Henryk Gruber (1892–1973): „self-made man” z Sokala. Przyczynek do biografii (cz. 2)

opublikowano: 2013-04-22 11:02
wolna licencja
poleć artykuł:
Wojna zmusiła Henryka Grubera do emigracji. Najpierw we Francji, a później w Argentynie próbował kontynuować pracę prezesa PKO oraz Banco Polaco, stale jednak musiał zmagać się z szykanami władz w Paryżu i Londynie.
REKLAMA

Przeczytaj pierwszą część artykułu.

W pierwszych dniach września 1939 roku Henryk Gruber nadzorował przygotowania Centrali PKO do częściowej ewakuacji na wschodnie tereny Rzeczpospolitej. 4 września wyznaczył członków nowego, tymczasowego zarządu PKO, a następnego dnia wyjechał z Warszawy. W osobnym transporcie stolicę opuściły dzieci i żona prezesa. Wszyscy spotkali się we Lwowie, skąd zaopatrzeni w paszporty dyplomatyczne wyruszyli w kierunku granicy polsko-rumuńskiej, którą udało im się przekroczyć w nocy z 13 na 14 września. Dalsza droga wiodła przez Jugosławię i Węgry do Francji, z terytorium której Gruber miał kierować bankiem Polska Kasa Opieki. Placówka PKO w Paryżu miała obsługiwać akcję kredytowania zakupów sprzętu wojskowego dla polskiej armii. W obliczu przegranej kampanii wrześniowej planów tych nie zrealizowano.

We Francji. Rozliczenia z sanacją

W momencie przybycia Grubera do stolicy Francji przed tamtejszą placówką PKO stanęło widmo niewypłacalności (depozytariusze, których aktywa zostały przetransferowane do Warszawy, domagali się zwrotu swoich wkładów). W zaistniałej sytuacji Gruber próbował uzyskać u władz francuskich kredyt dla polskiego banku pod zastaw różnych nieruchomości. Plan nie powiódł się, a do zniechęcenia Francuzów do pomocy polskiej placówce przyczynił się płk Adam Koc.

Jak piszą autorzy monografii banku PKO S.A.:

Zablokowanie przez Adama Koca możliwości kontaktu H. Grubera z francuskimi sferami finansowymi i bankowymi wynikało zarówno z niechęci osobistej, jak i z przyczyn politycznych. A. Koc w tym okresie zwalczał osoby, które w końcowym okresie istnienia Drugiej Rzeczypospolitej związane były z obozem rządowym, chociaż sam był przywódcą sanacyjnego Obozu Zjednoczenia Narodowego. Po opuszczeniu Polski starał się jednak przypodobać skupionej wokół gen. Władysława Sikorskiego grupie politycznej tworzącej rząd w Paryżu.
Pułkownik Adam Koc (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 1-A-552, domena publiczna)

Pułkownik Koc stał się jednym z największych antagonistów Grubera w trakcie jego kilkumiesięcznego pobytu we Francji. Jedną z pierwszych decyzji, jakie podjął Koc po objęciu 1 października 1939 roku teki ministra skarbu w rządzie gen. Sikorskiego, było skierowanie do PKO audytorów z zadaniem wykrycia w bankowych dokumentach nieprawidłowości, którymi można by było obciążyć prezesa w celu przejęcia kontroli nad PKO (bądź jej likwidacji).

REKLAMA

Gruber szukał ochrony przed zakusami resortu skarbu u nowego prezydenta Władysława Raczkiewicza, którego znał od połowy lat 30., z czasów gdy przyszły prezydent RP kierował pracami Światowego Związku Polaków z Zagranicy (Światpol). W osobistej rozmowie, która odbyła się na początku października, prezydent zapewnił Grubera o potrzebie utrzymania banku. Po tych zapewnieniach wokół Grubera i jego działań jako prezesa emigracyjnej Centrali PKO panował przez kilka tygodni względny spokój ze strony nieprzychylnych mu członków rządu. Zaostrzenie sytuacji nastąpiło w połowie listopada, kiedy Koc skierował do pracy w PKO Włodzimierza Baczyńskiego w charakterze delegata Ministerstwa Skarbu i równocześnie zapowiedział przeprowadzenie kolejnej kontroli. Po kilku dniach Baczyński zmusił prezesa PKO do złożenia w Ministerstwie Skarbu wniosku o powołanie w banku stałej komisji rewizyjnej złożonej z osób wskazanych przez resort. Baczyński zaczął się też domagać przeprowadzenia czystki kadrowej, której apogeum przypadło na luty 1940 roku, gdy z Kasy usunięty został zastępca Grubera Emil Modrycki. Pod koniec grudnia 1939 roku Baczyński wprost oświadczył Gruberowi – mówiąc w imieniu nowego ministra skarbu Henryka Strassburgera – że jest on dla resortu persona non grata w banku. W zamian za dobrowolne odejście z PKO Gruberowi zaoferowano odszkodowanie w wysokości 60 tys. franków bądź też delegację do Argentyny, do Banco Polaco. Była to szczodra propozycja, jeśli weźmiemy pod uwagę, że „Ekipa Sikorskiego przeprowadzająca czystkę personalną starała się nie tylko wyrugować byłych dygnitarzy z urzędów o charakterze stricte politycznym, ale też ograniczyć im możliwości zarobkowania”.

Henryk Strassburger, Minister Skarbu w rządzie Sikorskiego 1939–1943 (fot. Elonka Dunin, na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 2.5)

O prowadzonej przez Ministerstwo Skarbu nagonce na PKO Gruber rozmawiał na początku stycznia 1940 roku z prezydentem Raczkiewiczem w jego rezydencji w Angers. Wspominając o roli banku Polska Kasa Opieki w codziennym życiu tysięcy polskich emigrantów, prezydent po raz kolejny zapewnił prezesa PKO o konieczności utrzymania tej instytucji. W trakcie spotkania poruszony został również temat rozliczeń z przedstawicielami obozu sanacyjnego, które prowadziła ekipa Sikorskiego.

REKLAMA

Działania takie realizowała m.in. utworzona w październiku 1939 roku Komisja do Rejestracji Faktów i Zbierania Dokumentów Odnoszących się do Przebiegu Ostatnich Zdarzeń w Polsce oraz Ustalenia Ich Przyczyn. Jej szefem został gen. Józef Haller, dawny dowódca „błękitnej armii”, który nie ukrywał głębokiej niechęci do przedwrześniowego establishmentu. Komisja Hallera ściśle współpracowała z Biurem Rejestracyjnym Ministerstwa Spraw Wojskowych, którym kierował inny zdeklarowany przeciwnik sanacji, płk Fryderyk Mally. Biuro prowadziło rejestr zawierający szczegółowe informacje o każdym polskim oficerze, któremu udało się przedostać na zachód. Na podstawie zebranych informacji zapadały decyzje o przydziale do konkretnych jednostek, bądź oddaniu w ręce Wojskowego Trybunału Orzekającego, co kończyło się zazwyczaj internowaniem w obozie odosobnienia.

Komisja Hallera i Biuro Rejestracyjne były wykorzystywane przez ekipę Sikorskiego do rozprawy z przeciwnikami politycznymi. Także Gruber stał się obiektem rozpracowania, a obciążające go zeznania złożyli w styczniu i lutym 1940 roku dwaj dawni współpracownicy, których usunął z pracy w Pocztowej Kasie Oszczędności. Były sekretarz generalny PKO Tadeusz Wasung oraz naczelnik w wydziale budżetowo-gospodarczym Leonard Zarzycki zarzucali Gruberowi głównie nepotyzm, korupcję oraz defraudację środków należących do banku. Te oskarżenia, a także prosanacyjna aktywność Grubera w trakcie jego pobytu we Francji (udzielił m.in. wsparcia byłemu wojewodzie śląskiemu Michałowi Grażyńskiemu), omal nie doprowadziły do osadzenia go w obozie internowania w Cerizay. Podjęcie takich kroków wobec prezesa PKO postulował w marcu 1940 roku płk Mally w raporcie przekazanym do Ministerstwa Spraw Wojskowych.

REKLAMA

Uprzedzając decyzję rządu emigracyjnego, Gruber zapowiedział podczas spotkania z ministrem Strassburgerem, które odbyło 28 marca, że zrezygnuje ze stanowiska prezesa PKO i wyjedzie do Argentyny, do pracy w Banco Polaco. Krok ten podyktowany był dalszymi, godzącymi w niezależność PKO działaniami władz (plan likwidacji „Orbisu” mimo sprzeciwu Grubera, żądanie wydania akcji Banco Polaco i oddania do dyspozycji rządu aktywów zgromadzonych we wszystkich zagranicznych placówkach Kasy), a także pogarszającą się sytuacją materialną rodziny prezesa.

Atak niemiecki na Francję i sukcesy Wehrmachtu przyspieszyły wyjazd Grubera z Paryża. Pełniąc jeszcze stanowisko prezesa PKO, wydał w czerwcu 1940 roku decyzję dotyczącą utworzenia placówki banku w Tuluzie (liczono, że Francuzom uda się utrzymać południowe departamenty). W połowie czerwca do miasta tego dotarł także Gruber z żoną i dziećmi. 20 czerwca cała rodzina wyruszyła w kierunku granicy z Hiszpanią. Po kilkunastu dniach pobytu na terenie Andory, dzięki pomocy polskiego posła w Madrycie Mariana Szulakowskiego, Gruber otrzymał wizę tranzytową. 4 sierpnia 1940 roku prezes PKO wraz z synem wsiedli na pokład statku „Villa de Madrid”, który miał płynąć z Kadyksu do Buenos Aires (żona i córka dotarły do tam okrężną drogą wiodącą przez Lizbonę i Nowy Jork). 24 sierpnia statek z Gruberem na pokładzie zawinął do portu w stolicy Argentyny. Tym samym rozpoczął się zupełnie nowy rozdział w życiorysie prezesa PKO.

Buenos Aires

O zamiarze przybycia do Argentyny Gruber powiadomił pracowników Banco Polaco pod koniec czerwca. Nic więc dziwnego, że w porcie witali go przedstawiciele polskiego poselstwa, kierownictwo banku, delegaci różnych polskich stowarzyszeń działających w Argentynie, a także wielu dziennikarzy. Ciepłe przyjęcie nie oznaczało jednak, że przyjazd prezesa do Buenos Aires był na rękę wszystkim przedstawicielom miejscowej Polonii. Z jego przybycia na pewno nie mógł być zadowolony Juliusz Nowiński, wiceprezes Dyrekcji Banco Polaco, który de facto kierował tą instytucją.

REKLAMA
Budynek Banco Polaco w Buenos Aires (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 1-G-6272a-1, domena publiczna)

Warto przypomnieć, że ze względu na wymogi prawa miejscowego Banco Polaco był odrębnym bankiem, a nie zagraniczną placówką Polskiej Kasy Opieki, jak np. oddziały we Francji i Palestynie. Oczywiście wszystkie jego akcje były własnością PKO S.A. i Pocztowej Kasy Oszczędności, a Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Banco Polaco, które zwoływane było co trzy lata, za każdym razem wybierało na prezesa Dyrekcji Grubera. Jako że przed 1939 rokiem rezydował na stałe w Polsce, na miejscu zastępował go wiceprezes Dyrekcji. Do 1934 roku stanowisko to piastował Eugeniusz Bączkowski, a w kolejnych latach akcjonariusze wybierali Nowińskiego, dawnego sekretarza Grubera. Ze względu na słabą znajomość argentyńskich realiów prezes Gruber musiał liczyć się ze zdaniem swego zastępcy, postanowił nawet, że jego pobory jako prezesa Banco Polaco, będą niższe niż pensja Nowińskiego, co miało zapobiec podejrzeniom, jakoby przybył do Argentyny dla osobistych korzyści.

Trwający niecałe dwa lata okres osobistych rządów Grubera w Banco Polaco naznaczony był konfliktem o akcje banku, który toczony był z Ministerstwem Skarbu. Zgodnie ze statutem banku jego akcje należały do PKO oraz PKO S.A. Posiadanie poszczególnych akcji czasowo mogło być jednak przenoszone na osoby fizyczne, które sprawowały określone funkcje w Banco Polaco. W praktyce największą ilością akcji dysponował prezes Dyrekcji, czyli właśnie Gruber. Wszystkie akcje Banco Polaco zostały przed wybuchem wojny zdeponowane w skarbcu tego banku. Przed przyjazdem Grubera do Argentyny Nowiński przekazał akcje banku do siedziby poselstwa polskiego w Buenos Aires. Na początku września akcje zostały zdeponowane w argentyńskim oddziale The National City Bank of New York, skąd mogły być odebrane przy obopólnej zgodzie Banco Polaco (reprezentowanego przez prezesa Grubera) oraz poselstwa polskiego w stolicy Argentyny (reprezentowanego przez posła Zdzisława Kurnikowskiego). Takie rozwiązanie nie satysfakcjonowało rządu londyńskiego, dodatkowo zainteresowanego usunięciem Grubera z banku. 11 stycznia 1941 roku prezydent Raczkiewicz na wniosek rządu zwolnił Grubera ze służby państwowej, co w przekonaniu władz stanowiło podstawę do usunięcia go również z Banco Polaco.

Władysław Raczkiewicz, prezydent RP na uchodźstwie (1939–1947)

W świetle prawa argentyńskiego decyzja prezydenta nie miała mocy wiążącej w kwestii zmiany prezesa Banco Polaco (dokonać tego mogło tylko Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy). W lutym 1941 roku do Buenos Aires przybył Antoni Bądzyński, którego minister Strassburger mianował kuratorem Banco Polaco z zadaniem przejęcia akcji banku. Ponieważ Gruber nie zgadzał się z decyzjami Londynu, Bądzyński wystąpił na drogę sądową w celu przejęcia kontroli nad bankiem. Trwający kilka lat proces okazał się wizerunkową porażką poselstwa polskiego i szkodził sprawie polskiej, o czym już po kilku miesiącach od jego rozpoczęcia informowali Londyn przedstawiciele polskiej diaspory w Argentynie oraz miejscowy rezydent polskiego wywiadu. „Polska wojenka” o bank była również przedmiotem korespondencji prowadzonej przez alianckich dyplomatów akredytowanych w Buenos Aires.

REKLAMA

Zmęczony rozwojem sytuacji wokół Banco Polaco, Gruber postanowił na początku 1942 roku dobrowolnie odejść ze stanowiska prezesa banku, choć formalnie decyzja ta została zatwierdzona po upływie trzech lat, 30 kwietniu 1945 roku, kiedy zostało zwołane Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy. Do tego czasu bankiem kierował Nowiński, który w 1945 roku został wybrany na stanowisko prezesa. Po 1942 roku rozpoczął się najsłabiej udokumentowany okres w życiorysie Grubera. Uzupełniając informacje o pobycie Grubera w Argentynie, warto wspomnieć, że początkowo mocno angażował się on w życie polskiej emigracji w tym kraju. Pisał artykuły do pism polonijnych ukazujących się w Argentynie, a także kierował pracami Komitetu Niesienia Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce (stanowisko prezesa Komitetu sprawował od 8 listopada 1940 roku do 23 lipca 1941 roku, kiedy to zrezygnował z funkcji w związku z zarzutami stawianymi przez władze w Londynie). Ponadto uczestniczył w pracach Związku byłych Wojskowych i Obrońców Ojczyzny w Argentynie.

REKLAMA

Po 1945 roku

Bardzo słabo znane są losy Grubera po 1945 roku. Były prezes PKO, występujący w różnych dokumentach jako obywatel argentyński dr Enrique Gruber, jeszcze w czasie wojny znalazł zatrudnienie w argentyńskiej filii amerykańskiego giganta ubezpieczeniowego American International Underwriters (poprzednika dzisiejszego AIG). Niewiele wiadomo o tej działalności Grubera, choć z opublikowanego po jego śmierci nekrologu w jednym z pism branżowych można dowiedzieć się, że był prezesem AIU na kraje Ameryki Łacińskiej i wiceprezesem AIU Overseas Inc. W 1965 roku przeszedł na emeryturę. Był także członkiem różnych organizacji gospodarczych, m.in. The Argentine Reinsurance Institute oraz Chamber of Commerce of the United States of America in the Argentine Republic.

Poza udzielaniem wsparcia materialnego Witoldowi Gombrowiczowi (słynny pisarz miał np. nosić ubrania podarowane mu przez Grubera), były prezes PKO nie angażował się zbyt mocno w powojenne życie diaspory polskiej w Argentynie. Po latach jej przedstawiciele postrzegali go jako osobę antypatyczną o manierach snoba. Wynikało to być może ze zwykłej zawiści, jaką emigranci zazwyczaj czują do rodaków, którym udało się osiągnąć sukces na obczyźnie. Takimi motywami kierowały się zapewne osoby oskarżające Grubera po 1945 roku o współpracę z władzami komunistycznymi w Warszawie (sic!).

Witold Gombrowicz (fot. Bohdan Paczowski, domena publiczna)

Po przejrzeniu archiwalnych numerów emigracyjnych londyńskich „Wiadomości” można wnioskować, że w ostatnich latach życia Gruber próbował przypomnieć o sobie różnym środowiskom polskiej emigracji. W jednym z numerów pisma z 1958 roku uważny czytelnik natrafi na informację o zamówieniu przez dr. Enrique Grubera z Buenos Aires aż 30 egzemplarzy „Poezji Zebranych” skamandryty Kazimierza Wierzyńskiego. W następnych latach Grubera (już pod imieniem Henryk) znajdujemy na łamach wspomnianego pisma wśród osób materialnie wspierających Józefa Mackiewicza (Gruber wymieniany jest jako jeden z założycieli koła przyjaciół twórczości pisarza) czy jako mecenasa konkursu „Kraj i emigracja” organizowanego przez londyńskie Koło Studiów Międzynarodowych (były prezes PKO ufundował nagrodę w wysokości 300 funtów).

REKLAMA

Po wojnie Gruber utrzymywał kontakty ze środowiskiem piłsudczykowskim, w 1969 roku otrzymał nawet godność dożywotniego członka nowojorskiego Instytutu Józefa Piłsudskiego. W 1968 roku w Londynie opublikowany został pierwszy tom wspomnień byłego prezesa PKO, obejmujący lata 1892–1942. Publikacja doczekała się przychylnych recenzji zarówno ze strony historyków emigracyjnych, jak i badaczy w Polsce. Drugiego tomu, zapowiadanego we wstępie do „Wspomnień i uwag”, Gruber nie zdążył już napisać. Zmarł w Buenos Aires 20 stycznia 1973 roku, przeżywszy 81 lat. Pochowany został na słynnym cmentarzu Recoleta. Po kilku miesiącach, w czerwcu 1973 roku, trumna z jego szczątkami została przewieziona do Urugwaju, gdzie mieszkał jego syn Jan (Juan). Ostatecznym miejscem pochówku Henryka Grubera został British Cemetery w Montevideo (kwatera 083).

Powojenne losy niezwykłej postaci, jaką był Gruber, wciąż skrywają wiele tajemnic, których rozwiązanie wymaga żmudnych badań archiwalnych, przede wszystkim w Argentynie i Urugwaju. Autorowi nie udało się na przykład ustalić losów bogatej kolekcji osobistych materiałów, które Gruber zamierzał po śmierci przekazać do Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Z zachowanej w tej instytucji dokumentacji wynika, że jeszcze w 1980 r. depozytariuszem spuścizny ojca był mieszkający w Urugwaju syn (zmarł w 1981 roku). O jakichkolwiek zachowanych materiałach należących do prezesa Grubera nie słyszeli również pracownicy różnych polskich instytucji kulturalno-oświatowych w Argentynie i Urugwaju, z którymi autor niniejszego artykułu korespondował.

Zobacz też:

Por. Z. Landau, J. Tomaszewski, Bank Polska Kasa Opieki S.A…, s. 104.

Redakcja: Roman Sidorski

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Krzysztof Michalski
Historyk i politolog, doktorant w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Jego zainteresowania badawcze koncentrują się na dziejach PRL, w szczególności na historii relacji państwo-Kościół oraz na funkcjonowaniu systemu bankowego Polski Ludowej. Autor książki „Działalność Komisji Wspólnej przedstawicieli Rządu PRL i Episkopatu Polski 1980–1989”

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone