Marcin Gawęda – „Od Beresteczka do Cudnowa” – recenzja i ocena

opublikowano: 2014-05-29 10:22
wolna licencja
poleć artykuł:
Postać marszałka wielkiego koronnego Jerzego Lubomirskiego często ocenia się jednoznacznie negatywnie – i nic dziwnego, skoro jego nazwisko kojarzy się głównie ze słynnym rokoszem z lat 1665–1666. Jego antykrólewska postawa w tym okresie nie powinna jednak przysłaniać wcześniejszych zasług militarnych.
REKLAMA
Marcin Gawęda
Od Beresteczka do Cudnowa. Działalność wojskowa Jerzego Sebastiana Lubomirskiego w latach 1651–1660
nasza ocena:
6/10
cena:
47,00 zł
Wydawca:
Inforteditions
Rok wydania:
2014
Okładka:
broszurowa
Liczba stron:
360
Format:
14,5x20,5 cm
ISBN:
978-83-64023-29-3

Autor książki „Od Beresteczka do Cudnowa. Działalność wojskowa Jerzego Sebastiana Lubomirskiego w latach 1651–1660” jest absolwentem Instytutu Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Debiutował książkami „Połonka-Basia 1660” (Warszawa 2005) i „Powstanie kozackie 1637” (Zabrze 2007). Ma na swym koncie artykuły w czasopismach historyczno-wojskowych, takich jak „Komandos”, „Armia”, „Nowa Technika Wojskowa” i „Lotnictwo”. Napisał także kilka powieści militarnych. Interesuje się różnymi aspektami historii wojskowości, a w szczególności okresem staropolskim i konfliktami współczesnymi.

Podczas pisania omawianej książki Marcin Gawęda wykorzystał zarówno źródła rękopiśmienne, jak i drukowane. Te pierwsze jednak w bardzo wąskim zakresie. Autor bardzo rzadko powołuje się na dokumenty z Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie. Nie skorzystał chociażby z rachunków skarbowych tyczących się jednostki Jerzego Lubomirskiego z omawianego okresu. Wykorzystanie źródeł drukowanych wydaje się za to kompletne. To samo też można powiedzieć o literaturze przedmiotu.

Celem napisania tej książki było przybliżenie sylwetki Lubomirskiego jako dowódcy. Sprawy osobiste, gospodarcze czy polityczne potraktowane zostały skrótowo. Szczegółowo zanalizował je Witold Kłaczewski w swojej monografii poświęconej postaci marszałka. Została ona napisana na początku obecnego stulecia. Nie poświęcił on jednak wystarczająco dużo miejsca sprawom wojskowym okresu „Potopu” i kampanii 1660 roku. Książka Marcina Gawędy w dużym stopniu wypełniła tą lukę.

Jak sam autor przyznaje we wstępie, ma ona charakter w dużej mierze syntetyczny. Tego typu braków źródłowych, jak wspomniane powyżej niewykorzystanie akt skarbowo-wojskowych, jest zdecydowanie więcej. Nie ulega wątpliwości, że pisząc swoją książkę, Marcin Gawęda korzystał głównie z opracowań. Warto jednak zaznaczyć, że w omawianym przypadku nie jest to dużym uchybieniem. Wszystkie analizowane przez autora działania wojenne, w których brał udział Lubomirski, zostały już bowiem omówione w historiografii. O niektórych (na przykład o kampanii cudnowskiej) napisano już niejedną książkę. Marcinowi Gawędzie pozostawało zatem tylko, oprócz zebrania i przypomnienia literatury przedmiotu, uzupełnić obraz określonej kampanii o źródła dotyczące udziału w niej Lubomirskiego. W wielu przypadkach (choć, jak widać z powyższego przykładu, nie we wszystkich) stara się to robić.

REKLAMA

Omawiana książka składa się ze wstępu, dziewięciu rozdziałów i zakończenia. Autor w poszczególnych częściach swej pracy analizuje wpływ wykształcenia na kompetencje dowódcze Lubomirskiego, a następnie jego udział w takich działaniach wojennych jak: pierwsze lata powstania Chmielnickiego, bitwa pod Beresteczkiem, kampania żwaniecka, walki ze Szwedami w widłach Wisły i Sanu, bitwa pod Warką, kampania wielkopolska, blokada Krakowa, obrona przed najazdem Rakoczego, oblężenie Torunia, działania w Prusach i kampania cudnowska. Rola pełniona w nich przez marszałka wielkiego koronnego jest ukazana w sposób obiektywny. Marcin Gawęda wytyka swojemu bohaterowi popełnione przez niego błędy. Należały do nich na przykład lekceważenie Stefana Czarnieckiego i niefortunna blokada Malborka. Trzeba się też zgodzić z opinią autora, że Lubomirski był bardzo dobrym dowódcą. Jako jeden z niewielu wodzów w Rzeczypospolitej rozumiał duże znaczenie piechoty.

Wypada podkreślić, że Marcin Gawęda doskonale zna realia staropolskiej sztuki wojennej. Zostało to też zauważone przez recenzenta omawianej książki ze strony wydawnictwa – profesora Mirosława Nagielskiego. Niniejszą pracę uatrakcyjniają też niewątpliwie rozważania autora niezwiązane wprawdzie bezpośrednio z osobą Lubomirskiego, ale istotne z punktu widzenia historii poszczególnych kampanii. Należy do nich na przykład próba odpowiedzi na pytanie, która chorągiew (lub chorągwie) husarskie dokonały przełamania szyku szwedzkiego pod Warką.

Odbiór książki przez czytelnika utrudnia niewątpliwie duża ilość literówek, autor lubuje się też niekiedy w bardzo długich zdaniach, co bynajmniej nie ułatwia przyswojenia przekazywanych przez niego informacji. Plusem natomiast jest obecność mapek przedstawiających graficznie kampanie, za których przebieg odpowiadał Lubomirski. Poruszanie się po nich ułatwia zamieszczony pod koniec książki spis.

Marcin Gawęda we wstępie stwierdził, że nawet jeśli baza źródłowa nie została wyczerpana (…) to niniejsza praca syntetyczna (…) wypełni pewną lukę w literaturze przedmiotu. Niewątpliwie ten cel został zrealizowany. Trzeba jednak pamiętać, że omawiana książka nie wprowadza szczególnie dużo do naszej wiedzy o wydarzeniach tamtego okresu. Nie to jednak było jej celem.

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Marek Groszkowski
Absolwent Instytutu Historycznego UW, doktorant na Wydziale Historii i Nauk Społecznych UKSW. Naukowo zajmuje się historią II połowy XVII wieku z naciskiem na historię wojskowości oraz historię Ukrainy.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone