Niedzielnik Adamkiewcza: Ten obcy

opublikowano: 2020-03-22 19:27
wolna licencja
poleć artykuł:
W świecie, w którym z trudem próbowano wytłumaczyć mechanizmy roznoszenia się zarazy i jej genezę, odpowiedzią wypełniającą tę irytującą lukę było poszukanie kozła ofiarnego. Dziś, kiedy procesy rozwoju choroby dużo łatwiej ogarnąć rozumem, podejrzany bywa ten sam: obcy.
REKLAMA
Niemiecki drzeworyt przedstawiający pogrom w Lizbonie (domena publiczna)

Na początku XVI wieku Półwysep Iberyjski borykać się musiał z falą susz i zaraz. W 1506 roku pełzająca epidemia dżumy dziesiątkować zaczęła Lizbonę. Ówczesny władca Portugalii Emannuel I Szczęśliwy wraz z dworem opuścił stolicę, jak zresztą na ogół czyniły elity, które miały możliwość opuszczenia strefy rażenia morowego powietrza. Mniej szczęścia mieli ci z mieszczan, którzy nie mogli pozostawić swych domostw. Trwać musieli w mieście, w którym obok szerzącej się choroby coraz bardziej dawały się we znaki braki aprowizacyjne.

Głód, epidemia, atmosfera pogłębiającej się anarchii sprzyjała negatywnym emocjom, które narastały z każdym dniem. Siłą rzeczy, w świecie w którym plagi uważano za karę niebios, sposobem na poradzenia sobie z problemami była ucieczka w stronę dewocji. W tym czasie, poza murami miasta, w miejscu pochówków ofiar zarazy, powstawać zaczął m.in. kościół św. Rocha, poświęcony nieprzypadkowo akurat temu orędownikowi. Wierzono, że to on posiada wystarczające wpływy w niebiosach, aby zatrzymać dziesiątkującą chorobę. Negatywnych emocji, wzajemnej nieufności i strachu z każdym dniem było coraz więcej.

19 kwietnia 1506 roku, w czasie wielkanocnej liturgii wierni zgromadzeni w kościele św. Dominika zobaczyć mieli jaśniejącą twarz Chrystusa, co jednoznacznie odczytano jako cud. Zbiorową histerię próbował opanować jeden z zebranych, który rozsądnie zauważył, że to co inni uznawali za znak z nieba jest po prostu wytłumaczalnym rzutem światła przebijającego się przez witraże. Tłum zidentyfikował go jako „nowego chrześcijanina” - żydowskiego konwertytę, którego do przyjęcia nowej wiary przymusił edykt królewski z 1496 roku. Królewski dokument był kompromisem między naciskami grup namawiających władcę do wygnania Żydów, a faktem zespolenia się społeczności żydowskiej z ludnością rodzimą i rolą jaką Żydzi odgrywali w gospodarce. Przez lata konwertyci – nawet niespecjalnie porzucający dawną wiarę – mogli odnajdywali się w strukturze społecznej.

Tym razem racjonalistyczne wystąpienie jednego z nich uznano to nie tylko za akt niewiary, ale także obrazę Boga. Człowiek ten został zamordowany stając się pierwszą ofiarą rozprawy z konwertytami jaka rozpoczęła się tego dnia w portugalskiej stolicy. W ciągu kolejnych dni pogrom przybrał monstrualne rozmiary. Rozwścieczony tłum mordował Żydów, którzy na mocy królewskiego dokumentu przyjęli chrześcijaństwo. Zginąć miało nawet 4 tysiące mężczyzn, kobiet i dzieci. Morderstwom towarzyszył rabunek. Ofiarami stawali się także ci, którzy próbowali ostudzić emocje i stanąć w obronie niewinnie zabijanym. Ostatecznie dopiero ostra i zdecydowana interwencja królewska pozwoliła na pacyfikację zamieszek.

REKLAMA

Żydowska społeczność Lizbony stała się kozłem ofiarnym trudnej rzeczywistości, w jakiej przyszło żyć mieszkańcom miasta u progu XVI wieku. Skupiły się na niej wszystkie trwogi i fobie wynikające z szalejącej zarazy i trawiącego głodu. Przyczyną boskiej kary, źródła wszelkich plag, miał być wszak lekceważący stosunek do wiary „nowych chrześcijan”. Dodatkowo wystąpieniom sprzyjał okres wielkanocny, który nie był wówczas wolny od antysemickich treści związanych z obwinianiem Żydów za ukrzyżowanie Chrystusa. Przede wszystkim szukano jednak obcego, na którym można rozładować zbiorowe emocje. Wszystkie okoliczności były tylko dodatkiem.

Takich wydarzeń w historii Europy było wiele. Mniejszości – zwłaszcza te wystarczająco odmienne kulturowo – nawet jeśli wtłoczone były w tkankę społeczną i funkcjonowały w jej trybach, z łatwością stawały się kozłami ofiarnymi. Dostrzegano w nich obcą narośl na zdrowym organizmie, narośl której należało się pozbyć. To przecież na obcego zrzucić można było ciężar win, odkryć w nim źródło niepowodzeń, skumulować rosnącą frustrację skrupulatnie ją racjonalizując. Zawsze przecież w sposobie życia, postępowania, czy kulturze obcego znaleźć można było coś co bez trudu mogło być potencjalną obrazą prowokującą boży gniew. Pojęcie obcego było szerokie. Stawał się nim też każdy, kto stawał w jego obronie, kto próbował ostudzić społeczną emocję.

Pogrom lizboński przypomniał mi się kiedy przeczytałem w mijającym tygodniu o fali hejtu, jaki wylewać się zaczął na osoby, które powróciły niedawno z zagranicznych wycieczek albo mogły być ogniskami zachorowań na COVID-19. Nagle stali się obcy, wyłączeni ze zdrowej tkanki społecznej, która przecież sama z siebie choroby wygenerować nie mogła. Nawet jeśli realnie nie byli obcy, to takim zostali. Uruchomiony został ten sam wentyl bezpieczeństwa, którym niezdrowe emocje upuszczali nasi przodkowie gromiąc podejrzanych o obcość. Psychologicznie to proces zrozumiały, choć jednocześnie zabawny w obliczu deklaracji, że jako ludzkość staliśmy się bardziej racjonalni i oświeceni. Być może mógłby pozostać w obszarze groteski, gdyby nie realne zło jakie wynika z tego upustu. A co jeśli pójdzie dalej? Jeśli faktycznie trwająca epidemia stanie się pretekstem do rozprawy z obcym? Oby chociaż ta lekcja z historii nie była przez nas przespana.

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Polecamy e-book Jakuba Jędrzejskiego – „Hetmani i dowódcy I Rzeczpospolitej”

Jakub Jędrzejski
„Hetmani i dowódcy I Rzeczpospolitej”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
160
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-31-0

W sprzedaży dostępne są również druga i trzecia część tego e-booka. Zachęcamy do zakupu!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Sebastian Adamkiewicz
Publicysta portalu „Histmag.org”, doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku. Interesuje się również zagadnieniami związanymi z dydaktyką historii, miejscem „przeszłości” w życiu społecznym, kulturze i polityce oraz dziejami propagandy. Miłośnik literatury faktu, podróży i dobrego dominikańskiego kaznodziejstwa. Współpracuje - lub współpracował - z portalem onet.pl, czasdzieci.pl, novinka.pl, miesięcznikiem "Uważam Rze Historia".

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone