István Kovács - „Cud nad Wisłą i nad Bałtykiem. Piłsudski – Katyń – Solidarność” - recenzja i ocena

opublikowano: 2016-12-27 20:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Na naszym rynku wydawniczym rzadko pojawiają się syntezy i opracowania dziejów Polski napisane piórem historyków z naszego regionu. Tym bardziej warto sięgnąć po książką węgierskiego historyka Istvána Kovacsa.
REKLAMA
István Kovács
„Cud nad Wisłą i nad Bałtykiem. Piłsudski – Katyń – Solidarność”
cena:
35,00 zł
Wydawca:
Muzeum Historii Polski
Liczba stron:
488
ISBN:
978-83-65248-11-4

Praca ma w sobie niewątpliwie silny aspekt autobiograficzny. Kovács jest bowiem znanym węgierskim tłumaczem literatury polskiej, był też przez wiele lat dyplomatą w naszym kraju. Prezentowana pozycja stanowi zbiór esejów publikowanych przez Kovácsa na przestrzeni wielu lat. Jej oryginalne węgierskie wydanie ukazało się w 2006 roku i odniosło spory sukces na węgierskim rynku wydawniczym.

Eseistyczny charakter książki sprawia, że czyta się ją bardzo przyjemnie, jest napisana przyciągającym uwagę językiem (co w niemałym stopniu jest zapewne zasługą tłumacza). Z drugiej jednak strony, ta właśnie specyficzna konwencja siłą rzeczy wprowadza atmosferę chaosu. Niektóre z esejów, jak choćby początkowy o Piłsudskim, mają prawie 100 stron, inne – zaledwie kilkanaście. Co więcej, konwencja książki sprawia, iż czytelnik poznaje raczej pewne wyimki z zakresu historii Polski aniżeli jej usystematyzowany wykład. Z tego też powodu nie można mówić o syntezie. Praca Kovácsa stanowi raczej bardzo subiektywny zbiór zainteresowań Autora.

O ile Piłsudski, a w najnowszym dziejach także Lech Wałęsa, stanowią postaci niewątpliwe fascynujące Autora (i ma on tendencję do postrzegania dziejów Polski przez pryzmat ich dokonań), to już umieszczony w podtytule książki Katyń budzi wątpliwości. Cała środkowa część książki jest bowiem raczej opisem bohaterstwa Polaków na różnych frontach i w różnych okolicznościach w trakcie II wojny światowej, a zbrodnia katyńska, której Kovács poświęcił jeden z esejów stanowi tylko element tej większej całości.

Podkreślić trzeba, iż mimo skłonności do opisywania przeszłości przez pryzmat wyrazistych postaci i heroizmu, Kovács jest w stosunku do Polski i Polaków obiektywny. Piłsudskiego nie waha się nazywać dyktatorem. Dostrzega też polski antysemityzm, choć jednocześnie za skrajnie niesprawiedliwy uważa sposób, w jaki pisze o tym niechlubnym aspekcie dziejów Polski historiografia zachodnia.

REKLAMA

Konwencja prowadząca czytelnika od cudu nad Wisłą do cudu nad Bałtykiem (jak Kovács nazywa wydarzenia na Wybrzeżu w 1980), siłą rzeczy upraszcza nieco opis zjawisk, które doprowadziły z jednej strony do dyktatury Piłsudskiego w okresie sanacji, a z drugiej - do upadku komunizmu w Polsce. Skupienie narracji na wydarzeniach na Wybrzeżu i osobie Lecha Wałęsy sprawia, iż na przykład strajk łódzkich robotnic z 1971, który miał decydujące znaczenie dla uspokojenia nastrojów w kraju i umożliwił ugruntowanie władzy Gierka, pojawia się tylko na marginesie. Nie ma go też w kalendarium, które znajduje się na końcu książki. Druga cechą pisarstwa historycznego Kovácsa jest skupienie się na historii politycznej. O społeczeństwie polskim w XX wieku i jego przemianach - w tym również o przemianach w polskiej kulturze - czytelnik dowie się z recenzowanej książki niewiele.

Mniejszych lub większych mankamentów i wątpliwości dałoby się znaleźć więcej. Nie zmienia to jednak faktu, że dla węgierskiego czytelnika, do którego była pierwotnie adresowana, pozycja ta może stanowić interesujące źródło wiedzy na temat bratniego kraju z północy. Pytanie brzmi jednak: co książka Kovácsa może powiedzieć Polakom o ich kraju?

Jak sądzę, głównie może potwierdzić istnienie pewnej środkowoeuropejskiej wspólnoty dziejów i wspólnoty wyobrażeń o przeszłości, wpływających na naszą tożsamość i w niemałym stopniu rzutujących na naszą teraźniejszość. Można jednak zastanowić się, czy historia ta, ściślej zaś emocje, jakie wyzwala, nie bywa niekiedy dla narodów naszej części Europy zbyt ciężkim, nazbyt uduchowionym i przepełnionym zbyt świeżą pamięcią bagażem. Moim zdaniem taki wniosek płynie z lektury książki o historii Polski napisanej przez jednego z naszych bratanków. Zachęcam, żeby sprawdzić samemu.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Kamil Śmiechowski
Historyk, doktor nauk humanistycznych, absolwent Uniwersytetu Łódzkiego. Autor opracowania „Z perspektywy stolicy. Łódź okiem warszawskich tygodników społeczno-kulturalnych 1881-1905 (Łódź 2012)”. Członek Stowarzyszenia Fabrykancka.pl, gdzie zajmuje się promowaniem walki o zachowanie i renowację łódzkich zabytków. Interesuje się historią Łodzi, dziejami prasy oraz architekturą i procesami urbanizacyjnymi.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone