Zdrada Brytyjczyków a Dywizjon 303? Słów kilka o polskiej wojennej mitologii

opublikowano: 2015-10-02 13:06
wolna licencja
poleć artykuł:
Zdrada Brytyjczyków wobec Polski w czasie ostatniej wojny to popularny mit. W naszej historii nie brak momentów wartych zapamiętania, trzeba jednak pamiętać o tym, by opowiadać o nich zgodnie z prawdą. W przeciwnym wypadku historia przekształci się w propagandę. Zagrożony tym problemem jest m.in. Dywizjon 303.
REKLAMA

Rzekoma zdrada Brytyjczyków dotyczy nie tylko Dywizjonu 303. Przeczytaj także, dlaczego nie zaatakowali oni we Wrześniu 1939 roku

75. rocznica bitwy o Anglię to świetna okazja do przypominania wysiłku polskich pilotów z jednostek myśliwskich i bombowych, walczących w obronie Wysp Brytyjskich. Jednym z takich materiałów jest tekst Sz. P. Katarzyny Jóźwik (od redakcji: Materiał został usunięty z naszej bazy). Niestety, w jego treści da się odczuć echa pewnych mitów i niewyjaśnionych wystarczająco w przeszłości nieporozumień, które Autorka (zapewne nieświadomie) powieliła i włączyła do swojej pracy, opublikowanej przez portal Histmag.org. W ten sposób materiał ten stał się – w mojej opinii – kolejnym internetowym rozsadnikiem polskiej drugowojennej mitologii. Zainspirowało mnie to do próby wyjaśnienia przynajmniej niektórych kwestii poruszonych przez Autorkę.

Pomnik Lotników Polskich w Northolt (fot. Romazur, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International).

Czy polscy lotnicy są zapomniani?

Artykuł pani Jóźwik nosi tytuł „Polacy w bitwie o Anglię – czas o nich przypomnieć!”. Problem w tym, że nigdy o nich nie zapomniano. W Polsce i za granicą ukazało się, oprócz wspomnianego przez Autorkę „Dywizjonu 303”, kilkadziesiąt różnych pozycji, od wspomnień po próby całościowego opracowania całej bitwy. Wystarczy tu przypomnieć takie nazwiska jak Gretzyngier, Korda, Kutzner, King, Bungay, Bishop i Levine. Sama bibliografia u Kutznera ma 8 stron, obejmując 19 pozycji archiwalnych, 112 druków zwartych i 97 artykułów wydanych w kraju i za granicą. Powstała nawet gra planszowa, wydana przez IPN, przypominająca historię polskich lotników w tej bitwie. Zapomniani?

Całe powyższe zestawienie blednie jednak przy koronnym dowodzie – filmie „Battle of Britain” z 1969 roku. Słynna scena z „Repeat, please” zapewniła polskim pilotom nieśmiertelne upamiętnienie w brytyjskiej historii filmu i bitwy o Anglię. Przy takiej reklamie bledną wszelkie pomniki, witraże, tablice i mozaiki poświęcone Polakom rozsiane po całej Wielkiej Brytanii. O ludziach upamiętnionych w tak znakomitym filmie można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że ktokolwiek kiedykolwiek o nich zapomni.

REKLAMA

Czy Hitler rzeczywiście chciał inwazji?

W pracy pani Jóźwik pojawia się następujące zdanie: „Dla Hitlera, który opanował już część Europy, kolejnym oczywistym krokiem stało się zdobycie wyspy, aby zneutralizować kraj, który mógł jeszcze wpłynąć na przebieg wojny”. Dokumenty wskazują jednak, iż Führerowi brakowało tej pewności siebie o którą posądza go Autorka. Słynna Dyrektywa nr 16 pojawiła się dopiero 16 lipca 1940 roku, czyli aż 17 dni po zawieszeniu broni z Francją. Sama treść dokumentu również nie zdradzała stanowczych zamiarów:

Ponieważ Anglia, z wojskowego punktu widzenia znajduje się w położeniu bez wyjścia, nadal nie wykazuje gotowości do zawarcia porozumienia, postanowiłem przygotować operację desantu przeciwko Anglii, a jeżeli zajdzie potrzeba, przeprowadzić ją. Celem operacji jest wyłączenie ziemi angielskiej jako potencjalnej bazy dla kontynuowania wojny przeciwko Niemcom, a jeżeli będzie to potrzebne, całkowita okupacja kraju.

Czy taki tekst może wyjść spod ręki człowieka, dla którego inwazja jest „oczywistym krokiem”?

W rzeczywistości Niemcy przespali najlepszy moment do inwazji, dając Brytyjczykom bezcenny czas na przygotowanie i udoskonalenie obrony. Hitler cały czas liczył na polubowne załatwienie sprawy, a dopiero kiedy okazało się to niemożliwym przystąpił do planowania inwazji. Jak pokazała praktyka, żadna z gałęzi niemieckich sił zbrojnych nie była do niej gotowa. Pewność nadchodzącej inwazji rzeczywiście występowała, ale u Brytyjczyków, niedopuszczających do siebie myśli, że Niemcy mogą nie mieć planu na podbicie Wielkiej Brytanii. Ale to już temat na inną dyskusję.

Zobacz też:

Kwestia zestrzeleń

Jednym z najgorętszych zagadnień dotyczących Dywizjonu 303 jest kwestia ilości zestrzelonych przeciwników. W tej kwestii Autorka zdecydowała się na przyznanie 303-mu 110 pewnych zestrzeleń. Nie jest to jednak jedyna podawana w literaturze liczba. Alcorn pisze o 44 pewnych zestrzeleniach, Kutzner obstaje przy 50-52, Cynk stawia na 55-60, King daje 75, Korda natomiast powtarza „wojenne” 126 przyznanych zestrzeleń. Każdy z wyżej wymienionych ma zapewne swoją metodologię i źródła, jednak czasem chciałoby się powtórzyć za Bohdanem Smoleniem „A dla kogo ten wywiad?”. Sam zadałbym jednak inne pytanie – czy to jest naprawdę ważne?

REKLAMA
Znaczek reprezentujący Dywizjon 303 na stole operacyjnym w RAF Museum w Hendon (fot. Ł. Męczykowski).

Znaczenie 303-go dla popularyzacji sprawy polskiej podczas wojny i po niej wykraczało poza kwestie zestrzeleń. Dla Brytyjczyków 303 był przede wszystkim widomą oznaką tego, że Wielka Brytania ma jeszcze sojuszników i walczy w słusznej sprawie. Polscy piloci przez pewien czas otrzymywali pochwały z najwyższych szczebli brytyjskiej władzy, a wiele brytyjskich niewiast miało okazję przekonać się o odmienności polskich obyczajów. Znacznie ważniejszy od ilości osiąganych przez nich zestrzeleń miał wymiar medialno-kulturowy ich działalności lotniczej. Szkoda, że jest to dziś tak chętnie pomijane przez osoby koncentrujące się wyłącznie na cyferkach.

Przy okazji, warto by przytoczyć trafną opinię Kinga nt. książki „Dywizjon 303” Fiedlera:

„Dywizjon 303” (...) to jednak z pewnością nie lektura zalecana tym osobom zainteresowanym historią, którym zależy na obiektywnym, stonowanym opisie batalii nad Anglią i roli, odegranej w niej przez 303.

Polecamy e-book: „Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”

Łukasz Męczykowski
„Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
123
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-9-1

Jak to z paradą było?

Koronnym dowodem na lekceważenie Polaków przez Brytyjczyków podawanym w wielu dyskusjach jest nieobecność Polaków na defiladzie zwycięstwa mającej miejsce w Londynie 8 czerwca 1946 roku. Pani Jóźwik pisze krótko – „Zaproszenie na paradę otrzymali tylko żołnierze Dywizjonu 303, gdyż Anglicy nie życzyli sobie, by w defiladzie brali udział przedstawiciele sił lądowych i marynarki wchodzących w skład Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie”. Jest to pogląd dość popularny, i pasujący o tezy o zdradzie Polski przez Brytyjczyków, jednak nie mający zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością.

Parada Zwycięstwa w Londynie, 8 czerwca 1946 r. (domena publiczna).

Autorka nie zająknęła się ani słowem nad wysłaniem zaproszenia do jedynego uznawanego międzynarodowo rządu polskiego, czyli TRJN. Przez długi czas Brytyjczycy byli przekonani, że na defiladę przybędzie delegacja z Warszawy. Miało być to ukłonem w kierunku nowych władz polskich. Niestety, mimo wcześniejszych zapewnień, 7 czerwca brytyjski ambasador w Warszawie został poinformowany, że warszawska delegacja nie przyleci do Londynu. Manewr ten zostawił zbyt mało czasu na zorganizowanie polskiej delegacji złożonej z członków PSZ.

REKLAMA

Na koniec – finanse

W omawianym artykule znajduje się takie oto zdanie: „Po wojnie rząd Wielkiej Brytanii za użyczenie Polakom paliwa, samolotów, lotnisk, wyżywienia, zakwaterowania, amunicji itd. kazał sobie zapłacić złotem 107 650 000 funtów”. Dla osoby nie znającej historii PSZ może ono zabrzmieć tak, jakby Brytyjczycy nagle zażądali zapłaty od ludzi, którzy pomagali im bronić swej ojczyzny. Tak jednak nie jest.

Artykuł 4. polsko-brytyjskiej umowy wojskowej z sierpnia 1940 roku.

5 sierpnia 1940 roku podpisano umowę wojskową między emigracyjnym rządem RP a władzami brytyjskimi dotyczącą funkcjonowania PSZ w Wielkiej Brytanii. Artykuł IV stwierdzał: „Wszystkie koszty poniesione przez czy w imieniu każdego departamentu rządowego Zjednoczonego Królestwa w związku z wykonaniem niniejszej umowy, będą spłacone z kredytu udzielonego przez rząd jego Królewskiej Mości rządowi polskiemu, celem pokrycia kosztów związanych z polskim wysiłkiem wojennym”. Mówiąc krótko – PSZ walczyło na kredyt, który należało spłacić po zakończeniu wojny. Wojsko Polskie walczące poza granicami kraju było nadal tym, co sugeruje nazwa – zbrojnym ramieniem Rzeczypospolitej Polskiej. Logicznym więc było pokrywanie wszelkich wydatków (w tym przytoczonych wydatków na polskie lotnictwo) z polskiej kasy państwowej. W przeciwnym razie, PSZ zeszłoby to poziomu brytyjskich najemników.

Podobnie jak w wypadku Parady, w tekście nie pojawia się pewna kluczowa dla zrozumienia całej sprawy informacja: fakt umorzenia znacznej części długu w 1947 roku.

Podsumowanie

75. rocznica bitwy o Anglię to okazja do realizacji wielu ważnych inicjatyw upamiętniających udział w niej polskich pilotów. Większość z nich łatwo znajdziemy w sieci wpisując hasło #BoBPoles. Swym rozmachem wykraczają daleko poza wspomniane przez Katarzynę Jóźwik ogrody i murale.

Spitfire LF Mk XVI E ze zbiorów krakowskiego Muzeum Lotnictwa Polskiego w barwach 308 Dywizjonu (fot. Ł. Męczykowski).

Pamięć o polskich lotnikach powinna być kultywowana, jednak z zachowaniem wierności prawdzie historycznej. Wyzwaniem nie jest już dotarcie do interesujących materiałów (jako że wiele z nich jest w sieci), ale opracowanie i wykorzystanie ich bez dopuszczania do głosu polskich legend, mitów i zachowywanych przez lata uraz do innych nacji. Mam nadzieję, iż w końcu nadszedł czas na spokojnie opracowanie naszych trudnych dziejów w oparciu o fakty. Artykuł pani Jóźwik nie przybliża nas niestety do tego celu.

Bibliografia:

  • Źródła:
  • The National Archives, CAB 67/8/2, Agreement with the Polish Goverment.
  • Opracowania:
  • Bishop Patrick, Bitwa o Anglię. 10 lipca 1940 – 31 października 1940, Firma Księgarska Jacek Olesiejuk, Ożarów Mazowiecki 2010.
  • Bungay Stephen, Bitwa o Anglię, Znak, Kraków 2010.
  • Gretzyngier Robert, Matusiak Wojtek, Polacy w obronie Wielkiej Brytanii, Rebis, Poznań 2007.
  • Kieser Egbert, Operacja „Lew Morski”. Planowana inwazja na Anglię w 1940 roku, Bellona, Warszawa 2000.
  • King Richard, Dywizjon 303. Walka i codzienność, Wydawnictwo RM, Warszawa 2014.
  • Korda Michael, Bitwa o Anglię. Strategia zwycięstwa, Andrzej Findeisen/AMF Plus Group, Warszawa 2010.
  • Kutzner Jacek, 303. Dywizjon Myśliwski w bitwie o Wielką Brytanię, Oficyna Wydawnicza Rytm, Warszawa 2010 .
  • Levine Joshua, Bitwa o Anglię. Historia opowiedziana słowami obu stron konfliktu, Wydawnictwo RM, Warszawa 2011.
  • Peszke Michael Alfred, Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie 1939 – 1946. Koncepcje strategiczne i realia geopolityki, Rebis, Poznań 2014.
  • Wróbel Janusz, Parada zwycięstwa bez Polaków [w:] „Biuletyn IPN”, nr 10-11, 2007, s. 99-106.

Polecamy e-book: „Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”

Łukasz Męczykowski
„Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
123
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-9-1

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Łukasz Męczykowski
Doktor nauk humanistycznych, specjalizacja historia najnowsza powszechna. Absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Gdańskiego. Miłośnik narzędzi do rozbijania czołgów i brytyjskiej Home Guard. Z zawodu i powołania dręczyciel młodzieży szkolnej na różnych poziomach edukacji. Obecnie poszukuje śladów Polaków służących w Home Guard.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone