Zygmunt Nowakowski - „Za zamkniętymi drzwiami” - recenzja i ocena

opublikowano: 2015-06-24 20:00
wolna licencja
poleć artykuł:
W zeszłym roku niemal niezauważenie pojawiło się na rynku wydawniczym wznowienie znakomitych reportaży Zygmunta Nowakowskiego z hitlerowskich Niemiec. Teksty tego zapomnianego dzisiaj pisarza, popularnego przed wojną dziennikarza, reżysera i aktora teatralnego uderzają aktualnością i trafnością spostrzeżeń.
REKLAMA
Zygmunt Nowakowski
„Za zamkniętymi drzwiami. Reportaże z Niemiec 1933”
nasza ocena:
9/10
cena:
29,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2014
Okładka:
miękka
Liczba stron:
176
Format:
205×145mm
ISBN:
9788311131576

Jego życiorys to jeszcze jedna ilustracja losów polskich, które brutalnie naznaczył rok 1939 i atak hitlerowskich Niemiec oraz sowieckiej Rosji na Polskę. Zmuszony do opuszczenia ojczyzny, podobnie jak większość polskich inteligentów, nie spodziewał się, że nigdy już będzie mu dane jej zobaczyć. Państwa pod rządami komunistów nigdy nie nazwie Polską, a po prostu Krajem. Pisanym wielką literą. Sześć lat wcześniej widział narodziny zła, które rozprzestrzeniło się na całą Europę ze szczerego zapału narodu niemieckiego.

Płomień niesiony ulicami niemieckich miast na tysiącach pochodni nie był płomieniem radosnym, ale symbolem jakiejś nowej, nieznanej na Zachodzie brutalnej siły. Zaprzeczeniem całości dziejów, a nie odwołaniem do chwalebnej przeszłości. I ta nieznana brutalna siła z wielką szybkością rozprzestrzeniała się w narodzie niemieckim jak jakaś zaraza. Nie był to żywioł – pisał Nowakowski – ale raczej mechanizm. Kto zbliży się do pasa transmisyjnego, ten prędzej czy później wpadnie między tryby bezwzględnej maszyny. Najbardziej przerażające jest jednak to, że Niemcy szybko stali się częścią tego systemu. Bez sprzeciwu.

Obraz społeczeństwa niemieckiego kreślony piórem krakowskiego pisarza przypomina spostrzeżenia Astophe’a de Custine zawarte równo dziewięćdziesiąt lat wcześniej w głośnych Listach z Rosji. Markiz pisał tam o Rosjanach, którzy niesprawiedliwość traktują jako element porządku. Bogatemu Rosjaninowi wolno było biedaka stłuc jak psa na ulicy, przy zupełnej pasywności przechodniów. Podobnie, bezrobotnemu, rosłemu młodzianowi w brunatnej koszuli można było bezkarnie pobić bogatego berlińskiego Żyda. Czyżby recepta była tak prosta? Niezadowolenie należy tylko zmienić w nienawiść i skupić ją na kimś bądź na czymś. Oddać pokłon chamowi, jak u Mrożka. To właśnie stało się w 1917 roku w Rosji i stało się w 1933 roku w Niemczech. Czy tak się zdobywa duszę narodu?

Zbiór kilkunastu tekstów przygotowany staraniem znakomitego badacza z Instytutu Historii PAN, prof. Tomasza Szaroty nie jest zwykłym reportażem, ale przenikliwym studium społeczeństwa niemieckiego u progu III Rzeszy. I czyhającego za ślepym entuzjazmem Niemców wielkiego niebezpieczeństwa, któremu można było zapobiec. Publikację otwiera przedmowa autorstwa prof. Szaroty na temat kontekstu powstania reportażu. Przywołuje w niej między innymi fragmenty odnalezionych przez siebie dwóch pochlebnych recenzji prasowych książki Nowakowskiego. Dla współczesnego odbiorcy niewątpliwym walorem przedmowy jest podjęta przez historyka analiza niektórych spostrzeżeń Zygmunta Nowakowskiego. Publikację zamyka przedruk życiorysu krakowskiego pisarza wg Polskiego Słownika Biograficznego autorstwa prof. Henryka Markiewicza. Zaletą książki są również przypisy do tekstu oraz ilustracje uzupełniające narrację.

Jak podaje prof. Szarota, Nowakowski przybył do Berlina w przeddzień wyborów do Reichstagu, które odbyły się 5 marca 1933 roku. Ze względu na bezpieczeństwo autora, w „Ilustrowanym Kuryerze Codziennym”, aż do czasu powrotu do kraju nie publikowano jego nazwiska. W stolicy Niemiec przebywał trzy tygodnie.

REKLAMA
Zygmunt Nowakowski
„Za zamkniętymi drzwiami. Reportaże z Niemiec 1933”
nasza ocena:
9/10
cena:
29,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2014
Okładka:
miękka
Liczba stron:
176
Format:
205×145mm
ISBN:
9788311131576

Niejednokrotnie Nowakowski odwoływał się do niemieckiej literatury, chcąc jak gdyby podkreślić gwałtowność przeobrażeń w tamtejszej kulturze. Jej upadku. I wyraźnie powiedzieć słowami poety Heinricha Heinego, że coś złego stało się z niemieckim społeczeństwem:

Patrz! Oto w blasku księżycowym

Jak olbrzym teutoński

Szatańsko czarny się podnosi

Ów słynny tłum koloński

Zresztą nawiązań do historii oraz literatury europejskiej jest w zbiorze znacznie więcej. Zabieg ten tylko wzmacnia kontrast między przeszłością a teraźniejszością. W przeszłość spoglądamy z sentymentem i rozrzewnieniem, w przyszłość – z lękiem i niepokojem.

Każdy, kto podobnie jak Nowakowski czytał „opus magnum” HitleraMeinKampf, temu pewnie nie raz przyszło zarechotać pod nosem. Wiele sformułowań tam zawartych brzmi śmiesznie i żałośnie zarazem. Dla wielu Niemców głupstwa zawarte na kartach tego wątpliwego dzieła brzmiały jednak najzupełniej poważnie, a diagnozy wydawały się niezwykle celne. Dla współczesnego czytelnika ciekawie zabrzmieć może, przypomnijmy raz jeszcze – sporządzona w marcu 1933 roku, charakterystyka nowego kanclerza Niemiec, Adolfa Hitlera. Oto jeden z jej fragmentów:

Jak każdy artysta i prorok, Hitler rozumuje naiwnie, myśli prymitywnymi kategoriami, dąży do upraszczania najbardziej skomplikowanych zjawisk. Jest genialnym dyletantem. Jako taki właśnie może najwięcej stworzyć w polityce. Ale sztuka pisania jest mu najzupełniej obca. Hitler gardzi nią, mówiąc, że tylko żywe słowo może dokonać przewrotu w dziejach (…). Jego wywody historiozoficzne są zabawne.

Gdy w Bytomiu pisarz przekraczał niemiecko-polską granicę, z ulgą podkreślał, że powrócił z Azji do Europy. Ze „stratosfery pychy i chamstwa”.

Warto byłoby przybliżyć tekst przenikliwego krakowskiego dziennikarza i literata także Niemcom, którzy dzisiaj niechętnie widzą swoich przodków w roli sprawców, a coraz częściej w roli ofiar. Jakże gorzko brzmią spostrzeżenia Nowakowskiego z roku 1933. Szczególnie, że i na wygnaniu autor reportaży nie przestanie grozić, ostrzegać i nie przestanie walczyć piórem – tak jak to czynił przez całe życie. Wychodźstwo nazwie go „Emigrejtanem”.

Do ukochanego Krakowa, staraniem najbliższych, powróci dopiero po śmierci. Dzięki książkom takim jak ta, jego słowa mają szansę powrócić do świadomości Polaków.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Piotr Abryszeński
Absolwent historii i politologii, doktorant na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Pracownik Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. Przygotowuje pracę doktorską poświęconą postawom społeczno-politycznym środowiska akademickiego Politechniki Gdańskiej w latach 1969-1980.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone