Jak nas widzą Czesi

opublikowano: 2006-11-14 22:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
„Polska dzięki tej książce okazuje się być, wbrew opinii większości Czechów, interesującym i wartym odwiedzenia krajem”. Tak mniej więcej brzmiało najważniejsze zdanie z recenzji zamieszczonej w jednym z najbardziej poczytnych dzienników czeskich, w „Lidovych Novinach”. Przeczytawszy je, postanowiłam sprawdzić, jak to właściwie jest z tym Czecha (nie)zainteresowaniem Polską i obrazem Polaka.
REKLAMA

Niewyraźna perspektywa praska

Jak właściwie widzą nas Czesi? Otóż widzą nas bardzo słabo, czasem wręcz ledwie dostrzegają, szczególnie gdy patrzący mieszka w metropolii Praga, skierowanej ku zachodowi, goszczącej rocznie miliony turystów pielgrzymujących z przeróżnych zakątków świata. Republika Czeska staje się także powoli ziemią obiecaną dla wielu przybyszów z Azji i Afryki, o Ukrainie, Rosji i krajach kaukaskich nie wspominając. Trudno więc spodziewać się, aby stawiała w centrum zainteresowania swojego słowiańskiego brata Polaka. Ma też w końcu brata znacznie bliższego i młodszego – Słowaka.

Słynący z chęci do podróżowania Czesi niestety niezbyt często wybierają nasz kraj jako cel swych wypraw. Ci uwielbiający góry chętnie jeżdżą w Tatry, zdecydowanie częściej jednak na ich słowacką stronę. Nad morze natomiast wręcz pielgrzymują do Chorwacji. Miałam nadzieję, że chociaż trzecia, dość liczna zresztą grupa – poszukujący przygód i mocniejszych wrażeń – uzna Polskę za atrakcyjną. Oni wybierają jednak przeważnie naszego sąsiada – Ukrainę. Może dlatego, że na wjazd do tego kraju dopiero od niedawna nie potrzebują wiz?

Czasem można odnieść wrażenie, że ten brak zainteresowania Polską to nie tylko neutralna obojętność…

Do Czech za chlebem

O ile trudno znaleźć wiele powodów, dla których Czesi przyjeżdżają do naszego kraju, o tyle łatwiej odszukać przyczyny wizyt Polaków w Republice Czeskiej. Polacy coraz częściej jeżdżą tam za pracą. Przeglądając na przykład oferty Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach, można przekonać się, że lista proponowanych miejsc w Czechach jest jedną z najdłuższych. Jeszcze niedawno najbardziej poszukiwani byli górnicy. Dziś potrzebni są także polscy ślusarze, murarze, spawacze, tokarze czy szwaczki.

Według badań przeprowadzonych kilka miesięcy temu przez czeskie Ministerstwo Pracy Polacy, obok Słowaków i Ukraińców, są najliczniejszą grupą pracujących w Republice Czeskiej europejskich cudzoziemców. Czasem można odczuć, iż w związku z tym traktowani jesteśmy jako ci ubożsi i trochę bardziej, nie tylko geograficznie, przesunięci na wschód bracia Słowianie. Niedawno można było przeczytać w „Gazecie Wyborczej”, że już i w Czechach odkryto przypadki nieuczciwego wykorzystywania i złego traktowania polskich robotników pracujących w fabryce w Mlada Boleslav.

Jakiś czas temu na własnej skórze przekonałam się, że pochodzę z biedniejszej części Europy. W Republice Czeskiej istnieje tradycja celebrowania przez maturzystów zakończenia szkoły. A jednym ze sposobów jest oblewanie wodą napotkanych przechodniów. Można tego uniknąć, jeśli zapłaci się parę koron wykupu. I do mnie podbiegła grupa chłopców. Jako że nie miałam przy sobie ani złamanego halerza, w jakimś niezrozumiałym dla mnie do tej pory akcie samoobrony odparłam: „Jestem z Polski”. I, jak magiczne zaklęcie, zadziałało, bo po chwili usłyszałam: „Hej, zostawmy ją w spokoju, przyjechała przecież z Polski”.

REKLAMA

Geszefciarze i katolicy

Postanowiłam sprawdzić, czy również ludziom w moim wieku Polska jawi się jako ziemia biedna i nieupragniona. No i żadnego poglądu podważającego tę opinię nie usłyszałam. 25-letnia Agata Zajickova, studiująca pedagogikę w Pradze, która mieszkała wspólnie z Polakami podczas stypendium w Berlinie, wyznała: „Muszę przyznać, że wielkie wrażenie zrobił na mnie ogromny wysiłek i starania, jakie większość moich polskich znajomych wkładała w to, aby do Polski już nie wrócić. No i wciąż dużo pijecie”. Tata Agaty natomiast wymienił cechę znacznie bardziej zaskakującą: „Podobno niektóre polskie kobiety mają zepsute zęby”.

Polacy przez większość Czechów postrzegani są oczywiście jako bardzo religijni. Jednemu z najbardziej ateistycznych narodów w Europie, w znacznym stopniu ukształtowanemu przez reformację, ceniącemu sobie od zawsze otwartość oraz krytycyzm w myśleniu, nasz katolicyzm wydaje się fanatyczny. Jeden z moich znajomych – Radek Krhovsky z Brna, student języka polskiego – wspominając o polskim katolicyzmie, przytoczył słowa swojego znajomego: „Mój kolega kiedyś mi mówił, że nie może zrozumieć polskich kibiców (chuliganów), którzy najpierw idą w niedziele do kościoła a potem na mecz, gdzie szukają pojedynków z innymi”. (Wypowiedź zostawiłam w oryginalnej formie). Radek w tym kontekście przywołał także wypowiedź innego kolegi, pracującego w instytucji charytatywnej. W jego opinii Polacy wyjątkowo chętnie przekazują różnego rodzaju pomoc podczas katastrof.

Inna często powtarzana przez Czechów opinia mówi o tym, że Polacy to wyborni geszefciarze, szmuglerzy, handlarze. Szczególnie szybko przypisują nam te określenia osoby ze starszego pokolenia, pamiętające okres komunizmu. Niedawno podróżowałam w jednym wagonie ze starszym panem, który dowiedziawszy się, skąd jestem, wyznał, że mieszka blisko granicy z Polską. Po czym wygłosił litanię nazw sprzętów, które zakupił w naszym kraju. Ku mej uciesze stwierdził, że nabył je całkiem dawno temu, a pomimo to wciąż mu służą. Chociaż i młodzi niekiedy przyznają, że do Jeleniej Góry (stolica zakupów w Polsce) lub jej okolic czasem się wybiorą. I oni także na jakość naszych wyrobów nie narzekają: „Ja myślę, że lepiej kupować u was niż u Wietnamczyków” – wyznała pracująca w Pradze 25-letnia Veronika Tomkova.

REKLAMA

Między Niemcami a Rosją

Niektórzy Czesi przyznają jednak, że o wiele więcej są w stanie powiedzieć o Niemcach niż o Polakach. Tomasz Seidl z Liberca (miasto położone niedaleko granicy tak niemieckiej, jak i polskiej), 23-letni student pedagogiki, zapytany, co o nas myśli, odparł: „Właściwie to nie mam o was żadnego wyobrażenia. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio spotkałem jakiegoś Polaka. No, ale jeśli zapytasz mnie o stosunki czesko-niemieckie, to bardzo chętnie coś ci opowiem”. Od II połowy XIX wieku – czasu czeskiego przebudzenia narodowego – pytanie o miejsce kultury niemieckiej stało się podstawowym elementem debaty na temat sensu czeskich dziejów. Od wieków napięcie związane z silną pozycją Niemców w społeczeństwie czeskim mieszało się z konstatowaniem dużego znaczenia niemieckiej kultury. Ambiwalencja i emocje, które do dziś towarzyszą ocenie stosunków niemiecko-czeskich, są najlepszym dowodem na to, jak istotne miejsce niemiecki sąsiad zajmuje w czeskiej świadomości.

We wspomnianej dyskusji na temat sensu czeskich dziejów nie zabrakło miejsca na pytanie o znaczenie kultury rosyjskiej, zainteresowanie którą – inaczej niż w przypadku Niemców – przypominało często fascynację nieznanym. Na przykład przemarsz w okresie wojen napoleońskich przez Pragę wojsk rosyjskich, rekrutujących się między innymi z wąsatych Kozaków czy z wywodzących się z kaukaskich rodów wojaków, traktowany był przez mieszkańców stolicy jako intrygujące i egzotyczne zjawisko.

Byli i tacy, których fascynacja Rosją prowadziła do utożsamienia rusofilizmu ze słowianofilstwem. Dla nich opór Polaków wobec Rosji, który przybrał formę powstania listopadowego, uznany został za bratobójczą walkę Słowian przeciw Słowianom. Tylko wielka zuchwałość Polaków mogła doprowadzić do wystąpienia przeciw Rosjanom, największemu słowiańskiemu narodowi i państwu. Grupa ta, wywodząca się głównie z tzw. staroczechów, była zdania, iż porażka powstania listopadowego daje szansę na wchłonięcie języka polskiego przez rosyjski i przyczyni się do powstania jednego słowiańskiego narzecza. Ale zdarzało się i tak, iż niektórzy Czesi, chcący lepiej poznać kulturę rosyjską, decydowali się na życie w Rosji i przeżywali wielkie rozczarowanie. Autor książki „Słowianin a Czech” napisanej w 1848 roku, przebywający jakiś czas w Moskwie, miał powiedzieć: „Ja jestem Czech, ale nigdy nie powiem o sobie: «Jestem Słowianinem»”.

REKLAMA

Dwa różne charaktery

Kolejne, nieraz jeszcze zanotowane w polskiej historii, wystąpienia przeciw okupantowi, władzy czy innemu przeciwnikowi były dostrzegane i komentowane przez Czechów. Bez względu na to, jak oceniali oni naszą skłonność do aktywnego oporu, większość tych opinii łączy zasadniczo element wspólny – uwypuklenie różnic między Polakami a Czechami.

Postać-legenda w czeskiej historii, pierwszy prezydent międzywojennej Czechosłowacji, Tomasz Masaryk, zwykł czeski charakter definiować jako celebrowanie codzienności, zwyczajności i pracę w pocie czoła. I takie też rekomendował podejście do dziejów. „Nie przemocą, ale polubownie, nie mieczem, ale pługiem, nie krwią, ale pracą w pocie czoła, nie śmiercią, ale życiem – oto sens czeskich dziejów, oto spadek naszych przodków”. Ale już inaczej ów narodowy charakter oceniał Bohumil Hrabal. Pewnego dnia, spacerując ulicami Pragi, miał rzec do towarzyszącego mu Karla Bartoska: „Popatrz na pomnik Jungmann, Palackiego czy na jeszcze innych, wszyscy tylko siedzą i siedzą. Dlaczego nie mamy w Pradze takich Kosutów na koniu i z szablą?”

I dziś ktoś czasem wytknie Czechom ich narodowy charakter. Twardość stanowiska polskiego wobec planów zmiany konstytucji europejskiej skomentowana została przez jednego z czeskich dziennikarzy w o wiele szerszym kontekście: „Wcale się nie dziwię Polsce, która ma swe historyczne doświadczenia z Niemcami, a zawsze zachowywała się o wiele bardziej bohatersko aniżeli Czechosłowacja, że broni się przed nowym uzależnieniem od tego mocarstwa. Dziwię się Republice Czeskiej, że Polaków nie rozumie i nie wesprze.”

W jaką podróż do Czech?!

Coś z analogii do odmienności między polskim a czeskim charakterem ma, często zresztą przywoływana, różnica między polskim a czeskim kinem. To pierwsze patetyczne, zwrócone w stronę przeszłości oraz wielkich narodowych wydarzeń, stanowi wyraźny kontrast dla skromnego kina czeskiego, skupiającego swe zainteresowania na teraźniejszości oraz zwyczajności dnia codziennego. I nawet jeśli ten fenomen czeskiego kina jest już przeszłością, wszystkim polecam podróż do jego świata. Szczególnie tym, którzy jeszcze nie wiedzą, że kulturą Czechów zafascynować się można, i to bardzo szybko. Ale przecież nie tylko kulturą.

Bo pięknych i niesamowitych miejsc w tym kraju nietrudno znaleźć całe mnóstwo. Tylko jakoś pewności mi brak, czy wszyscy Polacy o tym wiedzą…

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Małgorzata Krakowiak
Autorka nie nadesłała informacji na swój temat.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone