Kącik tłumacza (cz. 3)

opublikowano: 2005-12-01 20:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Jak obiecałem, w trzeciej odsłonie „Kącika tłumacza” na warsztat translatorski trafiają wiersze – a konkretnie sonety i to nie byle kogo, bo Mickiewicza. Specjalnie dla Was przeanalizuję, zinterpretuję i przetłumaczę II Sonet z Mickiewiczowskiego cyklu „Sonetów odeskich”.
REKLAMA

Jeśli rzucać wyzwania, to zadaniom, które stawiają najbardziej wygórowane wymagania. Sonety Mickiewicza może nie są najbardziej skomplikowaną formą literacką (choć i tak bogatą, o czym się przekonamy), ale spowija je niejako pewna magia świętości, której z zasady nie należy naruszać. Tłumaczenie wierszy takich osobistości najczęściej kończy się sromotną klęską, bądź — co częste tylko w przypadku genialnych tłumaczy — niesamowitym dziełem odzwierciedlającym idealnie przesłanie wiersza w obcym języku. Tłumaczenia subiektywnie średniej jakości trafiają się rzadziej, bo ciężko do tłumaczenia wysoko poważanego tekstu literackiego przyczepić kartkę z napisem: „No, może być”. Mam nadzieję, że moje tłumaczenie poniższego sonetu trafia w tę ostatnią kategorię, bo chociaż nie mam się co równać z tłumaczami przez wielkie „T”, to wydaje mi się, że moja wersja przekładu Sonetu II jest co najmniej intrygująca…

So what’s the net result of translating a sonnet?

Tym razem najpierw zaprezentuję oryginał i moją wersję przekładu, a potem będę się tłumaczył z mojego tłumaczenia.

[Sonety odeskie]

II

Mówię z sobą, z drugimi plączę się w rozmowie,

Serce bije gwałtownie, oddechem nie władnę,

Iskry czuję w źrenicach, a na twarzy bladnę;

Niejeden z obcych głośno pyta o me zdrowie

Albo o mym rozumie coś na ucho powie.

Tak cały dzień przemęczę; gdy na łoże padnę

W nadziei, że snem chwilę cierpieniom ukradnę,

Serce ogniste mary zapal w mej głowie.

Zrywam się, biegnę, składam na pamięć wyrazy,

Którymi mam złorzeczyć okrucieństwu twemu,

Składane, zapomniane po milijon razy.

Ale gdy ciebie ujrzę, nie pojmuję, czemu

Znowu jestem spokojny, zimniejszy nad głazy,

Aby goreć na nowo - milczeć po dawnemu.

[Odessa sonnets]

II

Self-talking, to others - my tongue frosts,

Heart beats like hell, breath beyond control,

Sparkling eyes shift on face pale at all;

They ask concerned why I am at loss

Or whisper that I have my mind lost.

All day long suffered; on bed I fall

Hoping that sleep would deafen the call

REKLAMA

Of torment - oh, heart! inflate its cost!

Woken, rushing towards desk with mind

Abundant in curses of thy rod,

Composed, forgotten, no sense to find.

But as I see thou, must have asked God

Why I’m calm again, of ice-cold kind,

Just to grow hot - anew - amidst fog…

Dominanta semantyczna

Wyróżniłem dwie ogólne i dwie szczególne cechy tego wiersza, które bezwzględnie należy zachować.

1. Ograniczeniem formalnym są oczywiście wytyczne kompozycyjne klasycznego sonetu włoskiego, czyli: dwie strofy czterowersowe (opisowe) i dwie strofy trzywersowe (refleksyjne). Istotny jest również układ rymów (abba, abba, cdc, dcd), który w tłumaczeniu pozostawiłem niezmieniony.

2. Ograniczeniem znaczeniowym jest ukazanie stopniowo postępującego obłąkania, pomieszania zmysłów podmiotu lirycznego.

Osobną kwestią jest pytanie, czy powinno się zachowywać tę samą liczbę sylab w wersie. Szperając w słownikach teorii literatury, nie napotkałem żadnej wzmianki o sylabach przy opisach sonetu włoskiego. Postanowiłem się więc odwołać do, według mnie, jednego z najbardziej kompetentnych źródeł — mianowicie do mojego wykładowcy z historii Wielkiej Brytanii i historii literatury. Okazało się, że ścisłe zasady pisania sonetu włoskiego nie regulują liczby sylab w wersie. Po prostu dobrze przetłumaczony wiersz powinien równie dobrze brzmieć (i znaczyć) w języku tłumaczenia jak oryginał, bez względu na ilość sylab (oczywiście powinna zostać zachowana konsekwencja i zdrowy rozsądek). Wykorzystując więc chwilę swobody translatorskiej, Mickiewiczowski trzynastozgłoskowiec przerobiłem na dziewięciozgłoskowiec.

Jeśli chodzi o język, utwór pochodzi oczywiście z epoki romantyzmu, więc założyłem, że stylizacja (archaizacja) może zajść nie dalej jak w przypadku języka poezji angielskiego poety Williama Blake’a (1757-1827). Po lekturze jego wierszy udało mi się znaleźć charakterystyczne archaiczne cechy w stosunku do współczesnego angielskiego i mam nadzieję, że następnie wiernie ich użyłem w tłumaczeniu.

REKLAMA

Pierwsza zwrotka

Stało się — spiżowy pomnik nieśmiertelnego Mickiewicza został naruszony… Chciałbym zwrócić uwagę na pierwszy wers i ciekawe rozwiązanie przedstawienia paralelizmu „Mówię z sobą, z drugimi (…)” za pomocą gry myślników. Dalej, w trzecim wersie, mamy do czynienia z połączeniem opisu zachowania dwóch części ciała przy użyciu jednego czasownika, jako że obie znajdują się na głowie. Dla rozwiania wątpliwości: to be at loss — nie wiedzieć, co robić; być w kropce (wyrażenie użyte w czwartym wersie).

Druga zwrotka

Jest ona o tyle ciekawa, że pozmieniałem trochę rejestr znaczeniowy, do którego odwołują się wyrażenia w dwóch ostatnich wersach. Przetłumaczone „(…) sleep would deafen the call/ Of torment (…)” nie jest kubek w kubek takie samo jak „(…) snem chwilę cierpieniom ukradnę”, ale gdy przyjrzeć się bliżej, końcowy efekt jest taki sam. Mickiewicz opisał sen jako czas, w którym podmiot liryczny chce odciąć się od cierpienia przeżywanego na jawie. Tymczasem ja opisałem sen jako czas wyciszenia, podczas którego podmiot liryczny chce uciec od zaborczo głośnego cierpienia (wyciszony sen skontrastowany z wołaniem, krzykiem cierpienia). Podobne, prawda?

Analogicznie podszedłem do wersu czwartego. Zdanie „Serce ogniste mary zapal w mej głowie” wskazuje na obłąkanie podmiotu lirycznego, który, wbrew wcześniej pożądanemu spokojowi, szuka teraz jeszcze głębszego zatopienia się w szaleństwie. Tymczasem sformułowanie „(…) oh, heart! inflate its cost!”, odwołując się (przez zaimek „its”) do słowa „torment”, wykorzystuje rejestr finansowy. Może trochę odbiegam w ten sposób od oryginału, ale według mnie dobrze służy to tłumaczeniu postrzeganemu jako całość. Bo, jeśli porównać te dwa wyrażenia, to znów zauważymy podobieństwo — w tłumaczeniu podmiot liryczny żąda od serca, żeby koszt jego uczucia był jeszcze wyższy, żeby jeszcze bardziej pogrążyć się w obłąkaniu.

W tym miejscu muszę niestety uderzyć się w pierś, jako że zestaw rymów “frosts-loss-lost-cost” nie jest superdokładny, ale ciężko było mi znaleźć inne słowa, zakończone na „-ost”. Wiadomo, każdy ma jakieś ograniczenia (które trzeba próbować przezwyciężać). Robiłem, co mogłem.

REKLAMA

Trzecia zwrotka

Tutaj należy zwrócić uwagę na sprytne „nienazywaniepoimieniu” przez Mickiewicza. W trzeciej zwrotce chodzi o to, że podmiot liryczny budzi się, by w afekcie napisać wiersz o okrucieństwie duchowym, które sprawia mu jego ukochana. Jednak nie jest to opowiedziane wprost, co mnie zaintrygowało i co starałem się zachować. Czy mi się to udało? Ocena należy do Was, ale wydaje mi się, że dobrałem słowa — w miarę moich możliwości — adekwatnie.

Dyskusyjną sprawą jest natomiast użycie w trzecim wersie słowa „rod”, które oznacza „rózgę, pręt, narzędzie do wymierzania kary”. Nie jestem z tego w stu procentach zadowolony, ale ten zabieg podtrzymuje charakter wiersza, pomimo krzywego spojrzenia i kwaśnej miny tłumacza. Właściwie żeby się upewnić, czy to wyrażenie na pewno pasuje, trzeba by się zapytać rodowitego Anglika.

Czwarta zwrotka

W ostatniej strofie pozwoliłem sobie na większą dozę swobody interpretacyjnej, w celu uzyskania efektu gradacji obłąkania. Dlatego też uważam, że uzasadnione jest użycie przerzutni i wykrzyknień we wcześniejszych zwrotkach. Granicę dopuszczalności pozostawiam jak zwykle Wam, bo jest to sprawa jak najbardziej subiektywna. Dlatego też z ostatniej zwrotki opiszę tylko jeden przykład:

W miejsce „zimniejszy nad głazy” wstawiłem „of ice-cold kind”, jak pewnie się domyślacie, nieprzypadkowo zmieniłem „głazy” na „lód”, chociaż słowo „stone” w angielskim też konotuje zimno, nawet słowo „cold” (wystarczy przypomnieć tytuł utworu Queen „Stone Cold Crazy”). Moim uzasadnieniem jest uwydatnienie kontrastu „gorenia” i „zimna”, w tłumaczeniu przedstawione jako „to grow hot” i „ice-cold”.

W następnym numerze Histmaga następny wiersz i kolejne tłumaczeniowe granice do przekroczenia, które ustalacie Wy, Czytelnicy, poprzez swoje opinie. Wszelkie uwagi i spostrzeżenia proszę przesyłać na mojego maila lub podzielić się nimi z innymi na naszym forum.

Praca inspirowana ksiażką Stanisława Barańczaka pt. Ocalone w tlumaczeniu

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Nestor Kaszycki
Student lingwistyki na Uniwersytecie Warszawskim.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone