Przedostatni sen – recenzja i ocena komiksu Sandman: Panie Łaskawe, cz. 2

opublikowano: 2007-05-26 16:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Opowieść o Władcy Snów zbliża się ku końcowi. „Panie Łaskawe” to już przedostatnia część serii, a mogłaby być ostatnią, bo niejedno znalazło w niej swój kres.
REKLAMA
cena:
39 zł
Wydawca:
polski: Egmont Polska
Tłumaczenie:
Paulina Braiter
Okładka:
Dave McKean
Liczba stron:
192
Format:
17x26 cm
EAN:
Ormston
Scenariusz:
Neil Gaiman

Kiedy w 2002 roku, po 11 latach od amerykańskiej premiery, w polskich księgarniach ukazał się pierwszy tom sagi zatytułowany „Sen sprawiedliwych”, dla żadnego polskiego fana sztuki komiksowej Sandman nie był tytułem nieznanym. Od dawna przychodzące zza oceanu opisy pojedynczych scenariuszy podsycały zainteresowanie tym, jak już wtedy można się było spodziewać, epokowym dziełem.

W ciągu pięciu kolejnych lat ukazało się w Polsce dalszych 16 tomów Sandmana. Wszystkie zebrały znakomite recenzje, zachwycając misternie skonstruowaną, wielowątkową opowieścią. Gaiman, korzystając z licznych mitologii i wierzeń, stworzył świat zamieszkiwany przez istoty śmiertelne, bogów i Nieśmiertelnych starszych niż wszystkie bóstwa. Nieśmiertelni to siedmioro rodzeństwa, a jednym z nich jest główny bohater komiksu – Morfeusz, zwany Snem.

Najważniejszą kreacją Gaimana jest jednak Śnienie, kraina, którą włada Morfeusz. Zamieszkujące ją postacie doskonale obrazują, jak potężnym narzędziem jest wyobraźnia tego autora. Odwiedzający Śnienie najpierw napotykają strażników, których funkcję pełnią Gryf, Wyvern i Pegaz. Tylko za ich przyzwoleniem można wkroczyć do siedziby Snu. Ale biada temu, kto zboczy ze swojej ścieżki!

Bardzo możliwe, że towarzystwa dotrzyma gościowi Matthew, kruk, który kiedyś był człowiekiem. Zainteresowanie przybysza może wzbudzić Mervyn, malarz i strach na wróble w jednym; postać, która nigdy nie przestaje narzekać, a zamiast głowy ma dynię. Gdyby gość miał ochotę odwiedzić bibliotekę, oprowadzi go po niej bibliotekarz Lucien. Ten niepozorny człowiek pamięta, gdzie leży każda książka, choć liczba zgromadzonych pozycji przerasta wszelkie wyobrażenie. Wszystkie zostały wyśnione, ale żadnej nikt nie napisał. W komnatach o porządek dba Nuala, elfka zakochana w Śnie, która zrezygnowała ze swojej urody.

REKLAMA

Wraz z zawartą w piętnastym i szesnastym tomie historią o Furiach, które są tak przerażające, że lepiej nazywać je Paniami Łaskawymi, wszystko zmierza ku końcowi. Śnienie nie jest już bezpiecznym miejscem, giną jego mieszkańcy. Urzeczywistnia się zemsta Lyty Hall, ludzkiej kobiety, która obwinia Tkacza Snów o śmierć swojego dziecka. Błądząc w swoim umyśle opanowanym przez narastający obłęd, odnajduje te, które potrafią zemstę doprowadzić do tragicznego końca. Są to Erynie, trzy wiedźmy, których imienia lepiej nie wypowiadać. Furie.

„Panie Łaskawe” to najdłuższa opowieść z serii i, jak stwierdził Gaiman, napisanie jej było najtrudniejsze. Wierzę w to zapewnienie. Wątki, które pojawiły się we wcześniejszych tomach, tu musiały się spotkać i znaleźć swoje logiczne rozwiązanie. Nie znaczy to, że każda wątpliwość została wyjaśniona, a pytania doczekały się odpowiedzi. Gaiman jest wierny zasadzie, że to tajemnice są wieczne, a nie ich wyjaśnienia.

Liczne nawiązania do wydarzeń z poprzednich albumów nie przeszkadzają w odbiorze tej samodzielnej historii. Aby była ona czytelna, wystarczy nawet pobieżna znajomość Śnienia. To nie sandmanowska mitologia jest tutaj najważniejsza, ale intelektualna przyjemność lektury. Decydują o tym dialogi. Tu nie ma błahych tekstów. Trzeba czytać uważnie, bo każde użyte słowo może mieć znaczenie, ukryte drugie dno.

Pierwszy rzut oka na komiks to spotkanie z surrealistyczną okładką stworzoną przez niesamowitego Dave`a McKeana. Za każdym razem mamy do czynienia z intrygującym połączeniem malarstwa, rysunku i fotografii. Chwała wydawcy, że w środku albumu umieszczono takich perełek znacznie więcej — są to okładki pochodzące z oryginalnych amerykańskich wydań, które ukazywały się w mniejszych odcinkach. Nie zabrakło dodatków, takich jak stylizowana na album rodzinny galeria zdjęć twórców komiksu, ale uwaga — to zdjęcia z dzieciństwa! Sam rysunek może budzić kontrowersje. Pozornie niedbała kreska, kadry sprawiające wrażenie niedopracowanych. Ale z Sandmanem tak było od początku, taki już jest klimat tego dzieła i rysunki dobrze go oddają.

Jeśli to nie jest literatura, to nic nią nie jest — napisał kiedyś o Sandmanie Peter Straub. „Panie Łaskawe” mogą nas tylko utwierdzić w tym przekonaniu. Nie tylko fani będą zachwyceni.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Marcin Badora
Absolwent politologii na Uniwersytecie Śląskim.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone