„Padlina idzie do kina”. Film pod okupacją

opublikowano: 2021-07-08 14:49
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Funkcjonowanie kin miało być dowodem na „normalność” codziennego życia w Generalnym Gubernatorstwie. Niemieccy propagandyści doszli do wniosku, że film będzie skutecznym narzędziem indoktrynacji społeczeństwa. Polskie Państwo Podziemne apelowało: „Bezwzględnym obowiązkiem każdego Polaka jest zupełny bojkot kin”. Do akcji antykinowej włączył się Mały Sabotaż...
REKLAMA

Ten tekst jest fragmentem książki Bartosza Januszewskiego „Kino pod okupacją. Wojenne losy i postawy polskich filmowców (1939–1945)”.

Granice ściśle reglamentowanego programu krzewienia kultury w GG wyznaczała prymitywna rozrywka, pozbawiona jakichkolwiek akcentów patriotycznych. Wszelkiego rodzaju widowiska, w tym spektakle teatralne i pokazy filmowe, musiały być każdorazowo zatwierdzane przez Hauptabteilung Propaganda w Krakowie. Za tym ograniczonym dostępem do kultury krył się z jednej strony zamysł propagandowego oddziaływania na zniewoloną ludność, z drugiej zaś próba odciągnięcia środowisk twórczych od angażowania się w konspirację.

”Tylko świnie siedzą w kinie”. Ulotka kolportowana przez harcerzy z Szarych Szeregów (fot. Polona)

Władze okupacyjne szybko doszły do wniosku, że najbardziej skutecznym instrumentem gloryfikacji nazistowskich porządków w Polsce jest film. W 1943 roku na terenie GG działało 90 kin, z czego: 25 – nur für Deutsche, 61 – dla Polaków, 4 – dla Ukraińców. Zgodnie z doktryną rasowej segregacji ludność polska nie miała wstępu na seanse dla Niemców (i vice versa). Funkcjonowały ponadto kina objazdowe, docierające do mniejszych miejscowości (np. w dystrykcie radomskim w 1943 roku było ich pięć). W samej Warszawie pod koniec 1939 roku filmy dla Polaków wyświetlano w siedmiu placówkach kinowych, w maju 1940 roku – w 12, a w przededniu powstania warszawskiego – już w 174. W Krakowie było ich w 1941 roku sześć. Od czerwca 1940 roku przed każdym seansem wyświetlane były „Wiadomości Filmowe Generalnej Guberni” (polskojęzyczny odpowiednik niemieckiej kroniki Die Deutsche Wochenschau), które głosem polskiego spikera sławiły sukcesy militarne Wehrmachtu oraz opiewały „spokojne i dostatnie życie” Polaków pod niemieckimi rządami.

W inauguracyjnym odcinku znalazły się przemówienie Hansa Franka, zdjęcia „zamku gubernatora” (Wawelu), reportaż o życiu religijnym w GG oraz obrazki dokumentujące rzekomą odbudowę Warszawy. Realizowana co tydzień kronika w intencji okupanta zajmowała centralne miejsce w filmowej indoktrynacji społeczeństwa polskiego: „W ciągu 10 minut, jakie kronika zajmuje w całym programie filmowym, przesuwają się przed oczami widzów sceny, które szczególnie u prymitywnych ludzi przewyższają oddziaływanie słowa drukowanego” (Hans Guttenberger, szef Urzędu Propagandy w GG). Następca Guttenbergera, Wilhelm Ohlenbusch, doszedł do wniosku, że film może być skutecznym instrumentem propagowania rasistowskich idei.

REKLAMA

Funkcjonowanie kin miało być też dowodem na „normalność” codziennego życia w Gubernatorstwie i argumentem w propagandowej walce z nieprzychylną prasą aliancką. Zgodnie z wolą Franka, który stwierdził, że „w grę mogą […] wchodzić co najwyżej złe filmy, względnie takie, które obrazują wielkość i siłę Rzeszy Niemieckiej”, w repertuarze kin dla Polaków dominowały mało ambitne produkcje niemieckie (przede wszystkim wojenne, przygodowe, sensacyjne, obyczajowe) oraz – w mniejszym stopniu i po starannej cenzurze – wybrane przedwojenne polskie komedie.

Pierwszą organizacją podziemną, która wystąpiła z inicjatywą akcji antykinowej, była Polska Ludowa Akcja Niepodległościowa (PLAN). Już w grudniu 1939 roku konspiratorzy z PLAN-u przeprowadzili zamach na warszawskie kino Apollo (dawniej Napoleon). Wskutek wrzucenia do środka gazów łzawiących większość widzów, w tym wielu oficerów niemieckich, była zmuszona w popłochu opuścić lokal. W 1940 roku bojkot kin oraz widowisk organizowanych przez okupanta stał się częścią kodeksu Polskiego Państwa Podziemnego. Konspiracyjna prasa niejednokrotnie przypominała o zaniechaniu procederu kolaboracji, w tym również na gruncie kinematografii: „w najbliższym czasie zamierzają Niemcy uruchomić atelier filmowe Falanga w Warszawie […]. Atelier to już w lutym przystępuje do nagrywania «polskich filmów». [...] w tym zespole Falangi nie ma miejsca dla artystów polskich szanujących wielkość swojego powołania scenicznego i rozumiejących misję polskiej sztuki. Do zespołu tego pójdą tylko ci, którym pieniądz nie śmierdzi”.

Kino w Hrubieszowie tylko dla Niemców (fot. NAC)

„Biuletyn Informacyjny”, główny organ prasowy Polskiego Państwa Podziemnego, grzmiał: „każdy dobry Polak powinien pamiętać, że dziś każde kino jest placówką niemiecką. Bezwzględnym obowiązkiem każdego Polaka jest zupełny bojkot kin”. Wtórowała mu „Rzeczpospolita Polska”, zachęcając, „aby otoczyć atmosferą potępienia i wzgardy [...] tę część polskiej publiczności, która odwiedza teatrzyki i kina. To nie Polacy prawdziwi, to ludzie mali i marni, których nie mierzi cała ohyda teatralnych i kinowych błazeństw, rzucanych na grottgerowskie tło skrwawionej i deptanej przez wroga Polski”. Jedna z konspiracyjnych ulotek tłumaczyła społeczeństwu wagę bojkotu kin: „nie wystarczy być patriotą – trzeba być patriotą czynnym. Trzeba co dzień szukać sposobności do zatruwania życia szwabom i kanaliom spośród własnego społeczeństwa, a skoro tak, to stawiamy pytanie, czy bojkot kin nie jest doskonałą zaprawą do walki”.

REKLAMA

W maju 1942 roku Kierownictwo Walki Cywilnej ogłosiło „Dziesięć Przykazań Walki Cywilnej”, których punkt piąty brzmiał następująco: „Nakazem walki cywilnej w stosunku do okupanta jest bojkot jego zarządzeń i wezwań, utrudnianie mu wszelkiej akcji – w granicach nakreślonych mu przez kierownictwo życia polskiego, oraz absolutny bojkot w stosunkach handlowych, kulturalnych i towarzyskich” (podkr. – B.J.). W konspiracyjnej prasie zwracano uwagę na fakt, iż pieniądze z każdego sprzedanego biletu zasilają kasę Urzędu Propagandy oraz są przeznaczane na finansowanie niemieckiej armii. Od początku 1941 roku w akcji antykinowej uczestniczyła Organizacja Małego Sabotażu „Wawer”. Jej członkowie kolportowali ulotki oraz umieszczali w widocznych miejscach, w tym również na ubraniach, hasła i napisy w rodzaju: „Tylko świnie siedzą w kinie, co bogatsze to w teatrze” oraz „Padlina idzie do kina”.

Uczestniczyli w akcjach rozpylania w salach kinowych gazów duszących (określanych mianem „smrodów dmuchanych”), niszczenia aparatury projekcyjnej, uszkadzania garderoby widzów za pomocą substancji żrących. Podczas pokazów kronik na wolnym powietrzu członkowie Wawra skutecznie przerywali projekcję głośnymi okrzykami „łapanka!”. W Krakowie, będącym drugim po Warszawie centrum konspiracji, działania sabotażowe Wawerczyków w 1943 roku doprowadziły nawet do przejściowego paraliżu tej branży rozrywki. W „Kronice okupowanego Krakowa” pod datą 3 kwietnia 1943 roku zapisano: „w kinie Apollo oblano widzów kwasem solnym. Publiczność w popłochu opuszczała seans”. Nota z 9 września tego roku informowała z kolei, że „patrole Kedywu (AK) wznieciły w kinach Uciecha, Atlantic, Apollo i Sztuka pożary, wypłaszając widzów, którzy mimo zarządzenia Kierownictwa Walki Społecznej o bojkocie kin uczęszczali na filmy szkalujące Polskę i filmy niemieckie”. Do zamachów na budynki kinowe dochodziło również w mniejszych miejscowościach, np. w kinie As w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie po zniszczeniu ekranu młodym konspiratorom udało się odtworzyć z głośników Marsz Pierwszej Brygady.

REKLAMA

Jedną z najbardziej spektakularnych akcji tego typu była próba jednoczesnego podłożenia bomb w przeznaczonych dla Niemców kinach Helgoland (dawniej Palladium), Apollo (wcześniej Napoleon) oraz kinoteatrze Kammerlichtspieltheater. Miał być to odwet za wielką łapankę na ulicach Warszawy 15 stycznia 1943 roku, w czasie której Niemcy aresztowali 5 tys. osób. Przygotowujący zamach bojowcy Gwardii Ludowej próbowali również wykorzystać fakt, iż dwa dni później w kinie Apollo odbywała się uroczysta premiera, w której uczestniczył gubernator dystryktu warszawskiego, Ludwig Fischer. Zamachowiec Ładysław Buczyński (nb. aktywny uczestnik konspiracyjnego życia teatralnego) zdołał uruchomić zapalnik bomby, zanim żandarmi wypatrzyli go na widowni.

Kino Apollo (dawniej kino Napoleon) przy placu Trzech Krzyży, miejsce śmierci Ładysława Buczyńskiego

Osaczony gwardzista po krótkiej walce popełnił samobójstwo. Fischer wyszedł z zamachu bez szwanku. W dwóch pozostałych kinach mechanizmy bomb zegarowych zawiodły.

Mimo podjętej przez podziemie z dużym rozmachem akcji bojkotu kin frekwencja podczas seansów była wyższa niż się spodziewano (wyjątek stanowiły kolejne rocznice wybuchu wojny – 1 września – oraz Święta Niepodległości – 11 listopada, kiedy kina dla Polaków świeciły pustkami)17. Konspiracyjny biuletyn „Informacja Bieżąca” podawał, że w styczniu 1940 roku warszawskie kina odwiedziło ponad 116 tys. osób, w styczniu 1941 roku – 235 tys., a z początkiem następnego roku – aż 501 tys.. W Krakowie ten wynik był proporcjonalnie jeszcze wyższy. Według danych niemieckich w ciągu pierwszych trzech lat okupacji wyświetlono 147 filmów niemieckich w wersji oryginalnej (dla Niemców), 109 filmów niemieckich z napisami polskimi, 33 filmy polskie, pojedyncze tytuły włoskie i hiszpańskie. Ze zrozumiałych względów kinematografia państw koalicji antyniemieckiej była objęta całkowitym zakazem.

Dla ogółu społeczeństwa, pozbawionego innych form spędzania wolnego czasu, np. uczestnictwa w wystawach czy zawodach sportowych, seanse filmowe stanowiły swoisty miraż normalności i były odskocznią od koszmaru okupacji. Duże znaczenie miała również wielka popularność kina przed wojną. Nawet członkowie konspiracji oraz młodzież inteligencka, z zasady kontestujący organizowane przez okupanta spektakle i przedstawienia, nie zawsze mogli oprzeć się magii srebrnego ekranu, urokowi Melpomeny czy powabowi podkasanej muzy. Zdarzało się, że i konspiratorzy przychodzili do teatru, czasem bezpośrednio po akcjach zbrojnych. I to nie tylko w celu zmylenia pościgu, lecz także po to, by choć na chwilę odreagować ponurą rzeczywistość, tym bardziej, że repertuar sceniczny był z założenia apolityczny i raczej nie zawierał żadnych aluzji pod adresem podziemia czy rządu na uchodźstwie. Ważne było też to, że w kinach i teatrach Niemcy nie organizowali łapanek.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Bartosza Januszewskiego „Kino pod okupacją. Wojenne losy i postawy polskich filmowców (1939–1945)” bezpośrednio pod tym linkiem!

Bartosz Januszewski
„Kino pod okupacją. Wojenne losy i postawy polskich filmowców (1939–1945)”
cena:
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2021
Liczba stron:
272
ISBN:
978-83-8229-108-7
EAN:
9788382291087
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Bartosz Januszewski
(ur. 1975) – historyk, nauczyciel dyplomowany, pracownik Oddziałowego Biura Edukacji Narodowej IPN w Gdańsku. Autor publikacji: Eugeniusz Bodo. Z wielkiego ekranu w otchłań Gułagu (2018), Bohaterowie Niepodległej. Mariusz Zaruski (2020), Kino pod okupacją. Wojenne losy i postawy polskich filmowców (1939–1945) (2021) oraz wystaw, m.in. Soldau – utajony ośrodek zagłady. Niemieckie obozy w Działdowie w latach II wojny światowej (2019).

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone