Friedrich Naumann – „Mitteleuropa” – recenzja i ocena

opublikowano: 2023-06-02 07:03
wolna licencja
poleć artykuł:
Mitteleuropa – niemiecki termin oznaczający Europę Środkową, nie przestaje przewijać się w debatach różnego rodzaju. W zależności od wiązanych z nim skojarzeń oraz przekonań osób nim się posługujących, budzi on najrozmaitsze skojarzenie. A jakie jest pierwotne znacznie tego pojęcia? O tym najlepiej przekonać się osobiście, sięgając po książkę, która je rozpropagowała.
REKLAMA

Friedrich Naumann – „Mitteleuropa” – recenzja i ocena

Friedrich Naumann
„Mitteleuropa”
nasza ocena:
7.5/10
cena:
57,50 zł
Wydawca:
Instytut Pileckiego
Tłumaczenie:
Kamil Markiewicz
Rok wydania:
2023
Okładka:
twarda
Liczba stron:
328
ISBN:
978-83-663-4098-5
EAN:
9788366340985

Książka ta zatytułowana jest – a jakże „Mitteleuropa” – w polskim wydaniu, opublikowanym nakładem Instytutu Pileckiego zachowano oryginalne brzmienie tytułu, choć po polsku powinien on brzmieć „Europa Środkowa”. Moim zdaniem jest to posunięcie zasadne, jako że zarówno samo pojęcie, jak i kryjąca się za nim koncepcją opisywane są w historiografii właśnie z użyciem oryginalnego, niemieckiego brzmienia. „Mitteleuropę” napisał Friedrich Naumann, żyjący w latach 1860-1919 niemiecki polityk liberalny i teolog ewangelicki. Jak wiadomo główne niemieckie partie polityczne utrzymują fundacje uczestniczące w życiu intelektualnym RFN (a poprzez np. organizację różnego rodzaju sympozjów i debat także polskim). Każda z tych fundacji ma swojego patrona, będącego reprezentantem którejś z niemieckich szkół myśli politycznej. Warto zwrócić uwagę, że fundacji związanej z liberalną Wolną Partią Demokratyczną, wchodzącą obecnie w skład koalicji rządowej, patronuje właśnie Neumann. Jego koncepcje zatem po dziś dzień uznawane są w Niemczech za istotne.

Dla jednych za  terminem Mitteleuropa kryje się to złowrogi plan podporządkowania państw naszego regionu politycznym i (może przede wszystkim) ekonomicznym interesom Niemiec. Jakieś echa takiego myślenia dało się usłyszeć w powtarzanym czasem w środowiskach eurosceptycznych po rozszerzeniu Unii Europejskiej w 2004 r. stwierdzeniu, że oto właśnie tym sposobem Niemcy z opóźnieniem wygrały I wojną światową Inni z kolei z Mitteleuropą mają skojarzenia jak najbardziej pozytywne – z pojęciem tym kojarzy im się wyidealizowany, idylliczny niczym z pełnych uroku gawęd Roberta Makłowicza czy prozy Josepha Rotha obraz monarchii austro-węgierskiej jako jednego z archetypów „starych dobrych czasów” które bezpowrotnie przeminęły z wiatrem. Zamiast dociekać, która z tych grup ma rację, lepiej jednak zastanowić się co jako Mitteleuropę rozumiał sam Naumann.

Pewną wskazówką może być rok wydania dzieła – 1915. W zamierzeniu autora jego książka miała być prezentacją tego, o co w Wielkiej Wojnie walczą, czy też powinny walczyć, Niemcy, a także pozostali uczestnicy obozu Państw Centralnych. Mamy zatem do czynienia ze swego rodzaju traktatem politycznym (choć postulaty Naumanna dotyczą przede wszystkim polityki gospodarczej, a nie sfery idei), a samą publikację Instytutu Pileckiego należy potraktować jako edycję wydawnictwa źródłowego. Redaktor naukowy omawianego wydawnictwa, wybitny znawca problematyki niemieckiej, prof. Grzegorz Kucharczyk, autor m.in. wyśmienitej syntezy dziejów państwa pruskiego, w przedmowie staje jednak na stanowisku, że analiza „Mitteleuropy” może być przydatna również pod kątem analizy współczesnej polityki niemieckiej. Choć profesor zdaje się wykazywać przy tym pewną podejrzliwość wobec naszych zachodnich sąsiadów, a przytoczone przez niego przykłady z bieżącej polityki mogą się jawić jako dyskusyjne – to jednak trudno odmówić mu w tej mierze racji, biorąc wzgląd choćby na to, że imieniem Friedricha Naumanna nazwany został jeden z głównych niemieckich think tanków.

REKLAMA

Naumann postulował powstanie wielkiego obszaru polityczno-gospodarczego w oparciu o Państwa Centralne. Nie wynikało to z jakiejś przyświecającej mu wizji czy wielkiej idei. W ukonstytuowaniu się tak pojmowanej Mitteleuropy widział konieczność dziejową. Uznawał bowiem, że jedynie blok środkowoeuropejski rozpatrywany łącznie może być liczącym się konkurentem dla Imperium Brytyjskiego z jednej i Rosji z drugiej strony – oddzielnie każde ze środkowoeuropejskich państw byłoby na to za słabe. Taką potencjalną integrację rozpatruje Naumann także w kategorii postępu dziejowego i przejawu doskonalenia się form życia publicznego.

Oczywiście integracja Państw Centralnych nie byłaby prostym procesem. Były to bowiem dwa państwa, Niemcy i Austro-Węgry, drugie z których było – jak sugeruje nawet nazwa monarchią dualistyczną, zamieszkiwaną zresztą nie tylko przez Niemców austriackich i Węgrów, ale też szereg innych narodowości. Myliłby się zresztą również ten, kto traktowałby Cesarstwo Niemieckie jako monolit – w chwili publikacji książki od zjednoczenia Niemiec nie upłynęło przecież jeszcze półwiecze!

Naumann zdawał sobie sprawę z tej różnorodności oraz z niejednolitości formacji środkowoeuropejskiej. Porównuje ze sobą uprzemysłowione Niemcy i wciąż opierające się na gospodarce rolnej (zwłaszcza w węgierskiej części), zauważając też kontrast nowoczesnych Niemiec z mogącą poszczycić się znacznie bardziej dostojną tradycją i wyrafinowaną kulturą Austrią. Istotne były też różnice wyznaniowe – w Niemczech dominował wówczas protestantyzm,  a Austria była w przeważającej mierze katolicka. Autor nie uważa jednak tych różnic za przeszkodę w integracji – przeciwnie, uznaje że pewne odrębności sprawiają że oba państwa są względem siebie komplementarne. Istniejące różnice uniemożliwiają jednak ich złączenie się w jeden organizm państwowy. Wszelkie dążenia zjednoczeniowe miałyby być prowadzone stopniowo, ostrożnie i w sposób przemyślany, aby nie zrazić ludności do idei Mitteleuropy. Zdaniem Naumanna okazję, ale zarazem i konieczność do co najmniej koordynowania działań dawała wspólnie toczona wojna.

REKLAMA

Autor dużo miejsca poświęca narodowościom czy grupom wyznaniowym zamieszkującym obszar środkowoeuropejski. Zamieszcza również bardzo wiele dokładnych dotyczących ich danych statystycznych – oczywiście z dzisiejszej perspektywy mających znaczenie wyłącznie historyczne. Należy zaznaczyć, że Naumann nie traktował Mitteleuropy jako potencjalnego narzędzia germanizacyjnego, nie uważał jej też za rodzaj „niemieckiego obszaru polityczno-gospodarczo-kulturowego”. Byłoby to zresztą pozbawione sensu, z uwagi na to, że Austro-Węgry zamieszkiwało wiele narodowości, niekoniecznie zresztą zaliczających się do grupy germańskiej. Mimo to autor przyjmował, że w Mitteleuropie język niemiecki i kultura niemiecka powinny odgrywać uprzywilejowaną rolę z racji choćby demograficznych. Zresztą Rzeszę Niemiecką też zamieszkiwały różne narodowości, w tym Polacy. Można wyczuć, że Naumann odczuwa do narodu polskiego pewien szacunek i sympatię, współczuje np. że dumni Polacy są prześladowani przez Rosjan, choć oczywiście chciałby widzieć w mieszkańcach zaboru pruskiego lojalnych poddanych cesarza niemieckiego. Co warte podkreślenia, choć Naumann docenia zasługi Bismarcka w procesie zjednoczenie Niemiec, to jednak odcina się od praktyk wynaradawiania mniejszości i dystansuje od pewnych aspektów Kulturkampfu. W przypadku zwycięstwa wojny przez Państwa Centralne (i realizacji przez nie koncepcji Naumanna) dla odrodzonego Aktem 5 listopada Królestwa Polskiego z pewnością byłoby miejsce w Mitteleuropie

Integracja w ramach projektu Mitteleuropy miała być integracją przede wszystkim gospodarczą, stąd w książce dużo miejsca poświęcone jest np. unii celnej czy polityce rolnej. Natomiast integracja polityczna zarysowana jest nieporównanie skromniej, także z uwagi na zasygnalizowane różnice między poszczególnymi krajami. Oczywiście pewne wspólne ośrodki decyzyjne i instytucje reprezentacyjne byłyby niezbędne, jednak ich wprowadzania byłoby stopniowe, niedookreślone, wręcz prowizoryczne. Trzeba przyznać, że w tym miejscu trudno pozbyć się pewnych skojarzeń z Unią Europejską.

REKLAMA

Zarysowanie analogii między Mitteleuropą i UE (a co za tym idzie wspomniane już nazwanie największego w historii Wspólnoty rozszerzenia za… zwycięstwo Niemiec w Wielkiej Wojnie) może wydawać się kuszące, jest jednak nazbyt daleko idącym uproszczeniem. „Mitteleuropa” jest książką odnoszącą się przede wszystkim do czasów, w których została napisana – postulującą daleko posuniętą współpracę między Cesarstwem Niemieckim a Austro –Węgrami. Ani Niemcy w ich kształcie terytorialnym i ustrojowym z 1915 r., ani dualistyczna monarchia habsburska od dawna nie istnieją. Integracja europejska po II wojnie światowej nie była „projektem niemieckim” (trudno zresztą oczekiwać, by tuż po 1945 ktoś był zainteresowany kolejnymi pomysłami Niemców), ale raczej „karolińskim” – a kluczową rolę w niej odgrywał proces powojennego pojednania francusko-niemieckiego, a Francja politycznie w UE zawsze znaczyła co najmniej tyle, co Niemcy gospodarczo. Z kolei Austria, jak również pozostałe państwa post-habsburskie, stosunkowo późno dołączyły do Wspólnoty. Jak widać obok działających na wyobraźnię podobieństw mamy też znaczące różnice.

Tym niemniej wypada mi zgodzić się, z prof. Kucharczykiem, że omawianą pozycję warto zgłębić także dla poznania niemieckiego sposobu myślenia. Występują w niej bowiem pomysły i koncepcje, które przewijały się potem w tym, jak Niemcy widzieli perspektywy swojego rozwoju, swoje miejsce w Europie, a także jakie mieli koncepcje Wspólnoty Europejskiej. Książka jest wydana w bardzo elegancki i profesjonalny sposób, czyta się – w czym podejrzewam także zasługę tłumacza - bardzo dobrze, pod względem redakcyjnym stoi na najwyższym poziomie.

Choć „Mitteleuropa” to przede wszystkim wydanie źródła historycznego z zakresu niemieckiego życia intelektualnego doby I wojny światowej, to krąg odbiorców, którym rekomendowałbym lekturę jest szeroki. Na pewno zaliczyć do niego mogę wszystkich zainteresowanych Niemcami i dziejami Niemiec, czy szerzej kręgu niemieckojęzycznego – także z uwagi na obszerną bibliografię obejmującą pozycje, z których korzystał Naumann, oczywiście niemieckojęzyczne i raczej nieprzełożone na język polski. Rzecz jasna po przeszło stuleciu znaczna część z nich jest zapewne mocno nieaktualna, jednak w wielu sprawach mogą pewnie stanowić przydatne wskazówki. Na pewno jest to lektura obowiązkowa dla pasjonatów koncepcji polityczno-gospodarczych. Polecam ją osobom zainteresowanym historią koncepcji integracji europejskiej – bo choć analogie z dzisiejszą UE czasem są bardziej, a czasem mniej trafne, to przecież sama Mitteleuropa była konceptem takiej integracji, acz ograniczonej terytorialnie. Wreszcie – skoro pojęcie Mitteleuropy po dziś dzień pojawia się w debatach publicznych, to wypadałoby wiedzieć, co oznacza – a najlepiej wiedzę poznawać u źródła.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Friedricha Naumanna „Mitteleuropa”!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michał Gadziński
Absolwent Instytutu Historycznego oraz Instytutu Nauk Politycznych UW. Interesuje się historią XIX i pierwszej połowy XX wieku. Pasjonat historii, kultury i polityki krajów anglosaskich.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone