Emirat Kordoby. Gdy muzułmanie rządzili Hiszpanią

opublikowano: 2019-11-15 15:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Panowanie Umajjadów kordobańskich z całą pewnością zalicza się do bardziej burzliwych w dziejach obecności muzułmanów na Półwyspie Iberyjskim. Emirowie Kordoby dbali o rozwój swojego państwa, jednak musieli stawiać czoła Frankom oraz wewnętrznym rebeliom.
REKLAMA

Jeden z wielu arabskich zwyczajów przeniesionych do islamskiego prawa dotyczył dziedziczenia. Zgodnie z nim każdy syn był uprawniony do równego udziału w majątku po ojcu, natomiast córki otrzymywały po połowie udziału. Jeśli chodzi o przywództwo w rodzinie, przechodziło ono na dowolną osobę starszą (równie często na brata, jak na syna), która zdaniem ojca najbardziej się do tego nadawała i którą skłonny był zaakceptować szerszy krąg członków rodu i jego klientów. A zatem dziedziczny kalifat był nowością, która kłóciła się z arabską tradycją. Z powodu powszechnie praktykowanego wielożeństwa i nieograniczonego konkubinatu członkowie muzułmańskiej elity mogli się doczekać wielu potencjalnych potomków i dzięki temu uniknąć politycznych kryzysów,

Abd ar-Rahman

do jakich tak często dochodziło w świecie chrześcijańskim, gdy władcy nie udało się spłodzić syna, który w chwili śmierci ojca byłby na tyle dojrzały, by objąć po nim rządy.

Jednak ponieważ pewna liczba potencjalnych następców była nieuchronnie odsunięta na bok, zawsze istniało ryzyko walki o władzę, w której różne ugrupowania wewnątrz elity mogły zachęcić jednego z usuniętych na margines członków rodziny do buntu. W najlepszej sytuacji dziedzic mógł zostać wybrany zawczasu i dzięki temu zacieśnić przed momentem sukcesji więzi z klientelą. Następnie, po przyjęciu tytułu, nowy władca mógł być przedstawiony potężnym stronnictwom w państwie, od których oczekiwano, że go publicznie uznają i przysięgną mu wierność w akcie aklamacji i zgody zwanym baja.

Abd ar-Rahman faworyzował swego drugiego syna, Hiszama. Cieszący się reputacją pobożnego, trzeźwo myślącego i zdolnego Hiszam objął tron w roku 788, gdy miał trzydzieści lat, duże doświadczenie i poparcie elity religijnej. Jednak od razu przeciwstawił mu się starszy brat, Sulejman, który rządził w Toledo, i szybko przeciągnął na swoją stronę drugiego brata, Abd Allaha. Sulejman był zaprawionym w bojach wojownikiem i cieszył się poparciem wiernych mu oddziałów syryjskich, ale gdy stracił Toledo na rzecz Hiszama i nie przejął ponownie inicjatywy, obaj zbuntowani bracia po otrzymaniu sowitej wypłaty zgodzili się udać na trwałe wygnanie do Maghrebu. Nie było to jedyne wyzwanie, jakiemu musiał sprostać Hiszam. Po ogłoszeniu w latach 788/789 przez namiestnika Husajna Ibn Jahję niepodległości w Saragossie i na północy trwały zamieszki, a dwa lata po pokonaniu Husajna miasto zajął watażka berberskiego pochodzenia. W tych wypadkach Umajjadom przyszli z pomocą dwaj rdzenni możni: Musa Ibn Fortun Ibn Kasi („Musa, syn Fortunata, syna Kasjusza”) i Amrus (Ambroży) Ibn Jusuf, członek innej linii lokalnych muwalladów (nawróconych autochtonów). Było to odzwierciedleniem ogromnych zmian w elicie muzułmańskiej Hiszpanii – wiele starych arabskich rodów traciło znaczenie i zastępowały je rody wizygockie i hiszpańsko-rzymskie, które przetrwały i przechodziły teraz na islam.

REKLAMA

Jeśli nie liczyć tych epizodów, panowanie Hiszama było dość stabilne, co dawało mu możliwość umacniania swej pozycji w kraju i potwierdzenia siły emiratu wobec sąsiadów z północy. W polityce wewnętrznej Hiszam kontynuował projekty zainicjowane przez ojca – dokończył budowę meczetu w Kordobie i wprowadził udogodnienia w mieście, włącznie z naprawą wielkiego mostu z czasów rzymskich, który w poprzednich stuleciach częściowo się zawalił. W sprawowaniu rządów bardzo polegał na klientach rodu Umajjadów i umocnił malikicką szkołę ulemów w strukturze władzy emiratu. Odpłacali mu się za to z wdzięcznością. Mówiono, że sam Malik Ibn Anas chwalił Hiszama i stawiał go za wzór pobożności i sprawiedliwości.

Wychwalano też jego zwrócenie się przeciw królestwom niewiernych. W poprzednich dziesięcioleciach chrześcijańskie mocarstwa wykorzystały słabość emiratu, wypędziły bezbronnych muzułmańskich zarządców i przejęły niektóre tereny. W Asturii w 739 roku zięć Pelagiusza wstąpił na tron jako Alfons I. Po podporządkowaniu sobie chrześcijańskich sąsiadów zaczął wkraczać na terytoria leżące na północ od rzeki Duero. Do boju ruszyli też Frankowie, przedstawiając się niezadowolonym społecznościom i zbuntowanym muzułmańskim namiestnikom prowincji leżących wzdłuż całego łańcucha Pirenejów jako sojusznicy. W odpowiedzi dowódcy wojsk Hiszama przeprowadzili szereg najazdów, m.in. w roku 793 spektakularny wypad na Narbonę i Carcassonne, gdzie wzięli tak wielu jeńców i zgarnęli tyle łupów, że obłowiła się zarówno armia, jak i ludność cywilna, a starczyło ich jeszcze na zapłatę za prace przy budowie Wielkiego Meczetu w Kordobie. Do prowadzenia takich kampanii skłaniała raczej perspektywa grabieży niż obowiązek religijny i choć Umajjadzi i Frankowie odrywali sobie wzajemnie kawałki terytoriów, zaczęli też nawiązywać ożywione kontakty dyplomatyczne. Jednym z owoców tego ocieplenia był syn Hiszama, Al-Hakam, którego urodziła emirowi żona o imieniu Zuchruf („złota ozdoba”), Frankijka, możliwe, że wysoko urodzona, ofiarowana mu w prezencie przez Karola Wielkiego z okazji rozejmu, który frankijski król podpisał z Abd ar-Rahmanem.

Dirhem Hiszama I (fot. Numismática Pliego, CC BY-SA 3.0)

Hiszam zmarł w 796 roku, po niespełna ośmiu latach zasiadania na tronie, ale zawczasu zadbał o szybką sukcesję po sobie. Uwięziwszy starszego syna, Abd al-Malika, mianował swoim następcą dwudziestosześcioletniego Al-Hakama. W przeciwieństwie do ojca Al-Hakam przypominał arabski ideał dzielnego mężczyzny z epoki przedislamskiej. Wysoki, szczupły i śniady, był imponującą fizycznie postacią i osobiście prowadził swych żołnierzy do walki. Lubił wino w dużych ilościach i kobiety, rozwijał swoje talenty jako poeta i orator, promował naukę i wysoką kulturę. Szczwany i przebiegły, nie wahał się wybuchnąć gwałtowną furią, by zastraszyć poddanych, wykonywał wyrachowane posunięcia i – zdecydowany umocnić państwo – nie cofał się przed niczym. To jednak nie zjednało mu religijnej elity, która wolała bliską ascetyzmowi pobożność jego ojca.

REKLAMA

Pierwsza próba dla Al-Hakama nadeszła z chwilą, gdy jego stryjowie, Sulejman i Abd Allah, wrócili z wygnania z zamiarem obalenia go. Po czteroletnich zmaganiach Sulejman został pojmany podczas potyczki z siłami Al-Hakama, przekazany emirowi i stracony. Jego zatkniętą na pice głowę obnoszono po ulicach Kordoby, nim jego zwłoki zostały pochowane obok szczątków ojca, Abd ar-Rahmana I, w mauzoleum władców. Mógł być zdrajcą, ale był przecież Umajjadem. Lepiej powiodło się jego młodszemu bratu, Abd Allahowi. Kiedy nie udało mu się zdobyć poparcia w Walencji i Saragossie, pojechał wraz z synami na dwór Karola Wielkiego w Akwizgranie, by zaproponować mu sojusz. Chociaż i z tego nic nie wyszło, pogodził się z bratankiem, który dał mu zarząd nad Walencją i wschodnim wybrzeżem Al-Andalus i wolną rękę we władaniu tymi obszarami oraz bogate uposażenie, pod warunkiem że nie opuści on tego terytorium. Dla przypieczętowania ugody Al-Hakam wydał dwie ze swoich sióstr za synów stryja, łagodząc tym samym rodzinny spór zgodnie z arabską tradycją. Jeden z nich, Ubajd Allah, został potem wiernym mu dowódcą.

Ten tekst jest fragmentem książki Briana Catlosa „Królestwa wiary”:

Brian Catlos
„Królestwa wiary”
cena:
59,90 zł
Tytuł oryginalny:
Kingdoms of Faith
Tłumaczenie:
Andrzej Jankowski
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
456
Seria:
Historia do XIX wieku
Data i miejsce wydania:
1 (2019)
Premiera:
2019-11-12
Format:
150x225
ISBN:
978-83-8062-518-1

Tymczasem w prowincjach pojawiły się kolejne kłopoty. W 796 roku ludność Toledo, składająca się w większości z autochtonów, którzy przeszli na islam i nie darzyli obcych zbytnią sympatią, była wiecznie niezadowolona i ciągle narzekała na upadek swojego miasta, więc wygnała jego zarządcę, wyniosłego Bahlula Ibn Marzuka. Ten potomek baskijskich konwertytów skierował się wówczas do Saragossy i dalej, na północne kresy Al-Andalus. Tam ogłosił niepodległość i wszczął wojnę z wiernymi Umajjadom miejscowymi Arabami Banu Salama i rdzennymi mieszkańcami tych terenów, Banu Kasi. Al-Hakam, zajęty zmaganiami ze stryjami, wezwał swego lojalnego muwallada Amrusa Ibn Jusufa, który dzięki szybkiej i zdecydowanej akcji militarnej przywrócił porządek i ufortyfikował kluczowe punkty na tym terytorium, by zapobiec przyszłym niepokojom. Postanowiwszy raz na zawsze uporać się z ludnością Toledo, Al-Hakam ponownie zwrócił się do Amrusa. To tam, jak twierdzą kronikarze, emir miał się wykazać tak bezwzględnym wyrachowaniem jak nigdy dotąd.

REKLAMA
Las kolumn w dawnym meczecie w Kordobie (fot. Fabio Alessandro Locati, CC BY-SA 3.0)

Jak głosi ta opowieść, Amrus przybył do Toledo w roku 797 i zebrawszy miejskich notabli, poinformował ich, że również on, rodowity mieszkaniec tych ziem, nienawidzi emira. Zdobywszy w ten sposób ich zaufanie, oznajmił, że wyda ucztę z okazji przyjazdu do miasta czternastoletniego następcy tronu, Abd ar-Rahmana. Mody emir przybył wyznaczonego dnia, wyprawiono ucztę, a notablom zgromadzonym pod pałacem zarządcy powiedziano, by wchodzili do środka małymi grupami. Była to pułapka. Po wejściu do pałacu każdą grupkę prowadzono wąskim korytarzem do miejsca, gdzie czyhali oprawcy, którzy w obecności następcy tronu ścinali im głowy, po czym bezceremonialnie wrzucali ich ciała do fosy. Wedle opowieści, gdy siedmiuset czołowych obywateli miasta, nieświadomych tego, co się dzieje, szło na śmierć, wrzaski mordowanych zagłuszały dźwięki granej przez orkiestrę muzyki. Chociaż opowieść o „dniu fosy” jest na pewno fikcją (masakra na uczcie jest popularnym tropem literackim), dobrze opisuje determinację emira, by terrorem zmusić lokalną elitę do posłuszeństwa. Po pacyfikacji Toledo Amrusa wysłano w roku 806 z powrotem do Marchii Górnej, gdzie lojalni dotąd wobec emira Banu Kasi powstali przeciw niemu w sojuszu z władcami sąsiednich Pampeluny, Á lavy i Cerdanyi.

Niezadowolenie budziło się także bliżej domu, a spowodowane było ogólnym sprzeciwem mieszkańców miast wobec centralistycznej polityki emira. W roku 800 grupa głównych urzędników i prawników Kordoby udała się w sekrecie do Muhammada Ibn Kasima, kuzyna Al-Hakama, i zaproponowała mu, że obwoła go emirem. Ale Muhammad był wierny Al-Hakamowi i zdradził konspiratorów, z których siedemdziesięciu dwóch, mimo że wielu z nich piastowało wysokie stanowiska i cieszyło się prestiżem, zostało pojmanych i skazanych na śmierć przez ukrzyżowanie. Ich krzyże stały wzdłuż brzegów Gwadalkiwiru jako nieme ostrzeżenie dla niedoszłych spiskowców. Al-Hakam nie okazał ani krzty litości; wśród schwytanych ulemów, ofi ar jego odwetu, był Jahja Ibn Mudar, czcigodny duchowny, który studiował prawo pod kierunkiem samego Malika Ibn Anasa.

Ten akt zemsty niezbyt uspokoił nastroje ludności, więc Al-Hakam, obawiając się kolejnego spisku, wzmocnił fortyfi kacje miejskie i kazał zabić swych stryjów, Maslamę i Umajję, którzy od czasu panowania Hiszama przebywali w więzieniu. Zmienił też skład swojej gwardii przybocznej, rekrutując do niej frankijskich wojowników, w tym jeńców pojmanych w 793 roku podczas najazdu na Narbonę, oraz najemników z chrześcijańskiej Północy. Zwani al-churs, czyli „milczący”, ponieważ nie mówili po arabsku, ci obcy chrześcijanie byli znienawidzeni przez społeczność muzułmańską, a zatem Al-Hakam mógł być pewien ich absolutnej lojalności.

REKLAMA

To tylko jeden z przykładów ogólnej strategii emira, polegającej na awansowaniu możnych członków rdzennej ludności podbitych terytoriów – czy to muwalladów, czy chrześcijan – w jego administracji. Jednym z jego najbardziej zaufanych urzędników był Rabi Ibn Teodolfo, chrześcijanin wizygockiego pochodzenia, który służył jako zwierzchnik chrześcijańskich poddanych emira, szef gwardii palatyna i dowódca oddziałów najemników. Obdarowany własnym pałacem i urzędnikami, stał się dla ludności chrześcijańskiej nieodłącznym cieniem emira. W ciągu kolejnych lat jego wpływy rosły, a ostentacja, z jaką się nosił ten zimmi, raziła wrażliwość ulemów. Gdy rozszerzono zakres jego obowiązków, tak że objęły również muzułmańską ludność stolicy, stał się obiektem ogólnego niezadowolenia, zwłaszcza z powodu podatków, albowiem dla finansowania swych operacji militarnych emir narzucił jej nowe daniny. Potępiano to jako postępowanie sprzeczne z zasadami islamu, gdyż zgodnie z Koranem muzułmanie mieli płacić tylko dwa rodzaje podatków: uszr, czyli dziesiątą część dochodów, i sadakę, obowiązkową jałmużnę na rzecz ubogich. Duchowieństwo szczególnie oburzało tolerowanie przez emira publicznego zgorszenia, zwłaszcza sprzedaży wina, na co zezwalał w celu zwiększenia dochodów. W następnych latach w Kordobie wrzało, gdy Al-Hakam, który często wyruszał, by tłumić inne lokalne bunty, zostawiał stolicę w rękach nadętych pełnomocników i znienawidzonej gwardii pałacowej.

Wielki Meczet w Kordobie ufundowany w 786 roku przez Abd ar-Rahmana I

Przełomowym punktem stało się zabicie wiosną 818 roku mieszkańca miasta przez członka straży pałacowej i nieczuła, a nawet gniewna reakcja emira na protesty, które wywołało to wydarzenie. Wybuchło powstanie. Jego epicentrum znajdowało się w dzielnicy Szakunda (z łacińskiej „secundy”), leżącej na południowym brzegu Gwadalkiwiru. Zamieszkana głównie przez świeżych konwertytów, robotników i rzemieślników, była żyzną glebą dla agitacji religijnej. Za zachętą grającego pierwsze skrzypce fakiha ogłoszono najpierw powszechny strajk, ale w końcu mieszkańcy chwycili za broń i ruszyli przez rzymski most do szturmu na miasto. Katastrofie zapobiegła tylko szybka akcja kuzyna Al-Hakama, Ubajda Allaha Ibn Abd Allaha, który wyprowadził oddziały boczną bramą i zaskoczył powstańców od tyłu. Gdy Al-Hakam wydał Szakundę na łup swoich wojaków, przysięgając, że zaorze to przedmieście i posieje tam pszenicę, przez trzy dni trwała rzeź. Plądrowano domy, kobiety brano do niewoli, a chłopców kastrowano. Czwartego dnia emir rozkazał wstrzymać dalsze działania odwetowe i ogłosił werdykt: trzystu prowodyrów buntu miało zostać publicznie ukrzyżowanych, a całej pozostałej populacji Szakundy – tysiącom muzułmanów, a także chrześcijan i żydów – dał cztery dni na opuszczenie Al-Andalus. Niektórzy udali się do Fezu, gdzie przyjął ich jego władca, emir Idris II, a inni dotarli aż do Egiptu. Jedna grupa uchodźców podbiła bizantyjską Kretę i ustanowiła tam niepodległy emirat.

REKLAMA

Ten tekst jest fragmentem książki Briana Catlosa „Królestwa wiary”:

Brian Catlos
„Królestwa wiary”
cena:
59,90 zł
Tytuł oryginalny:
Kingdoms of Faith
Tłumaczenie:
Andrzej Jankowski
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
456
Seria:
Historia do XIX wieku
Data i miejsce wydania:
1 (2019)
Premiera:
2019-11-12
Format:
150x225
ISBN:
978-83-8062-518-1

Pozostałe lata Al-Hakama były spokojniejsze – starał się odzyskać reputację wśród ulemów i zwykłych ludzi. Sprytnie przebaczył głównym fakihom, którzy brali udział w powstaniu, i w geście dobrej woli pozwolił namaszczonemu przez siebie następcy, Abd ar-Rahmanowi, wytoczyć proces swemu chrześcijańskiemu zausznikowi, Rabiemu Ibn Teodolfo, który odegrał jedną z głównych ról w stłumieniu rewolty. Ponieważ emir już niedomagał, jego syn postanowił wykorzystać szansę i pozbyć się bogatego i znienawidzonego dworaka, a przy okazji zapoczątkować nową epokę współpracy z elitą religijną. Tak więc kilka dni przed śmiercią Al-Hakama potężny niegdyś chrześcijański notabl został, ku wielkiemu zadowoleniu ludności, publicznie ukrzyżowany. Słynny kordobański poeta, Ibn asz-Szamir, opisał egzekucję tego „niewiernego, który umocnił swój własny lud i sprowadził przez to na siebie zemstę Boga” wierszem, opiewając śmierć, która „napełniła ludzi radością”, i wychwalając nowego emira jako szczodrego, wspaniałego i oddanego Bogu. Nie było w tym ani trochę przesady – objęcie tronu przez Abd ar-Rahmana II zwiastowało nadejście nowej ery w historii islamskiej Hiszpanii.

Dirhem Abd-ar-Rahmana II (fot. Numismática Pliego, CC BY-SA 3.0)

Emirat, który odziedziczył Abd ar-Rahman II, bardzo się różnił od tego, który około sześćdziesięciu lat wcześniej ustanowił jego pradziad. Al-Andalus przeistoczyła się wskutek polityki umajjadzkich władców i działania głęboko ukrytych, ale potężnych sił w jej społeczeństwie i kulturze. Nie była już mozaiką lokalnych porozumień o podziale władzy i miała cechy zorganizowanego państwa. Duża część jej terytorium została podzielona na kury (prowincje), które najczęściej skupiały się wokół dużych miast, gdzie osiedliła się większość Arabów. Każdą kurą zarządzał mianowany przez emira wali, który nie miał prawa przekazać urzędu swoim potomkom, ale często cieszył się znaczną niezależnością. Dowództwo wojskowe w każdej prowincji sprawował prefekt, czyli ka’id. Kilka obszarów przygranicznych – „marchii” (sughur ; w l. poj. saghr) – z głównymi ośrodkami w Badajoz/Méridzie, Toledo, Saragossie i wcześniej w Huesce (Waszce), zachowało połowiczną niezależność. W marchiach władza wojskowa nie była oddzielona od cywilnej, co skłaniało miejscowe dynastie wojskowe do sprzymierzania się, łączenia i przejmowania kontroli nad tymi terenami. Emirowie tolerowali ten stan rzeczy, dopóki owi namiestnicy pozostawali wobec nich lojalni.

REKLAMA

Stolicą stała się teraz Kordoba – siedziba emira i centrum administracji. Wymiar sprawiedliwości nadzorował mianowany przez emira kadi al-dżama’a (najwyższy sędzia). Podatki pobierano w dużej części w pieniądzach, a gospodarka zaczęła nabierać tempa dzięki większej dostępności cennego metalu (pozyskiwanego między innymi z ogołacanych kościołów) do bicia monet oraz rozwojowi rzemiosła i rynku dóbr w Kordobie, a także stolicach prowincji, Sewilli, Saragossie, Toledo i Walencji. Miejscowa waluta w Al-Andalus w tym okresie świadczy o powiększaniu się liczby osób płacących podatki oraz o islamizacji administracji. Pierwszych trzech emirów biło monety nie tylko ze złota, ale też ze srebra; w obiegu były nawet miedziane fulus (grosze; w l. poj. fals). Względna obfitość i różnorodność tych monet umożliwiała Al-Andalus przejście do opartej na pieniądzu, skomercjalizowanej gospodarki typu, który prawie zniknął z łacińskiej Europy jeszcze przed upadkiem cesarstwa rzymskiego.

Starając się zapobiec regionalnym rebeliom, emirowie stopniowo odsuwali na bok arabską elitę i werbowali najemników, niewolników oraz jeńców do armii, a także wspomagali inne grupy, by zrównoważyć siłę starych rodów. Jednak mimo że syryjska elita była w zaniku, arabska kultura coraz mocniej się ugruntowywała, ponieważ zdobywcy poślubiali kobiety wywodzące się z rdzennej ludności i włączali ich rodziny do swoich drzew rodowych oraz do swojej kultury. Aczkolwiek rodziny tych muwalladów przechodziły na islam i zanurzały się w kulturze arabsko-muzułmańskiej, niekoniecznie odrywały się od swoich korzeni. Pomniejsi nobilowie z pogranicza podtrzymywali więzi ze swoimi byłymi współwyznawcami, którzy mieszkali poza emiratem, zawierali z nimi małżeństwa i sojusze dla osiągnięcia wspólnych celów. Wśród osób, które uważały, że są Arabami, przynależność rodowa i plemienna zaczęła służyć raczej jako oznaka społecznego prestiżu niż rama akcji politycznych.

REKLAMA

Zmieniała się także sytuacja tych chrześcijan, którzy nie przeszli na islam. Część biskupów, którzy nie uciekli po podboju, znalazła zatrudnienie u nowych władców i stała się ich lokalnymi przedstawicielami, aminami („zaufanymi pośrednikami”), którzy administrowali chrześcijanami i pobierali od nich podatki, albo samodzielnie, albo wraz z kumisami („hrabiami”), wybieranymi spośród starej arystokracji. Ale około roku 800 biskupi prawie zniknęli z islamskiej administracji, bo w miarę jak coraz więcej mieszkańców miast przyjmowało religię zdobywców, ich trzódki i wpływy malały. Tracili też znaczenie i majątki chrześcijańscy właściciele ziemscy. Na przykład syn Wittizy, Ardabast, pierwszy kumis, któremu początkowo udało się zachować znaczne posiadłości, został doprowadzony do nędzy, gdy Abd ar-Rahman I skonfi skował jego włości i oddał je klientom Umajjadów.

Zasięg ekspansji Umajjadów od 750 roku

Około 800 roku na obszary, gdzie powstała administracja, zaczęło powracać miejskie życie. Jednak same miasta tak się zmieniły, że nie poznaliby ich dawni mieszkańcy. Rozebrano ocalałe budynki z czasów rzymskich, a to, co pozostało z sieci prostych ulic i otwartych przestrzeni publicznych, zabudowano w arabsko-muzułmańskim stylu. Członkowie rodów osiedlali się gęsto w tych samych dzielnicach, które zamieniły się w labirynty uliczek z typowymi dla islamskiego Wschodu, stanowiącymi zamknięte całości, pozbawionymi okien od strony zewnętrznej domostwami. Rezygnacja z pojazdów konnych na rzecz jucznych mułów i wielbłądów oznaczała, że ulice nie musiały już być szerokie i proste; z reguły odzwierciedlały one teraz naturalne ukształtowanie terenu, na którym położone było miasto, często meandrując wokół wzniesień jak woda po zdarzających się sezonowo, ale ulewnych deszczach, tak charakterystycznych dla znacznej części półwyspu. Ciągnący do miast lud wiejski, składający się w większości ze świeżo nawróconych na islam, budował domy na przedmieściach i podejmował pracę w zawodach, na które dzięki niedawno ożywionej gospodarce patronatu było teraz zapotrzebowanie.

Ten tekst jest fragmentem książki Briana Catlosa „Królestwa wiary”:

Brian Catlos
„Królestwa wiary”
cena:
59,90 zł
Tytuł oryginalny:
Kingdoms of Faith
Tłumaczenie:
Andrzej Jankowski
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
456
Seria:
Historia do XIX wieku
Data i miejsce wydania:
1 (2019)
Premiera:
2019-11-12
Format:
150x225
ISBN:
978-83-8062-518-1

Rdzennej ludności nie zachęcano do zmiany wiary, ale w drugiej ćwierci IX wieku transformacja religijna społeczeństwa była już zaawansowana. Wśród pierwszych konwertytów byli członkowie elity, którzy mogli dzięki temu chronić swoje majątki i pozycję społeczną, oraz niewolnicy, którzy w wizygockiej Hiszpanii stanowili liczną rzeszę. Jako że niemuzułmanom nie wolno było posiadać muzułmańskich niewolników, ci drudzy mogli widzieć w przejściu na islam sposób na wyzwolenie, mimo to nie pojawiła się wśród nich wielka fala nawróceń. Żeby przejść na islam, trzeba było mieć muzułmańskiego patrona, a poza tym dla biedaka często lepiej było pozostać niewolnikiem bogatego muzułmanina, niż stać się wyzwoleńcem bez grosza przy duszy. W wizygockiej Hiszpanii Kościół był pod kontrolą posiadaczy ziemskich, którzy budowali i wyposażali świątynie dla zależnego od siebie duchowieństwa. Można sobie wyobrazić, że po przejściu dużej części tej warstwy na islam coraz trudniej było znaleźć duszpasterzy, a kościoły i kaplice stały zaniedbane albo opuszczone. A skoro chrześcijaństwo na wsi pozostawiono samo sobie, wielu wieśniaków znalazło drogę do islamu nawet bez zachęty ze strony swoich panów.

REKLAMA
Pomnik Abd ar-Rahmana II w Murcii (aut. Crs369, CC0)

Chłopi, którzy emigrowali do miast, napotykali tam prężną islamską kulturę, a w tym zdominowanym przez muzułmanów świecie przyjęcie ich wiary dawało perspektywę uzyskania pełni praw, zdobycia większego prestiżu (przynajmniej względem niemuzułmanów) oraz szans zatrudnienia i zyskania protektora. Mimo że islam nadal dopiero się tworzył, ze swoimi egalitarnymi hasłami, wspólnotowymi rytuałami, takimi jak modlitwa i poszczenie, a także jako nowa, dynamiczna religia, która obiecywała lepszy byt nie tylko w życiu pośmiertnym, ale również tu i teraz, mógł się wydawać pociągający. Rzadkim wyjątkiem od powszechnego upadku zorganizowanego chrześcijaństwa były prywatne wiejskie klasztory, fundowane przez zamożniejsze rodziny chrześcijańskie z dala od nadzoru muzułmańskich władz religijnych oraz islamskich konwertytów.

W niektórych regionach wiejskich chłopi i niewolnicy wciąż pracowali na wielkich latyfundiach w stylu rzymskim, które przeszły w ręce muzułmanów. Prawdopodobnie niewiele się zmieniło na obszarach, gdzie mieszkający w wioskach wolni kmiecie uprawiali swoje kawałki ziemi. Jednak radykalnie zmieniły się tereny zasiedlone przez rody berberskie. Chociaż Berberowie, którzy zostali w Al-Andalus, wkrótce zatracili swój język, to – jak się wydaje – jeszcze przez wiele pokoleń zachowali swoją zwyczajową organizację społeczną. Utworzyli tradycyjne, egalitarne osady i gospodarstwa rolnicze oraz przeszczepili z Afryki Północnej system nawadniania pól i podziału ziemi, który pomógł im położyć podwaliny pod rychły, ogromny wzrost produkcji rolnej.

REKLAMA

W całej Al-Andalus rosła świadomość islamskiej tożsamości, podczas gdy sam islam stawał się coraz bardziej złożony i zorganizowany. Na abbasydzkim Wschodzie pojawiały się nowe szkoły interpretacji prawa, postępowało studiowanie Świętej Księgi islamu i coraz bardziej wyrafinowana stawała się krytyczna analiza hadisów. Rodziło się poczucie normatywnej islamskiej praktyki, które za pośrednictwem uchodźców, pielgrzymów i wędrownych nauczycieli przenikało na Zachód. W Al-Andalus budowano więcej meczetów, gdyż dzielenie miejsc kultu z chrześcijanami zaczęto postrzegać jako niewłaściwe. Zakładano osobne cmentarze muzułmańskie. Pojawiały się lokalne cele pielgrzymek, takie jak Kordoba, gdzie znajdujący się w Wielkim Meczecie i będący przedmiotem dumy egzemplarz Koranu, który rzekomo trzymał Usman w chwili, gdy padł z ręki zabójcy, i Saragossa z grobami dwóch Tabi’un (Towarzyszy Towarzyszy Proroka) przyciągały wiernych. Do praktyki religijnej włączano kult miejsc w okolicach wiejskich, długo czczonych przez pogan i chrześcijan. Na całym półwyspie zwykli ludzie przerywali pracę, by się wspólnie obmywać i modlić – pięć razy dziennie, jeśli byli bardzo pobożni, w piątkowe południe, jeśli mniej – zwracając się w stronę Mekki wraz z niezliczonymi rzeszami wiernych od Atlantyku po Indus we wspólnej choreografii i wiary. Muzułmańskie prawo i arabskie obyczaje zaczęły kształtować stosunki społeczne i stosunki między osobami obu płci, politykę wewnętrzną,

Pomnik Abd ar-Rahmana II w Murcii (aut. Skix, CC BY-SA 4.0)

zachowania publiczne, sposób ubierania się, pojęcia czystości i przyzwoitości oraz wybór diety i rozrywek. Wszędzie oprócz odizolowanych wiosek koślawa łacina, którą mówili Wizygoci, ustępowała miejsca arabskiemu jako językowi administracji i rozmów codziennych, odbierając mowę – nie tylko w znaczeniu przenośnym, ale i dosłownym – tym chrześcijanom, którzy kilkadziesiąt lat wcześniej mieli nadzieję, że arabska okupacja będzie bolesnym, ale krótkim epizodem.

Podsumowując, kiedy Abd ar-Rahman II wstępował w 822 roku na tron, islamska Hiszpania była naprawdę islamska i mimo wyzwań, którym musiała stawić czoło, zmierzała do dobrobytu. Dynastia, która nią rządziła, była stabilna, izolacja geograficzna zapewniała jej ochronę przed wrogami, a w miarę jak jej gospodarka się umacniała, stale rosła liczba ludności, od prawdopodobnie trzech czy czterech milionów w epoce Wizygotów do ponad siedmiu około roku 800. Ale sukcesy miały przynieść zagrożenia, zarówno ze strony innych mocarstw, jak i nowych fakcji w politycznej kulturze Andaluzji. W następnym stuleciu islamska Al-Andalus wejdzie na scenę światową i z prowincjonalnego emiratu przeistoczy się w potęgę o znaczeniu międzynarodowym. Jednak cały czas wydawało się, że jeden źle postawiony krok zakończy się katastrofą.

Ten tekst jest fragmentem książki Briana Catlosa „Królestwa wiary”:

Brian Catlos
„Królestwa wiary”
cena:
59,90 zł
Tytuł oryginalny:
Kingdoms of Faith
Tłumaczenie:
Andrzej Jankowski
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
456
Seria:
Historia do XIX wieku
Data i miejsce wydania:
1 (2019)
Premiera:
2019-11-12
Format:
150x225
ISBN:
978-83-8062-518-1
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Brian A. Catlos
Mediewista, profesor religioznawstwa na University of Colorado w Boulder, jako badacz współpracuje też z University of California w Santa Cruz. Co roku prowadzi w Barcelonie letnie seminaria poświęcone stosunkom chrześcijańsko-muzułmańsko-żydowskim oraz innym zagadnieniom dotyczącym średniowiecznej Europy. Jest autorem wielu nagradzanych książek, w tym Infidel Kings and Unholy Warriors, licznych artykułów naukowych i popularnonaukowych, a także zapalonym podróżnikiem oraz autorem i współautorem przewodników turystycznych. Biegle włada m.in. hiszpańskim i katalońskim, czyta także m.in. po arabsku i łacinie. Mieszka w Boulder i w Barcelonie.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone