Książę Bolesław i upiory przeszłości

opublikowano: 2018-06-23 14:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Czasy panowania księcia Bolesława Krzywoustego. Władca musi nie tylko stawić czoła buntownikom, ale i znacznie bardziej niebezpiecznemu wrogowi...
REKLAMA

Książę krążył po komnacie. Deski podłogi skrzypiały głośno, kiedy deptał je mocno, jakby chciał połamać. Wreszcie zatrzymał się przed doradcą. – Spytek donosi, że coraz więcej pojawia się swawolnych kup na drogach – rzekł ostro. – Wspierają ponoć buntownika!

– Ale kto go wspiera? – spytał spokojnie Derwan. – Bo jeśli tymi kupami dowodzą dawni kapłani, to Awdaniec jest im takim samym wrogiem jak i wy. Gadają tak jeno, żeby więcej ludzi ku sobie zagarnąć. Skarbimir ma zawołanie również wśród ludu.

Bolesław Krzywousty (aut. Jan Matejko)

– Jesteś pewien, że Skarbimir nie porozumiał się z nimi? – Krzywousty podjął marsz po świetlicy.

– Niczego nie można być pewnym, ale są rzeczy, których palatyn nie uczyni.

– Nie mów o nim „palatyn” – syknął książę. – A jeśli już, to były!

– Wybaczcie, panie. – Derwan skłonił głowę. – Niełatwo się pozbyć starych nawyków.

Bolesław znów przystanął, ale tym razem nie przed doradcą, ale przy otwartym oknie. Ciepły dzień wczesnego lata minął, wieczór przyniósł nieco chłodu i drobny deszczyk. W oddali książę widział zarysy łęczyckiego opactwa benedyktynów. Lubił gościć we włościach kasztelana, lecz teraz drażniło go wszystko, nawet daleki głos sygnatury wzywającej mnichów na wieczorne nabożeństwo.

– Powiadasz, że są rzeczy, których Awdaniec nie zrobi – rzekł. – Lecz czy nie wydawało ci się również, że nie jest zdolny do zdrady? Do tego, aby stanąć przeciwko prawowitemu władcy?

Derwan milczał przez chwilę, zbierając się do odpowiedzi. Zdawał sobie sprawę, że książę może nie być z niej zadowolony, a znany był wszak z gwałtowności.

– Chciałbym przypomnieć, Wasza Wysokość, że to wyście byli pewni swego komesa. I ja, i Spytek przestrzegaliśmy, że coś się z nim niedobrego dzieje, coś się szykuje gdzieś pod spokojną taflą wody.

Książę odwrócił się nagle, a jego doradca drgnął mimowolnie. Z jednej strony wiedział, że jest panu potrzebny i ten nie powinien uczynić mu krzywdy, ale z drugiej niejedno już widział. Nie był też Spytkiem, od którego Bolesław znosił o wiele więcej niż od innych. Nie mógł nawet liczyć na to, że jeśli nazbyt rozsierdzi władcę, to ten będzie zważał, iż przebywa w domostwie kasztelana.

Twarz Bolka wykrzywiła się, bujny wąs wzniósł się w górę, ukazując bliznę na górnej wardze. Mówiono, że to przez nią syn Włodzisława Hermana zyskał przydomek. Taką opowiastkę rozpowszechniano wśród ludu. Lecz Derwan wiedział, ile trzeba było włożyć trudu w to, aby ludzie zapomnieli, skąd się naprawdę wzięło przezwanie. Nie w ostatku przysłużył się tu ów mnich, któremu poruczono spisywanie kroniki dziejów młodego państwa.

– Masz słuszność, kasztelanie. – Bolesław wypuścił głośno powietrze, a Derwan odetchnął z ulgą. – Mówiliście o tym obaj. Lecz wierzyć się nie chciało, by właśnie on stanął przeciwko mnie! Nawet jeśli nie zgadzał się ze wszystkim, nawet jeśli go to czy owo mierziło! Wiesz przecież, jak postępował w czasie najazdu cesarza? A wiesz, jak mu naprawdę odpowiedział, gdy Henryk pewnego razu chciał go olśnić bogactwem, gdy Skarbek posłował do niego?

REKLAMA
Książę Bolesław na grafice Alessandra Guagniniego z XVI wieku

– Iście – mruknął Derwan. Tę historię znał tylko z opowieści, był wówczas jeszcze zbyt młody, by znajdować się w ścisłym otoczeniu księcia. – Sławetne „idź złoto do złota, my wolim żelazo”.

– Brednie! – zaśmiał się Bolko, na chwilę zapominając o troskach. – Tak twierdził cesarz i panowie obecni przy spotkaniu. Wojna miała się zacząć już niebawem, wszyscy o tym wiedzieli, więc cesarz chciał olśnić posła, czy raczej przestraszyć bogactwem. Owszem, rzucił Skarbimir swój pierścień do skrzyni ze złotem, którą kazał otworzyć ten koronowany osioł. Tyle że słowa Awdaniec wygłosił o wiele mniej przystojne. „Weźcie i to cacuszko, bo gdy do mego kraju wejdziecie, niebawem własne jeno skarby pożywać wam przyjdzie, gdy spyży nie stanie, a i złotem wonczas srać będziecie, czego zawidzić chyba nie warto. W pierścieniu tym kamień duży, więc się pożywicie i może w żywocie dłużej się utrzyma. Pomnijcie tylko, najjaśniejszy panie, że gdyby nieszczęście was spotkało, co w czas wojenny łacno się zdarzyć może, brzuch waszemu zewłokowi wypchają nie kosztownościami wcale, jeno solą i ziołami, by nie zgnił za mocno, nim go pogrześć godnie będzie można”.

Derwan zaśmiał się krótko i zaraz zamilkł, widząc powagę wracającą na twarz władcy.

– Nie dziwota, że woleli rzecz całą upiększyć – rzekł.

– A i Skarbimir nie zwykł się chwalić przemową. Poniosło go wonczas, a powinien się hamować – wyjaśnił Krzywousty. – Mógł takimi słowami rozsierdzić cesarza, a pokazał przecież nie raz ten niewierny gad cesarski, że własne słowo mu za nic. Nikt by się nie dziwił, gdyby naruszył godność posła. Inna rzecz, że Henryk jak się wściekł z początku za tę czelność, tak potem poszedł jednakowoż po rozum do głowy i wojny zaniechał. Na jakiś czas, rzecz jasna. Uczynił na nim Skarbek wielkie wrażenie. Ale dość o tym, wracajmy do sprawy. Nie możemy pozwolić, aby ruchawka możnowładcy zamieniła się koniec końców w chłopski bunt.

Derwan pokiwał głową. Nie wiadomo, czy nie było już za późno. Kto mógłby przypuszczać, że ledwie zacznie się zamęt w kraju, pojawi się tylu kapłanów dawnej wiary? Ponoć sporo ich przybyło mącić wodę z Rusi, gdzie skłóceni wiecznie książęta nie potrafili sobie poradzidać z pogańskimi pozostałościami przez prawie osiemdziesiąt lat od ostatniego wielkiego powstania przeciwko chrześcijaństwu. Ich wróżbici, zwani wołchwami, wciąż jeszcze wiele znaczyli pośród rozproszonego po siołach i leśnych osiedlach ludu.

REKLAMA

– Wiesz, co jest najgorsze? – mówił dalej książę, nie zauważając nawet, że doradca milczy. – Te gadki o upiorach i wilkołakach! Ponoć wydumali sobie nawet Króla Upiorów.

– Pasterza – poprawił Bolesława kasztelan.

– Tak, Pasterza. I wiesz, co o nim powiadają?

Tekst jest fragmentem książki Rafała Dębskiego „Jadowity Miecz”:

Rafał Dębski
„Jadowity Miecz”
cena:
39,90 zł
Wydawca:
Fabryka Słów
Okładka:
twarda
Liczba stron:
400
ISBN:
978-83-7964-332-5

– Wiem – odparł ponuro Derwan. – Znam dwie opowieści, krążące nie tylko wśród chłopskiego motłochu, ale nawet wśród możnych. Jedna stanowi, iż to wasz imiennik, a syn króla Mieszka i wnuk Chrobrego, skazany na zapomnienie, który prowadził hordy odmieńców i potworów w czas zamętu po śmierci Mieszka Gnuśnika i w czas najazdu czeskiego Brzetysława. Druga zaś mówi, jakoby to uśpiony gdzieś w górskiej jaskini Bolesław Szczodry miał powrócić w takiej postaci wraz z przemienionymi w upiory druhami, aby zasiąść na stolcu książęcym. Ale w to przecież nie uwierzy nikt o zdrowych zmysłach.

Krzywousty na XIX-wiecznej grafice Aleksandra Lessera

– Doprawdy uważasz, że ci, którzy powstają przeciwko własnemu księciu, nie zasługują na miano szalonych? – Bolesław usiadł ciężko na dużym krześle z oparciem, zastępującym mu tron podczas podróży.

– Uważacie, Wasza Wysokość, że chłopscy buntownicy mogą się stać prawdziwie groźni?

Krzywousty milczał przez chwilę.

– Mogą czy nie, musimy rozpraszać siły, aby ich zwalczać. Na jedną gromadę chąśników trzeba wysyłać silny oddział, który mógłby w tym czasie podążać śladem

Skarbimira lub jego sprzymierzeńców, zaciskać pętlę na jego zdradzieckim gardle. Chciał jeszcze coś dodać, ale w tej chwili otworzyły się drzwi i wszedł mężczyzna o spalonej słońcem twarzy, na której gościł szeroki uśmiech.

– A ty się z czego cieszysz, Spytek? – burknął Bolesław.

– Któraś ze służek ci dogodziła?

– Tobym teraz spał smacznie gdzieś na sianie, a nie biegał niby kot z pęcherzem. A wy tacyście ponurzy, jakby wojsko Awdańca stało pod ścianami gródka i szczerzyło zęby.

– Wypluj to – mruknął Derwan. – Były komes rośnie w siłę. Coraz więcej przy nim dobrego wojska. Wprawdzie Włostowic rozbił Jana Strzemieńczyka, ale są i inni, którzy stracili wszystko i pozostała im tylko desperacja. Do tego chłopi i nawet smerdy podążają zasilić jego szeregi.

Słowa kasztelana nie zdawały się poruszać książęcego komornika.

– Pogna od siebie chłopstwo Skarbimir – zaśmiał się Spytek. – Co poniektórego tęższego chąśnika może i przyjmie, ale niewolnym i biedocie każe odejść. Nie po to wszczął bunt, żeby dzielić się władzą z jakimiś starostami opolnymi albo zgoła kapłanami czy innymi samozwańczymi przywódcami.

REKLAMA

– Nie byłbym taki pewien – rzekł książę. Wstał i znów zaczął krążyć po pachnącym drewnem i iglastym dymem pomieszczeniu. – Jeśli go dobrze przyciśnie, gotów będzie sprząc się z każdym, byle zwyciężyć. Albo przynajmniej ponieść jak najmniejszą klęskę.

Spytek machnął ręką i znów się roześmiał.

– Widzę, że zbyt długo przebywacie z tym czarnowidzem, panie. – Wskazał niedbałym gestem Derwana. – Miodu byście się napili, albo chociaż piwa, które tu doskonałe warzą...

– Tyś już pewnie go spróbował? – odgryzł się kasztelan.

– A żebyś wiedział, ponury kruku. Byłem w karczmie, skosztowałem i kazałem dostarczyć cały antałek. Powinni zaraz przynieść. Nawet nie wiesz, co masz pod bokiem.

Książę pokręcił głową z niedowierzaniem.

– Czy ciebie kiedyś coś zmartwi? – spytał. – Zawsześ gotowy zjeść i wypić, całkiem jakby świat nie istniał.

– A bo to warto przejmować się czym innym niźli dobry posiłek i smaczny trunek? – Spytek strzelił palcami, jakby odganiał jakiegoś natręta. – A jak jeszcze się trafi chętna i sprawna dziewucha, człek o wszystkim zdolny zapomnieć, nawet o bólu w nodze, gdyby mu ją właśnie ucięli. Byle tylko co inne, ważniejsze pozostało w całości.

Obraz J. Peszka (1800–1820) Śmierć Bolesława

– Tyle że mój zdradziecki palatyn właśnie w słabiznę zamierza mnie ugodzić – rzekł książę, wciąż chodząc po świetlicy. – Gdyby zdobył parę ważniejszych grodów w Wielkopolsce i Małopolsce, zepchnie nas na wschód. Śląsko wówczas całe stanie po jego stronie, skoro panem zwierzchnik jest Wrocławia. Zdaje ci się, wesołku, że ruscy bojarzy zechcą nas wspierać, jeśli stracimy siły? Wszak już się z nimi Awdaniec znosi i knuje. Myślisz, że cesarz rzymski nie skorzysta z takiej sposobności? Że Czesi będą siedzieć niby mysz pod miotłą? O nie! Wszyscy rzucą się szarpać osłabiony kraj. Wprawdzie nie masz ninie na południu takowego charakternika, jakim był Brzetysław, ale wystarczy, aby praski książę pokłonił się nisko niemieckiemu Henrykowi, a ten da mu i pozwoleństwo, i wsparcie.

– Tak źle na pewno nie będzie – zaoponował Spytek. – Już wy potraficie tak zakręcić, żeby się nasi wrogowie ze sobą pożarli. – Gdyśmy zdobywali Kołobrzeg...

– Gdyśmy zdobywali Kołobrzeg – wpadł mu w słowo Bolesław – wszystkich miałem wkoło siebie. I możni, i prości woje, i nawet chłopstwo. Szliśmy wtedy zwyciężać, odzyskać dziedzinę ojców, a nie dziobaliśmy się między sobą jak zwaśnione koguty. Wiadomo było, że jeśli kto postronny wykorzysta okazję, że ruszyłem na północ, otrzyma potem cięgi z należytą nawiązką. Dziś zaś wrogowie wiedzą, iż handryczę się z własnym palatynem. I trzeba to uładzić, zanim obcy zechcą nam przynieść pomoc, po której kamień na kamieniu nie zostanie.

Tekst jest fragmentem książki Rafała Dębskiego „Jadowity Miecz”:

Rafał Dębski
„Jadowity Miecz”
cena:
39,90 zł
Wydawca:
Fabryka Słów
Okładka:
twarda
Liczba stron:
400
ISBN:
978-83-7964-332-5
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Rafał Dębski
Polski pisarz fantasy, SF, powieści historycznych, wojennych, sensacyjnych oraz kryminalnych. Z wykształcenia i zawodu psycholog. Od czerwca 2009 do maja 2012 redaktor naczelny miesięcznika "Science Fiction, Fantasy i Horror". Debiutował w "Nowej Fantastyce" opowiadaniem "Siódmy liść". Jego teksty pojawiały się w "Fenixie", "Magii i Mieczu" i "Science Fiction, Fantasy i Horror". Współpracował z "Gazetą Rycerską" i pismami kobiecymi.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone