Polacy ratujący Żydów: Stanisława Olewnik i rodzina Mławskich

opublikowano: 2014-12-05 08:19
wolna licencja
poleć artykuł:
Tragiczne losy Polaków i Żydów z okresu II wojny światowej były bardziej niejednoznaczne niż wynika to np. z książek Jana Tomasza Grossa. Świadczy o tym tragedia Stanisławy Olewnik i rodziny Mławskich...
REKLAMA
Dokument poświadczający miejsce zameldowania (tzw. Einwohnererfassungsschein – świadectwo ewidencji ludności) wystawiony na nazwisko Stanisławy Olewnik, który Stanisława Olewnik dała ukrywającej się Żydówce Heni Mławskiej (fot. Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau).

Wśród około 150 tys. Polaków deportowanych do KL Auschwitz znajdowali się m.in. tacy, których „winę” stanowiło udzielanie w jakikolwiek sposób pomocy Żydom. Świadczą o tym wpisy w zachowanych kartach więźniarskich KL Auschwitz ([Häftlings-Personal-KarteI]) oraz zachowane akta śledcze Gestapo.

Te ostatnie umożliwiają poznanie m.in. przyczyn aresztowania i deportacji do KL Auschwitz czterech kobiet skierowanych w transporcie z rejencji ciechanowskiej w dniu 16 grudnia 1943 roku. Transportem tym Gestapo wysłało do Auschwitz zaledwie osiem więźniarek (numery 70505 – 70512). Wspomniane cztery to Polka Stanisława Olewnik oraz trzy Żydówki: Ruchla Mławska oraz jej córki Hanka i Henia. W nakazie skierowania do obozu koncentracyjnego, nazywanym w urzędowej nomenklaturze nakazem objęcia danej osoby „aresztem ochronnym” ([Schutzhaftbefehl]), Gestapo podało identyczną przyczynę odnośnie każdej z trzech Żydówek: w listopadzie 1942 roku zbiegła z getta w Makowie Mazowieckim i następnie wałęsała się po okolicy. Żeby nie zostać rozpoznana jako Żydówka usunęła ze swojej odzieży oznakę żydowską. Natomiast w wypadku Stanisławy Olewnik napisano: udzieliła schronienia kilku zbiegłym Żydom i uniemożliwiła ich ujęcie policji.

Jak doszło do aresztowania rodziny Mławskich i Stanisławy Olewnik?

Rodzina Mławskich i Stanisława Olewnik

Józef i Ruchla Mławscy oraz ich dzieci Basia (ur. 1932 r.), Hanka (ur. 8 maja 1924 r.), Henia (ur. 11 sierpnia 1921 r.), Abraham (ur. 18 marca 1918 r.) i Jan (ur. ok. 1913 r.) przed 1939 rokiem mieszkali w miejscowości Mierzeniec, na terenie gminy Kozłowo w powiecie pułtuskim, gdzie posiadali średniej wielkości gospodarstwo rolne. Niemcy odebrali im je w grudniu 1939 roku, a następnie wysiedlili do Makowa Mazowieckiego, w którym gromadzili Żydów z wielu miejscowości północnego Mazowsza. Ostatecznie w 1941 roku utworzono w Makowie zamknięte getto. Jesienią 1942 roku Niemcy zaczęli je stopniowo likwidować, wysyłając jego mieszkańców na zagładę, prawdopodobnie do pobliskiego obozu w Treblince.

W sprawozdaniu końcowym ze śledztwa Gestapo podało, że Mławscy uciekli z getta gdy stało im się wiadome, że mają zostać odtransportowani. Byli więc prawdopodobnie świadomi grożącego im niebezpieczeństwa.

Ukrywali się następnie w lasach w pobliżu rodzinnego Mierzeńca. Najprawdopodobniej zwrócili się najpierw o pomoc do swojego dawnego sąsiada Piotra Niesłuchowskiego, który – jak wskazują akta Gestapo – był właścicielem majątku ziemskiego lub dużego gospodarstwa. On przypuszczalnie początkowo dostarczał im żywność. Wynika to ze wspomnianego sprawozdania końcowego ze śledztwa:

REKLAMA
Polak Piotr Niesłuchowski (...), który również został aresztowany przez żandarmerię, ponieważ rzekomo miał wiadomość o tym, że Żydzi zatrzymali się w jego majątku i którego także obwiniono, że zaopatrywał Żydów w żywność, musiał zostać wypuszczony na wolność, ponieważ ani nie został obciążony przez Żydów ani sam się nie przyznał, iż miał świadomość, że w jego lasku zatrzymali się Żydzi. Zaprzeczył również, że zaopatrywał Żydów w żywność. Chociaż jego zeznania są ledwie wiarygodne, nie mogła mu zostać udowodniona rzecz przeciwna.

Przez prawie rok żydowska rodzina ukrywała się w lasach na pograniczu powiatów pułtuskiego i makowskiego, otrzymując od czasu do czasu drobną pomoc ze strony Polaków. Świadczy o tym ten fragment sprawozdania ze śledztwa, gdzie jest napisane, że o artykuły żywnościowe, które potrzebowali do utrzymania, starali się przez żebraninę i kradzieże.

Wedle ustaleń Gestapo jesienią 1942 roku Henia Mławska zetknęła się po raz pierwszy ze Stanisławą Olewnik (ur. 27 września 1917 r.), mieszkanką miejscowości Krzemień w powiecie makowskim, robotnicą rolną, zatrudnioną przypuszczalnie w majątku (gospodarstwie) Piotra Niesłuchowskiego. Wtedy prawdopodobnie żydowska rodzina przebywała przez jakiś czas w tym majątku. Z kolei w marcu 1943 roku Henia Mławska kilka dni ukrywała się w domu Stanisławy Olewnik w Krzemieniu. Nie mogąc jednak ze względu na duże ryzyko dalej jej ukrywać, Olewnik dała Żydówce swój dowód tożsamości, by ta w razie policyjnej kontroli mogła uchodzić za Polkę. Było to tzw. świadectwo ewidencji ludności ([Einwohnererfassungsschein]) – dokument poświadczający tożsamość osoby i zameldowanie dla celów ewidencji policyjnej. W sprawozdaniu ze śledztwa Gestapo podało, że:

Żydówka Henia M. wyjaśniła najpierw na badaniu, że znalezione przy niej uprzednio świadectwo ewidencji ludności znalazła w lesie. Dopiero, gdy zwrócono jej uwagę na niewiarygodność jej zeznań, raczyła mówić prawdę. Teraz przyznała się, że świadectwo miała otrzymać osobiście w marcu br. od robotnicy rolnej Stanisławy Olewnik. Polkę tę poznała w ubiegłym roku podczas pracy w majątku i także w marcu br. przebywała u niej kilka dni w gościnie. Gdy przy pożegnaniu Żydówka powiedziała, że przyjdzie ponownie w następnych dniach, Polka nie zgodziła się na to, albowiem dała Żydówce do zrozumienia, że byłoby to niebezpieczne, ponieważ policja szuka jej szwagra i przy tym ona także mogłaby zostać złapana. Jednak żeby ta legitymowała się jakimś dowodem tożsamości, dała Żydówce swoje świadectwo ewidencji ludności nadmieniwszy, że mogłaby teraz pójść do innego powiatu i tam znalazłaby już pracę. Lecz gdyby pewnego razu została aresztowana przez policję, to powinna powiedzieć, że znalazła to świadectwo w lesie.
REKLAMA

Czy Polka była świadoma tego, co ryzykuje? Najprawdopodobniej tak. Sądziła jednak być może, iż nawet w wypadku aresztowania Heni Mławskiej ta nie powie skąd ma jej dokument tożsamości, który przecież Stanisława Olewnik teoretycznie mogła zgubić.

Tragedia i śmierć w Auschwitz

Pierwsza tragedia na rodzinę Mławskich spadła 20 maja 1943 roku. Wtedy wedle ustaleń Gestapo zamordowany został przez polskiego rolnika Józef Mławski:

Żyd Józef Mlawski już nie żyje. 7.10.1943 roku zgłosił się do żandarmerii w Gzach Polak Kazimierz Dlugolenski [Długołeński – uzup. BP], zamieszkały w Grochach, gmina Kozłowo, powiat Pułtusk i zameldował, że 20.5.1943 roku zabił kijem Żyda Mlawskiego. Żyd ten ciągle pojawiał się u niego w gospodarstwie i próbował wymusić artykuły żywnościowe i części odzieży. Groził mu nawet, że podpali gospodarstwo, jeśli ten tego nie da. Ponieważ nie mógłby się on od niego uwolnić, zaciągnął go 20.5.1943 roku na pole, żeby pomógł wpędzać bydło. Gdy był oddalony z Żydem wystarczająco daleko od wsi, powalił go z nóg uderzeniem kija. Żyd zginął na miejscu. Polak zagrzebał go w pobliżu miejsca śmierci. Dochodzenia przeprowadzone przez posterunek żandarmerii w Gzach potwierdziły zeznania Polaka. Nadprokurator zostawił zwłoki, a ściganie na okoliczność sprawy nie zostało przeprowadzone, ponieważ nie istniało zainteresowanie ze strony nadprokuratora. Polak został zwolniony. Dotychczas Polak ten dlatego to przemilczał, ponieważ obawiał się, że mógłby zostać zabity przez krewnych Żyda Mlawskiego. Ale skoro teraz Żydzi zostali aresztowani, natychmiast złożył doniesienie.

5 października 1943 roku polski sołtys Mierzeńca miał zawiadomić posterunek policji granicznej ([Grenzpolizei]) w Pułtusku, że w pobliżu tej miejscowości ukrywają się Żydzi. Obława policyjna doprowadziła do schwytania matki, dwóch córek i syna Abrahama. Jan Mławski i Basia Mławska zdołali zbiec i ukryć się u nieznanych z nazwiska Polaków.

Ze względu na to, że Mławscy ukrywali się na pograniczu należącej do Rzeszy rejencji ciechanowskiej i Generalnego Gubernatorstwa śledztwo w ich sprawie prowadziła placówka Grenzpolizei w Pułtusku, podlegająca służbowo kierowniczemu urzędowi Gestapo dla rejencji ciechanowskiej w Płocku ([Staatspolizeistelle Zichenau/Schröttersburg]).

REKLAMA

Na przesłuchaniu w dniu 6 października załamała się, najpewniej na skutek tortur, Henia Mławska i złożyła zeznania obciążające Stanisławą Olewnik. Świadczy o tym fragment w sprawozdaniu ze śledztwa mówiący o tym, że zwrócono jej uwagę na niewiarygodność jej zeznań.

Polkę aresztowano następnego dnia w miejscu pracy. Także jej „zwracano uwagę”, by mówiła prawdę. W sprawozdaniu ze śledztwa gestapowiec napisał:

Stanisława Olewnik (...), otrzymała już czwarte świadectwo ewidencji ludności, a mianowicie pierwsze w roku 1939, drugie po roku, w roku 1940, ponieważ stare świadectwo było dosyć podarte. Trzecie świadectwo (oznaczone czerwoną 1) otrzymała 8.2.1943 roku od komisarza urzędowego w Karniewie, gdy oddała stare świadectwo. Już 7.4.1943 roku zjawiła się znowu w urzędzie gminy w Karniewie i wyjaśniła, że zgubiła swoje świadectwo ewidencji ludności, po czym wręczono jej duplikat (oznaczony czerwoną 2). Poprzez te ustalenia niezbicie dowiedziono, że zeznania Żydówki są trafne. Na podstawie tego Polka została tymczasowo aresztowana 7.10.1943 roku w swoim miejscu pracy i dostarczona do więzienia sądowego w Pułtusku. Na swoim przesłuchaniu 8.10.1943 roku wyjaśniła najpierw, że nigdy nie posiadała świadectwa ewidencji ludności oznaczonego czerwoną 1. Dopiero, gdy zwrócono jej uwagę na to, że to jednak jest jej podpis powiedziała, iż to mogłoby być świadectwo, które oddała w marcu 1943 r. Jak dostało się w ręce Żydówki, nie potrafiła wyjaśnić. Polka określiła to jako kłamstwo, jeśli Żydówka zeznała, że świadectwo otrzymała od niej osobiście. Tak samo zaprzeczyła, że została odwiedzona przez Żydówkę w marcu br. Skutkiem tego nastąpiła konfrontacja. Żydówka Henia Mlawska powtórzyła swoje zeznania z poprzedniego dnia. Polka mówiąc gubiła się w sprzecznościach i w ogóle już nie wiedziała, co jeszcze powinna powiedzieć. W końcu wyjaśniła, że trzecie świadectwo, a więc te znalezione przy Żydówce, przechowywała w szufladzie i na początku kwietnia br. stwierdziła, że zginęło.

Zeznania Polki Olewnik muszą zostać określone jako wierutne kłamstwo. Zostało jej to niezbicie udowodnione przez zeznania Żydówki i przez znalezienie świadectwa ewidencji ludności. Podczas przesłuchania robiła dające do myślenia najgorsze wrażenie i próbowała przedstawić udzielenie noclegu Żydówce oraz także ewentualne odstąpienie świadectwa ewidencji ludności jako nieszkodliwe.

W chwili aresztowania Stanisława Olewnik była matką dwojga dzieci w wieku sześciu miesięcy i pięciu lat, które wychowywała samotnie. Po jej aresztowaniu i deportacji do obozu dzieci zostały sierotami. Dorastały w bardzo ciężkich warunkach. Przeżycia te negatywnie odbiły się na ich dalszym życiu.

REKLAMA
Nakaz objęcia aresztem ochronnym ([ Schutzhaftbefehl ]), czyli deportacji do obozu koncentracyjnego, Stanisławy Olewnik, więźniarki nr 70508. Jako przyczynę deportacji do obozu podano, że „udzieliła schronienia kilku zbiegłym Żydom i uniemożliwiła ich ujęcie policji” ([ mehreren Flüchtigen Juden Unterschlupf gewährte und sie dem Zugriff der Polizei entzog ]). Fot. Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau.

Wszystkich aresztowanych wysłano do KL Auschwitz z więzienia sądowego w Pułtusku ([Gerichtsgefängnis Ostenburg]) 16 grudnia 1943 roku. Abraham Mławski otrzymał numer obozowy 168140, Stanisława Olewnik numer 70508, Ruchla Mławska – 70511, Hanka Mławska – 70509, a Henia Mławska – 70510.

Dzięki spisom więźniów, którzy zginęli w KL Auschwitz, sporządzonym przez konspirację więźniarską, znane są daty śmierci Stanisławy Olewnik oraz Ruchli i Hanki Mławskich. Polka poniosła śmierć 20 kwietnia 1944 roku, Ruchla Mławska 9 lutego 1944 roku, a jej młodsza córka 2 marca 1944 roku. W nieznanych okolicznościach i czasie zginął także Abraham Mławski.

Ile jest prawdy w tezach Jana Tomasza Grossa?

Przeżyła natomiast Henia Mławska, która po wojnie osiedliła się w Izraelu, a następnie USA. Jan i Basia Mławscy zostali ocaleni przez nieznanych bliżej Polaków – najprawdopodobniej mieszkańców Mierzeńca, którzy udzielili im schronienia przed obławą i ukrywali do końca okupacji niemieckiej. Podważa to twierdzenia Jana Grabowskiego, który w sposób niezgodny z faktami przedstawił historię Mławskich jako rzekomy przykład tzw. Judenjagd, czyli „polowania” na Żydów z udziałem ludności polskiej i który powołując się na twierdzenia Jana T. Grossa postawił tezę, że największym zagrożeniem dla ukrywających się Żydów byli Polacy (J. Grabowski, Polityka antyżydowska na terenie rejencji ciechanowskiej, (w:) A. Namysło (red.) Zagłada Żydów na polskich terenach wcielonych do Rzeszy, Warszawa 2008, s. 67-68). Jan i Basia po wojnie osiedlili się w Izraelu. Cała trójka ocalonego rodzeństwa założyła własne rodziny.

Taki był finał jednej z wielu wspólnych tragedii Polaków i Żydów pod okupacją niemiecką. Obrazuje ona bardzo dobrze jak trudna i ryzykowna była jakakolwiek pomoc dla ludności żydowskiej w okupowanej przez Niemców Polsce oraz, że los Polaków i Żydów często prowadził do tych samych obozów. Mamy w tej historii przede wszystkim okupanta niemieckiego, koszmar stworzonych przez niego warunków oraz brutalność metod prowadzonej przez niego zbrodniczej polityki wobec Żydów i Polaków. Dalej mamy dramat ukrywających się i walczących o przetrwanie Żydów oraz różne postawy Polaków, z którymi zetknął ich wspólny okupacyjny los.

REKLAMA

Wśród tych postaw nie ma jednak takich, o których pisze Jan T. Gross. Stwierdza on mianowicie, że popularniejszym zachowaniem w polskim społeczeństwie (…) było tropienie i wskazywanie ukrywających się Żydów (a więc i Polaków, którzy dawali im schronienie), nie zaś niesienie prześladowanym Żydom pomocy. (…) Wspomnienia Żydów, którzy przeżyli wskazują, że wachlarz zachowań w takiej sytuacji najczęściej oscylował między obojętnością i agresją, a nie między obojętnością i gotowością pomocy (J. T. Gross, Złote żniwa. Rzecz o tym, co się działo na obrzeżach zagłady Żydów, Kraków 2011, s. 194). W innym miejscu natomiast stwierdza, iż z relacji ocalonych Żydów wynika, że mordowanie Żydów w czasie okupacji było sprawą publiczną, przedmiotem zainteresowania ogółu. Brali w nim udział zwykli członkowie lokalnej społeczności, a nie żadni ludzie marginesu (tamże, s. 91). Zupełnie zaś do opisanej historii nie przystaje twierdzenie Grossa, że część autochtonicznej ludności aktywnie włączyła się w proces grabieży; większość z satysfakcją rejestrowała, że takowa ma miejsce (tamże, s. 179). Zdaniem Grossa szanse przeżycia ukrywających się Żydów pogarszał fakt, iż w społeczeństwie polskim brakowało powszechnej akceptacji dla ratowania Żydów, a wielu Polaków ratujących Żydów wolało po 1945 roku – obawiając się reakcji otoczenia – zachować anonimowość (J. T. Gross, Strach Antysemityzm w Polsce tuz po wojnie. Historia moralnej zapaści, Kraków 2008). Twierdzenia te zostały odrzucone przez wielu polskich historyków jako skrajnie nieobiektywne. Z dokumentów niemieckiej policji czasem wyłania się inny obraz niż z powojennych relacji Żydów, składanych niejednokrotnie po dłuższym czasie i nie bez wpływu różnych okoliczności.

W przedstawionej historii mamy polskiego chłopa popełniającego zbrodnię na ukrywającym się Żydzie, ale nie z chciwości i chęci obrabowania go, lecz z obawy spowodowanej groźbą podpalenia gospodarstwa przez tegoż Żyda, jeśli nie otrzyma on środków potrzebnych do przeżycia. Mamy polskiego sołtysa, który nie potrafi przeciwstawić się obowiązkom nałożonym na niego przez okupanta i zastraszoną ludność wiejską biorącą przymusowo udział w policyjnej obławie na Żydów. Mamy Polaka Niesłuchowskiego, który prawdopodobnie pomagał ukrywającej się rodzinie żydowskiej, ale Gestapo nie potrafiło mu tego udowodnić. Mamy wreszcie Stanisławę Olewnik, prostą wiejską kobietę, której czyn musi się jawić jako heroiczny dlatego, że doprowadził nie tylko do poświęcenia jej życia, ale także losu jej dzieci, które zostały sierotami.

Yad Vashem Memorial, Ogród Sprawiedliwych (Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0.)

Za swój czyn Stanisława Olewnik została pośmiertnie uhonorowana w 2005 roku tytułem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. To zaszczytne odznaczenie odebrali jej potomkowie w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów 4 grudnia 2012 roku. Nie otrzymali go natomiast nieznani do dzisiaj Polacy, którzy uratowali Basię i Jana Mławskich. Jak tysiące innych, których poświęcenie jest nieznane i być może już nigdy nie zostanie poznane, pozostali cichymi i anonimowymi bohaterami. Jednak to właśnie ci bohaterowie tworzyli polską historię podczas najstraszliwszej wojny w dziejach, a nie pojedyncze zdemoralizowane jednostki, chętnie eksponowane m.in. przez J. T. Grossa.

Wiele rozgrywających się podczas okupacji dramatów wynikało nie tyle z niezaprzeczalnego antysemityzmu cząstki społeczeństwa polskiego, którego negować nie można, ale przede wszystkim z obezwładniającego terroru okupanta niemieckiego. Tezę o powszechnym zagrożeniu dla ukrywających się Żydów ze strony polskiego otoczenia, chociażby na przykładzie sprawy Olewnik i Mławskich, należy uznać za bezpodstawną.

Bibliografia:

  • Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau (cyt: APMA-B). Akta śledztwa przeciwko Hance Mławskiej, Heni Mławskiej i Ruchli Mławskiej oraz Abrahamowi Mławskiemu. Syg. IZ-11/Gestapo Ciechanów/53, nr inw. 174336, t. 52, k. 7, 21 i 33.
  • APMA-B. Akta śledztwa przeciwko Stanisławie Olewnik. Syg. IZ-11/Gestapo Ciechanów/59, nr inw. 174342, t. 58, k. 219-232.
  • APMA-B. Zbiór korespondencji. Korespondencja nr IV-Nauk/3/2013 z Rachel Ravid (Mlawski) dot. rodziny Mławskich.
  • J. Grabowski, Polityka antyżydowska na terenie rejencji ciechanowskiej, (w:) A. Namysło (red.) Zagłada Żydów na polskich terenach wcielonych do Rzeszy, Warszawa 2008, s. 67-68.
  • J. T. Gross, Złote żniwa. Rzecz o tym, co się działo na obrzeżach zagłady Żydów, Kraków 2011.
  • J. T. Gross, Strach Antysemityzm w Polsce tuz po wojnie. Historia moralnej zapaści, Kraków 2008.
  • R. Jankowski (red.), Cena „Strachu”. Gross w oczach historyków. Wybór publikacji, Warszawa 2008.
  • B. Piętka, recenzja publikacji Zagłada Żydów na polskich terenach wcielonych do Rzeszy, „Zeszyty Oświęcimskie” nr 26, Oświęcim 2010, s. 322-326.
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Bohdan Piętka
Historyk, pracownik Centrum Badań Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Zajmuje się problematyką deportacji do Auschwitz Polaków z ziem wcielonych do Rzeszy.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone