Tomasz Torbus - „Zamki krzyżackie. Deutschordensburgen” – recenzja i ocena

opublikowano: 2011-08-18 17:55
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Tematyka związana z zamkami krzyżackimi od lat cieszy się w Polsce niesłabnącą popularnością, toteż nie należy się dziwić, iż na rynku wydawniczym pojawia się sporo publikacji poruszających to zagadnienie. Jedną z nich jest recenzowana poniżej praca Tomasza Torbusa.
REKLAMA
Tomasz Torbus
Zamki krzyżackie. Deutschordensburgen
cena:
70 zł
Wydawca:
Ossolineum
Rok wydania:
2010
Okładka:
twarda z obwolutą
Liczba stron:
270
Format:
17.5 x 24.5 cm
ISBN:
978-83-04-04950-5

Wydawnictwo zatytułowane „Zamki krzyżackie. Deutschordensburgen” ujrzało światło dzienne za sprawą wrocławskiego Ossolineum w tym roku. Licząca 270 stron praca została wydana w estetycznej, twardej oprawie i na dobrej jakości papierze, co skutkuje niestety dość wysoką ceną, jaką przyjdzie nam zapłacić za książkę. Zgodnie z tematyką autor opisuje w niej czterdzieści różnych obiektów w kolejności alfabetycznej (jeśli weźmiemy pod uwagę polskie nazwy zamków, bowiem praca została wydana jednocześnie w języku polskim i niemieckim). Główną część publikacji poprzedza tekst dotyczący historii i architektury zamków krzyżackich, w którym autor odżegnuje się od wielu przekonań i stereotypów związanych z tematyką zakonu krzyżackiego. Tomasz Torbus daleki jest od wikłania się w różne toczące się od wielu lat spory dotyczące oceny Krzyżaków i koncentruje się na wyjątkowości materialnej spuścizny zakonu.

Wydawca określa publikację jako album, z czym nie do końca mogę się zgodzić. Moim zdaniem „Zamki...” należałoby określić jako ilustrowany przewodnik dla osób aktywnych. Przeciwko nazywaniu pracy albumem świadczy zdecydowanie jej niewielki format, a także jakość publikowanych tam fotografii. Wiele z nich jest bardzo słabej jakości, zdjęcia są nieostre, przepalone, bądź źle skadrowane. We wspomnianym wyżej tekście autor pisze, iż za doborem obiektów stały względy estetyczne, a w pracy nie ujęto obiektów „niezbyt fotogenicznych”. W związku z tym należałoby się spodziewać bardzo dobrej jakości zdjęć poszczególnych budowli, zwłaszcza w erze, gdy wysokiej klasy sprzęt fotograficzny jest coraz bardziej powszechny. Niestety, dość kiepskie fotografie psują przyjemność obcowania z książką. Na szczęście inaczej przedstawia się sprawa z opisami obiektów. Są one krótkie, zwięzłe i nie nużą czytelnika. Autor wykazuje się dużą wiedzą. Omawia dzieje każdego z obiektów oraz podaje informacje o cechach charakterystycznych dla poszczególnych budowli. Oprócz fotografii przy opisie każdego z zamków został zamieszczony jego plan bądź rzut, najczęściej wykonany przez autora, co potwierdza jego obszerną znajomość tematu.

REKLAMA

Wspomnianą wyżej dwujęzyczność pracy możemy rozpatrywać z dwóch różnych perspektyw. Z punktu widzenia wydawcy taki krok jest zdecydowanie korzystny, bowiem przy okazji jednego wydania udaje mu się zadowolić dwie grupy językowe. Jednak z punktu widzenia czytelnika jest to decyzja niezbyt trafna. Osobne wersje językowe pozwoliłyby na umieszczenie w pracy większej liczby fotografii oraz planów i rzutów. Te ostatnie mogłyby zostać nieco powiększone, przez co na pewno zwiększyłaby się ich czytelność.

Książka ma charakter wybitnie popularny, a świadczy o tym choćby sposób, w jaki została napisana. Poszczególne opisy czyta się przyjemnie i bez wysiłku, autorowi udało się skutecznie uniknąć dłużyzn. Za spory minus należy natomiast uznać kompletny brak bibliografii. Wydaje się, że Tomasz Torbus kieruje „Zamki...” do osób dopiero zaczynających swą przygodę z tematyką zamków krzyżackich i uważam, że powinien podać choćby kilkanaście najważniejszych i najciekawszych prac poruszających to zagadnienie.

Ostateczną ocenę książki zaniża na pewno kiepska jakość fotografii oraz nie do końca przemyślana decyzja o jej dwujęzycznym wydaniu. Na pewno nie jest to praca zła, z kategorii tych, o których należy zdecydowanie zapomnieć. Dla początkującego amatora może pełnić rolę użytecznego kompendium wiedzy na temat architektury zamków krzyżackich i zdecydowanie warto mieć ją w swojej domowej biblioteczce. Kto wie, może w niedalekiej przyszłości Ossolineum postanowi wydać drugą edycję pracy w większym formacie, osobno w każdej z wersji językowych i z lepszymi fotografiami, a także bibliografią. Moim zdaniem byłoby to bardzo wskazane.

Redakcja: Michał Przeperski

Korekta: Bożena Pierga

Zobacz też:

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Jędrzej Jednacz
Magister historii, absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Gdańskiego. Interesuje się dziejami Polski na morzu oraz historią Pomorza Gdańskiego ze szczególnym uwzględnieniem rodzinnej Gdyni. W kręgu jego zainteresowań znajduje się także historia architektury, ochrona zabytków oraz muzealnictwo. Społeczny opiekun zabytków oraz członek Sekcji Historyczno-Eksploracyjnej Towarzystwa Przyjaciół Sopotu. Interesuje się także fotografią. Prowadzi blog pod adresem http://fotogdynia.blogspot.com

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone