Wygrała karierę, przegrała życie. Amy Winehouse – supergwiazda, która zgasła zbyt szybko

opublikowano: 2024-04-19 05:22
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Jej piosenki kojarzą praktycznie wszyscy, nawet ci, którzy nie są największymi fanami soulowych brzmień. Amy Winehouse przebojem wdarła się na scenę muzyczną i osiągnęła na niej to, o czym od zawsze marzyła. Droga na szczyt miała jednak swoją cenę. Chociaż wokalistka wygrała karierę muzyczną, przegrała swoje życie.
REKLAMA
Amy Winehouse, 2007 r. (fot. Rama)

Amy Winehouse to jedna z tych wokalistek, obok których trudno było przejść obojętnie. Charakterystyczny głos, zadziorny charakter, pewność siebie, do tego odważny, na który składał się z wysoki kok w stylu pin-up, grube kreski na oczach i tatuaże ­– to wszystko sprawiało, że Brytyjka była wręcz stworzona do tego, by stanąć na scenie. Dopięła swego i zaszła wysoko – ale przy tym poznała też mrocznieją stronę kariery.

Choć już jako dwunastolatka deklarowała, że chce, by ludzie słysząc jej głos, chociaż na pięść minut zapomnieli o swoich problemach, sama ze swoimi nie potrafiła sobie poradzić. Piosenkami wołała o pomoc, lecz nikt nie był w stanie jej przybyć z ratunkiem.

Amy Winehouse: droga na szczyt

Można powiedzieć, że muzykalność Amy Winehouse miała we krwi. Urodziła się 14 września 1983 roku w Londynie w żydowskiej rodzinie. Co prawda jej rodzice nie byli zawodowo związani z muzyką – ojciec Mitchell był montażystą paneli okiennych a później taksówkarzem, matka Janis zaś farmaceutką. Jej rodzina miała jednak wielopokoleniowe tradycje jazzowe.

Do tego w domu Winehousów muzyki nie brakowało – Janis była wielką fanką folku, Mitchell jazzu, lecz przede wszystkim Franka Sinatry. To dzięki ojcu dziewczyna już w najmłodszych latach zapoznała się z twórczością jednego z najwybitniejszych amerykańskich piosenkarzy – do tego stopnia, że na jego cześć nazwała swój pierwszy album. Największą rolę w rozbudzeniu jej pasji do muzyki, szczególnie jazzu, odegrała jednak jej babcia Cynthia, która pracowała w młodości jako wokalistka kabaretowa. To dzięki niej „Lwica” – bo tak starsza kobieta mówiła na wnuczkę – pokochała Ellę Fitzgerald, Dinę Washington czy Sarę Vaughan, czego dowód można znaleźć w późniejszych utworach wokalistki.

Nic dziwnego, że dorastającej w tak muzykalnym otoczeniu dziewczynie zamarzyła się kariera muzyczna. A że miała predyspozycje do tego, by ją zrobić, odważnie sięgała po swoje. Do nauki nie miała zbyt dużego zapału – przez liczne problemy wychowawcze uczęszczała łącznie do kilku różnych szkół. Niektórzy uważali, że było to spowodowane trudną sytuacją życiową, w której się znalazła – gdy miała dziewięć lat, jej rodzice się rozwiedli i została z matką. Ojca widywała weekendami. Zupełnie inne podejście do nauki miała jednak, gdy chodziło o edukację muzyczną.

Amy Winehouse – w pogoni za marzeniami

Gdy Amy miała dziewięć lat, babcia zaproponowała jej, by zapisała się do szkoły teatralnej Susi Earnshaw. Dziewczyna posłuchała jej i przez cztery lata pobierała weekendowo lekcje śpiewu. Tam też poznała Juliette Ashby, z którą założyła amatorski zespół Sweet ‘n’ Sour. Ambicje Amy Winehouse były jednak większe. Gdy miała dwanaście lat, złożyła podanie do prestiżowej Sylvia Young Theater School w Londynie.

REKLAMA
Moim największym marzeniem jest być sławną. Pracować na scenie. To mój plan na życie. Chcę, aby ludzie usłyszeli mój głos i choć na pięć minut zapomnieli dzięki niemu o swoich problemach – napisała w swoim podaniu.

Udało się. Aspirująca piosenkarka coraz odważniej zaznaczała swą obecność w świecie muzycznym. Pierwsze utwory zaczęła komponować, gdy miała 15 lat. Rok później była już całkiem sprawną piosenkarką i gitarzystką – w międzyczasie rozwijała swoje umiejętności gry na tym instrumencie.

Kontrakt płytowy był tylko kwestią czasu. I długo Amy Winehouse nie musiała czekać – podpisała go w 2002 roku, gdy miała 19 lat. Pomógł jej w tym przyjaciel Tyler James, który wysłał jej taśmę demo do wytwórni płytowych. Najpierw związała się z firmą brytyjskiego menedżera muzycznego Simona Fullera, ostatecznie podpisała kontrakt z wytwórnią Island Records, której pozostała wierna do końca kariery.

Amy Winehouse na szczycie

Gdy Amy Winehouse podpisała kontrakt z wytwórnią płytową, jej kariera nabrała rozpędu. W 2004 roku wydała swój debiutancki krążek „Frank”. Został on ciepło przyjęty przez krytyków – i przyniósł jej upragnioną sławę.

Winehouse brzmi, jakby występowała tysiąc razy w zadymionych klubach jazzowych. Dlatego zaskoczeniem dla mnie jest informacja, że ma zaledwie dziewiętnaście lat i wychowała się w północnym Londynie.

Tak pisał Beccy Lindon na łamach magazynu „The Guardian”, recenzując pierwszą płytę wokalistki.

Nie tylko on docenił jej talent. W roku wydania krążka Amy Winehouse została nominowana do BRIT Awards (corocznie przyznawane nagrody brytyjskiego przemysłu fonograficznego) w kategorii „Najlepsza solowa artystka”, a jej płyta – do Mercury Music Prize 2004 (nagroda dla najlepszego albumu muzycznego danego roku w Wielkiej Brytanii i Irlandii).

„Oszałamiający głos, cięty język, dwie nominacje w Wielkiej Brytanii: 20-letnia Amy Winehouse powinna być naszą kolejną supergwiazdą. Czy jednak branża muzyczna poradzi sobie z tak niezwykłym, niedyskretnym i prowokacyjnym talentem?” – pisał w 2004 r. „The Guardian”.

O ile płyta „Frank” przyniosła Amy Winehouse rozpoznawalność, o tyle kolejny krążek – „Back to Black” – zapewnił jej sławę i muzyczną nieśmiertelność. Za jego sprawą 2006 rok, w którym się on ukazał, okazał się rokiem przełomowym w karierze wokalistki. Aż pięć z jedenastu utworów z tego albumu okazało się przebojami, które nieustannie puszczane były w największych stacjach radiowych. Piosenki takie jak „Rehab”, „Back to Black” czy „You Know I’m Not Good” zajmowały czołowe miejsca na listach przebojów Wielkiej Brytanii i nie tylko.

Amy Winehouse, 2008 r. (fot. Fionn Kidney)

Sam album zdobył w tym pierwszym kraju tytuł ośmiokrotnej platyny, a w Brazylii diamentową płytę, która jest najwyższym wyróżnieniem muzycznym w tym kraju. Krążek zdobył też pięć nagród Grammy i szereg innych wyróżnień. Okazał się również ogromnym sukcesem kasowym – z liczbą sprzedanych egzemplarzy sięgającą 1,85 miliona stał się najlepiej sprzedającym się albumem w Wielkiej Brytanii w 2007 r. Chociaż na zewnątrz wydawało się, że Amy Winehouse ma życie takie, jakie sobie wymarzyła, za kurtyną nie było ono kolorowe.

REKLAMA

Amy Winehouse – schyłek kariery

Już będąc nastolatką, Amy Winehouse miała liczne problemy natury psychicznej – cierpiała na depresję i zaburzenia odżywiania, okaleczała się, zażywała miękkie narkotyki. Po te twarde sięgnęła, gdy wydała pierwszą płytę. Szybko popadła w uzależnienie, które mocno pogłębiło się w 2006 roku – wtedy umarła jej babcia, z którą wokalistka była bardzo związana. Równie dużym obciążeniem dla jej psychiki było niezbyt szczęśliwe życie miłosne.

W 2005 roku Amy Winehouse związała się z Blakiem Fielderem-Civilem. Jej bliscy twierdzili, że to właśnie on wciągnął ją w świat narkotyków – i po kilku miesiącach znajomości zostawił dla swojej byłej partnerki. Wokalistka bardzo przeżyła rozstanie, czemu dała wyraz w przeboju „Back to Black”.

Wróciłeś do tego, co znasz. Tak daleko od tego, co przeszliśmy razem. Ja idę drogą pełną przeszkód. Wszystko jest przeciwko mnie (…).Umarłam setki razy. Wróciłeś do niej. A ja wracam do... Wracam do nas.

Nikt nie miał wątpliwości, do kogo odnoszą się te słowa. Choć para się zeszła i w 2007 roku wzięła nawet ślub, nikt nie wierzył w to, że ten związek ma szanse wypalić. I nie wypalił. Po dwóch latach się rozwiedli, a Fielder-Civil trafił do więzienia za bójkę. Amy Winehouse związała się z Joshem Bowmanem, który, dla odmiany, miał na nią dobry wpływ – na tyle, że próbowała zrezygnować dla niego z nałogu. Ostatecznie nie udało jej się ani pokonać uzależnienia, ani utrzymać związku.

"Próbowali mnie wysłać na odwyk, ale powiedziałam: Nie! Nie! Nie!" – śpiewała w swoim przeboju „Rehab”, stworzonym, gdy miała 23 lata. Już wtedy miała problem z narkotykami, ale nie chciała wówczas udać się na leczenie. W ostatnich latach życia uczestniczyła w programie odwykowym, ale na nic się to zdało. Nawyk ją pokonał.

Amy Winehouse – ostatnie dni

W ostatnich latach życia Amy Winehouse była tykającą bombą – nieustannie trafiała na pierwsze strony gazet, ale nie ze względu na swoją twórczość, a różne ekscesy, których się dopuszczała. Doszło nawet do tego, że przed jej koncertami bukmacherzy przyjmowali zakłady, czy zdoła dotrzeć na scenę. Od pewnego momentu nie było to wcale tak oczywiste. W 2011 roku pojawiła się na koncercie w Belgradzie kompletnie pijana i pod wpływem narkotyków – do tego stopnia, że nie była w stanie wykonać utworów. W efekcie organizatorzy przerwali jej trasę koncertową – która obejmowała m.in. Polskę.

REKLAMA

Miesiąc później – 23 lipca 2011 roku – znaleziono ją martwą w londyńskim mieszkaniu. Przyczyną zgonu było przedawkowaniu alkoholu po okresie abstynencji – w chwili śmierci miała we krwi aż cztery promile alkoholu.

Jej śmierć wywołała duże poruszenie w branży muzycznej. "Mam autentycznie złamane serce" – napisała Rihanna na Twitterze. Katy Perry stwierdziła zaś: "RIP Amy Winehouse. Niech wreszcie znajdzie pokój". Dodatkowo wielu artystów – takich jak choćby Lady Gaga, U2, Nicki Minaj, George Michael czy Adelle – upamiętniło ją w trakcie swoich koncertów zagraniem coveru jej piosenki lub chwilą ciszy, a Mark Ronson zadedykował jej swój album „Uptown Special”.

Po latach do śmierci byłej żony odniósł się również sam Blake Fielder-Civil. W rozmowie z "Good Morning Britain" powiedział:

Mam poczucie, że z grona rodziny, bliskich przyjaciół i współpracowników, jestem jedyną osobą, która w pewnym sensie wzięła na siebie odpowiedzialność za to, co stało się z Amy. Przyznałem, że popełniłem wiele niewybaczalnych błędów. 

Dodał, że był uzależniony od narkotyków i nie wiedział, jak pomóc sobie, a co dopiero drugiej osobie.

Po śmierci wokalistki jej album „Back to Black” stał się najlepiej sprzedającym się albumem w Wielkiej Brytanii w XXI wieku. Dodatkowo 6 grudnia 2011 roku został wydany również trzeci album Amy Winehouse –„Lioness: Hidden Treasures” – na który złożyły się jej wcześniej niewydane nagrania. Krążek pojawił się na liście UK Albums Chart, zyskując największą sprzedaż w pierwszym tygodniu ze wszystkich wcześniej wydanych płyt Amy Winehouse. Jej utwory do dziś są słuchane na całym świecie.

Choć „biała dziewczyna o czarnym, soulowym głosie” – jak często ją nazywano – umarła przedwcześnie, jej twórczość zapewniła jej muzyczną nieśmiertelność.

Źródła:

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Katarzyna Łabicka
Absolwentka dziennikarstwa i nauk politycznych. Miłośniczka historii, reportaży i kultury hiszpańskiej.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone