Andrzej Friszke - „Między wojną a więzieniem 1945–1953” - recenzja i ocena

opublikowano: 2015-12-21 09:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Nie jest to historia lekka, łatwa i przyjemna. Nie jest heroiczna ani optymistyczna. Mimo to, warto ją poznać.
REKLAMA
Andrzej Friszke
„Między wojną a więzieniem 1945–1953. Młoda inteligencja katolicka”
nasza ocena:
7/10
Wydawca:
Więź, Instytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk
Rok wydania:
2015
Okładka:
miękka
Liczba stron:
416
Format:
B5
ISBN:
978-83-62610-79-2; 978-83-64091-43-8

Ze wstępami do książek bywa różnie. Czasem są doklejone na siłę, czasem pełnią funkcję tarczy dla autora, który na samym początku usiłuje przewidzieć i odeprzeć zarzuty potencjalnych krytyków. Kiedy indziej jeszcze służą mizdrzeniu się autora przed czytelnikami. Niekiedy jednak książka opatrywana jest niezbyt długim, nieprzegadanym wstępem, który w wyrazisty sposób rysuje tematykę i dobrze definiuje przyjętą w całości dzieła perspektywę interpretacyjną. I to jest właśnie przypadek najnowszej monografii Andrzeja Friszkego. Na jej pierwszych stronach pada kilka kluczowych, oddających sens całości, zdań. Warto je po kolei przytoczyć: „To nie jest historia lekka, łatwa i przyjemna”; „Nie jest to historia heroiczna”; „Nie jest to […] historia optymistyczna”. Niezrażony tymi zapowiedziami czytelnik po chwili dowiaduje się, że tematem opracowania są nie tylko „losy młodych ludzi”, lecz także „ciągłość polskich elit opozycyjnych”, którym z kolei udało się zachować kulturową ciągłość z elitami Polski przedwojennej.

Kim są ci młodzi ludzie, których trudną historię na ponad 400 stronach opowiada Friszke? Są to przedstawiciele tytułowej „młodej inteligencji katolickiej”, którzy po 1945 r. próbowali prowadzić legalną działalność organizacyjną – społeczną, formacyjną, publicystyczną, samokształceniową – pozostającą poza kontrolą komunistycznych władz. Każdy zgoła bohater książki miał za sobą udział w różnych strukturach Polskiego Państwa Podziemnego (cywilnych i wojskowych), każdy na pewnym etapie podjął decyzję o wycofaniu się lub niedołączaniu do powojennego antykomunistycznego podziemia zbrojnego, każdy w swojej działalności nie łamał prawa, każdy wreszcie mniej lub bardziej pośrednio spotykał się z represjami i znajdywał się w obrębie zainteresowania towarzyszy z bezpieczeństwa. Wszystkie opowiedziane historie mają więc podobną dynamikę – zaczynają się od prób prowadzenie niezależnej działalności organizacyjnej, a kończą się uderzeniem totalitarnej władzy. Analogiczna struktura poszczególnych opowieści nie wytwarza jednak poczucia nudy. Przeciwnie, powtarzalność modelu pokoleniowej biografii odsłania ważną prawdę o stopniowej sowietyzacji Polski – oznaczała ona bezalternatywność, brak możliwości wyboru i odróżnienia swoich losów od losów rówieśników.

REKLAMA

Friszke zdecydował się podzielić narrację tematycznie. Kolejne rozdziały poświęcił przedstawieniu kolejnych środowisk i ich inicjatyw. Na podział tematyczny nakłada się kryterium chronologiczne. Pierwsze z przedstawianych grup kończyły swoją działalność pod koniec lat 40., ostatnie UB rozbijała już po śmierci Stalina. Pierwsza historia przedstawia grupę młodych polityków chadeckiego Stronnictwa Pracy, którzy po inspirowanym przez komunistów rozpadzie tej partii, współtworzyli „Kolumnę Młodych”, młodzieżowy dodatek do katolickiego „Tygodnika Warszawskiego”. Jednym z liderów tego środowiska był wywodzący się ze Stronnictwa Narodowego Wiesław Chrzanowski. Druga opowieść dotyczy Sodalicji Mariańskiej Akademików – działalności tej organizacji łączącej w sobie cechy duszpasterstwa akademickiego i kuźni katolickich elit, jej delegalizacji przez władze i procesu jej członków (ze szczególnym uwzględnieniem opiekującego się nią o. Tomasza Rostworowskiego SJ). Trzecia z historii to dzieje środowiska młodej inteligencji krakowskiej, które orbitowało wokół „Tygodnika Powszechnego” i założyło pod nazwą „Klub Lotofagów” uniwersytecki klub dyskusyjny. Tutaj za głównego bohatera należy uznać Andrzeja Ciechanowieckiego. Czwarta opowieść mówi o losach współpracowników PAX-owskiego tygodnika „Dziś i Jutro” i twórców dodatku „Etap”. Piąta ma charakter interludium – przedstawiono w niej studium przypadku uwikłania w kontakty z UB. Bohaterem jest Jerzy Krasnowolski, który z własnej inicjatywy rozwijał coś na kształt katolickiego wywiadu zbierającego informacje o zagrożeniu masońskim, by następnie podjąć, groźną dla środowisk młodej inteligencji katolickiej, współpracę z UB. W szóstej opowiedziano natomiast o działających w Warszawie i Krakowie młodych akademikach zafascynowanych francuskim personalizmem. Szczególnie wiele miejsca poświęcono historii poszukiwań intelektualnych i aresztowania Czesława Czapowa.

REKLAMA
Andrzej Friszke
„Między wojną a więzieniem 1945–1953. Młoda inteligencja katolicka”
nasza ocena:
7/10
Wydawca:
Więź, Instytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk
Rok wydania:
2015
Okładka:
miękka
Liczba stron:
416
Format:
B5
ISBN:
978-83-62610-79-2; 978-83-64091-43-8

Główną podstawą źródłową książki są zeznania składane przez uczestników wymienionych inicjatyw w prowadzonych przeciwko nim śledztwach. W wielu z nich pojawia się ten sam motyw – więzione osoby próbują wykazać, że ich działalność była legalna, że mimo ideologicznego dystansu od marksistowskiego materializmu nie była ona jednoznacznie antypaństwowa czy też wywrotowa. Język zeznań częstokroć kontrastuje z siatką pojęciową używaną do opisu świata przez ubeków. Rekolekcje uznawali oni za antykomunistyczne obozy formacyjne, a w uczestnikach nieformalnych seminariów personalistycznych widzieli członków podziemnej organizacji politycznej. Logika systemu nakazywała uznawać każdą formę działalności poza strukturami bezpośrednio kontrolowanymi przez partię za emanację politycznego podziemia lub za efekt inspiracji wywiadów państw kapitalistycznych. Zestawianie zeznań z analizami pisanymi przez ubeków dobrze obrazuje stalinowską paranoję każącą interpretować wszystko, co odstające od narzucanego z góry wzorca, jako zagrożenie.

Między wojną a więzieniem to jednak nie tylko opowieść o rozbijaniu kolejnych inicjatyw przez bezpiekę. To także historia ideowych poszukiwań młodej inteligencji katolickiej. Poszukiwań tak charakterystycznych dla czasu po wielkiej katastrofie, która wywarła przemożny wpływ na przewartościowanie dotychczasowych wzorców. W pewnym sensie omawiana książka jest rozpisaną na wiele epizodów historią polskiej recepcji filozofii personalistycznej. Wielu z opisanych inteligentów zachwycało się tekstami Maritaina i Mouniera i w oparciu o nie próbowało na nowo odpowiedzieć na pytanie o to, jak powinno wyglądać społeczne zaangażowanie katolickiej inteligencji. Co ciekawe, budowanie mostów pomiędzy humanistycznym socjalizmem w mounierowskim stylu a oficjalną ideologią PZPR pod względem intelektualnym nie było wcale niemożliwe. Władze nie były jednak zainteresowane takim „rozmiękczaniem” marksistowskiej ortodoksji.

REKLAMA

Na koniec wrócę jeszcze raz do wstępu. Friszke pisze w nim: „Ta książka jest także wyrazem sprzeciwu wobec tabloidyzacji historii powojennej i jej fałszowaniu przez narzucanie czarno-białych schematów”. Polemiczny sens książki polega na próbie rozbicia biegunowego schematu „walka w podziemiu albo zaangażowanie w budowę komunizmu”. Autor stara się udowodnić, że sprzeciw wyrażany w mało widowiskowej legalnej działalności skoncentrowanej na wychowywaniu niezależnych katolickich elit miał ogromne znaczenie dla późniejszego powstania zinstytucjonalizowanej opozycji demokratycznej, a w konsekwencji dla upadku komunizmu. Problem polega na tym, że cytowane zdanie ze wstępu nie koresponduje z poetyką dalszych rozdziałów. Twierdzenie, że intencją autora jest między innymi wyrażenie sprzeciwu wobec fałszowania historii, sugeruje, że czytelnik zapozna się z pełną pasji, namiętną polemiką, że autor zadba o wyrazistość przekazu. Tymczasem Friszke napisał książkę aż nadto wyważoną i moim zdaniem wręcz przeładowaną faktami. Wolałbym, aby autor ograniczył omawianie „za koleją” kolejnych źródeł, a częściej szukał syntetycznego, mniej detalicznego, spojrzenia interpretującego przedstawiane fakty. Może zabrzmi to dziwnie, ale praca wydaje się aż nazbyt solidna. Cieszę się, że szczegółowo przedstawiono w niej powojenną działalność akademickiej Sodalicji, ale co by się stało, gdyby omówienie kolejnych sodalicyjnych obozów i rekolekcji nie zawierało tak dokładnego przedstawienia ich programu i wygłaszanych referatów? Nie rozumiem też dlaczego tak dużo miejsca poświęcono na przedstawienie historii rokowań Bolesława Piaseckiego z NKWD i UB oraz omówienie publicystyki „Tygodnika Powszechnego” i prasy PAX-owskiej. To przecież tematy znane, dobrze opracowane i zaledwie tworzące kontekst dla głównego tematu książki. Autor kilkukrotnie każe czytelnikowi porzucać młodych katolickich inteligentów i czytać dość długie i monotonne streszczenia programowych artykułów Stanisława Stommy czy Pawła Jasienicy. Szkoda, bo nieco mocniejsza selekcja omawianych zagadnień i ograniczenie sprawozdawczych partii narracji mogłyby skutkować powstaniem książki bardziej wyrazistej w swoich tezach, lepiej odpowiadającej autorskiej intencji sprzeciwu wobec niepokojących jego zdaniem tendencji w przedstawianiu powojennej historii Polski. Przeczytałem tę pracę z zainteresowaniem, uważam, że opowiada o sprawach ważnych i zapoznanych, ale mam poważne obawy odnośnie do społecznego oddziaływania tej pracy.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Krzysztof Niewiadomski
Absolwent Kolegium MISH UW (kierunki wiodące: historia i filologia polska), doktorant w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk, członek Collegium Invisibile, sekretarz redakcji "Magazynu Apokaliptycznego. 44 / Czterdzieści i Cztery". Interesuje się Drugą Rzeczpospolitą.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone