Bartosz Siedlar: Husaria była wyjątkowa

opublikowano: 2011-06-26 21:10
wolna licencja
poleć artykuł:
Husaria we współczesnym świecie? Skrzydlata jazda wywołuje nie tylko nostalgię za dawną Rzeczpospolitą, ale także sporo zainteresowanie badaczy i rekonstruktorów. O zjawisku tym rozmawialiśmy z Bartoszem Siedlarem, założycielem Fundacji Hussar.
REKLAMA

Tomasz Leszkowicz: Co tak fascynującego jest w husarii, że wzbudziła Twoje zainteresowanie?

Bartosz Siedlar: Interesując się historią, a poznając ją stopniowo słyszałem coraz więcej o husarii. Były to przekazy niezwykle pozytywne, sądziłem wręcz, że przesadnie. Trudno było mi uwierzyć, że była ona tak wyjątkowa, niepokonana i wspaniała. Dlatego właśnie postanowiłem zweryfikować to czytając również niepolskie źródła i opinie na jej temat. Potwierdziło to tylko te osiągnięcia i sukcesy. Taka obiektywna ocena z zewnątrz sprawiła, że coraz bardziej zagłębiałem się w tę tematykę, i coraz lepiej poznawałem niezwykłe dokonania husarii, a nie tylko jej wizerunek.

Bartosz Siedlar (ur. 1978 r.) – dziennikarz, fotograf, specjalista PR. Miłośnik jazdy konnej i historii Polski przełomu XVI i XVII w. Założyciel Fundacji Hussar, działającej od 2008 r. Porucznik grupy rekonstrukcji historycznej Chorągiew Husarska Hetmana Stanisława Żółkiewskiego.

T.L.: W ostatnim czasie można zaobserwować istny renesans zainteresowania sarmatyzmem i Rzeczpospolitą Obojga Narodów - prężnie działa ruch rekonstrukcyjny, nawiązania sarmackie pojawiają się w literaturze i muzyce, kwitnie środowisko fanów RPG, powoli rozkwita zaplecze internetowe. Skąd taka popularność tego zjawiska?

B.S.: Być może stąd, że ludzie zaczynają mieć w końcu trochę czasu na takie zainteresowania. Po za tym bardzo pomaga popularyzacja Internetu, gier, dostępu do źródeł i stron internetowych poświęconych historii. Kolejne inscenizacje relacjonowane w mediach i oglądane na żywo tylko nakręcają w pozytywnym tego słowa znaczeniu zainteresowanie, choćby właśnie sarmatyzmem i Pierwszą Rzeczpospolitą.

T.L.: Dlaczego Twoim zdaniem wiedza o siedemnastowiecznej historii Polski powinna być tak szeroko popularyzowana?

B.S.: Nie wolno zapominać, ze względu na cierpienia narodu i upadek państwa, o ponurych kartach naszej historii. Oczywiście w barwnym XVII wieku także nie brakowało klęsk i trudnych chwil, pośrednio prowadzących do upadku, jak powstanie Chmielnickiego czy tzw. Potop. Generalnie jednak ten okres, zarówno za sprawą Trylogii, jak i prawdziwych dokonań naszego oręża czy to pod Kłuszynem, Kircholmem, Chocimiem czy Wiedniem kojarzy się z wielkością Rzeczypospolitej, dumą, rozwiniętą kulturą sarmacką itp. Myślę, że to przesądza o zainteresowaniu tą epoką.

REKLAMA

Mnie najbardziej interesuje okres węższy - od Stefana Batorego po bitwę pod Chocimiem w 1621 r. Oczywiście to się czasem poszerza, a tej zimy w minimalnym stopniu wziąłem udział w rekonstrukcji bitwy pod Olszynką Grochowską, ale przełom XVI i XVII wieku stanowi szczyt moich zainteresowań.

T.L.: W tym roku organizowaliście rocznicę zdobycia Smoleńska wspólnie z władzami rosyjskimi. Jak przebiegała ta współpraca?

B.S.: Trudno to określić wspólnym organizowaniem. My Polacy, chcąc uczcić i przypomnieć tę rocznicę, przygotowaliśmy „Smoleńsk 400 lat” nie po to, żeby pokazać, jak zwyciężamy Rosjan, ale aby w ogóle przypomnieć o tym fakcie. Z potrzeby ducha chcieliśmy też pojechać z tej okazji na miejsce zmagań. I wówczas okazało się, że są tam ludzie, włącznie z samymi władzami, którzy nie dość, że nie zamierzają nam rzucać kłód pod nogi, to wręcz nas zapraszają i chcą gościć, co uczynili wspaniale.

Mury twierdzy smoleńskiej.

11 i 12 czerwca, a więc w przeddzień zdobycia Smoleńska w 1611 roku przez Polaków, czciliśmy nasze zwycięstwo, biorąc zarazem udział w rosyjskich, chyba trochę sprowokowanych (w pozytywnym słowa znaczeniu) obchodach obrony miasta. Z pewnością zarówno my, jak i Rosjanie pokazaliśmy, że możemy już na tak odległą historię patrzeć z dystansem, bez niepotrzebnych skoków ciśnienia i emocji. Różnice w ocenach między nami są i będą, ale jesteśmy w stanie rozmawiać, razem czcić swoich bohaterów – rosyjskiego dowódcę twierdzy Michała Szeina i Bartłomieja Nowodworskiego, kawalera maltańskiego, któremu udało się przy pomocy miny zrobić wyrwę w murach smoleńskich co zadecydowało o zakończeniu oblężenia.

Zdjęcia pochodzące ze stron hussar.com.pl i smolensk400lat.pl zostały udostępnione przez Fundację Hussar.

Patronem medialnym obchodów 400-lecia zdobycia Smoleńska odbywających się w Warszawie w dniach 9-10 lipca jest Histmag.org

Zobacz też:

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Tomasz Leszkowicz
Doktor historii, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta Histmag.org, redakcji merytorycznej portalu w l. 2006-2021, redaktor naczelny Histmag.org od grudnia 2014 roku do lipca 2017 roku. Specjalizuje się w historii dwudziestego wieku (ze szczególnym uwzględnieniem PRL), interesuje się także społeczno-polityczną historią wojska. Z uwagą śledzi zagadnienia związane z pamięcią i tzw. polityką historyczną (dawniej i dziś). Autor artykułów w czasopismach naukowych i popularnych. W czasie wolnym gra w gry z serii Europa Universalis, słucha starego rocka i ogląda seriale.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone