„Heroes of Normandie” – recenzja i ocena gry planszowej

opublikowano: 2016-05-20 08:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Lato 1944, trwa zajadła walka aliantów z Niemcami o Normandię. Na przeciwników czeka lotnictwo, snajperzy, zamaskowani zwiadowcy, ciężki sprzęt i… uciążliwe żywopłoty. Dzięki grze _Heroes of Normandie_ znajdziemy się w samym środku pola bitwy.
REKLAMA
„Heroes of Normandie”
nasza ocena:
9/10
cena:
219,95 zł
Wydawca:
Portal Games
Rok wydania:
2016
Ilustracje:
Alexandre Bonvalot

Mowa tu o dwuosobowej grze wojennej. Kierując Amerykanami lub Niemcami, będziemy w niej poruszać po mapie terenowej nasze jednostki (piechota, działa, lekkie i ciężkie pojazdy) przedstawione na żetonach. Oryginalną wersję gry wydało w 2014 francuskie wydawnictwo Devil Pig, a spolszczona wersja ukazała się w tym roku dzięki Portal Games,

Duży nacisk położony jest na „epicki” aspekt gry. Na to, jak wygląda dana rozgrywka, mają wpływ różniące się celami i organizacją mapy scenariusze, które stopniowo wprowadzają coraz większą liczbę jednostek i terenów. W pierwszym korzystamy z dwóch plansz terenu, w ostatnich z sześciu (mamy do dyspozycji sześć podwójnych plansz). Czasem używamy też nakładek terenowych, np. budynków. Do każdego scenariusza inaczej przygotowujemy tabliczki rekrutacji przedstawiające nasze oddziały (plutony, dowództwo polowe dla większych armii oraz bohaterowie). Poza dziesięcioma scenariuszami otrzymujemy też wskazówki, jak stworzyć własny, tj. jak uzgodnić liczbę poszczególnych elementów scenariusza (mapę, cele i bonusy taktyczne) z wartością punktową armii. Dzięki temu jesteśmy też w stanie zaplanować czas gry (od 0,5 do 3 godzin). Mamy również możliwość zagrania w 3 i 4 osoby, do tego jednak trzeba dysponować drugą grą lub poczekać na dodatki.

Rozgrywka toczy się określoną przez scenariusz liczbę rund. Podczas każdej z nich mają miejsce trzy fazy: rozkazów, kiedy przypisujemy jednostkom bloczki z cyframi (a także bloczki blefu i rozkazy specjalne); faza aktywacji, kiedy realizujemy wydane wcześniej rozkazy, np. ruszamy się, strzelamy lub nacieramy na wroga; faza zaopatrzenia, podczas której poruszamy się nieaktywowanymi wcześniej jednostkami, sprawdzamy stan realizacji celów oraz „sprzątamy” na planszy. W każdej z wymienionych faz możemy posługiwać się kartami z lotnictwem, artylerią i akcjami (są ozdobione zdjęciami i plakatami propagandowymi). Mogą też mieć miejsce różne wydarzenia związane ze scenariuszem, np. lądowanie spadochroniarza z dokumentami do zdobycia, pojawienie się psa amerykańskiego generała (którego trzeba bezpiecznie odprowadzić do pana) czy przybycie posiłków. Strzały i natarcia rozpatrujemy za pomocą kości, co wraz ze wspomnianymi kartami, których dociąg nie zawsze uznamy za fortunny, odpowiada za losowość w grze. Choć to cecha nie przez wszystkich lubiana, w grze wojennej jest przybliża wojenny chaos i żołnierski łut szczęścia.

REKLAMA

Pewną niedogodność może stanowić czas, jaki należy poświęcić na przyswojenie zasad. Nie jest to gra tak złożona, jak typowe gry wojenne, ale opanowanie wielu szczegółowych reguł musi potrwać. Choć z pomocą przychodzą nam proste scenariusze początkowe i dobrze skonstruowana instrukcja ze skrótem zasad (zasługa polskiego wydawcy), przynajmniej dwie rozgrywki trzeba będzie odbyć z instrukcją w ręku. Ponadto, żeby czerpać pełną satysfakcję z rozgrywki, musimy zapoznać się z jednostkami, ich mocnymi i słabymi stronami. Pozwoli to wykorzystywać je świadomie zarówno w trakcie obmyślania strategii, jak i podczas działań taktycznych. Gdy jednak opanujemy wszystkie drobiazgi i poznamy nasze oddziały, odkryjemy, że gra tak naprawdę nie jest trudna. Będziemy cieszyć się nie tylko jej dynamizmem, ale też mechaniką, która pozwala nieźle pokombinować i kryje w sobie niezły potencjał.

W instrukcji znajdzie się trochę literówek i błędów. W pierwszym scenariuszu mamy nieprecyzyjnie wskazane karty do usunięcia z talii, co jednak nie stanowi problemu. Graficznie elementy gry stoją na wysokim poziomie, choć niektórym mogą nie do końca podobać się komiksowo-karykaturalne portrety bohaterów czy niektóre ilustracje. „Otoczka” gry częściowo nawiązuje do popkulturowo-przygodowego wizerunku II wojny światowej, stąd jeden z bohaterów nazywa się Clint, inny zaś, przedstawiony w charakterystycznej czapce pilotce – Oddball (film [Złoto dla zuchwałych]). Stąd też specyficzne tytuły („Szeregowiec Rex”, „Rzeźna (nr 5)”, „Moje serce robi bum bum bum!”) i ironiczne opisy scenariuszy („super ultra mega tajne dokumenty”). Oddziały dostępnych armii, choć zbliżone, zachowują asymetryczność, podobnie jak przypisane do nich karty. Podczas gry możemy zapoznać się z typami broni i jednostkami walczącymi w Normandii, a także ze specyfiką tych terenów. Scenariusze nie są oparte na historii, mają raczej oddać charakter tamtych walk. Te bardziej „historyczne” czekają w dodatkach.

Jest to gra bardzo regrywalna, jeśli złapiemy bakcyla, zechcemy grać raz po raz. Gdy znudzą się nam scenariusze i jednostki, czekają na nas wspomniane dodatki. W wersji angielskiej jest ich już ponad dwadzieścia, polskie – rozszerzające bazę naszych jednostek – zapowiedziano dwa. Dodatki angielskie są kompatybilne z grą, ponieważ w polskiej edycji na żetonach widnieją napisy w języku angielskim. Nie przeszkadza to w rozgrywce nieznającym angielskiego, ponieważ wszystkie cechy i parametry jednostek określają ikonograficzne symbole.

Nie jest to gra tania, ale liczba elementów w pudełku (ok. 3 kg), ich wysoka jakość oraz frajda, jaką mogą zapewnić, rekompensują cenę. Przy Heroes of Normandie można naprawdę dobrze się bawić i choć trzeba trochę samozaparcia, by przyswoić sobie reguły, nie jest to gra wyłącznie dla fanów wielogodzinnych gier wojennych (interesujących mechanicznie, ale trudnych i najczęściej nieciekawych graficznie). Powinna sprawdzić się także w zabawie z dziećmi i może nawet z osobami, które za wojennymi tematami nie przepadają. Warto sprawdzić.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Przemysław Chudzik
Absolwent filologii włoskiej, polskiej i klasycznej. Doktorant w zakresie literaturoznawstwa w Katedrze Filologii Klasycznej UMK w Toruniu, gdzie prowadzi badania nad anegdotą w biografiach antycznych i renesansowych. Miłośnik wycieczek rowerowych, muzyki dawnej, historii, nowoczesnych gier planszowych i kuchni śródziemnomorskiej.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone