Helena Buchner – „Hanyska” – recenzja i ocena

opublikowano: 2017-11-22 09:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Powoli do świadomości społecznej przebija się fakt, że wkroczenie Armii Czerwonej i armii gen. Berlinga na teren Śląska i tzw. Ziem Odzyskanych, nie było wcale odebraniem Niemcom prapolskich terenów. Dla niektórych mieszkańców tych terenów była to tragedia. Porównywalna z zabraniem polskich Kresów Wschodnich przez Związek Sowiecki.
REKLAMA
Helena Buchner
„Hanyska”
cena:
29,00 zł
Wydawca:
Silesia Progress
Rok wydania:
2016
Okładka:
broszurowa
Format:
A 5
ISBN:
9788365558084

Helena Buchner urodziła się w 1950 r. w Jełowej k. Opola. Nie jest znana szerszemu kręgowi czytelników, chociaż to osoba bardzo zasłużona dla pielęgnowania kultury ludowej, śląskiej tradycji i miłości do swojego hajmatu. Po raz pierwszy raz jej duologia Hanyska i Dzieci Hanyski ukazała się w 2006 r., pod pseudonimem Leonia. We wstępie tak wyjaśniła to sama autorka: „Urodziłam się i wychowałam na śląskiej wsi jako autochtonka. Wiele lat mieszkałam w wielkim mieście, ale ciągnęło mnie do tej mojej wiochy i teraz na emeryturze siedzę tu, w tej mojej wsi. Książkę dawno napisałam, ale nie miałam odwagi jej publikować. I dziś jeszcze tkwi we mnie ten strach autochtoński czy raczej kompleks autochtonki: nie chcę być rozpoznana. Dlatego książka została wydana pod pseudonimem LEONIA”. Dopiero rok po śmierci Leonii Hanyska ukazała się pod jej prawdziwym nazwiskiem.

Helena Buchner – „Hanyska” - historia prawdziwa

Opisana w książce opowieść dotyczy rodziny Brunn z podopolskiej wsi. I choć całość jest fikcją literacką, to jednak dokładne odwzorowanie stanów emocjonalnych, rozterek oraz okrucieństwa powojnia jest oparte na najprawdziwszych faktach. Mieszkańcy Śląska, Opolszczyzny, autochtoni z tzw. Ziem Odzyskanych (swoją drogą jest to ciekawy passus – komunistyczna propaganda nawet dzisiaj ma się w tej materii bardzo dobrze) w każdym zdarzeniu z życia tytułowej hanyski, Marii Brunn, są wstanie odnaleźć przeżycia własnej rodziny.

Dzieje Brunnów są do bólu typowe dla regionu. Najpierw fluchtówka (ucieczka), rozdzielenie, pierwsze spotkanie z bestialstwem Armii Czerwonej, berlingowców i „nowej władzy”, zaginięcie lub śmierć najbliższych. Potem decyzja o powrocie, często nie wiadomo do czego. Część ludzi znajduje swoje gospodarstwa wypalone, okradzione, a reszta w swoich ojcowiznach zastaje obcych. Są nimi chaziaje, najpierw przesiedleńcy zza Buga, a potem ci przywiezieni z centralnej Polski. I nagle tutejsi, którzy od zawsze byli u siebie, na ziemi, która od stuleci nie miała polskiej władzy, zostają zepchnięci do rangi gorszych: hitlerowców, hanysów, Niemców, zbrodniarzy, zdrajców.

W takiej sytuacji jest też Maria, która dla zachowania swojego gospodarstwa musi określić się jako Polka, przestać mówić po niemiecku czy śląsku, spolszczyć nazwisko oraz imiona. Ale co z tego? Dla władzy i nowych sąsiadów i tak zawsze będzie niemrą. Można bezkarnie zabrać jej wszystko, pobić, zniszczyć majątek. Jakby tego było mało, z tym wszystkim zostaje sama. Męża aresztują jej we Wrocławiu zaraz po przekroczeniu granicy, ojca wywieziono w nieznanym kierunku. Ma tylko dwójkę dzieci, jest w ciąży i dodatkowo musi zaopiekować się synem sąsiadów, którzy zostali zastrzeleni przez Polaków i Rosjan. Nawet powrót jej męża z Syberii nie poprawia sytuacji. Schorowany, zgorzkniały chce wyjechać do Niemiec. W końcu, ucieka przez zieloną granicę.

REKLAMA

Helena Buchner – „Hanyska” - u siebie w więzieniu

Odmowy wydania paszportów i wyjazdu do Niemiec są groteską samą w sobie. Dla władzy Maria i jej rodzina to hitlerowcy i szpiedzy, tylko czekający na powrót Hitlera. Zabiera im się miejsca pracy, gospodarstwa i majątki, ale nie chce się wypuścić. Rodzina tej prostej kobiety staje się wrogiem ustroju, ale takim, którego lepiej mieć pod kontrolą.

Ciekawą postacią pojawiającą się w opowieści jest Kozioł. Stary kombinator, człowiek bez kręgosłupa moralnego. Podczas Powstań Śląskich wydał powstańców, którzy zostali zastrzeleni, za Hitlera dobrze się mu żyło i udało mu się wymigać od służby wojskowej. Po przejściu frontu znowu doskonale się ma, wchodząc w dobrą komitywę z komunistami, podaje się za uczestnika Powstań. Znowu wydaje ludzi, czerpie korzyści z grabieży. Kozła nigdy nikt nie lubił, teraz wszyscy się go boją. Oto portret osobnika, który można odnaleźć w każdym czasie i w każdej nacji – żyjącego z ludzkiej krzywdy.

Helena Buchner doskonale odmalowuje starcie dwóch porządków: autochtońskiego, karnego i czystego oraz chaziajskiego, mniej dbającego o obejście. Po obu stronach znajdujemy wyjątki od tych reguł - to w końcu prawdziwe życie! - jednak wyraźnie widać różnice. Ot choćby - mało który z napływowych umie czytać i pisać.

*

Dla kogo taka powieść? Dla wszystkich. Dla potomków autochtonów żeby dowiedzieli się o przeżyciach swoich dziadków i pradziadków, a być może nawet odkryli swoją tożsamość regionalną. I dla całej reszty Polski: żeby wreszcie zdecentralizowała swoje myślenie o wydarzeniach po roku 1945. Żeby zrozumiała, że po latach bycia gorszym, piątą kolumną i hitlerowcami, Ślązacy znowu są dumni ze swojego pochodzenia i dziedzictwa. Nie ma już strachu i nie ma Leonii.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Daria Czarnecka
Socjolog i historyk, laureatka Konkursu im. Władysława Pobóg-Malinowskiego na Najlepszy Debiut Historyczny Roku 2012. Bibliofil nie nadający się już do leczenia. Z zamiłowaniem i pasją zajmująca się historią II wojny światowej i militariami, dodatkowo specjalistka od ludobójstwa (w teorii, nie w praktyce) i ścigania zbrodniarzy wojennych.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone