Zabytkowe schrony z Gdańska zyskują drugie życie

opublikowano: 2015-03-13 14:40
wolna licencja
poleć artykuł:
Stojące na terenach postoczniowych w Gdańsku trzy schrony wartownicze z czasów II wojny światowej, które najprawdopodobniej uległyby zniszczeniu, trafiły do gdyńskiego Parku dla amatorów mocnych wrażeń i lokalnego Muzeum. Taka szansa na drugie życie coraz rzadziej spotykanych w Polsce schronów typu Ein-Mann to również efekt akcji inwentaryzacji tutejszych reliktów, jaką prowadzi Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków.
REKLAMA

– Schronów postanowił pozbyć się jeden z developerów, który inwestuje na terenach dawnej Stoczni Gdańskiej – mówi nam Marcin Tymiński, rzecznik Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.

– Są to typowe schrony wartownicze z połowy lat 40., popularny kiedyś „Ein-Mann”. Po wojnie likwidowane, teraz w Polsce można się natknąć na nie coraz rzadziej. Niemcy fortyfikowali strategiczne obiekty, między innymi stocznie w Gdańsku, gdzie w czasie wojny produkowano U-Booty. Takie schrony stanowiły formę obrony – dodaje rzecznik.

Wydawało się, że los gdańskich schronów został przypieczętowany. I raczej nie będzie to happy end, a nic innego jak rozbiórka zabytkowych budowli.

Tereny postoczniowe (fot. P. Olejarczyk).

– Developer nie zgodził się wcześniej, by schrony włączyć w zasoby ewidencji zabytków jak postulował PWKZ – przyznaje Tymiński. – Jednak akcja jaką rozpoczął konserwator, by chronić także tak „małe” zabytkowe obiekty jak właśnie schrony czy stoczniowe latarnie przynosi rezultaty. Militarne pamiątki z czasów ostatniej wojny ocalały.

Tymiński przyznaje, że jeszcze do niedawna nie była nawet znana liczba zabytków na terenach postoczniowych. Na terenach, dodajmy, które w ostatnich latach przechodzą prawdziwą rewolucję. W docelowych planach ma powstać tu zupełnie nowa dzielnica, wiele budynków ma zostać wyburzonych.

Do ewidencji zabytków jednak doszło. Okazało się, że można tutaj mówić nawet o dwustu zabytkowych obiektach, z czego do rejestru udało się wpisać 75 z nich. Dlaczego nie wszystkie?

Tereny postoczniowe (fot. P. Olejarczyk).

– Prawo dzieli zabytki na nieruchome i ruchome. Te ostatnie, na przykład właśnie schrony, mogą zostać wpisane do rejestru ochrony zabytków tylko za zgodą właściciela. A w tym przypadku deweloper nie chciał do tego dopuścić. Na szczęście zmienił zdanie – tłumaczy Tymiński.

Dwa schrony kupiło Stowarzyszenie Project Adventure w Gdyni, trzeci powędrował do Muzeum Pod Dębową Górą w Kazimierzu. Koszty przejazdu ponad 10-tonowych kolosów musieli ponieść nowi właściciele, ale jak wynika z nieoficjalnych informacji, sam zakup „Ein-Manna” kosztował symboliczną złotówkę.

Postoczniowe bunkry trafią do Adventure Park w Gdyni, miejsca z parkiem linowym, strzelnicą i innymi atrakcjami dla pasjonatów „mocnych wrażeń”. – Chcemy ustawić oba bunkry i połączyć je dwudziestometrowym tunelem. Najpierw jednak musimy doprowadzić schrony do porządku – mówi nam Marcin Żuławski z Adventure Park.

Obecnie już gdyńskie bunkry mają średnice około 3 metrów i jak mówi Żuławski, „potężne drzwi, których nijak nie dało się ściągnąć z zawiasów”. – Gdzieś za dwa miesiące schrony będą już dostępne dla naszych klientów. Planujemy zamontować też tabliczki, gdzie znajdzie się trochę historycznych informacji na temat tego typu schronów – zapewnia Żuławski.

Schron typu „Ein-Mann” z terenu Stoczni Gdańskiej (fot. Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków).

Trzeci ze schronów stanął już u wejścia do Muzeum Pod Dębową Górą w Kazimierzu. – Potężny schron o wadze 10 ton, wysoki na ponad 2 metry, grubość ścian około 30 centymetrów – opisuje Irena Dzięgielewska, która wspólnie z mężem prowadzi Muzeum.

W ostatnich miesiącach w Trójmieście miała już miejsce podobna „przeprowadzka” schronu. – Dzięki Fundacji Kulturalne Pomorze, jesienią zeszłego roku uratowano schron stojący w Gdańsku przy nabrzeżu Motławy, a który mógłby nie przeżyć remontu tegoż. Schron ostatecznie znalazł schronienie w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni – precyzuje Tymiński.

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Piotr Olejarczyk
Trójmiejski dziennikarz i pasjonat historii XIX i XX wieku. Ceni dokonania przedstawicieli austriackiej szkoły ekonomii. Ma polityczną słabość do retoryki Rona Paula, a kiedyś (znaną mu tylko z książek i archiwalnych nagrań) retoryką Ronalda Reagana i Margaret Thatcher. Zaczytuje się wszelkimi książkami o Powstaniu Warszawskim, polskim Państwie Podziemnym, XX-wiecznej Rosji (tej sowieckiej, jak i współczesnej), Ameryce i Japonii (też XIX-wiecznej). Muzycznie wciąż zauroczony Interpolem. Sportowo – od 20 lat ligą NBA, a właściwie jedną drużyną z Arizony.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone