownicy, W sukience do sukcesu. Autorka odbyła długą podróż, by zebrać doświadczenia, które czynią jej książki tak magicznymi. Prowadziła programy telewizyjne, jest specjalistką do spraw równouprawnienia oraz autoprezentacji. Jest znana z działań społecznych, co potwierdzają nagrody. Jest autorką trylogii o królowych egipskich. W ostatnim czasie ukazały się jej powieści: Królowa Saby, która otworzyła cykl o silnych kobietach z czasów Biblii, a także Maria Magdalena i Semiramida.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone