Sławomir Rawicz – „Długi marsz” – recenzja i ocena

opublikowano: 2012-08-19 11:15
wolna licencja
poleć artykuł:
Prawdziwa opowieść o autentycznej walce człowieka, który postanowił żyć wbrew założeniom radzieckiego reżimu i samej natury. W 1941 roku polski żołnierz uciekł z łagru na Syberii. Razem z kilkoma innymi „zbiegami” przeszedł z koła podbiegunowego do Indii. Wędrował przez rok w skrajnych warunkach, bez zapasów i jakiegokolwiek sprzętu. Szedł po wolność.
REKLAMA
Sławomir Rawicz
Długi marsz
cena:
45 zł
Wydawca:
Wyd. Gord
Tłumaczenie:
Leszek Rybicki, Maciej Świerkocki
Rok wydania:
2011 (wyd. piąte)
Okładka:
twarda
Liczba stron:
271
Format:
14x20 cm
ISBN:
978-83-932574-0-9

„Długi marsz” jest debiutem autora na rynku wydawniczym. Książka powstała za namową dziennikarza, który przypadkiem dowiedział się o doświadczeniach autora z czasów II wojny światowej. Sam twórca nie dążył jednak do ujawnienia tej opowieści, co jest zrozumiałe z uwagi na trudny charakter jego przeżyć.

Historia Sławomira Rawicza zaczyna się w 1939 roku. Wówczas znajduje się on w radzieckiej niewoli, w moskiewskim więzieniu na Łubiance. Po nieludzkim traktowaniu przez NKWD i niesprawiedliwym procesie otrzymuje wyrok skazujący – dwadzieścia pięć lat pracy przymusowej. Po niemal miesięcznej „podróży” w bydlęcym wagonie trafia na daleką Syberię – do miejsca, skąd nie ma powrotu. Do gułagu numer 303, w którym od tej pory ma wykonywać niewolniczą pracę na rzecz ZSRR. Jednak Rawicz nie zamierza się poddać. Ucieka wraz z kilkoma innymi towarzyszami niedoli. Przechodzą z koła podbiegunowego do Azji. Pokonują piechotą kilka tysięcy kilometrów w ciągu kilkunastu miesięcy. Ich ekwipunkiem jest tylko nóż i siekiera. Do kilku wędrujących mężczyzn różnych narodowości, wkrótce dołącza młoda kobieta, Krystyna Polańska.

Wszyscy zdani są tylko na siebie, pokonując najbardziej niebezpieczne miejsca Ziemi. Zostają zmuszeni wybierać pomiędzy egzystencją na skraju wyczerpania i powolną śmiercią. Z więźniów totalitaryzmu teraz stają się zakładnikami przyrody. Siła natury jest prawdziwą próbą dla ich wiary, nadziei oraz siły fizycznej.

Autor od początku swojej relacji skrupulatnie, wręcz pedantycznie opowiada o niewyobrażalnej dla czytelników gehennie, która była rzeczywistością Rawicza. Zaczyna od mozolnych przesłuchań na Łubiance. Nie pomija żadnego szczegółu z sadystycznych scen torturowania przez NKWD. Rawicz przytacza też rozmowy prowadzone w trakcie jazdy pociągiem, którym pokonał niemal pięć tysięcy kilometrów. Opisuje swoje przeżycia, poświęcając każdemu z nich wiele uwagi. Najwięcej, co oczywiste, opowiada o życiu w sowieckim obozie i ucieczce z Syberii, jak również o poszczególnych etapach swojej kontynentalnej wędrówki.

Zesłaniec przez cały czas, zwraca uwagę na detale takie jak wystrój pomieszczeń, wygląd poszczególnych osób czy warunki atmosferyczne. Dzięki tak starannej relacji odbiorca jest „wewnątrz opowieści”. Należy pamiętać, że dla człowieka współczesnego, nawet znającego historię lat wojny, wyobrażenie sobie precyzyjnie czegokolwiek z tamtych czasów nie jest rzeczą oczywistą ani prostą. Taki opis jest więc zdecydowanie zaletą niniejszego dzieła. Godne podziwu jest zresztą tak dokładne przywoływanie tak traumatycznych wspomnień.

Recenzowana pozycja wiernie oddaje przemyślenia i uczucia Rawicza, które dla czytelnika chwilami są makabryczne i niewyobrażalne. Przykładem może być marsz przez pustynię Gobi, kiedy autor zdziwiony i zirytowany dochodzi do wniosku, że niejako „martwe” nogi po prostu się pod nim ugięły i stracił kontrolę i władzę nad ciałem. Książka epatuje też zdarzeniami wzruszającymi, takimi jak śmierć Krystyny, która do końca podejmowała desperackie próby dalszego marszu.

REKLAMA

Niewiarygodnym dla odbiorcy, a jednak prawdziwym, jest fakt spotkania twórcy dzieła ze „śnieżnymi potworami Himalajów” – yeti. Zdecydowanie tego fragmentu nie można podważać ani oceniać. Trzeba raczej wyzbyć się ograniczających stereotypów i błędnego założenia, że coś, czego nie doświadczyliśmy, jest niemożliwe.

Ciekawym uzupełnieniem tej pozycji jest posłowie do wydania amerykańskiego. Rawicz uzupełnił w nim swoją opowieść o wydarzenia, które miały miejsce po dotarciu do celu jego wędrówki. Odpowiedział także na najczęściej zadawane mu przez czytelników pytania. Jest to potrzebne, ponieważ książka rozbudza wyobraźnię, wzbudza ciekawość. Czytający automatycznie pragnie wiedzieć, jak dalej potoczyły się losy głównego bohatera.

Niegodziwym byłoby wartościować jego postępowanie, ponieważ nikt z nas nie przeszedł drogi, którą on musiał pokonać. Warto natomiast zastanowić się nad prostotą przekazu „Długiego marszu”. I nad skromnością samego Sławomira Rawicza, który kończy tekst słowami: „Moja historia nie jest wyjątkowa”.

Język i styl, którymi posługuje się Rawicz, są w pewnym sensie nonszalanckie, ale przystępne i jasne. Nie ma ani jednego wątku, który powodowałby znudzenie. Wartość tej pozycji jest nieoszacowana. „Długi marsz” jest uzupełnieniem dotychczasowej wiedzy o doświadczeniach II wojny światowej, w tym o radzieckiej niewoli. Jednocześnie jest „nowym spojrzeniem” na największą wojnę świata i bohaterstwo człowieka – jego hart ducha, wolę walki i fizyczną siłę. Charakterystyczny i unikatowy jest tutaj, jak zresztą napisał „Evening News”, sposób przedstawienia całej tej niezwykłej historii.

Recenzowana pozycja jest bezproblemowa w odbiorze. Układ książki jest czytelny, zrozumiały i dopracowany w szczegółach estetyczno-technicznych. Cena „Długiego marszu” to około czterdzieści pięć złotych. Sporo, ale można ją uznać za adekwatną do jakości tomu. Pozycja została opublikowana ciekawie, m.in. dzięki umieszczeniu na początku przedruków z najbardziej poczytnych gazet świata. Wydanie zawiera także mapę z zaznaczoną trasą, którą przeszedł Rawicz w latach 1941–1942, co uświadamia czytelnikowi skalę tej wyprawy.

Książka jest mocno sklejona i zszyta. Wydawca postarał się, żeby pozycja została wydana precyzyjnie, co wspaniale współgra z treścią, tworząc harmonijną całość. W tekście brak jest błędów, co również jest plusem. Recenzowane wydanie jest dodatkowo opatrzone na okładce zdjęciami z filmu, który powstał w oparciu o tę historię.

„Długi marsz” to książka fascynująca. Pełna ekscytacji i pasji. Dostarczy wrażeń nawet najbardziej wybrednemu czytelnikowi. Mimo utrzymywanego na wysokim, ale stabilnym poziomie napięcia, tekst zaskakuje spokojem. Wbrew niesprawiedliwości i cierpieniu, emocje autora nie są przesadnie eksponowane. Jest za to mnóstwo refleksji i zadumy. Czyli cała prawda o Sławomirze Rawiczu i jego drodze życia. Polecam!

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Edyta Starczewska
Rodowita bydgoszczanka, licencjat kulturoznawstwa. Ma duże i zróżnicowane doświadczenie jako wolontariusz, m.in. dla Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Pasjonatka książek.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone