Mirosław Wawrzyński - „Czerwone gwiazdy” – recenzja i ocena

opublikowano: 2010-09-06 23:45
wolna licencja
poleć artykuł:
Wartość merytoryczna recenzowanej pracy jest bardzo wysoka. Samo zaś wydanie książki nie wypada najlepiej. Mimo, że próba napisania pracy w sposób przystępny i w zamierzeniu popularyzatorski, moim zdaniem, nie powiodła się, to jednakże uważam, że książkę warto przeczytać. Zaznaczając równocześnie, że szczególnie adresowana jest ona do osób pasjonujących się historią lotnictwa, a przynajmniej do miłośników historii wojskowości.
REKLAMA
Mirosław Wawrzyński
Czerwone gwiazdy – sojusznik czarnych krzyży nad Polską. Lotnictwo sowieckie nad Kresami wrzesień – październik 1939
cena:
90 zł
Wydawca:
Agencja Wydawnicza CB
Rok wydania:
2008
Okładka:
miękka
Liczba stron:
185
ISBN:
978-83-733-9066-9

Czytając wprowadzenie do książki Mirosława Wawrzyńskiego zwraca uwagę fakt, iż zaznacza on, że oddaje do rąk Czytelnika pracę popularnonaukową. Z wielkim zainteresowaniem przystąpiłem do lektury ciekawy jak Autor sprosta narzuconemu przez siebie kryterium chcąc omówić bądź, co bądź, temat należący do wąskiej specjalności z zakresu historii wojskowości. Niestety, w mojej opinii, próba popularnonaukowego przedstawienia działań sowieckiego lotnictwa w czasie inwazji na Polskę zakończyła się niepowodzeniem.

We wspomnianym wprowadzeniu Wawrzyński silnie akcentuje, że temat którego się podjął jest swoistą „białą plamą” w polskiej historiografii dotyczącej zmagań powietrznych nad Polską w 1939 roku. Wydaje się, że Autor jest szczególnie predestynowany, by to właśnie on zajął się tym zagadnieniem. Od lat silnie upodobał sobie badania nad lotnictwem, sowieckim w szczególności, czego dowodem są jego wcześniejsze książki oraz liczne artykuły w specjalistycznej prasie zarówno polskiej, jak i zagranicznej.

Zasadniczy tekst książki, poprzedzony krótkim wprowadzeniem, dzieli się na dwa rozdziały oraz zakończenie. Te zaś podzielone są na liczne, krótkie podrozdziały. Dodatkowo Autor zamieścił kilka szczegółowych tabel w specjalnym uzupełnieniu, słowniczek skrótów pojawiających się w pracy oraz bibliografię (blisko 180 pozycji!). Na uwagę zasługują wkładki ze zdjęciami, które dotychczas w większości nie zostały nigdzie opublikowane. Duża część z nich pochodzi z prywatnych zbiorów Autora. Oprócz zdjęć, na jednej z wkładek, Wawrzyński umieścił ilustracje samolotów, o których mowa w książce, z krótkim komentarzem historycznym.

„Czerwone gwiazdy...” jako praca popularnonaukowa

Mirosław Wawrzyński, jak już wspominałem, podjął się pracy pionierskiej. W „Czerwonych gwiazdach...” przedstawił przygotowania sowieckiego lotnictwa do wojny oraz jego rolę w agresji ZSRS na Polskę w oparciu o spory materiał źródłowy oraz o liczną bibliografię. Sięgnął oczywiście również do źródeł, jak i opracowań, rosyjskojęzycznych. Obficie cytuje naoczne relacje uczestników wydarzeń, o których wspomina, poddając je należytej krytyce, a także często konfrontując je z innymi relacjami. Ciekawą częścią książki jest zaprezentowanie sylwetek sowieckich „asów przestworzy” na barkach, których leżała kwestia dowodzenia lotnictwem podczas agresji na Polskę. Nie sposób omówić w tym miejscu wszystkich rozdziałów pracy, ale wydaje się, że można napisać, iż na chwilę obecną książka Wawrzyńskiego wyczerpuje temat działań sowieckiego lotnictwa w wojnie 1939 roku.

W tekście czuć wielką pasję Autora i jego zainteresowanie tematem, imponuje jego ogromna wiedza, często okraszona przesadną „szczegółowością”, której Wawrzyński Czytelnikowi nie daruje. W tym miejscu rozbijamy się o problem definicji pracy popularnonaukowej i w związku z tym kwestię adresata książki Wawrzyńskiego. Wydaje się być oczywiste, że w przeciwieństwie do pracy naukowej publikacja popularnonaukowa skierowana jest do szerokiego grona niespecjalistów w dziedzinie, o której praca traktuje i ma za zadanie w sposób przystępny omówić poruszany problem oraz zachęcić Czytelnika do samodzielnego, dalszego pogłębiania wiedzy na omawiany temat. Oczywiście jest jeszcze kwestia naukowej recenzji – jednak śmiało można przyjąć, że mało ona obchodzi przeciętnego Czytelnika. Piszę o tym, bowiem patrząc na przytoczone kryteria, Wawrzyński – wbrew temu, co sam zaznaczył – nie napisał książki popularnonaukowej.

REKLAMA

Natłok liczb, nazwisk, skrótów, które pomimo słowniczka nie wszystkie są wyjaśnione, miejscowości, nazw poszczególnych typów samolotów etc. sprawia, że książka Wawrzyńskiego mimo bezsprzecznie ogromnej wartości merytorycznej, staje się dla nie pasjonata historii wojskowości pracą nieciekawą, a przede wszystkim trudną do przyswojenia. Tym bardziej, że wydawca książki, a po części również autor swym stylem, Czytelnikowi zadania nie ułatwił.

Chaos edytorsko-wydawniczy

Od wielu lat w Polsce toczy się dyskusja na temat właściwego nazewnictwa państwa sowieckiego – ZSRR czy też ZSRS. Większość badaczy historii najnowszej uważa, że nie ma to zbytniego znaczenia, byleby dany skrót i jego rozwinięcie stosować konsekwentnie w tekście artykułu, książki etc. Dla przykładu stosując skrót ZSRS w konsekwencji piszemy dalej Związek Sowiecki, Sowieci, Sowiety etc. W przypadku ZSRR zgodnie z tą zasadą piszemy Związek Radziecki. Niestety, w swej książce Wawrzyński nie dostosował się do wspomnianego prawidła i używając skrótu ZSRR pisze również Związek Sowiecki, a także kilkukrotnie wspomina o Rosji i Rosjanach, co – patrząc przez pryzmat epoki – jest już poważnym błędem.

Zastanawia również częste użycie wykrzykników w tekście, a także w nazwach podrozdziałów. Szczególnie te drugie są kompletnie nieuzasadnione i nadają pracy styl tabloidowy, np. tytuł podrozdziału 2.6 – „Sowiecki desant na Stanisławów!”, albo 1.2 „Moskiewska grupa operacyjna!”. Dziwnym zabiegiem są również komentarze własne autora (w postaci – [komentarz – M.W]) w jego odautorskim tekście. Jest to dla mnie niezrozumiałe dlaczego Autor nie włączył owego komentarza w normalny sposób we własny wywód, albo – biorąc pod uwagę inną możliwość – dlaczego nie zaznaczył, że komentowany fragment tekstu jest cytatem z innego źródła, a nie jego własnym.

Ostatnia sprawa, którą chciałbym podnieść jest spora ilość literówek w tekście znacząco obniżająca wartość wydawniczą książki. Rażące zaniedbania w tym zakresie pojawiają się nawet w podpisach samolotów zilustrowanych na jednej z wkładek. W jednym przypadku pojawia się nie tyle literówka, co po prostu brak jednego wyrazu, przez co zdanie zawarte w podpisie traci jakikolwiek sens.

Reasumując wypada powtórzyć, że wartość merytoryczna recenzowanej pracy jest bardzo wysoka. Samo zaś wydanie książki nie wypada najlepiej. Mimo, że próba napisania pracy w sposób przystępny i w zamierzeniu popularyzatorski, moim zdaniem, nie powiodła się, to jednakże uważam, że książkę warto przeczytać. Zaznaczając równocześnie, że szczególnie adresowana jest ona do osób pasjonujących się historią lotnictwa, a przynajmniej do miłośników historii wojskowości.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Krzysztof Kloc
Doktorant w Instytucie Historii Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie, gdzie pod okiem prof. Mariusza Wołosa przygotowuje biografie ambasadora Michała Sokolnickiego. Interesuje się dziejami dyplomacji oraz historią polityczną Drugiej Rzeczypospolitej ze szczególnym uwzględnieniem losów obozu piłsudczykowskiego, polityką historyczną Polski Odrodzonej, biografistyką tego okresu, a także dziejami międzywojennego Krakowa.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone