W trosce o zachowanie pamięci bohaterek. Komisja Historii Kobiet w Walce o Niepodległość

opublikowano: 2008-01-04 00:28
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Zmiany ustrojowe zwróciły nam zapomnianych bohaterów, ale nie ułatwiły życia inicjatywom społecznym opartym o wolontariat. Niewiele zmieniło się też ironiczne podejście do badań nad historią kobiet.
REKLAMA

W styczniu 2001 roku, po latach tułaczki, przyjazne miejsce w Archiwum Akt Nowych znalazła Komisja Historii Kobiet w Walce o Niepodległość. Ta szlachetna organizacja, jak w soczewce, skupia los organizacji kombatanckich, społecznych i kobiecych. Została wymyślona, stworzona i przez wiele lat duchowo prowadzona przez pierwszą w historii Polski kobietę-generał Marię Wittekównę.

Złudzenia

Myśl o stworzeniu organizacji upamiętniającej bohaterskie kobiety nie opuszczała komendantki od zakończenia wojny. W pierwszych powojennych latach miała jeszcze nadzieję i chęć odtworzenia bądź powołania nowej organizacji o charakterze przedwojennego Przysposobienia Wojskowego Kobiet. Pojawiła się ku temu sposobność w 1946 roku, kiedy do życia powołano Państwowy Urząd Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego. Komendantka od marca 1946 roku nadzorowała pracę komórek kobiecych. Na swoje współpracownice, zarówno w centrali, jak i oddziałach terenowych, wybrała przedwojenne instruktorki. Przystępując do pracy w strukturach nowego państwa musiały ukryć jednak fakt przynależności do Armii Krajowej oraz posiadane stopnie.

Początkowo władze nie przeszkadzały przedwojennym instruktorkom i działaczkom w kontynuowaniu działalności przysposobienia wojskowego kobiet. Zezwolono na organizację obozów szkoleniowych, na których jak dawniej krzewiono patriotyzm, pamięć o przodkach, szacunek dla historii Polski. Władze narzuciły tylko wykłady polityczne wychwalające socjalizm i Związek Radziecki. W pierwszym takim miesięcznym obozie w Garczynie, w sierpniu 1946 roku, wzięło udział aż 600 uczestniczek.

Działalność komórek kobiecych skupiała się na kontakcie z ludnością z najbardziej zniszczonych obszarów. Była to nie tylko pomoc materialna, jak dożywianie, opieka nad dziećmi, praca w polu. Członkinie komórek kobiecych zajmowały się również douczaniem, szkoleniem rolniczo-wojskowym i przemysłowym. Przekazywanie idei, ducha II Rzeczypospolitej, nie spodobało się władzom. Kiedy zmieniła się sytuacja polityczna, w lutym 1948 roku PUWFiPW został zlikwidowany. Oznaczało to koniec pracy komórek kobiecych jako kontynuatora przedwojennej PWK. Maria Wittek została mianowana szefową Wydziału Kobiecego w Komendzie Głównej Powszechnej Organizacji „Służba Polsce”, która przejęła przysposobienie wojskowe i wychowanie polityczne młodzieży. Pracowała tam zaledwie rok. W kwietniu 1949 roku została aresztowana i bez procesu i wyroku spędziła pół roku w więzieniu. Podobny los spotkał część instruktorek komórek kobiecych, inne po prostu zwolniono z pracy.

Trudne początki

Maria Wittek

Pobyt w więzieniu i represje pozbawiły Marię Wittekównę zaufania do nowych władz i nauczyły prowadzenia dalszej niepodległościowej działalności w podziemiu. Wokół niej gromadziły się dawne podkomendne, żołnierki Armii Krajowej i działaczki niepodległościowe. W jej prywatnym mieszkaniu przy al. 3-go Maja, podczas spotkań przy herbacie, dzieliły się wojennymi doświadczeniami, opowiadały o poległych koleżankach. Wymieniały się książkami poświęconymi wojnie, zarówno tymi oficjalnymi, jak i przemycanymi publikacjami emigracyjnymi. Pomimo że nie miały wykształcenia historycznego, powoli stawały się ekspertkami w zakresie Wojskowej Służby Kobiet i struktur Armii Krajowej. Wraz z wiedzą rosły prywatne kolekcje wspomnień, relacji, życiorysów, ale też zachowanych oryginalnych dokumentów – legitymacji, meldunków, odznaczeń, fotografii czy opasek powstańczych. Już wtedy na podstawie zebranych materiałów komendantka opracowała zarys historii Wojskowej Służby Kobiet.

REKLAMA

Maria Wittekówna zdała sobie sprawę, że w trakcie prywatnych spotkań nie uda się prowadzić merytorycznej pracy na większą skalę, a prywatny zbiór nie będzie miał takiego znaczenia jak zasób konkretnej organizacji. Poparcie oficjalnej instytucji stwarzało szansę na szerszy zasięg działania, dotarcie do większej ilości zarówno kombatantek, jak i badaczy oraz miejsce na przechowanie rosnącego zasobu. Pierwsze kroki zalegalizowania działalności podjęła już w 1966 roku. Szukała instytucji, do której mogłaby się zwrócić z propozycją współpracy. Jednak w czasach Polski Ludowej, kobietom, które chciały pielęgnować swoją przeszłość niepodległościową, nie pozwolono stworzyć odrębnej organizacji. Pomimo że istniały środowiska kombatanckie np.: ZBOWiD, rola kobiet nie była szeroko poruszana, oficjalnie nie tworzono odrębnych komórek, nie zajmowano się oddziałami kobiecymi. Maria Wittekówna wymarzyła sobie organizację złożoną z samych kobiet i dla kobiet, beż żadnych odstępstw na rzecz mężów czy synów.

Miłośniczki HIStorii a może HERstorii?

Maria Wittekówna była żywą legendą w środowisku historyków zajmujących się ruchami niepodległościowymi. Postanowiła zwrócić się o pomoc do przyjaciół w Polskim Towarzystwie Historycznym, którego tradycja i zabarwienie polityczne nie wzbudziło w niej zastrzeżeń. Wielką pomoc i zrozumienie wykazał ówczesny prezes PTH profesor Stanisław Herbst, a także prezes oddziału warszawskiego prof. Janusz Woliński. Po długich rozmowach udało się powołać do życia sekcję tematyczną podległą warszawskiemu oddziałowi PTH – Towarzystwu Miłośników Historii. Wielką życzliwość wykazał cały ówczesny zarząd TMH, dzięki któremu starszym paniom udało się stworzyć w 1970 roku Komisję Historii Kobiet w Walce o Niepodległość. Matkami założycielkami i jej pierwszymi pracownicami były, obok pułkownik Marii Wittekówny, Maria Jędrzejewska, Halnia Korniakówna, Alina Łasiewicka, Ludmiła Petrykowska, Helena Wiślińska-Ratyńska i Maria Zadróżna. Siedem zasłużonych kobiet-działaczek POW, PWK, żołnierek Armii Krajowej, a także uczestniczek pierwszej wojny światowej. Szybko dołączały do nich kolejne współtowarzyszki broni i dawne podkomendne.

Logo Komisji Historii Kobiet

Pracującej jako sekcja Towarzystwa Miłośników Historii Komisji nie obowiązywał żaden statut. Kierowały się własnym koleżeńskim regulaminem. Zgodnie ze swoimi zainteresowaniami, zdolnościami, a czasem danym przydziałem wojennym rozdzielały między sobą pracę. Do dziś w zasobie Komisji znajdują się świetnie uporządkowane karty osobowe kobiet z II obwodu AK na Żoliborzu. Ten skrupulatny podział jest zasługą dawnej żołnierki obwodu.

REKLAMA

Brak wykształcenia archiwalnego i historycznego członkinie Komisji nadrabiały entuzjazmem, ogromnym zaangażowaniem i wielką sympatią dla pułkownik Wittekówny. W pierwszych latach działalności zaczęły już porządkować swój zasób w kartoteki: indeksowe i osobowe, oddzielnie składały relacje. Powstała biblioteka z książkami i czasopismami.

Musiały pokonać zarówno przeszkody merytoryczne, jak i brak lokalu oraz pieniędzy. Komisję organizowały w większości wychowane jeszcze przed wojną panie z tzw. dobrych domów. Skromność matek założycielek nie pozwalała na walkę o finanse. Przeszłość i honor nie ułatwiały wydeptywania ścieżek w urzędach. Zarząd TMH przekazywał niewielkie sumy na zakup książek i znaczki pocztowe, na większe potrzeby organizowano zrzutkę wśród członkiń Komisji.

Z braku własnego lokalu Komisja średnio co trzy-cztery lata opuszczała swoje dotychczasowe siedziby. Dzięki uprzejmości Muzeum Wojska Polskiego, Muzeum Niepodległości, a ostatecznie Archiwum Akt Nowych, zbiory znajdowały miejsce na przechowanie. Przy kolejnej przeprowadzce Panie żartowały sobie z ich przysłowiowego już koczownictwa. Niestety, odbiło się ono niekorzystnie na zbiorach Komisji. Część materiałów zginęła z niezamkniętych publicznych pomieszczeń, niektóre zawieruszyły się w trakcie przeprowadzek bądź gdy znajdowały się tymczasowo w prywatnych domach. Niektóre materiały uległy wymieszaniu. Nad owocami pracy merytorycznej Komisji ciążyło prawdziwe fatum, np. w czasie stanu wojennego spłonął maszynopis pierwszej publikacji sygnowanej przez Komisję. Wydanie książki odsunęło się o kilka lat.

Misja

W zamierzeniu Marii Wittekówny Komisja miała być organizacją gromadzącą i opracowującą materiały dotyczące walki kobiet o niepodległość Polski. Celem matek założycielek było przywrócenie świadomości społecznej kobiet, które swoje życie poświęciły ojczyźnie i wojsku. Uświadomienie szerokim masom, że nie tylko łączniczki i sanitariuszki wchodziły w skład armii. Wydobycie z zamętu historii pracę kurierek, wywiadowczyń, dywersantek i sabotażystek. A także członkiń oddziałów partyzanckich, kobiet, które z narażeniem życia przechowywały „spalonych” i „cichociemnych”, prowadziły tajne nauczanie. Na podstawie zasobu archiwum komisji powstało wiele książek, doktoratów i prac magisterskich. Właśnie w trakcie zbierania materiałów do prac magisterskich najmłodsze dziś członkinie Komisji stały się pełnoprawnymi współpracowniczkami.

Komisję tworzyły głównie żołnierki Armii Krajowej, a we wczesnych latach działalności żyjące jeszcze członkinie POW i uczestniczki I wojny Światowej. Przynależność do AK nie przeszkodziła w zbieraniu informacji o kobietach ze wszystkich formacji walczących o niepodległość Polski i godność człowieka. Celem komisji było całościowe potraktowanie działalności kobiet w czasie wojny, niezależnie od wyznawanych przez nie idei. W zbiorach Komisji znajdują się relacje członkiń Batalionów Chłopskich i bojowniczek Żydowskiej Organizacji Bojowej. Panie zbierają materiały zarówno o żołnierkach Polskich Sił Zbrojnych, jak i „Platerówkach”. W Komisji znalazło się miejsce na dokumenty i wspomnienia o jakże różnych siostrach Wasilewskich. Jak skrupulatne są w swojej pracy członkinie Komisji świadczy fakt, że swoje karty osobowe mają nawet agentki Gestapo. Jeżeli w zbiorach przeważa tematyka Armii Krajowej, to ze względu na pamięć samych członkiń i ich przyjaciół, a także dzięki prężnie działającym kołom żołnierzy Armii Krajowej. Niechętny stosunek władz PRL do środowiska AK sprawił, że wielu członków konspiracji w ukryciu przechowywało pamiątki po wojnie, które teraz wyciągane są z zapomnienia. W zbieraniu informacji i dokumentacji wsparcie zawsze przychodziło od członkiń oddziałów PTH i współpracowniczek w miastach całej Polski.

REKLAMA

Jak już wspomniałam, żadna z członkiń nie miała wykształcenia archiwalnego czy historycznego. Dziś wielokrotnie zaskakuje mnie wiedza, jaką posiadają o kobiecej służbie wojskowej, jak wiele, pomimo wieku, pamiętają. Jak mówiła poprzednia przewodnicząca, Bożena Tazbir-Tomaszewska, tkwiąc ciągle w tematyce niepodległościowej i martyrologii polskiej oraz zajmując się dziejami różnych organizacji podziemnych, zdobyłyśmy jednak stopniowo doświadczenie w pracy nad materiałem historycznym.

Sukcesy

Członkinie Komisji swoją misję pełnią na wielu frontach. Pani Jadwiga Podrygałło, dywersantka z oddziału Dysk Kedywu KG AK, współpracuje ze środowiskami kombatanckimi i młodzieżą. Za swoją działalność była wielokrotnie odznaczana przez rząd RP i Słowacji, otrzymała nawet przyznawany przez dzieci Order Uśmiechu. Wielokrotnie pisała artykuły do prasy i periodyków historycznych. W 1994 roku wyszła jej książka wspomnieniowa „Ach te dziewczęta...” Wielkim powodzeniem cieszyła się książka „Jeśli zapomnę o nich...”, ukazująca niezwykle losy Grażyny Lipińskiej, dla której wojna skończyła się po 14 letnim pobycie w łagrach.

Najważniejszym dziełem Komisji pozostaje „Słownik uczestniczek walki o niepodległość Polski 1939-1945, część I, poległe i zmarłe w okresie okupacji niemieckiej.” Wydany w 1988 roku przez Państwowy Instytut Wydawniczy w liczbie 30 tys. egzemplarzy cieszył się dużą popularnością. Wówczas, na początku lat 80-tych, Komisja osiągnęła rekordową liczbę członkiń – 66 pań. Jak podają we wstępie, uważały za swój obowiązek dołożenie wszelkich starań, by rola Polek w konspiracji i na frontach wojennych nie było w przyszłości przedstawiana jedynie jako romantyczna legenda, lecz możliwie najpełniejsza suma zbadanych i zweryfikowanych faktów. Słowa te trafnie oddają cel i charakter Komisji. Obecnie trwają prace nad drugą częścią słownika, którego wydanie wciąż jest opróżnione z powodów technicznych i braku rąk do pracy. Drugi tom również będzie zawierał biogramy poległych i zmarłych uczestniczek walk o niepodległość, ale zostanie poszerzony o obszar okupacji sowieckiej i wykroczy poza 1945 rok.

REKLAMA

Z inicjatywy Komisji wmurowano dwie tablice upamiętniające walczące kobiety. Jedna z nich znajduje się w kościele św. Jacka (oo. dominikanów) na ul. Freta w Warszawie. Drugą tablicę wmurowano na zewnętrznej ścianie kościoła św. Karola Boromeusza na Powązkach.

Założycielki Komisji Historii Kobiet nie kierowały się ideami feministycznymi, walczyły przede wszystkim o miejsce w pamięci i historii. Były dumne z bycia dzielną kobietą, patriotką, która bez wahania i bez głośnych haseł gotowa była poświęcić własne życie. Zapewne wiele z nich wiodło by, gdyby nie wojna, los zwykłej kobiety, żony i matki, pracując i prowadząc dom. Z opowieści, jakich często wysłuchuję, wyłonił mi się obraz młodych wykształconych kobiet, zadziornych i niepokornych. Życiorys Marii Wittekówny, pierwszej studentki matematyki Uniwersytetu Kijowskiego, pomimo kariery wojskowej i ważnej służby w sztabie podczas I wojny światowej, nie był specjalnie emancypacyjny. Kierował nią przede wszystkim patriotyzm, silna miłość do ojczyzny i pobożność.

Pierwszą przewodniczącą Komisji została Grażyna Lipińska, żołnierka POW i AK, która 14 lat spędziła w łagrach. Po niej w 1980 roku komisję przejęła Bożena Tazbir-Tomaszewska, która funkcję pełniła do śmierci w 2006 roku. Obecną przewodniczącą jest por. Halina Szewczykowa, łączniczka Armii Krajowej na Pomorzu, członkini Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.

Zmierzch bohaterek

Ostatnie członkinie KHK przy pracy

Biologia działa nieubłaganie, środowisko żołnierzy AK odchodzi na wieczną wartę. Każdego dnia w prasie pojawiają się nekrologii, które są weryfikowane z zasobem Komisji. Kartoteka osobowa powiększa się o nowe żołnierki, które w ostatniej chwili uratowano przed zapomnieniem. Dziś w komisji pracuje już tylko kilka pań. Zajmują się głównie porządkowaniem materiałów, które uległy przetasowaniu w czasie wędrówek czy organizowania wystaw. Przeglądają materiały, które należały do zmarłych koleżanek. Nie przejmują już materiałów. Ich kontakty wykorzystywane są przez Archiwum Akt Nowych do pozyskania akt ze środowisk kombatanckich i od prywatnych kolekcjonerów. Wciąż mają poczucie misji. W pracach, również tych czysto biurowych, pomagają młode pracownice archiwum – zwłaszcza w pracach nad II tomem słownika. Wciąż opiekują się grobem Marii Wittekówny, o której często ciepło i z szacunkiem mówią. Prawdopodobnie w najbliższym czasie, kiedy starsze panie opadną z sił, cały zasób Komisji zostanie oficjalnie przejęty przez Archiwum Akt Nowych.

REKLAMA

W 2003 roku za swoją działalność Komisja została odznaczona Nagrodą Kustosza Pamięci Narodowej, przyznawanej corocznie od 2002 roku przez Instytut Pamięci Narodowej za szczególne zasługi w chronieniu wartości dzięki którym Polska przetrwała przez lata zniewolenia.

W upamiętnieniu pierwszej polskiej generał wielkie zasługi ma obecnie Elżbieta Zawacka i jej Fundacja „Archiwum i Muzeum Pomorskie Armii Krajowej oraz Wojskowej Służby Polek”.

Wciąż niedocenione

Jak ważną rolę pełnią te inicjatywy i jak wiele jest jeszcze do zrobienia, ilustruje zdarzenie, jakie miało miejsce przy okazji obchodów Dnia Żołnierza. Na uroczystości w Muzeum Wojska Polskiego zaproszono kombatantki ze Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej i Komisji Historii Kobiet. Beż żadnych papierowych zaproszeń, ustnie przekazano informacje, że Minister Obrony Narodowej Aleksander Szczygło złoży kwiaty pod pomnikiem generał Marii Wittekówny. W dniu uroczystości kombatantki miały problem z wejściem na teren Muzeum Wojska Polskiego, później długo czekały na słońcu na przybycie ministra. Kiedy w końcu zjawił się na miejscu, okazało się, że złoży kwiaty tylko pod tablicą upamiętniającą żołnierzy poległych na misjach. Na późniejszą uroczystość wpisu do „Księgi Honorowej Ministra Obrony Narodowej” oraz wręczenia medalu pamiątkowego i odznaki honorowej „Kustosza Tradycji, chwały i sławy Oręża Polskiego” kobiety nie zostały zaproszone. Usłyszały, że to taka wojskowa impreza. Nie tylko żadna kobieta nie została, po raz kolejny, odznaczona, ale nawet nie chciano ich wpuścić na uroczystość. Po raz kolejny kombatantkom dano do zrozumienia, że ich rola była tylko pomocnicza, nie wojskowa. Na koniec pracownik muzeum protekcjonalnie pogonił starsze panie, mówiąc, że minister nie złoży kwiatów pod pomnikiem Marii Wittek, bo nie ma czasu...

Jak wspomniałam, celem Marii Wittekówny było upamiętnienie kobiet walczących o niepodległość Polski. Czy jej się to udało? Komisja nie osiągnęła spektakularnego sukcesu, nie jest znaną placówką naukową. Ale jej zasób ma olbrzymie znaczenie dla osób badających dzieje zwłaszcza II wojny światowej. W zasobach Komisji Historii Kobiet czuć historię osobową, jednostkową. Choć dotyczą walki o niepodległość, przedstawiają przede wszystkim los poszczególnych ludzi.

Bibliografia

  1. Biuletyn Fundacji Archiwum i Muzeum Pomorskie Armii Krajowej oraz Wojskowej Służby Polek, nr 1/52/2007.
  2. Słownik uczestniczek walki o niepodległość Polski 1939–1945. Poległe i zmarłe w okresie okupacji niemieckiej, Warszawa 1988.
  3. Tazbir-Tomaszewska Bożena, O Komisji Historii Kobiet w Walce o Niepodległość, [w:] Służba Polek na frontach II wojny światowej, cz.3, Toruń 1999.
  4. Wittekówna Maria Stanisława, Wojskowa Służba Kobiet w SZP-ZWZ-AK, Pruszków 1999.

Wiele informacji zawartych w artykule uzyskano w trakcie rozmów z członkiniami komisji bądź osobami zaprzyjaźnionymi.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Anna Nowakowska-Wierzchoś
Doktor historii, archiwistka. Autorka książki Wanda Gertz. Opowieść o kobiecie żołnierzu (Kraków 2009) oraz artykułów naukowych i popularnych poświęconych aktywności społecznej i politycznej Polek w kraju i na emigracji w XX w., a także edycji tekstów źródłowych. W 2014 r. obroniła w IH PAN doktorat pt. „Konopniczanki”. Związek Kobiet Polskich we Francji im. Marii Konopnickiej w latach 1944-1950.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone