Dziwactwa pana Tuwima

opublikowano: 2025-05-27, 16:02
wolna licencja
Julian Tuwim uchodzi za niekwestionowanego mistrza słowa i jedną z ikon polskiej literatury. Niemal wszyscy znają jego kultowe wiersze bądź teksty piosenek. Mało kto jednak wie, że ten niepokorny skamandryta był również kolekcjonerem osobliwości i pasjonatem najbardziej, zdawałoby się, absurdalnych dziedzin wiedzy.
reklama
Julian Tuwim 

Roman Zrębowicz na łamach „Wiadomości Literackich” stwierdził, że Tuwima intryguje: „wszystko, co ekscytuje wyobraźnię, zaostrza grozę, otwiera perspektywy na nieodgadniony labirynt wszechświata”. Tadeusz Boy-Żeleński natomiast, z typową dla siebie swadą, określił poetę mianem „barmana czarnoksięskich eliksirów”. Badając poszczególne ekstrawaganckie hobby autora „Lokomotywy” łatwo zrozumieć, że powyższe uwagi bardzo trafnie oddawały rzeczywistość.

Tuwim łączył w sobie zadziwiającą różnorodność porządków. Już sama twórczość, bujna i mieniąca się feerią literackich barw, zasługuje na szereg oddzielnych opracowań. Obok szerokiego nurtu artystycznej działalności, biografowie poety wyróżniają jednak aktywności, które wielu zapewne odruchowo zbagatelizowałoby jako dziwactwa zakopanego w książkach ekscentryka. Mimo to warto poświęcić im nieco uwagi. Analiza oryginalnych zamiłowań skamandryty pozwala bowiem na wgląd w jego zawikłaną osobowość.

Tuwim i diabeł – dwa bratanki

Niewiele rzeczy sprawiało Tuwimowi tyle radości, co odnalezienie ostatniego egzemplarza pożółkłej broszurki o demonach bądź amuletach. Wiedzieli o tym zarówno polscy jak i zagraniczni antykwariusze, świetnie znający szatańską pasję artysty. Pisarz przez całe dekady studiował tematy związane z demonologią, okultyzmem i czarami, a poszukiwaniu wiedzy towarzyszyło wytrwałe gromadzenie stosownej literatury. Efektem kolekcjonerskiej działalności była, licząca blisko tysiąc tomów „czarcia” biblioteka. Tuwim uchodził za wytrawnego znawcę demonicznej problematyki, choć traktował swoją idée fixe z przymrużeniem oka.

Julian Tuwim około 1930 roku

Demonologiczne zainteresowania poety zaowocowały kilkoma publikacjami. W 1924 r. wydano antologię „Czary i czarty polskie” oraz „Wypisy czarnoksięskie”. Pierwsza pozycja stanowiła rys historyczny rodzimego zjawiska polowania na czarownice z uwydatnieniem polskiej specyfiki zmagań z Szatanem i jego sforą. W pracy tej znajdziemy również opis najsłynniejszych procesów o czary, do jakich doszło nad Wisłą na przestrzeni kilku stuleci. Nie brakuje też wzmianek o licznych samosądach, kiedy to ślepa wiara w zabobon górowała nad wątłym aparatem ówczesnego państwa. „Czary i czarty polskie” serwują ponadto garść ciekawostek, które podkreślają osobliwość naświetlanej epoki. Czytelnik dowiaduje się więc ile tysięcy złych duchów przypada na jednego nieszczęśnika, jaką modę preferuje diabeł, a także jakie wydarzenia sprawiły, że sam król Poniatowski zainteresował się zjawiskiem inicjowanych przez lud procesów o czary.

reklama

„Wypisy czarnoksięskie” to z kolei kompilacja wyimków z różnorakich dzieł badających albo potępiających flirt z siłami ciemności. Oprócz klasyki gatunku, jak osławiony „Młot na czarownice”, Tuwim uwzględnił też bardziej niszowe prace. Roztrząsano w nich wiele zagadnień, jak choćby problem heroicznych zmagań duchownych z pokusami ciała, czy też kwestię nieskuteczności specyfików wykorzystywanych w charakterze eliksirów miłosnych. Co istotne, uprawiając swoją pasję, Tuwim nie przybierał pozy naukowca. Publikacje spod znaku pentagramu i głowy kozła uważał zatem nie tyle za przygotowaną wedle akademickich kryteriów monografię, ile efekt pracy „szperacza i bibliofila”, na którego jak magnes działa wszystko, co niepokojące, dziwne i tajemnicze.

Poeta nie poprzestał na dwóch, wspomnianych wyżej antologiach. W 1925 r. wydano „Czarną Mszę”, która ukazywała genezę i ewolucję tytułowego obrzędu. Choć rytuał ten przez przynajmniej kilka wieków był domeną osób z nizin społecznych, to z czasem stał się grzeszną rozrywką znudzonych elit. Czarne msze początkowo kanalizowały gniew i poczucie krzywdy drzemiące w ludziach z gminu. Uczucia te wywołane były wszechobecną niesprawiedliwością, której widocznym znakiem był ucisk ze strony feudalnych watażków oraz dalekie od ewangelicznych ideałów życie kleru. Możni z kolei postrzegali zakazane rytuały jako formę upiornej zabawy, dającej im ucieczkę od gorsetu dworskiej etykiety.

Skan z książki „Czarna Msza”

Swoisty romans Tuwima z siłami mroku przez lata trwał w najlepsze na wielu poziomach. Wyraz utrzymującego się przez lata bakcyla stanowił choćby wygłoszony i opublikowany w 1921 r. odczyt „Diabeł w Rosji”. Wspólnie zaś ze Stanisławem Przybyszewskim artysta planował zorganizowanie Biblioteki Diabologicznej. Ostatecznie projektu nie udało się sfinalizować. Sukcesem zakończyło się natomiast inne przedsięwzięcie, czyli wydanie kolejnych antologii: „Tysiąca dziwów prawdziwych” oraz „Tajemnic amuletów i talizmanów”. Zarówno te, jak i opisane wyżej publikacje, były w istocie kolejnymi rozdziałami kompilowanego latami studium z zakresu czarnoksięstwa i demonologii. Tuwim podejmował się też projektów, będących swoistymi suplementami do prac skupionych stricte na wycinku konkretnych zagadnień. Warto w tym miejscu wspomnieć o przekładzie na język polski „Diabła zakochanego” Jacques'a Cazotte’a.

Polecamy e-book Mariusza Gadomskiego – „Jak zabijać, to tylko we Lwowie”

Mariusz Gadomski
Jak zabijać, to tylko we Lwowie
cena:
16,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
224
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-40-2

Książka dostępna również jako audiobook!

reklama

W pogoni za osobliwością

Fascynacja pisarza demonologią szła w parze z żywym zainteresowaniem szczurami. Artysta nazywał je „wysłańcami mściciela tajnego” i podziwiał za inteligencję pozwalającą na dostosowanie się do niemal każdych warunków. Planował nawet napisanie dramatu pod tytułem „Szczury w domu”. Ostatecznie poświęcił im zaledwie jeden wiersz. Twórczość literacka nie odzwierciedlała jego pasji, natomiast świadczył o niej ogromny księgozbiór, stanowiący istną skarbnicę wiedzy o sprytnych gryzoniach. Tuwim miał gwardię wiernych znajomych wyspecjalizowanych w tropieniu dla niego antykwarycznych rarytasów do wspomnianej biblioteki. Do owej gwardii należał między innymi Wacław Zawadzki, od którego pochodzi anegdota o zdobyciu w Paryżu „Historii szczurów w powiązaniu z historią powszechną. W Szczurogrodzie. 1738”. Frontispis książki przedstawiał elegancką damę w krynolinie oraz kartusz z dwoma szczurami. Ekslibris jakiegoś portugalskiego hrabiego niewątpliwie dopełniał absurdalności tej cokolwiek szczególnej pozycji.

Julian Tuwim, portret

Błędem byłoby sądzić, że bibliofilskie zainteresowania Tuwima ograniczały się do czarnoksięstwa i szczurów. Pisarz przez całe życie gromadził niszowe książki, broszury, stare czasopisma oraz ulotki reklamowe, które specjalnie dla niego zachowywali antykwariusze i handlarze starzyzną. W jego potężnych zbiorach znajdowała się choćby pokaźna antologia poświęcona pchłom czy też praca autorstwa księdza Wincentego Piksy komasująca argumenty za szkodliwością szczepień przeciwko ospie (wszystko wsparte licznymi cytatami z ojców Kościoła). Można by jeszcze długo wymieniać niesamowite okazy, w które obfitowała tuwimowska kolekcja. Szperacko-zbierackiej działalności Tuwima przyświecała jedna banalna zasada: dany twór musiał posiadać odpowiednio dziwaczną i nierzadko szokującą treść. Skarbnica zdobytych kuriozów z czasem rozrosła się do zatrważających rozmiarów. Żona poety, Stefania Tuwimowa, wpadała w rozpacz, gdy mąż, chcąc pokazać komuś coś ze swych zbiorów, zaścielał stopniowo kolejne pomieszczenia setkami karteluszek, ulotek i „papiorków”. Józef Chudek, bibliofil i kolekcjoner, stwierdził, że po każdej takiej prezentacji mieszkanie Tuwimów przypominało jaskinię Platona, na której ścianie tańczą cienie rzeczywistości.

reklama

Tuwima sposób zarażania pasją

Skamandryta pragnął dzielić się swoimi zainteresowaniami również w szerszym gronie. Stąd też snute wspólnie z Janem Parandowskim plany założenia magazynu „Dyliżans”, adresowanego do miłośników antykwarycznych poszukiwań i kolekcjonerstwa. Ambitny pomysł niestety nie został zrealizowany, podobnie jak plan redagowania razem z autorem „Mitologii” cyklu „Bibliotheca Curiosa”. Niewielką część swych bibliofilskich skarbów Tuwim zdążył jednak zaprezentować na łamach pism, z którymi współpracował. Warto wspomnieć choćby o ilustrowanym magazynie „To-To”, redagowanym razem z Antonim Bormanem, czy magazynie „Pani”, dotyczącym szeroko pojętej sztuki, którego redaktorem i wydawcą był Gustaw Zmigryder, właściciel cenionego warszawskiego salonu mody.

Zamiłowanie poety do absurdalnych znalezisk wydawniczych przejawiało się nie tylko w namiętnie uprawianym kolekcjonerstwie, ale także bieżącym wychwytywaniu rozmaitych kuriozalnych wypowiedzi. Stąd też prowadzony w ramach „Wiadomości Literackich” dział „Camera obscura”, w którym Tuwim zamieszczał nadsyłane przez czytelników językowe potworki. Wśród wielu wyjątkowych okazów, uwagę zwracało zarządzenie dyrekcji Teatru Miejskiego w Toruniu, formułujące zakaz sugestywnego wzdychania w trakcie tanga. Innego rodzaju fenomenem było zawarte w „Głosie Pomorza” obwieszczenie, wedle którego „wszelki judyzm przeciwko moralności jest zabroniony”. Po wojnie zrodziła się koncepcja wydania antologii, gromadzącej ciekawostki ze wzmiankowanego działu „Wiadomości...”, lecz pisarz nie wyraził zgody na to przedsięwzięcie, wyjaśniając, że „Camera obscura” nie była redagowana wyłącznie przez niego, a nie jest on w stanie ustalić danych innych osób zamieszczających i komentujących przesyłane teksty.

Sabat czarownic na obrazie autorstwa Jana Ziarnko 

Podczas niemieckiej okupacji Tuwim stracił większość swoich zbiorów, jednak w znacznej mierze udało mu się je odzyskać. Było to możliwe głównie dzięki temu, że po wojnie kwitł handel licznymi znaleziskami, pochodzącymi między innymi z warszawskich mieszkań. Przykładem tego jest zorganizowana przez niejakiego pana Mórawskiego z Nowego Dworu wyprzedaż kilku tysięcy egzemplarzy przedwojennych czasopism, które zakopano jeszcze na początku konfliktu zbrojnego. Sekretarka Tuwima natychmiast otrzymała więc misję nabycia dla swojego pracodawcy hurtowej liczby cennych periodyków.

Bez wątpienia można by jeszcze długo analizować kolekcjonerską pasję pisarza, uwzględniając chociażby analogie między kolekcjonerstwem a twórczością poetycką czy kabaretową artysty. Nie wikłając się jednak w kolejne dywagacje, można stwierdzić jedno: żyłka do poszukiwań czytelniczych dziwów oraz fascynacja wszystkim, co okryte aurą tajemnicy, pokazują, jak frapująca i złożona była osobowość Juliana Tuwima.

POLECAMY

Zapisz się za darmo do naszego cotygodniowego newslettera!

Bibliografia:

Mikołaj Gliński, 10 twarzy Tuwima, culture.pl, 18 czerwca 2013 [dostęp: 23 kwietnia 2025], https://culture.pl/pl/artykul/10-twarzy-tuwima.

Dariusz Huba, Julian Tuwim – pisarz, poeta, satyryk, kolekcjoner [dostęp: 23 kwietnia 2025], https://biblioteka.org.pl/info/zawartosc/688/.

Sławomir Koper, Tajemne życie autorów książek dla dzieci, Wyd. Fronda, Warszawa 2021, s. 94 – 108.

Mariusz Urbanek, Tuwim. Wylękniony bluźnierca, Wyd. Iskry, Warszawa 2013, s. 75 – 79.

redakcja: Jakub Jagodziński

reklama
Komentarze
o autorze
Marcin Olszewski
Absolwent prawa na Uniwersytecie Wrocławskim. Interesuje się czasami starożytnej Grecji i Rzymu, a także historią Kościoła Katolickiego, epoką wypraw krzyżowych i dziejami różnego rodzaju stowarzyszeń o mniej lub bardziej tajnym charakterze. Entuzjasta dobrej literatury, kina oraz gier komputerowych.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone