Neil MacGregor – „Niemcy. Zbiorowa pamięć narodu” – recenzja i ocena

opublikowano: 2018-11-25 09:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Od lat Niemcy są potęgą na kontynencie Europejskim. Co ukształtowało naród niemiecki? Czy potrafimy go zrozumieć?
REKLAMA

Neil MacGregor – „Niemcy. Zbiorowa pamięć narodu” – recenzja i ocena

Neil MacGregor
„Niemcy. Zbiorowa pamięć narodu”
nasza ocena:
10/10
cena:
99 zł
Wydawca:
Zysk i S-ka
Rok wydania:
2018
Okładka:
twarda z obwolutą
Liczba stron:
701
ISBN:
9788381163484

Ponad dziesięć lat temu, trzech profesorów, germanistów i autorów bardzo dobrej – moim zdaniem – książki „Dzieje kultury niemieckiej” (Warszawa 2007) pisało iż nadal brak jest książek noszących w tytule „dzieje kultury”, które odnosiłyby się do dziejów Niemiec. „Jeśli rzucimy okiem na publikacje ostatnich dziesięcioleci, to zauważymy, co najwyżej monografie odnoszące się do kultury danej epoki, nigdy natomiast do całości” – napisali we wstępie badacze. Kontynuowali dalej, zresztą bardzo słusznie, iż ten stan rzeczy nie jest przypadkowy. Wynikał on z zarówno z rozpiętości i różnorodności obiektów, definiowanych jako zachowania i działania oraz wytwory kulturowe, jak i kłopotów warsztatowych i metodycznych. Rzeczywiście zadanie wydaje się trudno do wykonania. Wydaje się jednak, że nie wszyscy badacze podeszli do zadania przedstawienie kultury niemieckiej tak pesymistycznie. Na szczęście.

Angielski historyk sztuki, dyrektor National Gallery w Londynie, British Museum, a od 2015 r. założyciel i dyrektor Forum Humboldta w Berlinie, Neil MacGregor w swej najnowszej książce ukazał nie tylko kulturę Niemiec, ale też jej złożoność i wielowątkowość. Na poszczególnych kartach przedstawił historię architektury, języka, granic, sztuki, upodobań kulinarnych, rękodzieła, języka, polityki monetarnej, tej chwalebnej i mniej chwalebnej, pięknej i trudnej historii. W książce „Niemcy…” autor dokonuje tego stosując zabieg, który niezmierni mi się podoba. MacGregor skupia się w swym bardzo plastycznym i przejrzystym opisie na szczególnie ważnych budowlach, zabytkach, wspaniałościach architektonicznych, miastach, książkach, wynalazkach, a nawet przepisach; na wszystkich co było, i po dziś dzień jest wytworem rąk ludzkich, danej epoki i narodu. Wszystko to podane w bardzo ładnie, starannie i profesjonalnie wydanej, bogato ilustrowanej książce, od której bardzo trudno – nie tylko osobom zainteresowanym historią Niemiec – będzie się oderwać.

REKLAMA

MacGregor w na stronicach 30 rozdziałów odkrywa przed Czytelnikiem „…zbiorową pamięć narodu” niemieckiego kładąc główny nacisk na sześciu głównych aspektach: „Gdzie właściwie leżą Niemcy?”, „Wyobrażenia o Niemczech”, „Dręcząc przeszłość”, „Made in Germany”, „Ku przepaści” oraz „Jak żyć z historią”. W żadnej w wymieniony części, w żadnym rozdziale, Czytelniku, nie spotkasz się z długimi opisami wielkich wodzów narodu niemieckiego, bitew oraz ekspansji w Europie, kolonialnej światowej, czy rozwodzenia się na nad szczególnej predyspozycji Niemców do militaryzmu. Wzmianki tych tematów znajdą się tekście jednak w takim wymiarze, na ile jest to potrzebne do przedstawienia dużo ważniejszego zagadnienia. Szczególnie będzie to dotyczyć powstawaniu dzieł sztuki, ważnych budowli architektonicznych, ważnym odkryciom i wynalazkom, przemianom społecznym, religijnym i gospodarczym. Z perspektywy Autora i narracji, która przedstawia ważne jest nie to, jaki wpływ na świat mają wynalazki i innowacje, dzieła literatury i sztuki wprowadzane przez wybitnych Niemców. Ważne jest to, jaki mają wpływ na naród niemiecki. A autor robi to w sposób bardzo sprawny. W każdym rozdziale widać znajomość tematu, oczytanie oraz autorską umiejętność selekcji materiału, wydobycia z niego tego co najważniejsze.

Nie sposób w niniejszej recenzji nie spróbować przedstawić najważniejszych założeń i treści książki. Czy można opisać ważne wydarzenia i przemiany zachodzące w narodzie poprzez odwołanie się do sławnych, lub też i mniej sławnych, zabytków? Oczywiście, a po lekturze „Niemców…” dodam, że nawet należy. Już w pierwszym rozdziale odnosi się do Bramy Brandenburskiej i pisze, że jeżeli „niemieckie pomniki różnią się od podobnych monumentów w innych krajach, to dzieje się tak dlatego, że historia Niemiec również nie przypomina dziejów innych państw” (s. 28). Trzeba pamiętać, że wiele krajów Europy ukształtowało swoją historię przez silną, centralną władzę i potrafią przedstawić dzieje narodu i kraju w formie jednej opowieści (Francja, Anglia, Hiszpania, Polska). Przez ponad kilkaset lat nie było jednego państwa niemieckiego. Nie było jednej pamięci, były ich setki. Najlepszym przykładem tego rodzaju sprzeczności są władcy Prus. Fryderyk Wielki, tak bardzo podziwiany wojowniczy władca, największe zdobycze terytorialne osiągał kosztem innych państw niemieckich.

REKLAMA

Charakteru żadnego narodu nie można w pełni poznać, jeśli zna się tylko homogeniczne, jednowymiarowe centrum. Wiele o narodzie mówią jego peryferia, tereny przygraniczne. MacGregor przedstawia charakter Niemiec, i jego wpływ na historię i kulturę przez pryzmat trzech miast: Strasburga, Pragi i Królewca. Każde z nich przez setki lata związane z kulturą, literaturą i sztuką (po części również państwowością) niemiecką. Pierwsze z nich słynące z katedry oraz cudu techniki, zegara astronomicznego; Praga, miasto pierwszego uniwersytetu niemieckojęzycznego i piszącego po niemiecku, wychowanego w duchu niemieckim Kafki, oraz Królewiec, stolica państwa zakonnego, narodzin państwa pruskiego oraz miasto Kanta. Każde z nich przez dugi czas zachowało swój niemiecki charakter. W pewnym momencie to się skończyło, ucięto „niemieckość” miast w mgnieniu oka: „Niemcy w ciągu czterech i pół roku dokonali tego, czego francuskim władzom nie udało się osiągnąć w poprzednim dwudziestoleciu, to znaczy zdołali sprawić, że mieszkańcy Alzacji poczuli się Francuzami” – pisał o Strasburgu MacGregor. To samo można powiedzieć o Pradze. Stracono również Królewiec, którego nawet nikt nie chciał Niemcom odbierać przed wybuchem wojny.

Przyznam się, że po raz pierwszy czytałem rozdział o polityce monetarnej z takim zaciekawieniem. Wydaje się, że sławna niemiecka skrupulatność, dokładność, surowość w przestrzeganiu norm i przepisów nie została narzucona przez władze państwowe, zwłaszcza po zjednoczeniu. Powstały one w skutek istnienia wielu państw, państewek, księstw i wolnych miast Rzeszy Niemieckiej. Żeby system gospodarczy się nie zawalił, należało ujednolicić system monetarny i zawartość kruszcu.

Tym, co jednak najbardziej ukształtowało Niemcy i Niemców był język. Ojcem tego języka był nie kto inny, tylko Marcin Luter. Pewien niemiecki historyk pisał o jego dziele: „Reformacja stała się popularna, zanim zorientowano się, że ma się do czynienia z nowym wyznaniem, i dlatego, że nie widziano w niej takowego”. Jak słusznie zauważył Jerzy Kłoczowski ten wielki ruch reform kościelnych w XVI wieku – prowadził w dalszych konsekwencjach do powolnego rozbicia jedności religijnej Europy, do podważenia podstaw kulturowo-religijnych „Rzeczpospolitej Chrześcijańskiej”. Nie na tym polega waga reformatora chrześcijaństwa. Autor piszę o nim: „Nie ulega jednak wątpliwości, że Luter jest również „wielkim zjednoczycielem”. Język, który ukształtował i udoskonalił jako potężną broń w szesnastowiecznych sporach i dysputach, do dziś jest spoiwem łączącym ze sobą wszystkich Niemców” (s. 151). Pomijając już aspekt religijny, sam przekład Biblii był nie tylko wielkim osiągnieciem sztuki przekładu, a również najprawdziwszym majstersztykiem sztuki marketingu, a także bestsellerem.

REKLAMA

Jak wspomniałem wcześniej na tejże problematyce narracja książki się nie kończy. Autor wziął pod lupę niemieckie piwo i kiełbaski, rzeźbiarzy i malarzy (Dürrera), sławną porcelanę drezdeńska, której ojcem założycielem był władca niemiecki, związany z Polską – August II Wettin. Autor stara się pokazać, na przykładzie bawarskiej Walhalli, dyskusje wewnątrz samych Niemiec, kto tym Niemcem jest: Karol Wielki ? Kopernik? Maria Teresa? Katarzyn Wielka? Peter Henlein ? Gutenberg? Wilhelm III Orański? Istna polityka historyczna za pomocą popiersi. W końcu należy wspomnieć o tym jaki wpływ na kraj i ludzi, na ich postrzeganie swego miejsce w swych ojczyznach, później i ojczyźnie, wydarzenia XIX wieku. Dla Niemców w tym okresie arcywrogiem byli Francuzi. Warto przeczytać jak stopniowo dochodziło do zjednoczenia i unifikacji kraju, jaką w tym role miał Bismarck i odznaczenie (a raczej jego legenda) Żelaznego Krzyża. Jednym z kluczowych zagadnień podjętych przez autora jest pojęcie Niemiec i niemieckości w XX wieku, w okresie nazistowskiego obłędu, powojennej tragedii i podziału, a także współczesnym życiem, odkrywaniem, eksplorowaniem dziejów tej pięknej, chwalebnej i tej trudnej – po prostu historii.

Recenzowana książka ta jest nietuzinkowa, nieprzeciętnie dobrze napisana i skomponowana. Trudno ją zamknąć w jakiekolwiek ramy. Ma wszelkie atrybuty naukowości, choć nie jest to książka naukowa. Wyjątkowość jej polega nie na formie, a na tym, że zmienia nasze myślenie, a przynajmniej zmusza do głębokiej refleksji. Książka Neila MacGregora dla mnie jest taką właśnie książką i z pewnością jeszcze wielokrotnie będę do niej powracał.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Neila MacGregora – „Niemcy. Zbiorowa pamięć narodu”!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Leszek Molendowski
Doktorant, absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Gdańskiego. Poza historią wojskowości zajmuje się również historią Niemiec XIX i XX wieku oraz historią Pomorza Gdańskiego. W 2008 roku obronił pracę magisterską pt: „Dzieje Gimnazjum i Liceum Ojców Jezuitów w Gdyni”, teraz przygotowuje rozprawę doktorską na temat „Dzieje zakonów męskich na Pomorzu Gdańskim w XX wieku”.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone