Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy – reż. Janusz Majewski – recenzja i ocena filmu

opublikowano: 2016-01-14 11:35
wolna licencja
poleć artykuł:
Obrazki z PRL przypominają nam raczej siermiężne czasy szarej, smutnej rzeczywistości. Czy da się jednak przedstawić ją bardziej optymistycznie? Nowy film Janusza Majewskiego udowadnia, że jest to możliwe.
REKLAMA
Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy
nasza ocena:
7/10
Premiera:
15 stycznia 2015 (Polska)
Gatunek:
Film obyczajowy
Reżyseria:
Janusz Majewski
Scenariusz:
Janusz Majewski, Włodzimierz Kowalewski
Produkcja:
Polska
Czas:
1 godz. 52 min.

Do kin wchodzą właśnie „Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy”, którymi ich reżyser – Janusz Majewski – chce pożegnać się z zawodem. To swoiste podsumowanie twórczości wypada całkiem dobrze – otrzymujemy barwny, ciekawy obraz okraszony sporą dawką świetnej muzyki jazzowej. Utwór jest ekranizacją powieści Włodzimierza Kowalewskiego o tym samym tytule. Reżyser kładzie na warsztat dzieło z historycznym i politycznym tłem – realia PRL wyłaniają się spod płaszczyka radosnej opowieści o jazzowym odkryciu lat 50. Nie pierwszy raz w twórczości Majewskiego mamy do czynienia z odwołaniem do polskiej historii – ten sam motyw został wykorzystany przy innych produkcjach reżysera, m.in. w „Małej maturze 1947”, „Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny”, „C.K. Dezerterach” czy „Zazdrości i medycynie”.

Zobacz także:

Reżyser przenosi nas do lat 50. – lat cenzury i donosów, lecz także charakterystycznego klimatu, kolorytu i kultury. Właśnie na tę drugą (jasną) stronę tego okresu zwraca uwagę twórca – film kreuje raczej pozytywny obraz tamtego czasu. Jak mówi reżyser: Po pierwsze szarzyzna PRL-u to mit i stereotyp, to wyobrażenie wydumane przez domorosłych historyków w oparciu o różne kombatanckie legendy. Szarzyzna? A gdzie ulice wylepione fantastycznymi polskimi plakatami? Gdzie kolorowe dziewczyny ubierane przez Basię Hoff? Ta gorsza strona PRL także powraca jednak w tle opowieści – bohaterowie, próbujący odciąć się od polityki i wprowadzić trochę koloru do swojego życia, nie mogą w pełni oderwać się od otaczającej ich rzeczywistości. Opowieść nie skupia się jednak na problemach tamtych lat – choć cały czas obecne, nie one są w niej najważniejsze. Najważniejszy jest jazz.

Rok 1957. Fabian Apanowicz (w tej roli Maciej Stuhr) powraca z Anglii, do której wyemigrował przed wojną. Zarażony jazzowym bakcylem, postanawia rozpowszechnić go w Polsce. Tworzy amatorski zespół, w którego skład wchodzą: stroiciel fortepianów Zuppe (Wojciech Pszoniak), w każdym pisarzu dopatrujący się homoseksualizmu, doktor Vogt (Jerzy Schejbal), klarnecista (Adam Ferency), pracujący w milicji przedwojenny trębacz (Wiktor Zborowski), młodzi bikiniarze (Wojciech Mazolewski z zespołem), siostra Fabiana – Wanda (Sonia Bohosiewicz), przed wojną słynna śpiewaczka jazzowa, i Modesta (Natalia Rybicka) – tajemnicza kobieta, która skradnie serce głównego bohatera.

REKLAMA

Opisana przez Kowalewskiego historia ekscentryków, ludzi niepasujących do swojego otoczenia, zmagających się z ówczesnymi realiami, została bardzo sugestywnie oddana na ekranie. Bohaterowie poszukują wolności, pragną dać się porwać swojej prawdziwej naturze i pasji, jednak pojawiające się na drodze przeszkody nie pozwalają im tego dokonać. Walczą ze sobą i o siebie – pozbawieni dawnej hierarchii, przedwojennych zawodów, nawyków, są w pewien sposób mniej lub bardziej oderwani od społeczeństwa, zepchnięci ze szczytu. Być może miał o tym świadczyć tytuł powieści – „Ex(-)centrycy”. Majewskiemu udało się stworzyć prawdziwy obraz powojennej sytuacji wielu osób, pozbawiony fałszywych nut czy patosu – ostatecznie przecież ich świat ma wiele barw, a same postaci lawirują pomiędzy komedią i tragedią.

Muzyczna warstwa filmu, za którą odpowiada Wojciech Karolak, jest na najwyższym poziomie. Spełnia ona niezwykle istotną funkcję – staje się pełnoprawnym bohaterem dzieła. Szczególnie partie wykonywane przez Sonię Bohosiewicz wywołują olbrzymie wrażenie – jej piękny głos wbija w fotel i długo pozostają w pamięci. Co prawda to Modesta, grana przez Natalię Rybicką, jest reklamowana jako gwiazda sceny, która razem z Fabianem staje się muzyczną sensacją, jednak w mojej ocenie pod względem wokalnym kompletnie przyćmiewa ją postać grana przez Bohosiewicz. Z talentem tej aktorki trudno się równać – oprócz odegrania bardzo dobrej, wyrazistej roli lekarki walczącej z niszczącą ją chorobą, udało jej się także skupić na sobie niemal całą uwagę w częściach muzycznych.

Na uwagę zasługuje także gra aktorska Macieja Stuhra, Anny Dymnej, która wciela się w zmęczoną życiem, nieodnajdującą się w nowej rzeczywistości ekscentryczną gospodynię pensjonatu zamieszkiwanego przez głównych bohaterów, a także Wojciecha Pszoniaka, za odegranie swojej postaci uhonorowanego na Festiwalu Filmowym w Gdyni. W szczególności dwie ostatnie role, bardzo charakterystyczne i ciekawe, ubarwiają opowiadaną historię, nadają jej uroku i humoru.

Dobre, rozrywkowe kino, które wywołuje zarówno śmiech, jak i refleksję. Nie można go raczej nazwać arcydziełem, ale jest to z pewnością przyjemny, słodko-gorzki obraz, przywołujący zarówno absurdy i klimat PRL, jak i ponure wspomnienia o przeszłości. A przede wszystkim przypomina o roli muzyki jazzowej, która w tamtym okresie stała się powiewem wolności, Zachodu, odskokiem od świata za oknami. Wspaniała muzyka, ciekawa historia, atmosfera tamtych lat – czego chcieć więcej?

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Agnieszka Woch
Studentka filologii polskiej i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, interesuję się wszelkiego rodzaju literaturą, historią XX wieku i językiem, a także filmem i teatrem. Redakcyjny mistrz boksu.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone