O tym, jak husarię spieszyć chciano... - polemika

opublikowano: 2012-08-15 18:20
wolna licencja
poleć artykuł:
Czy przed Pałacem Prezydenckim powinien stanąć honorowy poczet skrzydlatych jeźdźców? Jak najbardziej tak!
REKLAMA

Korzystając z uprzejmości portalu Histmag.org chciałbym Państwu przybliżyć ideę akcji „Husaria przed Pałac”, a także rozwiać najczęściej pojawiające się wątpliwości z nią związane. Zacznę od samej idei, którą w zwięzłej formie przedstawiłem 6 sierpnia 2012 roku na portalu Kresy.pl. Pisałem tam wówczas:

. Husaria przed Pałac!

Husaria - chluba i duma Polski, która przez dwa stulecia wiodła wojska Rzeczypospolitej od zwycięstwa do zwycięstwa. Dzięki niej rozbijaliśmy kilkunastokrotnie liczniejszych wrogów, a broniliśmy się przed nieprzyjacielem przeważającym nawet stokrotnie! W opiniach siedemnastowiecznych statystów była najlepszą i najpiękniejszą kawalerią świata. Zazdrościli nam jej obcy monarchowie, podziwiali cudzoziemscy posłowie i żołnierze, a także sami Polacy. Czyż nie zasłużyła na to, aby stać się znakiem firmowym naszego kraju? Dzisiaj, w czasach, gdy światu i politykom trzeba przypominać, że „polskie obozy śmierci” nie były polskie, a z drugiej strony, jak pokazują różne sondy, gdy nasz kraj oprócz Auschwitz nie jest kojarzony z niczym konkretnym, aż prosi się, by kolejny raz husaria ratowała nasze dobre imię, budując pozytywny wizerunek Polski - kraju skrzydlatego rycerstwa. Jak to uczynić?

Marek Jakubiak, na co dzień biznesmen, a prywatnie wielki miłośnik husarii, od kilku już lat stara się przekonać urzędników Kancelarii Prezydenta, aby wydali zgodę na postawienie przed Pałacem Prezydenckim warty honorowej w postaci dwóch husarzy. Na przeszkodzie tym razem nie stoją pieniądze. Marek Jakubiak chce pokryć koszty tego przedsięwzięcia. Chodzi więc tylko i aż, o przełamanie oporu urzędników, którzy mają trudności ze zrozumieniem o co z tą husarią chodzi i po co nam ona w tym miejscu. A miejsce jest wyjątkowe. Przecież gdy prezydenta odwiedzają obcy dyplomaci, to reporterzy wykorzystują czasem widok Pałacu Prezydenckiego. Jest więc szansa na pokazanie przy tej okazji tego, co chcemy. Tym większa, że husarz to nie jakiś żołnierz w mundurze, których na świecie jest całe mnóstwo. Husarz wyróżnia się skrzydłami. A one intrygują i zmuszają do pytań „Kto to? Co to za skrzydła?”. I tak przy tej okazji idzie w świat informacja o naszych największych wyczynach bojowych. Tworzy się pozytywna marka: „Polska - kraj skrzydlatego rycerstwa”. Wracają wspomnienia Wiednia, Kłuszyna, Kircholmu. Pokazywany jest obraz Polski silnej i dumnej, a nie Polski rozdzieranej przez kolejne rozbiory, upadającej w powstaniach, rozerwanej przez Hitlera i Stalina, czy też obraz najgorszy z możliwych, bo zupełnie fałszywy: Polski - kraju obozów śmierci.

Jak w demokratycznym kraju przekonać polityków do działania? Trzeba pokazać im, że elektorat domaga się tych działań. Dlatego ruszyła akcja „Husaria przed Pałac”. Na jej facebookowej stronie Marek Jakubiak tłumaczył:

REKLAMA

„Był czas w historii naszego narodu, który wzbudzał podziw całego cywilizowanego świata. Był czas, kiedy honor ważniejszy był od życia. Był czas chwały i niewyobrażalnych zwycięstw. To był czas husarii. Uważamy, że podczas przyjmowanie oficjalnych delegacji przez prezydenta RP, wartę honorową przed Pałacem pełnić powinni również dwaj spieszeni husarze.

Husaria przed Pałac!

Obowiązkiem każdego patrioty jest wesprzeć z całych sił ideę upamiętnienia husarii w sposób, który skutecznie przywróci pamięć o żołnierzach Rzeczypospolitej z Matką Boską i krzyżem husarskim na piersi.”

Jeżeli chcesz tę akcję poprzeć, wystarczy że klikniesz „lubię to" na stronie i prześlesz link do niej swoim znajomym. Im więcej „lubię to”, tym większą siłę przebicia ma idea o której tu piszę.

dr Radosław Sikora

p. Apel okazał się skuteczny. W ciągu 8 dni „lubię to” kliknęło około 1000 osób. A każdego dnia przybywa nowych sympatyków akcji. Uważam to za znaczące osiągnięcie i dowód, że Polacy chcieliby ujrzeć husarię przed Pałacem Prezydenckim.

Husarze w czasie rekonstrukcji bitwy pod Kłuszynem w 2010 r. (fot. T. Leszkowicz).

W międzyczasie pojawiły się jednak liczne komentarze i pewne wątpliwości. Najczęściej wysuwany jest postulat, aby husaria stanęła przed Pałacem nie pieszo, lecz konno. 11 sierpnia Marek Jakubiak ustosunkował się do tego postulatu pisząc na wspomnianej stronie:

. Dlaczego pieszo?

Wiele osób zwraca nam uwagę, że husarze nie powinni pieszo odprawiać warty, bo przecież była to kawaleria. Skąd więc pomysł na pieszych husarzy? Oczywiście wszyscy byśmy chcieli, aby husaria mogła się zaprezentować w pełnej krasie, czyli na swoich rumakach. Ale przeforsowanie pomysłu konnej warty jest wielokrotnie trudniejsze niż pieszej. Dlaczego?

1. trudno zmusić gorącokrwistego konia do wystania w bezruchu wiele godzin, 2. nauczyć konia do powstrzymywania się od fizjologicznych potrzeb w miejscu reprezentacyjnym, 3. zagwarantować Gościom Prezydenta pełne gwarancje bezpieczeństwa, 4. pałac Prezydencki nie ma zaplecza do trzymania koni.

Czym innym jest defilada - do tego tematu wrócimy jako zadanie nr 2. Jesteście w stanie wyobrazić sobie pełną Chorągiew Husarską w 100 koni?

Z tych wszystkich powodów w pierwszym etapie forsujemy pomysł warty pieszej, a nie konnej. Trzeba również wyjaśnić, że spieszona husaria nie jest pomysłem ahistorycznym. W wyjątkowych wypadkach husarze walczyli pieszo, z kopiami w dłoniach. Wychodzili również na straż piechotą, trzymając kopie. Tak działo się na przykład po 10 września 1621 roku w obozie pod Chocimiem.

Także, póki co, ograniczamy się do lobbowania na rzecz pieszej

REKLAMA

Marek Jakubiak

p. Jako człowiek, który jedynie (acz całym sercem) wspiera tę akcję, a nie ją organizuje (jak wspomniałem, pomysłodawcą i spirytus movens idei „Husarii przed Pałac” jest Marek Jakubiak) mogę wypowiedzieć się bardziej otwartym tekstem. Dlatego do wyjaśnień Marka Jakubiaka dodam coś od siebie. Proszę zrozumieć, że tu nie chodzi o to, co my, polscy obywatele, byśmy chcieli, tylko o to, do czego jesteśmy w stanie przekonać naszych urzędników. Nie chcemy pieszej husarii przed Pałacem? Więc nie będzie żadnej. Taka jest w tej chwili alternatywa, a nie piesza lub konna husaria przed Pałacem. Możemy tylko mieć nadzieję, że gdy już piesze warty husarzy zagoszczą przed Pałacem, uda się zrobić krok drugi i przekonać urzędników do tego, aby zgodzili się na wartę konną. Ale ustawienie tak wysokiej poprzeczki już na samym początku, z całą pewnością przekreśli jakiejkolwiek szanse na ujrzenie skrzydlatych rycerzy w tym miejscu.

Spieszony, uskrzydlony husarz trzymający kopię (Źródło: Guilhelmum le Vasseur de Beauplan Delineatio Generalis CAMPORUM DESERTORUM vulgo UKRAINA, Cum adjacentibus Provinciis Bono publico erecta , Gdańsk 1648).

Drugą, najczęściej podnoszoną kwestią, jest rzekoma ahistoryczność przeznaczania husarzy do pełnienia warty. Piszę „rzekoma”, gdyż w rzeczywistości zdarzało się, że husarzy wykorzystywano w roli wartowników. Wspominał o tym na przykład Jędrzej Kitowicz, opisując koło chorągwiane („Przez cały czas zjazdu szeregowi [czyli pocztowi husarscy] zaciągali wartę, formowali obwach [...]”). Wątpliwości wyrażano co do tego, że pełniący straż husarze byli wyposażeni w kopie. Takich jednak rycerzy opisał kasztelan łęczycki Jan Tarnowski w swoim „Opisaniu wyprawy chocimskiej”. Charakteryzując sytuację w oblężonym obozie chocimskim, pod datą 10 września 1621 notował: „[...] nasi [husarze, udając się] w pole [i] straże [tam] odprawując pieszo [szli] za chorągwią, kopie wziąwszy w ręce.”

Byli i tacy, którzy w ogóle powątpiewali, że husaria – jak by nie patrzeć kawaleria – kiedykolwiek była spieszana do walki. Tym odpowiadam, że działo się to wielokrotnie, czego najbardziej spektakularnym przykładem jest bitwa pod Hodowem w 1694 roku, gdzie 400 spieszonych husarzy i pancernych przez 5-6 godzin skutecznie broniło się przed 40 000 Tatarów. Tak, to nie pomyłka – dysproporcja sił wynosiła 100 do 1. A pomimo tego napastnicy ustąpili nie będąc w stanie złamać oporu Polaków. Co więcej, spieszeni husarze sięgali czasem po kopie. I to nie tylko na warcie. Działo się tak zwykle wtedy, gdy szli oni do szturmu na umocnione pozycje nieprzyjaciela. Opisał to na przykład Reinhold Heidenstein („Na samym przedzie staje Pieniążek i Orzechowski ze swymi husarzami, którzy do szturmu mieli iść z kopiami [...]”). W tym wypadku chodziło o szturm do oblężonego przez wojska Rzeczpospolitej Pskowa.

REKLAMA

Podsumowując, nie ma nic niehistorycznego w tym, że pieszy husarz stanie sobie z kopią na warcie. Nie ma w tym też nic zdrożnego. Warty piesze odprawiały i do dziś odprawiają również inne formacje konne. Weźmy na przykład brytyjskie regimenty gwardii konnej „The Blues and Royals” i „The Life Guards”. To, że w czasie parad i niektórych uroczystości występują one konno, nie znaczy, że widzieć ich można tylko w takiej roli. Wystarczy wpisać w przeglądarkę internetową „The Blues and Royals The Life Guards dismounted” żeby zobaczyć szereg ich zdjęć na piechotę, pełniących między innymi wartę.

Odniosę się teraz do kolejnej wątpliwości, czyli do kwestii, czy husarze przed Pałacem Prezydenckim powinni nosić skrzydła. I to nie byle jakie, ale takie wyginające się nad głową. Otóż nie mam wątpliwości, że powinni. A to z kilku powodów.

Po pierwsze, husarze w swojej historii rzeczywiście takich skrzydeł używali, przy czym uczciwie dodać należy, że robili to nie w czasach swojej świetności, lecz dopiero w XVIII wieku, w okresie gdy byli już w zasadzie tylko wojskiem paradnym. Wcześniej miały one nieco inny kształt, choć już od lat 20. XVII w. zaczęto je mocować do pleców. Mało znanym faktem jest ten, że skrzydła zwykle nosili pocztowi. A to właśnie oni byli przeznaczeni do pełnienia wart. Jednym słowem, skrzydła na plecach pełniących wartę pocztowych są jak najbardziej na miejscu.

Wacław Pawliszak, Straż hetmańska (domena publiczna).

Po drugie – skrzydła są symbolem husarii. Bez nich 99% Polaków (nie mówiąc już o cudzoziemcach) nie będzie miało pojęcia, że oto stoją przed nimi husarze. Zrezygnowanie z tego znaku rozpoznawczego husarii, w sytuacji, gdy chodzi nam o tworzenie wizerunku Polski jako kraju skrzydlatego rycerstwa, mija się kompletnie z celem. Po trzecie – to właśnie skrzydła przyciągają uwagę, intrygują, zmuszają do zadawania pytań o to, kim są ci ludzie, którzy je noszą i po co im te ozdoby.

Pominę już pomniejsze kwestie, apelując ponownie do kochających swoją historię Polaków o wsparcie akcji „Husaria przed Pałac”. Tylko o tej formacji powszechnie pisano, że była ona najpiękniejszą i najlepszą kawalerią świata (szereg cytatów, zwizualizowanych zdjęciami współczesnych rekonstruktorów, znajduje się na profilu akcji na Facebook’u). To ona przez niemal trzy stulecia była esencją polskości. To ona ma na swoim koncie tak wielką ilość tak niesamowitych z militarnego punktu widzenia wyczynów, że nie może się z nią równać żadna inna formacja w dziejach Polski. I to ona wciąż intryguje swoim wyglądem. W pełni zasłużyła na to, aby stanąć przed Pałacem Prezydenckim.

Przypominamy, że felietony publikowane w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji "Histmag.org".

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

Zobacz też:

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Radosław Sikora
Doktor historii, autor pierwszej pełnej rozprawy doktorskiej poświęconej husarii (pełen tytuł: Taktyka walki, uzbrojenie i wyposażenie husarii w latach 1576-1710). Autor licznych artykułów i książek, m.in. Fenomen husarii (Toruń 2003), Wojskowość polska w dobie wojny polsko-szwedzkiej 1626-1629. Kryzys mocarstwa (Poznań 2005), Kłuszyn 1610 (Warszawa 2010), Niezwykłe bitwy i szarże husarii (Warszawa 2011). Zajmuje się także rekonstrukcją historyczną.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone