Przywódcy Polskiego Państwa Podziemnego stanęli przed tragicznym wyborem

opublikowano: 2015-03-27 08:02
wolna licencja
poleć artykuł:
70 lat temu NKWD aresztowało w Pruszkowie przywódców Polskiego Państwa Podziemnego. Dlaczego liderzy konspiracji i przedstawiciele legalnej władzy zdecydowali się na rozmowy z Sowietami? Zapytaliśmy o to Macieja Żuczkowskiego, historyka drugiej wojny światowej z Instytutu Pamięci Narodowej.
REKLAMA

Tomasz Leszkowicz: Czym zajmowało się kierownictwo Polskiego Państwa Podziemnego w okresie od ofensywy styczniowej do marca 1945 r.?

Maciej Żuczkowski - historyk, pracownik Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej, interesuje się historią Polskiego Państwa Podziemnego, podziemia antykomunistycznego oraz polskiej lewicy socjalistycznej w XX wieku.

Maciej Żuczkowski: Przełom lat 1944-1945 był okresem przede wszystkim wielkiej niepewności. Pamiętajmy, że struktury Polskiego Państwa Podziemnego po Powstaniu Warszawskim nie odzyskały nigdy tej sprężystości jaką miały wcześniej. Po drugie, na ziemiach polskich szalały (tak to trzeba nazwać) jednostki NKWD aresztujące licznie często przypadkowe osoby i wywożące je w nieznane (tak aresztowano i wywieziono niezidentyfikowanego gen. Fieldorfa przewidzianego na dowódcę niejako następczyni AK – organizacji „NIE”). Po trzecie zwyczajnie nadal nie wiedziano co będzie dalej. W tych okolicznościach podstawowym zagadnieniem było czy kontynuować walkę w konspiracji czy też ujawnić się, w ten sposób niejako akceptując sowiecką dominację nad Polską (wręcz ją legalizując, przynajmniej w oczach członków podziemia).

W styczniu dowodzący Armią Krajową od czasu upadku Powstania Warszawskiego generał Leopold Okulicki „Niedźwiadek” zadecydował o rozwiązaniu jej zdekonspirowanych szeregów (19 stycznia 1945 r.). Był to wyraz panującego w kierownictwie Polskiego Państwa Podziemnego przekonania, skądinąd słusznego, że po wkroczeniu Sowietów dalsza masowa konspiracja nie jest już możliwa. Kolejnym zagadnieniem, który się zajmowano w tym czasie, była kwestia stosunku do uchwał konferencji jałtańskiej (4-11 lutego). Ostatecznie kierownictwo polityczne Polskiego Państwa Podziemnego, odmiennie od premiera Tomasza Arciszewskiego, który odrzucił całość postanowień konferencji, postanowiło pomimo wyraźnie zaznaczonego poczucia krzywdy zaakceptować ustalenia z Jałty. Ostatnią wreszcie istotną kwestią zajmującą podziemnych polityków w tym czasie było zagadnienie stosunku do Rządu Tymczasowego RP (utworzonego samozwańczo przez „polskich” komunistów) i powstałych pod jego auspicjami fałszywek konspiracyjnych partii politycznych.

T.L.: W gronie przywódców podziemia znajdowali się przedstawiciele całego przekroju polskiej sceny politycznej - od narodowców do socjalistów. Czy prowadziło to do różnic w ocenie sytuacji i proponowanych rozwiązań?

M.Ż.: Akurat pomiędzy socjalistami a narodowcami nie było dużych różnic w postrzeganiu sowieckiego zagrożenia. W tej kwestii przedstawiciele obu tych partii nie mieli żadnych złudzeń. Znacznie bardziej ugodowi i nastawieni na nawiązanie współpracy z „polskimi” komunistami byli członkowie kierownictwa Stronnictwa Ludowego. Niemniej po deklaracji z 15 sierpnia 1943 r. stronnictwa generalnie starały się w najważniejszych sprawach wypracować wspólne stanowisko. Sprzyjało temu z pewnością stępienie różnic pomiędzy nimi, które nastąpiło w obliczu wspólnych strat i niebezpieczeństw. Tamci politycy w większości potrafili stawiać interes państwa jako całości nad swoim partykularnym.

REKLAMA

Zobacz też:

T.L.: Dlaczego Polacy zgodzili się na rozmowę z gen. Sierowem?

Kazimierz Pużak, socjalista, lider PPS-WRN, przewodniczący Rady Jedności Narodowej w 1945 r. (domena publiczna).

M.Ż.: Najprostsza odpowiedź to taka, że nie mieli wyjścia, nie mogli odmówić. Sytuacja wiosną 1945 r. była taka, że kierownictwo Polskiego Państwa Podziemnego za wszelką cenę musiało szukać jakiejkolwiek możliwości porozumienia z przedstawicielami ZSRS, pomimo świadomości zagrożenia z tym związanego. Brak odpowiedzi na sowieckie zaproszenie zostałby z całą pewnością wykorzystany przez Moskwę jako „dowód” na współpracę podziemia z Niemcami bądź też do zaprzeczenia jego istnienia. A zatem wyboru nie było. Na przykład przewodniczący Rady Jedności Narodowej, a zarazem wybitny działacz Polskiej Partii Socjalistycznej występującej w czasie okupacji pod kryptonimem „Wolność-Równość-Niepodległość” Kazimierz Pużak, nie miał żadnych złudzeń co do prawdopodobnych losów polskiej delegacji i dlatego zabronił Zygmuntowi Zarembie, swojemu najbliższemu współpracownikowi w strukturach PPS-WRN, udania się na spotkanie w Pruszkowie. Sam jednak poszedł, zdawał sobie bowiem sprawę że nie ma innego wyjścia.

T.L.: Co wydarzyło się w willi w Pruszkowie 27 i 28 marca 1945 r.?

M.Ż.: Po trwających ponad miesiąc kontaktach przez pośredników pomiędzy przedstawicielami Polskiego Państwa Podziemnego a przedstawicielami płk. Piemienowa 17 marca doszło do pierwszego spotkania Delegata Rządu RP na Kraj Jana Stanisława Jankowskiego z płk Piemienowem, na którym była mowa o ujawnieniu konspiracyjnych partii politycznych, zaś Delegat Rządu wysunął wniosek przewiezienia polskiej ekipy do Londynu i z powrotem celem porozumienia się z Rządem. Na kolejnym spotkaniu w dniu 21 marca ustalono skład polskiej delegacji jaka stawi się 27 marca na spotkanie. Byli to: Delegat Rządu Jankowski, przewodniczący Rady Jedności Narodowej Kazimierz Pużak oraz ostatni dowódca AK gen. Leopold Okulicki. 28 marca w spotkaniu mieli wziąć udział członkowie Krajowej Rady Ministrów i RJN. Co ciekawe, o tym że Sowieci planowali aresztowanie polskich delegacji informacja do członków RJN dotarła dzień przed planowanym spotkaniem, jednakże potraktowali ją oni jako próbę storpedowania rozmów. Wszystko zatem odbyło się tak jak zaplanowano. 27 marca do Pruszkowa udali się Jankowski, Pużak, gen. Okulicki oraz tłumacz i... nie powrócili. Mimo to kolejnego dnia udali się tam członkowie Krajowej Rady Ministrów i RJN łudząc się, że tamta trójka prowadzi z sowietami rozmowy a oni do nich dołączą. Ich również aresztowano.

REKLAMA
POLECAMY

Jesteśmy darmowym portalem, którego utrzymanie dużo kosztuje. Jako medium niezależne pozyskujemy środki na nasze utrzymanie od reklamodawców lub Czytelników. Nie prosimy o wiele - gdyby każda czytająca nas Osoba podarowała nam 10 zł, to starczyłoby to nam na rok bardzo wytężonej działalności i nowych inicjatyw. Okazuje się jednak, że do tej pory wsparło nas zaledwie 0,0002% naszych Czytelników. Dowiedz się, jak możesz nam pomóc!

T.L.: Co wiemy o losach porwanych przywódców w okresie do procesu szesnastu?

M.Ż.: W dniu 29 marca wszystkich członków delegacji przewieziono do Moskwy do więzienia na Łubiance. Aresztowanie „16-tu” Sowieci utrzymywali w tajemnicy aż do 3 maja, kiedy oficjalnie potwierdził to Mołotow na konferencji w San Francisco. Na Łubiance wszyscy członkowie polskiej delegacji byli intensywnie przesłuchiwani, w czym uczestniczyli najwyżsi przedstawiciele władz bezpieczeństwa ZSRS. Sporządzono ponad 200 protokołów przesłuchań „podejrzanych”.

T.L.: Na ile sprawa porwania stała się głośna w kraju?

M.Ż.: Przez dłuższy czas pozostali konspiracyjni politycy nie mieli 100% pewności co się dokładnie stało z „16-tką”, gdzie ona się znajduje. Ich aresztowanie oznaczało w pierwszym rzędzie dezorganizację struktur podziemia. Co prawda uprzednio wytypowani następcy wkrótce objęli stanowiska, jednakże nie cieszyli się oni takim autorytetem jak ich aresztowani poprzednicy. Zresztą ich możliwości działania stale się zmniejszały.

Ława oskarżonych w procesie szesnastu w Moskwie w czerwcu 1945 r. (domena publiczna).

T.L.: Porwanie polskich przywódców jest przez niektórych uznawane za punkt przełomowy procesu zniewalania Polski przez ZSRR. Czy zgadza się Pan z tą opinią? A może dałoby się wskazać inne decydujące momenty?

REKLAMA

M.Ż.: Polityka Stalina co najmniej od momentu formalnie zawieszenia, a faktycznie zerwania stosunków polsko-sowieckich w kwietniu 1943 r. (jeśli nie nawet od VIII 1939 r.) była z jednej strony elastyczna i dostosowana do aktualnych warunków politycznych i sytuacji wojennej, z drugiej zaś niezwykle konsekwentnie nastawiona na zdobycie, czy też raczej zachowanie wschodniej połowy Polski i włączenie jej pozostałej części do swojej strefy wpływów. To jest oczywiście pewne uproszczenie, niestety konieczne dopóki nie poznamy zawartości rosyjskich archiwów. Wszystkie zatem kolejne wydarzenia, które następowały po kwietniu 1943 r., należałoby postrzegać jako kolejne etapy tego procesu. Ograniczę się zatem do wskazania moim zdaniem najważniejszych jej momentów: utworzenie KRN jako samozwańczego „przedstawicielstwa” podziemia „konkurencyjnego” względem struktur Polskiego Państwa Podziemnego; utworzenie PKWN jako „konkurencyjnego” ośrodka władzy wobec Rządu RP na Uchodźstwie, wreszcie utworzenie samozwańczego Rządu Tymczasowego RP jako władzy dla narodu. Istotne były także ustalenia konferencji w Jałcie, a także dopełniające dzieła sowietyzacji Polski sfałszowane wybory z 1947 roku.

Samo aresztowanie „16-tu” było o tyle ważne, że pozwoliło Stalinowi z rozgrywki o skład polskiego rządu wyeliminować faktycznych przedstawicieli Polskiego Państwa Podziemnego, co samo w sobie było ważnym krokiem na drodze do sowietyzacji Polski.

Jan Stanisław Jankowski, działacz Stronnictwa Pracy, Delegat Rządu na Kraj i wicepremier i kierownik Krajowej Rady Ministrów (domena publiczna).

T.L.: Dlaczego warto przypominać o porwaniu przywódców Polskiego Państwa Podziemnego? Jak o tym opowiadać dzisiaj?

M.Ż.: Przede wszystkim dlatego, że było to czyste bezprawie. Oto przedstawiciele obcego państwa, nazywanego powszechnie „sojusznikiem naszych sojuszników”, aresztowali przedstawicieli polskiego podziemia, w tym o czym trzeba pamiętać polskiego wicepremiera (w takiej randze bowiem występował Delegat Rządu RP na Kraj) oraz trzech ministrów (jego zastępców), po czym skazali ich w procesie który należy uznać za pokazowy, a który jak myślę można określić mianem procesu całego Polskiego Państwa Podziemnego. Warto o nich pamiętać także dlatego, że spośród porwanych trzech już nigdy do Polski nie wróciło: gen. Okulicki (ostatni dowódca AK), Jan Stanisław Jankowski (Delegat Rządu RP na Kraj i wicepremier Rządu RP) oraz przedstawiciel Stronnictwa Narodowego Stanisław Jasiukowicz zmarli, czy też raczej zostali zamordowani w sowieckich więzieniach. Pamiętajmy też o ich tragicznym wyborze, czy w zasadzie o jego braku.

Jak o tym mówić? Myślę że przede wszystkim trzeba mówić prawdę. Nie ma sensu tworzyć żadnych legend ani sztucznie heroizować tych wydarzeń i tamtych wydarzeń – prawda o nich broni się sama. Jest to szczególnie istotne wobec coraz intensywniejszych rosyjskich ataków na Polską historię w czasie ostatniej wojny.

POLECAMY

Jesteśmy darmowym portalem, którego utrzymanie dużo kosztuje. Jako medium niezależne pozyskujemy środki na nasze utrzymanie od reklamodawców lub Czytelników. Nie prosimy o wiele - gdyby każda czytająca nas Osoba podarowała nam 10 zł, to starczyłoby to nam na rok bardzo wytężonej działalności i nowych inicjatyw. Okazuje się jednak, że do tej pory wsparło nas zaledwie 0,0002% naszych Czytelników. Dowiedz się, jak możesz nam pomóc!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Tomasz Leszkowicz
Doktor historii, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta Histmag.org, redakcji merytorycznej portalu w l. 2006-2021, redaktor naczelny Histmag.org od grudnia 2014 roku do lipca 2017 roku. Specjalizuje się w historii dwudziestego wieku (ze szczególnym uwzględnieniem PRL), interesuje się także społeczno-polityczną historią wojska. Z uwagą śledzi zagadnienia związane z pamięcią i tzw. polityką historyczną (dawniej i dziś). Autor artykułów w czasopismach naukowych i popularnych. W czasie wolnym gra w gry z serii Europa Universalis, słucha starego rocka i ogląda seriale.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone