„Dwie wojny września. IV rozbiór Polski”. Relacja z sesji naukowej

opublikowano: 2009-09-29 01:01
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Instytut Historii Uniwersytetu Łódzkiego w swych dziejach przeżył już niejedną konferencję, inaugurację, wykład naukowy. Mało jednak było wydarzeń, które skupiłyby tak liczną grupę słuchaczy co wczorajsza konferencja, zorganizowana w 70. rocznicę kapitulacji Warszawy. Sesja naukowa odbywająca się pod honorowym patronatem Biura Bezpieczeństwa Narodowego i dzięki życzliwej pomocy Narodowego Centrum Kultury, łódzkiego oddziału IPN oraz Łódzkiej Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Barka” okazała się sukcesem w dziedzinie popularyzacji rodzimych dziejów. Na czym ten sukces polegał?
REKLAMA
Przemówienie inauguracyjne prof. Marii Nartonowicz-Kot, dyrektor Instytutu Historii UŁ.

Jedna z głównych organizatorek, prof. Małgorzata Dąbrowska przywitała zebranych prelegentów i słuchaczy mocnym uderzeniem – utworem „40 to 1! Baptized in fire!” sławiącym bohaterów walk pod Wizną, „polskimi Termopilami”. Zaznaczyła, że pomysł obrad zrodził się z chęci wypełnienia istotnej roli edukacyjnej, jaka spoczywa na środowisku historycznym – roli polegającej na docieraniu z wiedzą do pasjonatów historii w wieku licealnym i gimnazjalnym. Poza tym za pomysłem kryła się chęć demitologizacji naszej narodowej historii doby okupacji spod znaku swastyki i sierpa z młotem.

Jako pierwszy, referat zaprezentował prof. Radosław Żurawski vel Grajewski z tematem „Tajna klauzula paktu Ribbentrop – Mołotow”. W swym wystąpieniu przedstawił genezę zbliżenia niemiecko-radzieckiego, począwszy od konferencji w Monachium. Starał się podkreślać to, jak zła „prasa”, jaką Polska miała w związku z zajęciem Zaolzia, ułatwiała Hitlerowi formułowanie żądań względem Gdańska i eksterytorialnej autostrady oraz utrzymywanie w kręgach dyplomatycznych Francji i Wielkiej Brytanii odpowiednich przekonań na temat strony polskiej. Przypomniał, że dopiero złamanie paktów monachijskich wraz z zajęciem Pragi przez Rzeszę w marcu 1939 roku, otrzeźwiło Wielką Brytanię i Francję na problemy Europy Środkowo – Wschodniej. Modelowym postępowaniem, jego zdaniem, było wówczas dawanie przez zachodnie państwa gwarancji bezpieczeństwa. Polsce takie gwarancje złożono 31 marca.

Wielka Brytania nie dysponowała jednak silną piechotą i to raczej Polska, a nie na odwrót, w opinii profesora, była zdolna pomóc w tym względzie sojusznikowi. Z uwagą prof. Żurawski odniósł się do postawy Związku Radzieckiego. Uznał, że Stalin zainteresowany był wojną celem rozprzestrzenienia rewolucji bolszewickiej. W tej dziedzinie nadmienił wydarzenia takie, jak XVIII Zjazd WKP(b) oraz kwietniowa wizyta ambasadora radzieckiego w Berlinie – Aleksieja Mierkałowa – w Kancelarii Rzeszy, których finałem było podpisanie paktu Ribbentrop – Mołotow 23 VIII 1939 roku w Moskwie. Ciekawą tezą, było stwierdzenie, że do celów obu agresorów należało zdemoralizowanie społeczeństwa polskiego i zasianie w nim myśli o nieuchronności wojny i porażki.

REKLAMA

W wystąpieniu przypomniano także założenia tajnych klauzul, poznanych przez aliantów dopiero po zajęciu Berlina w 1945 roku a przez Polskę w 1989 roku.

Dr Witold Jarno

Następny w kolejności dr Witold Jarno skoncentrował się na głównych polskich założeniach taktycznych, odnosząc się do planów z lat 20-tych i 30-tych na wypadek agresji ze strony ZSRR (tak zwany plan „W”). Nie pominął aspektu kształtowania się zasad wojny obronnej z Niemcami, zaproponowanych na przełomie 1938 i 1939 roku, po wydarzeniach w Monachium. Zaznaczył szczególnie, że powstanie niepodległej Słowacji i aneksja Kłajpedy stwarzały zupełnie nową sytuację geopolityczną i możliwości większego zagrożenia granic od północy i południa.

W dalszej części swej wypowiedzi przedstawił główne etapy walk wrześniowych obejmujących: walkę graniczną, trzy etapy bitwy nad Bzurą oraz obronę Warszawy. Moje osobiste zainteresowanie wzbudziły jednak fragmenty poświęcone utworzeniu w sierpniu 1939 roku Korpusu Interwencyjnego oraz, jak przyznał prelegent, lokalnym działaniom, jakie prowadził on w walkach o Pomorze Gdańskie. Warto też wspomnieć, że dr Jarno zarysował rolę Armii „Kraków” jako zwornika wszystkich pozostałych armii i samodzielnych grup operacyjnych, oraz obrońcy Centralnego Okręgu Przemysłowego. Dokonując podsumowania napiętnował naganną postawę generałów Dęba-Biernackiego oraz Juliusza Rómlla jako dezerterów, którzy opuściwszy swe armie i żołnierzy, zamiast zostać postawionym pod sąd otrzymali inne przydziały. Prelegent doprowadził opis sytuacji walczących aż do 13 września, kiedy Stalin wydał decyzję o wejściu Armii Czerwonej na terytoria Rzeczypospolitej. W dyskusji postarał się jeszcze odpowiedzieć na pytania o stan armii niemieckiej po 28 września. Stwierdził, że owszem przeżywała ona chwilowy kryzys wywołany rozciągnięciem linii transportu paliwa i broni na wschód, ale pomoc ze strony Armii Czerwonej po 17 września pozwoliła go przezwyciężyć. Fakt ten, jak i początek pory jesiennej zadecydowały o odłożeniu kampanii w kierunku Francji i krajów Beneluksu na rok 1940.

REKLAMA

Z dużym zainteresowaniem spotkało się trzecie wystąpienie, przygotowane przez niekwestionowany autorytet w dziedzinie historii XX wieku, prof. Albina Głowackiego. Działający w polsko – rosyjskiej grupie ds. trudnych pan profesor, na podstawie archiwaliów radzieckich, zarysował sytuację w dniu 17 września począwszy od spotkania ambasadora Schulenburga ze Stalinem w sprawie noty do rządu polskiego, przez opisanie, w jakich warunkach odbyła się rozmowa ambasadora Grzybowskiego z zastępcą ludowego komisarza spraw zagranicznych Potiomkinem i tekst tego dokumentu. Profesor przypomniał też o bohaterskiej obronie Grodna, Wilna, Szacka i bitwach pod Sopoćkiniami oraz Wytycznem. Profesor sformułował dość oryginalne zdanie na temat rozkazu Naczelnego Wodza z 17 września, uznając, że wydając go ocalił on masę żołnierską przed zagładą i dał jej możliwość organizowania się poza granicami kraju w armię polską. W konsekwencji wśród zebranych rozwinęła się dyskusja nad sensem nadal kontrowersyjnego wychodźstwa prezydenta Rzeczpospolitej, rządu i Naczelnego Wodza do Rumunii. Profesor fakty te zakwalifikował jako niegodne i hańbiące. Dyskutanci starli się kontestować jego stanowisko, wskazując na uchronienie konstytucyjnych i administracyjnych organów państwa. Podczas obrad starano się dociec genezy zrodzonego po 1945 roku mitu słynnej „trasy zaleszczykowskiej” jako synonimu zdrady i tchórzostwa.

Sala dosłownie pękała w szwach...

Profesor Głowacki krok po kroku przedstawił audytorium charakter stosunków niemiecko-radzieckich aż do korekty pierwotnej wersji paktu z 23 sierpnia z dnia 28 września pod nazwą „układu o przyjaźni i granicach”. Tu dużo miejsca poświęcił tajnym klauzulom uznającym linie graniczne za ostateczne i niepodlegające ingerencji. Rozważał też punkt o zwalczaniu agitacji polskiej jako zalążek planowanej akcji AB i sprawy katyńskiej. Daleki był od wiązani ich ze spotkaniami NKWD z przedstawicielami Gestapo w Zakopanem i Nowym Targu w XII 1939 roku. Ich znaczenie odniósł do trzeciej klauzuli o wymianie przesiedleńców. Zakończył te rozważania na wspomnieniu układu z 4 października o wytyczeniu granic. Dało to możliwość wytknięcia mankamentów korekty pod kątem wojny niemiecko-radzieckiej rozpoczętej w 1941 roku.

REKLAMA

Prelegent szczególnie starał się naświetlić ideę tworzenia Polskiej Republiki Radzieckiej pomiędzy Bugiem a Wisłą na wniosek zgłoszony przez polskie zgromadzenie ludowe, podobne temu powstałemu w zachodniej Ukrainie i zachodniej Białorusi. Ostatecznie Stalin pomysł ten porzucił po naradach z ambasadorem Schulenburgiem 25 września 1939 roku, kiedy przystał na oddanie Lubelszczyzny i wschodniej części Warszawy w zamian za Litwę oraz roponośne tereny borysławskie. Bardzo ciekawą była w moim odczuciu prezentacja wydarzeń z aneksji zachodniej Ukrainy i Białorusi – od momentu wyborów do zgromadzeń ludowych po decyzje V Nadzwyczajnej Sesji Rady Najwyższej ZSRR i procedurę samej aneksji. Konsekwencje tych wydarzeń, w postaci akcji „paszportyzacji”, referent zręcznie powiązał z sytuacją eksrepatriantów po 1944 roku, którzy jako „Białorusini” czy „Ukraińcy” nie mogli powrócić do Polski.

W dyskusji profesor Głowacki wypowiedział się z niesmakiem o obecnie firmowanej przez Kreml propagandzie szkalującej Polskę i jej stosunki z Niemcami przed 1939 rokiem. Przyznał, że komisja ds. trudnych jest zgodna co do tego by mówić jednym głosem w kwestii historii obu państw. Za przykład podał mającą odbyć się jeszcze w październiku kolejną rundę rozmów w Moskwie, która ma zakończyć się podpisaniem wzajemnego oświadczenia w tej sprawie. Na koniec zaznaczył, że strona rosyjska winna udostępnić archiwa, tak byśmy mogli poznać pełną prawdę o Katyniu i nie tylko.

Komandor doktor Andrzej Drzewiecki

„Rarytasem”, jak nazwała to profesor Dąbrowska była, wypowiedź komandora doktora Andrzeja Drzewieckiego z Akademii Marynarki Wojennej z Gdyni. Zebrani mogli usłyszeć, równie dla mnie zaskakującą, historię tragedii polskiej flotylli na Morzu Pińskim. Zacny gość zarysował co więcej całokształt procesu formowania polskiej marynarki wojennej w warunkach II Rzeczpospolitej, począwszy od dekretu Naczelnika Państwa z 28 listopada 1918 roku o utworzeniu Marynarki Polskiej. Zaznaczył, że po 1920 roku skupiano się nie na rozbudowie floty, lecz na podziale dowództwa i rang, przejmując okręty z demobilu niemieckiego i rosyjskiego. Właściwą organizację floty przypisał generałowi Władysławowi Sikorskiemu i jego francuskim zabiegom z 1925 roku.

REKLAMA

Potem przeszedł do właściwej wypowiedzi na temat floty rzecznej, tworzonej według pomysłu porucznika Jerzego Giedroycia z kwietnia 1919 roku w oparciu o pochodzącą z czasów austriackich krakowską flotę wiślaną, powiększoną o ośrodki w Toruniu i Modlinie, a potem na Pinie i Prypeci. Tej ostatniej przyszło 18 września 1939 roku podjąć decyzję o samozatopieniu i rozpuszczeniu marynarzy do obrony Gdyni i Helu. W planach polskiego dowództwa, wobec braku realizacji planu „W” i przełożenia ciężaru działań na wojnę graniczną, była po prostu bezużyteczna. W dyskusji przyszło się jednak autorowi zmierzyć z trudnymi pytaniami podającymi z sali o kroki dowódcze pułkownika Stanisława Dąbka i jego współpracę z komandorem Józefem Unrugiem. W tej materii prelegent zaznaczył, że błędem polskiego sztabu był brak opracowania planu dla frontu nadmorskiego a skoncentrowanie się na planach „W” i „Z”. Dalsze wypowiedzi z sali dotyczyły opinii okresu międzywojennego na temat polskiej floty w ujęciu czołowych dowódców m.in. generała Sosnkowskiego czy komandora Władysława Kosiewskiego, który na łamach „Wiadomości Morskich” pytał Jaka flota jest Polsce potrzebna. Dało to asumpt do polemiki nad finansowaniem floty z budżetu państwa i dobrowolnych składek w ramach Ligi Morskiej i Kolonialnej.

Sesja zakończyła się odczytaniem listów zesłańca Józefa Witolda Żurawskiego vel Grajewskiego, które zostały niedawno wydane w formie książkowej nakładem wydawnictwa Ibidem. Czytanie listów przez zgromadzoną młodzież było oryginalnym pomysłem zaangażowania publiki w przebieg obrad, dania im możliwości uczestnictwa w tym wydarzeniu.

Odczytane listy

W trakcie sesji poprosiłem uczniów, nauczycieli i samych organizatorów o krótkie podsumowania wydarzenia. Ci pierwsi byli pod wrażeniem wiedzy wykładowców, udostępnienia przez nich choć ułamka erudycji. Rokuje to dobrze dla samego Instytutu, który stara się o jak najlepszą promocję. Jak widać, potrafi on przyciągnąć młodzież inicjatywą poznania i zmierzenia się z nie najłatwiejszymi tematami.

REKLAMA

W rozmowie z nauczycielami odczułem pewną obawę czy aby proponowane treści nie są zbyt zawiłe i trudne w stosunku do okrojonego programu nauczania, niemniej uznali wydarzenie za gratkę dla prawdziwych pasjonatów poszerzającą, zdobytą już przez nich uprzednio wiedzę.

Na koniec w rozmowie z panią profesor Marią Nartonowicz-Kot, dyrektorem Instytutu Historii UŁ, uzyskałem potwierdzenie wyjątkowości tego dnia. Pani profesor podkreśliła wysoki poziom wystąpień i merytoryczną dyskusję. Przygotowane przez ekspertów w dziedzinie historii najnowszej prezentacje położyły bowiem główny akcent nie na ukazanie września jako bohaterskiego i heroicznego boju niczym z mitologii, lecz były udaną próbą wytknięcia niedostatków i negatywnych zjawisk, które skumulowały się w polskiej armii, dowództwie, polityce zagranicznej, ponosząc tym samym po części odpowiedzialność za wybuch wojny.

Atmosfera zadumy i zaciekawienia widoczna była dosłownie na każdym etapie konferencji. W tę pierwszą wprawiła zgromadzonych piosenka Pawła Kukiza napisana z okazji 70. rocznicy agresji sowieckiej. Zapadła cisza, gdzieniegdzie dostrzegłem łzy, zamyślenie. Autentyczną ciekawość wywołała m.in. opowieść pana Jerzego Nowickiego o powietrznej bitwie nad Łodzią pomiędzy samolotami typu „Łoś” z dywizjonu lwowskiego a niemieckimi siłami Luftwaffe, reprezentowanymi przez Henkele 111. Kończąc tą relację przytoczę słowa pana Nowickiego, który rzekł _Możecie być dumni z polskich żołnierzy piechoty, marynarki i lotników. W 1939 spełnili swój obowiązek!

Na koniec pozostaje pogratulować organizatorom pomysłu i inwencji oraz życzyć całemu Instytutowi Historii UŁ równie udanych inicjatyw w przyszłości.

Zobacz też

Zredagował: Kamil Janicki

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Jarosław Pietrzak
Doktorant w Katedrze Historii Polski Nowożytnej i Krajów Nadbałtyckich Uniwersytetu Łódzkiego. Przygotowuje pracę doktorską zatytułowaną Księżna dobrodziejka. Katarzyna z Sobieskich Ostrogska-Zasławska Radziwiłłowa (1634–1694) Jego zainteresowania badawcze poza historią Półwyspu Iberyjskiego koncentrują się wokół rodziny Sobieskich oraz mentalności i życia codziennego epoki staropolskiej.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone