Luis Zueco – „Zamek” – recenzja i ocena

opublikowano: 2018-02-13 13:00
wolna licencja
poleć artykuł:
W pewnych momentach był praktycznie wszystkim – twierdzą, siedzibą, mieszkaniem, ośrodkiem handlu czy produkcji, miejscem sądu. Tam ciągnęli kuglarze czy artyści. W chwilach niebezpieczeństwa dawał schronienie okolicznym mieszkańcom. Zamek to centrum średniowiecznego życia.
REKLAMA
Luis Zueco
„Zamek”
nasza ocena:
8/10
cena:
59,90 zł
Wydawca:
Fabuła Fraza
Rok wydania:
2018
Okładka:
twarda z obwolutą
Liczba stron:
720
Format:
14.5x23.0 cm
ISBN:
978-83-654-1112-9

Luis Zueco zamyślił prawdziwą epopeję. Jej tytuł to nie przypadek, bo i akcja „Zamku” jest niczym sama budowa opisana w książce: stopniowo pnie się do góry. Lecz wpierw Zueco musi wytyczyć obszar jej konstrukcji, a następnie postawić jej fundamenty. Autor strona po stronie, przy pomocy napięcia oraz zmiennych kolei losu bohaterów, wznosi surową acz piękną budowlę, aby w odpowiednim momencie zwieńczyć wieżę ostatnim gontem.

Opisana w książce twierdza w Loarre istnieje zresztą naprawdę, stanowiąc wyśmienity przykład romańskiego połączenia twierdzy z pałacem oraz klasztorem. Jej budowa przypada na początek słynnej Rekonkwisty, procesu odbijania ziem hiszpańskich z rąk muzułmańskich, zakończonej upadkiem emiratu Grenady, ostatniego państwa muzułmańskiego w Hiszpanii.

Jak w każdej powieści historycznej, tak i u Luisa Zueco poznajemy całą gamę postaci – tak historycznych jak i fikcyjnych – przy czym te pierwsze są tak naprawdę drugoplanowe. Nie da się ukryć, że pojawiają się bardziej dla nakreślenia tła epoki, zrozumienia pewnych procesów. Odgrywają raczej rolę symboli, nie stają się bohaterami opowieści.

Z kolei główne postaci prezentują gamę niezwykłych indywidualności. Główny charakter reprezentuje tak lubiany przez wszystkich topos „od pucybuta do milionera”. Ot, taki swoisty dowód, że w feudalizmie można było zrobić karierę. U jego boku stoi tajemnicza córka rycerza, której ścieżki życiowe na zawsze zmieniły losy wojny. W swoich działaniach znajdą wsparcie przepełnionego wiarą, lecz jednocześnie ludzkiego kapłana reprezentujący tradycyjny w Hiszpanii ryt. A na to jeszcze śledzimy tajemniczego architekta po przejściach, który niezmiennie inspiruje naszego średniowiecznego Billa Gatesa.

Czarnymi charakterem są nie tyle niewierni, co raczej przeciwnicy koncepcji budowy zamku Loarre. Zdaniem wielu, był to zresztą pomysł szalony. Wspomniałem wcześniej, że to ta fortalicja jest ostoją całej akcji. Krok po kroku śledzimy pojawiające się zmiany w chrześcijańskiej architekturze, obserwujemy jej raczkujący rozwój. Architekci zaczynają powoli inspirować się starożytnymi traktatami, choć do starożytnych zasad i idei dorzucają swoją – niekoniecznie zgodną z chrześcijaństwem – logikę.

REKLAMA

Narracja pokazująca każdy kolejny etap budowy dostrojona jest do zasad romańskiej architektury. Pojawia się cała gama pojęć i rozwiązań. Innymi słowy, powieść staje się świetnym i lekkostrawnym podręcznikiem architektury. Zueco najzwyczajniej w świecie zbeletryzował skomplikowany opis placu budowy z XI wieku, precyzyjnie dbając o detale. Jeżeli ktoś pragnie nie tylko poznać, lecz także prawdziwie pojąć system wznoszenia średniowiecznych budowli oraz zapoznać się ze szczegółowymi informacjami dotyczącymi tego procesu – wszystko to znajdzie w „Zamku”.

Ale nie tylko to. Czas akcji jest bowiem momentem wielkich zmian w chrześcijańskiej Europie. To czas pierwszej kompleksowej reformy kościoła zwana kluniacką (od klasztoru w Cluny, skąd te prądy wyszły). Ujednolicenie doktryny procedowane jest na wielu frontach. Począwszy od wysyłania odpowiednio wykształconych mnichów do dalekich krain, przez zwalczanie regionalnych odmienności kościelnych, aż po architekturę – a konkretnie: jej ujednolicenie. Innymi słowy średniowieczne Papiestwo budzi się do życia, aby dwa wieki później osiągnąć kulminację potęgi.

Ale żeby w tej beczce miodu była jednak łyżka dziegciu, zwracam uwagę na pewną słabość – brak historycznego posłowia. Zueco skupił się na kwestii zamku, a jednak w książce poruszono szereg wątków, które dla zwykłego czytelnika wymagają rozwinięcia czy choćby wytłumaczenia. Tłumaczenie jest literackim odbiciem słów autora, do niego nie sposób zgłosić zastrzeżeń. Ale odredakcyjny komentarz historyczny z pewnością by się przydał. Nie zmienia to jednak faktu, że czekam na kolejne tomy. Wszak „Zamek” to dopiero początek epopei.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michał Staniszewski
Absolwent Wydział Historycznego UW, autor książki „Fort Pillow 1864”. Badacz zagadnień związanych z historią wojskowości, a w szczególności wpływu wojny na przemiany społecznych, gospodarczych i kulturowych - ze szczególnym uwzględnieniem konfliktów XIX wieku.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone