Joanna Podsadecka – „Gen ryzyka w sobie miał…” – recenzja i ocena

opublikowano: 2012-06-01 13:23
wolna licencja
poleć artykuł:
Na palcach jednej ręki można wymienić osoby tak zasłużone dla polskiego dziennikarstwa jak Jerzy Turowicz. Jednoczenie byłoby kompletnym nieporozumieniem zawężać jego dorobek tylko do redagowania „Tygodnika Powszechnego”. Turowicz był fenomenem o wiele szerszym.
REKLAMA
Joanna Podsadecka
„Gen ryzyka w sobie miał…”
cena:
45,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Naukowe PWN
Rok wydania:
2012
Okładka:
Twarda
Liczba stron:
224
ISBN:
978-83-01-16884-1

Osoba Jerzego Turowicza skupiała przy sobie ludzi, którzy szli pod prąd przez cały okres PRL, a później starali się współtworzyć demokratyczną III RP. Pomimo ogromu jego zasług, pamięć o Turowiczu zanika. Do tej pory nie doczekał się on rzetelnej biografii i dalej zdaje się pozostawać w cieniu własnego dzieła. Z okazji setnej rocznicy urodzin redaktora z Wiślnej 12, Joanna Podsadecka postanowiła zebrać grupę przyjaciół Jerzego Turowicza i w rozmowie raz jeszcze przyjrzeć się jego życiu i wyborom.

Forma

Książka rozpoczyna się od krótkiego wstępu, który ma za zadanie zaznajomić czytelnika z najważniejszymi faktami z życia Turowicza. Zaraz potem otrzymujemy część właściwą pracy, czyli klasyczne wywiady. Trzeba przyznać, że dobór rozmówców jest ze niezwykle ciekawy i choćby za to, należą się autorce wyrazy uznania. Swoje opowieści o redaktorze naczelnym „Tygodnika Powszechnego” snują m.in. ks. Adam Boniecki, Józefa Hennelowa, Krzysztof Kozłowski, Stefan Wilkanowicz czy Adam Michnik. Co ciekawe, nie brakuje również osób, znajdujących się w pewnym sensie „na drugim planie”. Mowa np. o prof. Andrzeju Szczekliku, niedawno zmarłym lekarzu Turowicza czy Annie Szałapak, artystce „Piwnicy pod Baranami”, którą sam Turowicz ogromnie cenił. Dzięki temu mamy możliwość obserwowania naszego bohatera w bardzo szerokim spektrum.

Treść

Przechodząc do samej treści wywiadów, warto zacytować wypowiedź Józefy Hennelowej, która być może najlepiej oddaje intencje przyświecające powstaniu tej książki: Chciałabym, by ludzie wracali do życiorysu Jerzego, by nie uznawali go za zamkniętą kartę, do której nie ma sensu wracać; by w kimś głęboko zakorzeniła się tęsknota za tym światem, który odchodzi.

Taki właśnie obraz wyłania się z kolejnych kart wywiadu. Z pytań widać wyraźnie, że autorka włożyła wiele pracy w rzetelne przygotowanie się do prowadzenia rozmów. Dzięki temu czytelnik otrzymuje do rąk pozycję wnikliwą, w której odmalowane zostało bujne życie Turowicza. Dowie się o trudnych chwilach, takich jak np. zaangażowanie polityczne „Tygodnika” w latach 90., ale również o pasjach i hobby redaktora naczelnego.

REKLAMA

Pewnym mankamentem było, iż momentami odnosiłem wrażenie, że książce brakuje w jakiejś mierze obiektywnej dociekliwości. Autorka rozmawia o Turowiczu z jego przyjaciółmi, dlatego w oczywisty sposób produktem finalnym jest opowieść o przede wszystkim cnotach i heroizmie. Podczas lektury zdecydowanie brakowało mi pytań o ocenę zaangażowania Turowicza w reformy Soboru Watykańskiego II z dzisiejszej perspektywy. Choć jest mowa o trudnych niekiedy relacjach z kardynałem Wyszyńskim i słynnej krytycznej korespondencji Wojtyła-Turowicz z lat 60., nie dowiadujemy się wiele o genezie konfliktu.

Ocena

Oczywiście powyższy stan rzeczy można tłumaczyć faktem, że książka miała być hołdem oddanym wielkiemu człowiekowi, o którym dotąd napisano stanowczo za mało. Zupełnie się z tym zgadzam, ale sądzę równocześnie, że niczego nie umniejszyłoby Turowiczowi zaproszenie do rozmowy osób „z drugiej strony barykady”. Nie jest przecież tajemnicą, że „Tygodnik” po dziś dzień wzbudza liczne kontrowersje. Wywiady, w tej przynajmniej materii, prowadzone są w sposób delikatnie stronniczy. Czuć, że autorka sympatyzuje ze środowiskiem o którym pisze. Dla jednym będzie to zaleta, dla innych wada, dlatego pozostawiam tą kwestię otwartą.

Tak czy inaczej „Gen ryzyka w sobie miał…”, pomimo niezbyt dobrze dobranego tytułu, jest pozycją ciekawą, wielowątkową, choć jednocześnie zdecydowanie hagiograficzną. Można ją potraktować jako przystanek po drodze do biografii Jerzego Turowicza, której brak w polskiej historiografii jest szczególnie widoczny i dojmujący.

Redakcja: Michał Przeperski

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Marcin Łukasz Makowski
Doktorant w Instytucie Historii PAN oraz student filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Interesuje się historią Kościoła i inteligencji świeckiej w PRL. Aktualnie zajmuje się tematyką polemiki między katolikami i marksistami po II wojnie światowej. W wolnych chwilach gra w Starcrafta, słucha jazzu, robi świetne frytki. Mieszka w Krakowie.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone