„Miasto w mojej pamięci” – red. M. Kucner, K. Radziszewska – recenzja i ocena

opublikowano: 2015-07-13 21:55
wolna licencja
poleć artykuł:
W ostatnich latach przez Polskę przetoczyła się szalenie emocjonalna dyskusja na temat środowiska niemieckich wypędzonych i ich wpływu na relacje polsko-niemieckie…
REKLAMA
„Miasto w mojej pamięci. Powojenne wspomnienia Niemców z Łodzi”
nasza ocena:
7/10
cena:
35,70 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego
Okładka:
miękka
Liczba stron:
168
Format:
150x210
Redakcja:
Monika Kucner, Krystyna Radziszewska
ISBN:
978-83-7969-534-8

Dysputa ta po obu stronach momentami przyjmowała charakter wyraźnie nacjonalistyczny. Jednak pomimo okresowych napięć, w ostatecznym rozrachunku pozwoliła chyba na wyjaśnienie kolejnych spornych kwestii we wzajemnych stosunkach, a w konsekwencji na jeszcze większe zbliżenie między sąsiadami. Do tej dyskusji nawiązuje w pewnym stopniu książka pod redakcją Moniki Kucner i Krystyny Radziszewskiej „Miasto w mojej pamięci. Powojenne wspomnienia Niemców z Łodzi”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa UŁ.

Jak piszą redaktorki, celem tej skromnych rozmiarów pozycji „jest zaprezentowanie wybranych tekstów dotyczących przeszłości miasta”. W tym kontekście „stanowi istotne dopełnienie oficjalnego obrazu historii tego miejsca”. Dodają one jednak od razu, iż „zaszeregowanie opowiadań przedstawionych w niniejszym zbiorze do nurtu rozpamiętującego krzywdę niemieckich ofiar II wojny światowej byłoby całkowicie błędne. (…) Teksty, zebrane na potrzeby tej książki są (…) pierwszym rozliczeniem się z przeszłością”. Moim zdaniem recenzowana pozycja nie jest jednak ani jednym, ani drugim. O ile bowiem istotnie jej lektura przynosi szereg interesujących doznań poznawczych, to jako całokształt raczej nie prowadzi do zrozumienia postaw czy punktu widzenia osób, których wspomnienia są zawarte w publikacji. Całkiem sprawnie natomiast publikacja mnoży kolejne pytania i wątpliwości.

Wszystko dlatego, że tom zawiera w istocie dwa rodzaje tekstów, całkowicie różniących się od siebie zarówno kontekstem, jak i zawartością. Pierwszy z nich stanowią szczegółowe wspomnienia Ericha von Luckwalda, niemieckiego konsula w Łodzi w katach 1926-1931, zajmujące połowę książki. Dopiero po nich rozpoczyna się natomiast prezentacja krótkich tekstów wspomnieniowych łódzkich Niemców – Magrit Knopke, Sylvii Waade, Olgi Schmidt, Rene Asta i Astrid Wojtaszek, pochodzących ze wspomnieniowych tomów „Jahrbuch Weichsel-Warthe”, a także udostępnionych redaktorkom bezpośrednio przez autorów. Czytelnik ma zatem do czynienia z dwoma, praktycznie nieprzystającymi do siebie światami. Z jednej strony spowiedzią (niezbyt zresztą autorefleksyjną) dyplomaty, realnie kreującego historię, a z drugiej – wspomnieniami zwykłych ludzi, bardzo młodych w momencie wybuchu II wojny światowej. Ci ostatni siłą rzeczy byli jedynie biernymi uczestnikami historii, a ściślej – jej ofiarami.

Napisane z niemałym talentem literackim wspomnienia von Luckwalda z punktu widzenia historyka stanowią z pewnością najciekawszy element recenzowanej książki. Poparte olbrzymią ilością nazwisk i informacji (które, co trzeba podkreślić, udało się bardzo dokładnie rozwinąć w przypisach) oraz naprawdę interesujących spostrzeżeń, opowiadają o okolicznościach łódzkiej pracy niemieckiego dyplomaty, nie starającego się jednak ukryć swoich nacjonalistycznych sympatii. Choć trudno posądzać autora wspomnień o rasizm to, zwłaszcza czytając opinię von Luckwalda o ludności polskiej i żydowskiej, łatwo o skojarzenia z opisami Orientu widzianymi oczami człowieka Zachodu. Wydają się one potwierdzać nader silną u ówczesnych elit niemieckich rezerwę wobec Wschodu, połączoną z przekonaniem o własnej cywilizacyjnej wyższości.

REKLAMA
„Miasto w mojej pamięci. Powojenne wspomnienia Niemców z Łodzi”
nasza ocena:
7/10
cena:
35,70 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego
Okładka:
miękka
Liczba stron:
168
Format:
150x210
Redakcja:
Monika Kucner, Krystyna Radziszewska
ISBN:
978-83-7969-534-8

Polskiego czytelnika może wprawiać w osłupienie zwłaszcza poczucie dobrze spełnionego obowiązku, które zdaje się towarzyszyć konsulowi w opisie jego kolejnych akcji podejmowanych w mieście. Wielokrotnie deklaruje on co prawda, że jego działaniom towarzyszyła jedynie chęć „obrony niemieckiej wyspy językowej” w dawnym Królestwie Polskim przed „ciągłymi szykanami” ze strony odrodzonej Polski, ale w praktyce podejmowane przezeń działania można określić mianem upolitycznienia apolitycznych dotąd w większości środowisk łódzkich Niemców. Było to działanie jednoznacznie wymierzone przeciwko II Rzeczpospolitej. Warto zresztą dodać, że jednoznacznie agresywny charakter polityki tego dyplomaty nie budzi wątpliwości historyków zajmujących się dziejami stosunków polsko-niemieckich w tym okresie. Na tym tle prawdziwą konfuzję wzbudzać może owo poczucie samozadowolenia tego skądinąd inteligentnego człowieka, z ubolewaniem stwierdzającego jedynie, że tereny którym poświęcił swą pracę wpadły po „katastrofie” (jak określa II wojnę światową) w ręce komunistów. Wspomnienia te spisywano w latach 60. XX wieku. Czy naprawdę dawni nazistowscy urzędnicy (von Luckwald wstąpił do NSDAP już w 1932 roku, czyli „zanim stało się to modne”) wciąż nie rozumieli, że sami doprowadzili do tej katastrofy?

Pycha towarzysząca wspomnieniom byłego konsula nijak nie koresponduje z autentyzmem wspomnień pozostałych bohaterów książki. Trudno nie czuć empatii wobec przeżyć tych zwykłych ludzi. Opowiadają oni o swoich polskich i żydowskich przyjaciołach w przedwojennej Łodzi, o koszmarze nazistowskiej szkoły, o ciągłych kłamstwach ze strony „opiekunów” z NSDAP i Hitlerjugend. O kolegach, kolejno wysyłanych na nieuchronną rzeź, o stopniowej utracie – i tak nieszczerej przecież – wiary w Tysiącletnią Rzeszę. No i wreszcie o – zapewne wyolbrzymianych – krzywdach ze strony polskich i radzieckich żołnierzy po zakończonej wojnie. Czasem, jak u Margit Knopke, przyjmują one formę pewnego resentymentu wobec Polaków. Kiedy indziej jednak, jak u Astrid Wojtaszek, która jako jedyna z osób opisanych w książce pozostała po wojnie w kraju, są jedynie traumatycznym wspomnieniem z odległych czasów, z bólem wracającym w trakcie rozmów z własnymi dziećmi.

Po lekturze tej niewielkiej objętościowo książki mam pewien żal do jej redaktorek. Naprawdę szkoda, że nie zdecydowały się one na publikację jedynie tej drugiej grupy tekstów, oszczędzając nam lektury tekstu pana von Luckwalda. W ten sposób zamiast miotania się między empatią a oburzeniem otrzymalibyśmy bowiem spójne i niezwykle interesujące świadectwo trudnej przeszłości. Pomimo to, nie mogę jednak nie polecić tej książki każdemu, kto interesuje się trudnymi polsko-niemieckimi relacjami w strasznym wieku XX.

A zatem wbrew temu, co piszą redaktorki, książka nie jest bowiem ani „dopełnieniem oficjalnej wersji historii miasta”, ani tym bardziej rozliczeniem się autorów z trudną przeszłością. W mojej ocenie, wspomnienia łódzkich Niemców winno się przede wszystkim traktować jako wołanie o głos z mrocznych zakamarków naszej wzajemnej polsko-niemieckiej historii. Jej przezwyciężenie, pomimo sukcesów ostatnich lat, wciąż zdaje się być zadaniem na lata.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Kamil Śmiechowski
Historyk, doktor nauk humanistycznych, absolwent Uniwersytetu Łódzkiego. Autor opracowania „Z perspektywy stolicy. Łódź okiem warszawskich tygodników społeczno-kulturalnych 1881-1905 (Łódź 2012)”. Członek Stowarzyszenia Fabrykancka.pl, gdzie zajmuje się promowaniem walki o zachowanie i renowację łódzkich zabytków. Interesuje się historią Łodzi, dziejami prasy oraz architekturą i procesami urbanizacyjnymi.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone