Jadwiga Jędrzejowska: Polka w finale Wimbledonu

opublikowano: 2017-11-17 11:00— aktualizowano: 2020-10-09 16:10
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Jadwiga Jędrzejowska przez wimbledoński turniej szła jak burza i osiągnęła imponujący wynik – w pierwszych pięciu meczach oddała tylko 11 gemów. Kiedy dostała się do finału, wiedziała już, że przyjdzie jej rozegrać najważniejszy mecz życia.
REKLAMA

Jadwiga Jędrzejowska to niejedyna wybitna polska sportsmenka. Dowiedz się więcej o Karolinie Kocięckiej, pionierce polskiego kolarstwa

Jadwiga Jędrzejowska w czasie Międzynarodowego Turnieju Tenisa Ziemnego na kortach Chiswick w Londynie, maj 1938 (domena publiczna)

Przygniatał ją ciężar odpowiedzialności, w dodatku miała zmierzyć się z Angielką – Miss Dorothy Round.

Wołają mnie na kort centralny. Rzucam spojrzenie w kierunku trybun. Ani szpilki wetknąć [kort centralny – na którym odbywają się finały wimbledońskie – może pomieścić 14 tysięcy widzów – przyp. aut.], wszystkie miejsca zajęte. Serce już nie bije, lecz wali, jak gdyby chciało uciec z piersi. Za mną wchodzi Round, oklaskiwana spontanicznie. […] Posyłam dwa tak zwane „asy” – to jest piłki nie do odbicia. Siła tych „strzałów” chwilowo załamuje przeciwniczkę.

Jędrzejowska prowadziła wówczas 2:1. Niestety, po chwilowym załamaniu Round, Angielka wróciła do gry i wygrała seta 6:2. Następnego wygrała już Jadzia 6:2 „ku wielkiej konsternacji widowni” – jak zapisała po latach. Obie zawodniczki były bardzo wyczerpane, pojedynek – entuzjastyczny. W kolejnym secie Jędrzejowska prowadziła 4:2. Wspomina:

Dwa gemy dzielą mnie teraz od mistrzostwa świata… Myśl o nich nie daje mi spokoju. Jestem bardzo zdenerwowana. Zaczynam grać źle, moje piłki o centymetry mijają się z linią.

Zgubiły ją nerwy, jak przyznała w wywiadzie udzielonym „Przeglądowi Sportowemu” tuż po meczu. Zdobyła wicemistrzostwo świata, choć tytuł mistrzyni był w zasięgu jej rakiety. Po meczu podbiegła do przeciwniczki. Uśmiechając się, podała jej rękę i pogratulowała zwycięstwa. „W decydującym momencie załamałam się. Nie potrafiłam utrzymać ostrego tempa, które sama narzuciłam”.

Mimo wszystko zebrała gratulacje od zagranicznych dziennikarzy, którzy zachwyceni byli jej grą. W „Przeglądzie Sportowym” wyznała, że i tak jest przepełniona szczęściem, wciąż jest bowiem młoda, z roku na rok gra lepiej, poprzednie Wimbledony kończyła na ćwierć i półfinale. Wspaniałego występu gratulowała jej sama Alice Marble, którą Jędrzejowska zwyciężyła w półfinale – ta przegraną Jadzi w finale „przejęła się bardziej niż sama Dżadża” – jak zauważył „Przegląd Sportowy”.

REKLAMA
„Dżed” zmarnowała wspaniałą szansę. Mogła wygrać i powinna była wygrać, bo jest najlepszą tenisistką na świecie. Ale… ma fatalne nerwy i kompleks niższości. Gdy prowadziła 4:2 w trzecim secie, po prostu przestraszyła się…, że może wygrać.

Finał wimbledoński zbiegł się w czasie z przegranym przez reprezentację meczem z Rumunią (w lipcu 1937 roku polegliśmy wynikiem 4:2), co przyjęto z równie ciężkim sercem. Pisano o słabej psychice polskich zawodników:

Dorothy Round, angielska tenisistka (domena publiczna)
Jak się okazało na przykładzie tych ostatnich imprez naszym zawodnikom brak przede wszystkiem otrzaskania się z tego rodzaju wielkiemi imprezami. Znowu mieliśmy dowody, że nasi zawodnicy w krytycznym momencie nie potrafią wyjść z „impasu”, nie potrafią udowodnić swej faktycznej wyższości jedynie na skutek pewnych niedociągnięć natury psychicznej. […] Jest to jakby skaza naszego charakteru narodowego, którą można by określić mianem kompleksu niższości. […] Jeśli Polak czy Polka dochodzą do punktu, w którym ostateczne zwycięstwo okazuje się nie tylko prawdopodobnem, ale niemal w stu procentach pewnem – następuje moment wprost przerażenia. Nasi przedstawiciele zdają się być przerażeni ewentualnością wygrania i zdobycia tytułu najlepszego w świecie. Wytrąca ich to tak dalece z równowagi, że później wypuszczają pewne zwycięstwo z rąk i dają się pokonać faktycznie słabszemu.

Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że po tylu latach ten problem wciąż dręczy naszych sportowców, choć coraz lepiej panują oni nad emocjami, nerwami i stresem.

Tekst jest fragmentem książki Gabrieli Jatkowskiej „Przerwane igrzyska. Niezwykli sportowcy II Rzeczypospolitej”:

Gabriela Jatkowska
„Przerwane igrzyska. Niezwykli sportowcy II Rzeczypospolitej”
cena:
49,00 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Naukowe PWN
Okładka:
twarda
Liczba stron:
360
Premiera:
18.10.2017
Format:
14.5x20.5cm
EAN:
9788301195175
Jadwiga Jędrzejowska na tenisowych mistrzostwach Polski w Katowicach, sierpień 1933 (domena publiczna)

Prasa okrzyknęła finał Jędrzejowska–Round mianem „najpiękniejszego”. Była to najbardziej dramatyczna rozgrywka w 1937 roku w Londynie. Jędrzejowska niewątpliwie odniosła ogromny sukces. Po turnieju na Wimbledonie, 16 lipca 1937 roku Polka ruszyła w tournée po USA, które skończyła grą w US Open. Rozpoczęła od turnieju w Seabright, gdzie zajęła drugie miejsce (przegrała w finale z niedawną konkurentką na kortach wimbledońskich – Alice Marble), w East Hampton za to zwyciężyła z trzecią rakietą Ameryki – Miss Sarah Palfrey-Fabyan, po czym znowu spotkała się z Marble i pobiła ją 7:5, 6:4 (turniej w Lye). Na mistrzostwach US Open pokonała mistrzynię świata z 1936 roku, Jacobs, i do finału weszła jako faworytka, mierząc się z Chilijką Anitą Lizaną, zwaną „baletnicą kortów”, której nie podołała. Grze US Open przyglądało się 18 tysięcy widzów. Nazwisko Jadzi – choć niewymawialne dla korespondentów i komentatorów z całego świata – było doskonale znane. Jędrzejowska przyjechała po raz pierwszy na amerykańską ziemię po zwycięstwa, ale też by wedrzeć się na tenisowe listy świata. Jedną z takich była lista znanego angielskiego dziennikarza sportowego, Wallis-Myersa.

REKLAMA
Wallis Myers bierze dla swej klasyfikacji pod uwagę turnieje następujące: Wimbledon, Forest Hills, Paryż i Puchar Wightmana […]. Dla Anglika najbardziej miarodajne są turnieje na trawie.

W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Myers twierdził, że w następnym roku (to jest w 1938) Jędrzejowska powinna znaleźć się w ścisłej czołówce jego listy, ponieważ poczyniła największe postępy. W najważniejszym dla niej roku uplasował ją na miejscu piątym – wyżej się nie dało, nie mógł jej bowiem wybaczyć porażki w Wimbledonie! Mówił jednak z zachwytem:

Polka jest może najwszechstronniejszą tenisistką świata. […] Pewne braki zaobserwowałem w jej grze jak chodzi o taktykę meczową, o rozłożenie sił, ale i to przyjdzie z czasem.

W latach 1937–1939 również była klasyfikowana na miejscu piątym.

REKLAMA

23 października 1937 roku na pokładzie statku „Piłsudski” polska tenisistka przybyła do portu w Gdyni, owacyjnie witana przez tłumy wielbicieli i dziennikarzy. Na dokładną relację z powitania „Dżadży” poświęcił pół strony „Przeglądu Sportowego” z 26 października 1937 roku Kazimierz Gryżewski, współautor jej późniejszych wspomnień. Jędrzejowska opowiada o przyjaźniach zawartych z tenisistkami i hollywoodzkimi aktorami (poznała między innymi Charliego Chaplina i Clarka Gable’a), sprzedaje ploteczki, tłumaczy, jak skręciła kostkę, wspomina wspaniałe przyjęcie jej w Ameryce… Po czasie do tej beczki miodu doda we wspomnieniach łyżkę dziegciu, przedstawiając Amerykę jako kraj o zabarwieniu rasistowskim i chorym na marnotrawstwo dóbr i znieczulicę moralną.

Simone Mathieu, na kortach Racing Club Paris, 1926 (domena publiczna)

Gryżewski bardzo zresztą Jędrzejowską lubił. W „Przeglądzie Sportowym” w artykule o znamiennym tytule Ulubienica całej Europy opisuje, jak Jadzia wspaniale daje sobie radę w trakcie zagranicznych wojaży, z uśmiechem na ustach załatwia najlepszy pokój w hotelu, wystara się o samochód. Jest młoda, szczera, pełna temperamentu, łatwo staje się ulubienicą zwłaszcza… starszych panów. W krótkich szortach kokietowała króla Gustawa, głowę dla niej stracił grecki król Jerzy. Niespecjalnie natomiast – jak opisywał Gryżewski – przepadają za nią kobiety. Jędrzejowska za nimi zresztą też nie, poszukuje więc zawsze towarzystwa męskiego. „Panna Jadzia lubi się bawić, lubi tańczyć do upadłego” – dodaje w swojej historii Gryżewski.

W latach 1938–1939 dwukrotnie awansowała do ćwierćfinału wimbledońskiego. W 1939 roku wygrała French Open w grze podwójnej, w finale singla przegrała z Francuzką Simone Mathieu. W 1939 roku w Poznaniu (turniej odbywał się w dniach 29 maja–4 czerwca) Jędrzejowska – już w barwach Legii – zdobyła mistrzostwo Polski, pokonując w finale Łuniewską. To były jej ostatnie sukcesy. Wyrwa wojenna zrobiła swoje – Jadzia nigdy już nie osiągnęła mistrzowskiej formy z lat trzydziestych. Była kolejnym polskim sportowcem, którego kariera została brutalnie przerwana przez ten najstraszliwszy z konfliktów zbrojnych świata. Kilka chwil przed jego wybuchem Jędrzejowska wracała przez Niemcy z tytułem mistrzowskim z Zurychu i odnotowała ze zdziwieniem, że wojnę w Niemczech czuć w powietrzu, Polska po powrocie natomiast wydała jej się dziwnie spokojna, jakby nikt tu w to nie wierzył…

Tekst jest fragmentem książki Gabrieli Jatkowskiej „Przerwane igrzyska. Niezwykli sportowcy II Rzeczypospolitej”:

Gabriela Jatkowska
„Przerwane igrzyska. Niezwykli sportowcy II Rzeczypospolitej”
cena:
49,00 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Naukowe PWN
Okładka:
twarda
Liczba stron:
360
Premiera:
18.10.2017
Format:
14.5x20.5cm
EAN:
9788301195175
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Gabriela Jatkowska
Absolwentka politologii na Uniwersytecie Warszawskim. Dziennikarka specjalizująca się w tematyce kryminalnej, redaktor naczelna magazynu literacko-kryminalnego "Pocisk", szefowa działu kryminalnego "Skarpy Warszawskiej".

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone