„Kolejka” (gra planszowa) – recenzja i ocena gry

opublikowano: 2011-08-27 09:36
wolna licencja
poleć artykuł:
„Kolejka” to jak dotąd jeden z największych sukcesów popularyzatorskich Biura Edukacji Publicznej IPN. Gra planszowa, w której celem uczestników zabawy jest kupno potrzebnych produktów mimo ciągłych braków na półkach i ciągnących się przed sklepami kolejek, zdobyła sobie duży rozgłos nie tylko w Polsce, ale i za oceanem, a jej pierwszy nakład rozszedł się dosłownie w mgnieniu oka.
REKLAMA
Kolejka
cena:
65 zł
Wydawca:
IPN
Gatunek:
gra planszowa

Pomysł na grę jest genialny w swej prostocie. Jej twórcy odeszli od publicystycznych i politycznych sporów o pamięć i historię, a także martyrologiczno-heroicznego nurtu opowiadania o PRL-u. Zamiast tego sięgnęli do nieco zaniedbywanej tematyki życia codziennego. „Kolejka” wpisuje się ponadto w najbliższą chyba młodym ludziom wizję „epoki słusznie minionej”, którym kojarzy się ona na ogół z pustymi (lub pełnymi octu) półkami i rzeczywistością rodem z komedii Stanisława Barei lub słynnego przedstawienia kabaretowego „Z tyłu sklepu” Zenona Laskowika. Okazało się, że zapotrzebowanie na tego rodzaju rozrywkę i popularyzację historii jest bardzo duże – gra rozeszła się na pniu, a IPN dostał zamówienia nawet z Gwatemali.

„Kolejka” wydana jest bardzo solidnie i estetycznie. Kartonowe pudełko skrywa grubą, twardą planszę (ściślej: dwie plansze) do gry, drewniane pionki symbolizujące członków rodziny graczy oraz (trochę zbyt miękkie) karty towarów, karty kolejki, karty dostawy towarów i listy zakupów. Warto docenić, że wśród możliwych do kupienia produktów są rzeczywiście sprzedawane niegdyś przedmioty takie jak buty „Relaks”, woda toaletowa „Przemysławka” czy herbata „Popularna”. Do zestawu dołączona jest instrukcja, która nie tylko wyłuszcza niezbyt skomplikowane zasady gry, ale dodatkowo zawiera też zbiór dowcipów na temat niedoborów w PRL-u oraz artykulik Andrzeja Zawistowskiego wyjaśniający ich przyczyny. Jest też płyta DVD z nakręconym przez WFDiF pięciominutowym filmem dokumentalnym „Każdy wie kto za kim stoi” z 1983 roku oraz współczesny film „Co rzucili? Rzeczywistość kolejkowa w PRL” zawierający wypowiedzi historyków i relacje świadków – niestety, forma tego ostatniego jest niezbyt atrakcyjna.

REKLAMA

Rozgrywka jest dość prosta. Gracze losują listę zakupów, ustawiają swoje pionki w kolejkach i czekają na dostawę. Gdy wiadomo już, co w którym sklepie będzie można kupić (decyduje o tym przypadek), rozpoczynają się przepychanki. Za pomocą kart kolejki można poprawić swoją pozycję w rządku oczekujących, zdobyć towar spod lady, sporządzić nową „listę społeczną” czy też pożyczyć małe dziecko dające prawo do wejścia poza kolejnością. Może się też zdarzyć, że jednego ze „staczy” wylegitymuje milicja, a inny wykorzysta znajomości w Komitecie Wojewódzkim PZPR i dowie się przed wszystkimi, co następnego dnia zostanie rzucone do sklepów. Trzeba być również gotowym na nagły remanent lub pojawienie się mebli w spożywczaku. Gdy przepychanki się zakończą i towar zostanie wykupiony, można jeszcze spróbować wymiany na bazarze, ale ceny są wysokie, a asortyment oferowanych produktów nieduży. Potem przychodzi nowy dzień i nowa dostawa… Reguły zdają się dość wiernie odzwierciedlać kolejkową rzeczywistość i zapewniają sporo zabawy. W końcu nie ma to jak powiedzieć wpychającemu się sąsiadowi „pan tu nie stał” i przesunąć się do przodu na jego miejsce.

Zasad można nauczyć się w zasadzie od ręki – grać można już w czasie pierwszej lektury instrukcji i choć „Kolejka” przeznaczona jest dla osób od lat 12, myślę, że w zabawie mogą brać udział również młodsze dzieci. Ta niewątpliwa zaleta jest jednocześnie największą wadą gry. Dorośli, szczególnie miłośnicy bardziej skomplikowanych planszówek, już po pierwszej rozgrywce dojdą do wniosku, że jest ona zbyt prosta i zbyt wiele zależy w niej od szczęścia, a zbyt mało od gracza, jego sprytu i zastosowanej strategii. Oczywiście jest to w dużej mierze kwestia gustu, „Kolejka” jest jednak grą odpowiednią raczej dla rodziców i dwójki dzieci niż czwórki dorosłych. Tak też niewątpliwie została pomyślana i pozostaje mieć nadzieję, że Biuro Edukacji Publicznej IPN zacznie popularyzować historię za pomocą gier również wśród nieco starszych graczy.

Można by zapewne zarzucić „Kolejce”, że utrwala bardzo jednostronny i stereotypowy obraz PRL-u, lekceważący pamięć osób należących do dużej (choć malejącej nie tylko z przyczyn demograficznych) grupy ludzi tęskniących wciąż za minioną epoką. Trudno jednak wymagać od familijnej gry planszowej, nie będącej wszak podręcznikiem, by oddawała głos obu (lub więcej) stronom wielkiego sporu o Polskę Ludową. W każdym razie kartki, puste półki i kolejki były niewątpliwie częścią naszej powojennej historii, o której warto opowiadać.

Redakcja: Michał Przeperski

Korekta: Justyna Piątek

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Roman Sidorski
Historyk, redaktor, popularyzator historii. Absolwent Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Przez wiele lat związany z „Histmagiem” jako jego współzałożyciel i członek redakcji. Jest współautorem książki „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych” (2009). Współpracował jako redaktor i recenzent z oficynami takimi jak Bellona, Replika, Wydawnictwo Poznańskie oraz Wydawnictwo Znak. Poza „Histmagiem”, publikował między innymi w „Uważam Rze Historia”.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone