[Polityka historyczna] Dostrzec „obszary szarości”

opublikowano: 2015-07-29 18:31
wolna licencja
poleć artykuł:
Mam wrażenie, że do tej pory brakowało spokojnej i wyważonej debaty podejmującej kwestię polskiej polityki historycznej.
REKLAMA

Zobacz wszystkie głosy opublikowane w dyskusji nt. polskiej polityki historycznej

Poniższy tekst został nadesłany na adres naszej Redakcji w ramach akcji [email protected] swoich pomysłów i wypowiedzi na ten temat.

Nie ulega wątpliwości, że to Państwo posiada najlepsze narzędzia i największe środki finansowe umożliwiające wywieranie wpływu na obraz świadomości historycznej obywateli, podobnie jak nie ulega wątpliwości fakt, iż wspomniane możliwości i środki nader często wykorzystywane są zgodnie z doraźnymi potrzebami politycznymi i w konsekwencji oznaczają uwikłanie przeszłości w bieżącą politykę. Ze szkodą dla nauki historycznej.

Dla nikogo zawodowo zajmującego się przeszłością nie jest bowiem tajemnicą, że historia nigdy nie jest czarno-biała – obok momentów chwalebnych są także wstydliwe, heroizm przeplata się z bandytyzmem, otwartość z ksenofobią, między nimi zaś rozciąga się płaszczyzna tak zwanego „normalnego życia”, czasami mniej lub bardziej świadomie uwikłanego w otaczające je skrajności.

Wspomniane powyżej „obszary szarości” są wyjątkowo mało atrakcyjne w kontekście jakiejkolwiek polityki historycznej, mimo iż właśnie w tej strefie żyła większość społeczeństwa, konformistycznie godząca się z otaczającą je rzeczywistością, bo przecież trzeba było zapewnić byt sobie i rodzinie. Nie każdy urzędnik pracujący w administracji jednego z państw zaborczych był zdrajcą Ojczyzny – podobne stwierdzenie odnieść można do PRL-u, a nawet do czasów hitlerowskiej okupacji (wśród Polaków zatrudnianych przez hitlerowców byli przecież pracownicy przymusowi oraz ludzie zastraszeni, szantażowani lub po prostu podejmujący w kryzysowej sytuacji decyzje, które ich zdaniem mogły zapewnić przetrwanie im samym oraz ich bliskim). Z perspektywy kilkudziesięciu lub kilkuset lat łatwo jest oceniać ich postawy, łatwo jest odwoływać się do moralności, patriotyzmu i oczekiwać bohaterstwa. Na swoich ocenach, podbudowanych niedostępną zazwyczaj ocenianym podmiotom wiedzą, łatwo jest także skonstruować sobie fałszywy, zero-jedynkowy obraz przeszłości.

Czy to oznacza, że polityka historyczna prowadzona przez władze państwowe powinna polegać na rozmywaniu akcentów? Na odejściu od „wielkiej historii” i przyjęciu perspektywy Nowej Szkoły Historycznej? Absolutnie nie, choć takiej narracji zdecydowanie brakuje dziś w oficjalnych przekazach. W mojej, bardzo subiektywnej – choć mam nadzieję nie odosobnionej – opinii podstawowym zadaniem polityki historycznej jest oswajanie i zapoznawanie obywateli z przeszłością ich państwa i narodu zgodnie z prawidłami nauki historycznej. Odgórne budowanie kolejnych mitów przypominających mesjanistyczne podejście romantyków nie służy niczemu dobremu. Czas zmierzyć się także z trudnymi faktami i przyznać, że istotnie w II Rzeczypospolitej antysemityzm był powszechnym zjawiskiem i poważnym problemem, że w czasie II wojny światowej obok bohaterskich lub zwyczajnie ludzkich postaw Polaków znaleźć można także zachowania skrajnie odmienne, że „Żołnierze Wyklęci” nie są jednorodną grupą bohaterów bez skazy, bo przecież do tego zbioru włączane bywają też oddziały popełniające działania bandyckie. Trzeba mówić jasno, że Rzeczpospolita szlachecka nie była „państwem bez stosów', legendarna tolerancja trwała krótko i miała ograniczony zasięg, a ostatecznie w jej ramach przy błogosławieństwie Sejmu doprowadzono do wygnania arian.

REKLAMA
„Niemcy” czy „naziści”? Który termin jest właściwszy? Na zdjęciu: Zjazd NSDAP w Norymberdze w 1937 r. (fot. ze zbiorów Bundesarchiv, Bild 146-1975-050-24A, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Germany).

W tekście Mateusza Matyszkiewicza pojawia się nawiązanie do polityki historycznej Niemiec, która to zdaniem Autora zmierza do rewindykacji postrzegania III Rzeszy. Nie mogę się zgodzić z taką oceną; miałam szczęście uczestniczyć w warsztatach organizowanych dla młodzieży w Norymberdze i widzieć wdrażanie tejże polityki w praktyce. Tak, skrupulatnie unika się tam mówienia o „Niemcach” w kontekście II wojny światowej – mówi się o nazistach lub narodowych socjalistach. Ale czy trudno się temu dziwić? Nie wszyscy Niemcy byli zbrodniarzami, tak samo jak nie wszyscy Żydzi byli ofiarami i nie wszyscy Polacy byli bohaterami. Ponadto dzięki użyciu takich właśnie określeń nie obciąża się dzisiejszych obywateli Republiki Federalnej Niemiec grzechami przodków i łatwiej jest z nimi o tym rozmawiać. A rozmawia się bardzo intensywnie, nie ukrywając niewygodnych prawd, analizując mechanizmy i szukając przyczyn. Podkreślając, że to zwyczajni ludzie dali się uwieść ideologii i jak groźne może być przekonanie o wyższości własnego narodu.

W oficjalnej narracji prowadzonej przez polskie władze brakuje mi tego odcienia szarości, ale on może zaistnieć tylko wtedy, kiedy przyznamy się do istnienia także tych czarnych kart. Skrajne postawy mają swoich zwolenników – pół godziny w Sieci wystarczy, żeby znaleźć teksty pisane przez radykalnych antyklerykałów, negujących jakąkolwiek pozytywną rolę Kościoła w dziejach Polski, i skrajnych narodowców wysyłających na szafot każdego, kto miał styczność z instytucjami postrzeganymi przez nich jako komunistyczne. Z jednej i drugiej strony skali buduje się mit wielkości i nieomylności Narodu, który przecież w swojej doskonałości pozostawał zawsze bez skazy. Zadaniem Państwa jest odcięcie się od tych skrajności. W Naszej przeszłości jest wiele rzeczy, z których jako Naród możemy być dumni. Są też rzeczy trudne, z którymi musimy się zmierzyć. Są też wreszcie „codzienności” wymykające się radykalnym podziałom. Mamy dziś nieosiągalne dla naszych poprzedników możliwości, kilometry bieżące źródeł, rzesze wykształconych i kompetentnych historyków, a także socjologów i specjalistów od marketingu. Jak żadne pokolenie przed nami możemy budować politykę historyczną w oparciu o wiedzę a nie mity i dogmaty, nie musimy już uciekać przed trudnymi tematami. Nasza „Duma Narodowa” i poczucie tożsamości wcale na tym nie ucierpią.

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

Akcja: „Jaka powinna być polska polityka historyczna?”

6 sierpnia zostanie zaprzysiężony nowy Prezydent RP – Andrzej Duda. W związku z tym, że to Prezydent jest jednym z głównych prowadzących polską politykę historyczną, otwieramy dyskusję nad tym, jak powinna ona wyglądać. Jakie metody stosować? Jakie wątki i postacie podkreślać? Będziemy o to pytać ekspertów, zaś naszych Czytelników zapraszamy do nadsyłania własnych opinii i głosów na adres [email protected] (temat maila: „Polska polityka historyczna”).Polecamy lekturę tekstów opublikowanych w ramach dyskusji .
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Agnieszka Skorupińska
Historyk-mediewista, absolwentka UAM w Poznaniu, w tej chwili pracuje nad ukończeniem doktoratu. Zawodowo zajmuję się żeńskim monastycyzmem w Polsce do końca XVI wieku.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone