Rzeczpospolita w ruinie – potop szwedzki jak II wojna światowa?

opublikowano: 2024-03-25 06:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
„Wilcy wyli na zgliszczach dawnych miast i kwitnące niegdyś kraje były jakby wielki grobowiec” pisał Henryk Sienkiewicz w „Ogniem i mieczem”. Literat odnosił te słowa do powstania Chmielnickiego, ale równie dobrze pasują one do sytuacji Rzeczpospolitej Obojga Narodów po potopie szwedzkim.
REKLAMA
Chorąży wielki koronny Sebastian Sobieski na Rolce sztokholmskiej, anonimowym gwaszu z ok. 1605 roku przedstawiającym wjazd orszaku Zygmunta III Wazy do Krakowa, Zamek Królewski w Warszawie

To właśnie przygody bohaterów wykreowanych przez Henryka Sienkiewicza zawładnęły wyobraźnią Polaków w kontekście wydarzeń z lat 1655-1660. Na wojnę polsko-szwedzką patrzy się zazwyczaj przez pryzmat przygód Kmicica, obrony Częstochowy czy niecnych poczynań Radziwiłłów. Literaturę odłóżmy jednak na bok – w rzeczywistości potop szwedzki nie był rycerskim romansem, a gehenną dawnej Rzeczpospolitej. Okazał się jednym z czynników, które na dobre wprowadziły nasz kraj na kurs najpierw utraty podmiotowości, a potem ostatecznego upadku.

Więcej o zniszczeniach potopu szwedzkiego w materiale YouTube z cyklu Encyklopedya Staropolska:

Wszechobecna śmierć

Najazd Szwedów na Rzeczpospolitą i jego efekty były dla kraju katastrofą demograficzną. Opracowania historyczne różnią się co do szczegółów, ale przyjmuje się, że w niektórych regionach straty osobowe mogły wynosić od 40% (Mazowsze), po nawet 60% w przypadku najdłużej okupowanych dzielnic: Wielkopolski czy Prus Królewskich.

Mieszkańcy Rzeczpospolitej ginęli nie tylko kłuci rapierami czy rozstrzeliwani kulami muszkietowymi. Bilans strat osobowych powiększały też nieodłączne towarzyszki działań wojennych: epidemie. Swoje zrobił wszechobecny głód spowodowany aprowizacjami na rzecz wojska i drastycznym ograniczeniem wydajności rolnictwa.

Żeby zobrazować skalę: gehenna II wojny światowej przyniosła śmierć ponad 20 procentom ludności II Rzeczpospolitej. Podobnie jak w przypadku tego konfliktu, także i potop szwedzki uderzył przede wszystkim w ludzi budujących podstawy gospodarcze kraju. Przykładowo śmierć setek tysięcy kmieci spowodował znaczące ograniczenie obszaru ziemi uprawianej w chłopskich gospodarstwach: po 1660 roku odłogiem leżało 2/3 jej powierzchni. W wielu miastach, szczególnie mniejszych, nie przeżył ani jeden rzemieślnik. Rezydujący w nich kupcy całkowicie utracili swoje wpływy. Rynek handlu wewnętrznego Rzeczpospolitej załamał się. Na długie lata wyhamował eksport.

Spalone wsie, wysadzone w powietrze zamki

Szwedzi masowo niszczyli zamki, pałace, dwory – niemal każdy punkt na mapie Rzeczpospolitej mający jakiekolwiek znaczenie strategiczne. Rujnowali też pomniejsze obiekty: karczmy, kuźnie, młyny czy browary. W swoim barbarzyństwie posuwali się nawet… do rozbierania chałup na opał czy spuszczania wody ze stawów. W wyniku niszczycielskiej działalności Szwedów ucierpiały też miasta. Tak o wszechobecnym zniszczeniu tkanki architektonicznej pisał Walenty Odymalski w 1659 roku:

„Zamki zdradliwą sztuką osiągnioneJedne spustoszył i z gruntu wywrócił,
Drugie, pokojem choć ubezpieczone,
Z dostatków wszystkich tyran ogołocił”.
- Fragment utworu Walentego Odymalskiego „Żałosna postać Korony Polskiej”, Kraków 1659 rok

Symbolem dewastacji, podobnie jak w czasach II wojny światowej, stała się Warszawa. Ruina miejskiej infrastruktury sięgały w tym mieście od 60 do 100% w zależności od kwartału. Liczba ludności spadła trzykrotnie: z niecałych 20 tysięcy do 6 tysięcy z 1659 roku. W gruzach legły pałace m.in. Prymasowski, Daniłowiczów, Kazanowskich. Zdewastowano kościoły: św. Krzyża, św. Ducha czy kolegiatę pw. Jana Chrzciciela.

Szczególnie zaś uwzięto się na warszawski Zamek Królewski. Nie tylko doszczętnie go ograbiono, ale i odbito posadzki czy ozdabiające go marmury. Część komnat zamkowych zamieniono w stajnie. Żołdacy szwedzcy posuwali się nawet do… zeskrobywania złota z ram i listew i demontażu okien.

Portret króla Rzeczpospolitej Jana Kazimierza skradziony w czasie potopu szwedzkiego lub III wojny północnej, ze zbiorów Muzeum Narodowego Szwecji

Rabunek dóbr kultury

Oprócz siania śmierci i niszczenia wszystkiego na swojej drodze, Szwedzi okazali się zaskakująco wytrwali, metodyczni i skuteczni w kradzieży dóbr kultury.

„Podczas pobytu na terenie państwa o bogatszej kulturze artystycznej Szwedzi często niszczyli bez potrzeby dorobek kulturalny tego kraju, z chęci jego zubożenia lub dla zemsty. Skandynawscy najeźdźcy dokonywali również grabieży ruchomości wbrew umowom kapitulacyjnym”.
- Mirosław Nagielski, Zniszczenia szwedzkie na terenie Korony w okresie potopu, Warszawa 2015, s. 9.

Łupem Szwedów padały w pierwszej kolejności archiwa i biblioteki. Już latem 1655 roku wywieźli z Poznania zasoby biblioteczno-archiwalne m.in. kolegium jezuickiego, bernardynów, dominikanów i biblioteki katedralnej. Krótko potem złupiono zbiory katedry gnieźnieńskiej. Bezcenne druki trafiły do zbiorów prywatnych i bibliotek Szwecji.

Najeźdźcy przywłaszczali też oręż, zbroje rycerskie, chorągwie, sztandary, gobeliny, namioty, ornaty, sprzęt kościelny, posągi czy obrazy. Wśród Szwedów znajdowali się specjaliści wyszukujący konkretne przedmioty „na zamówienie” swoich zwierzchników. Wszystkie te bezcenne przedmioty w niezliczonej ilości zasilały pałace, zamki, dwory, biblioteki czy kościoły szwedzkie – znajdują się w nich zresztą po dziś dzień.

W sztokholmskiej królewskiej zbrojowni podziwiać można m.in. hełm cara Iwana Groźnego, pamiątkę pobytu Polaków na Kremlu w 1612 roku. W zamku Skokloster dzieła Jana Kochanowskiego czy Piotra Skargi. W bibliotece w Upssali rękopis dzieła „O obrotach sfer niebieskich” Mikołaja Kopernika. A to tylko kilka przykładów z brzegu.

Gwóźdź do trumny

Chyba nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że potop, a wraz z nim inne wyniszczające wojny z połowy XVII wieku, był gwoździem do trumny Rzeczpospolitej. Skutki najazdu Szwedów były widoczne na wielu płaszczyznach funkcjonowania państwa.

Likwidacji uległo wiele gniazd szlachty zagrodowej, niegdyś będącej ważną częścią systemu demokracji szlacheckiej. Równolegle rośli w siłę magnaci zdolni do powiększania swoich majętności kosztem biedniejszych obywateli. Ułatwiło to powstanie systemu klientelistycznego, w którym uboższy szlachcic był niemal całkiem podporządkowany bogatszemu.

Do tego dochodziło załamanie produkcji rolnej, hodowli, drastyczne ograniczenie handlu. Rzeczpospolita została ugodzona niemal śmiertelnie: tym bardziej dziwi, że mimo wszystko zdołała się jeszcze podnieść, a nawet rozpocząć w czasach Jana III Sobieskiego powolne dzieło odbudowy, ostatecznie przerwane III wojną północną na początku XVIII wieku.

Bibliografia:

  • Mirosław Nagielski (red.), Zniszczenia szwedzkie na terenie Korony w okresie potopu, Warszawa 2015.
  • Dariusz Matelski, Grabież dóbr kultury w wojnach Rzeczypospolitej Obojga Narodów (1569-1796), Poznań 2005.
  • Mariusz Markiewicz, Historia Polski 1492-1795, Kraków 2005.
  • Urszula Augustyniak, Historia Polski 1572-1795, Warszawa 2014.
REKLAMA
Komentarze

O autorze

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone