[Historia lokalna] O Mazurach wszechstronnie i we własnym stylu

opublikowano: 2016-03-18 14:32
wolna licencja
poleć artykuł:
Z wykształcenia jest archeologiem, chociaż z taką samą wprawą „przekopuje się” przez wydarzenia sprzed tysiącleci, kilku wieków oraz kilkudziesięciu lat. Obiektem jego poszukiwań od lat są Mazury. Jerzy Łapo ich historię bada i popularyzuje w różny sposób – ostatnio w mediach społecznościowych.
REKLAMA

Doktor historii Jerzy Marek Łapo mieszkańcom Węgorzewa, a także wielu osobom zainteresowanym przeszłością Mazur, jest znany od lat: pracuje jako kustosz w Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie, prowadzi badania terenowe, publikuje i popularyzuje. Jesienią zeszłego roku postanowił zacząć opowiadać mazurską historię... przy pomocy Facebooka. – Mam czasami bardzo nieszablonowe podejście do „klasycznych” zagadnień i nie wszystkim ono odpowiada. Stało się tak, że zabrakło miejsca, gdzie mógłbym zamieszczać ciekawostki z przeszłości Mazur, więc założyłem prywatną „stronę regionalną” na FB: „Mazury według Jerzego”. Mając wieloletnią praktykę w badaniu i popularyzacji wydarzeń z przeszłości, staram się przede wszystkim zaciekawić, a nie zanudzić. Do tego niezbędne jest też poczucie humoru – opowiada.

Jerzy Marek Łapo (fotografia z archiwum rozmówcy).

Humoru i niekonwencjonalnych pomysłów nie można mu odmówić. Jeszcze przed „Mazurami według Jerzego” zapraszał na jedno z lokalnych wydarzeń etnograficzno-rozrywkowych w stylu najbardziej znanego popularyzatora historii. Kilka lat wcześniej, chcąc zwrócić uwagę na popadający w ruinę pałac w Sztynorcie, wykorzystał zainteresowanie wokół ślubu księcia Williama Windsora pokazując, że jednym z jego przodków byli właśnie mieszkający w tym miejscu hrabiowie von Lehndorff. Dziś na swoim regionalistycznym profilu przypomina mazurskie żarty z XIX wieku i znalezione w starej prasie anegdoty, a co niedzielę w ramach serii „kościółkowej” przybliża historię znajdujących się na tych terenach świątyń.

„Mazury według Jerzego” obecnie śledzi na Facebooku ponad 1400 osób (jak informuje autor – kobiety i mężczyźni występują w równych proporcjach). Jerzy Łapo pisze o archeologii, historii, pamięci i etnografii. Wspomina zarówno o odkryciu wikińskich artefaktów, działalności podziemia niepodległościowego po wojnie, jak i... skoczniach narciarskich nad Wielkimi Jeziorami działających w dwudziestoleciu międzywojennym. Przybliża nowości wydawnicze (seria MaNKo – Mazurskie Nowości Książkowe) oraz informacje o imprezach historycznych na terenie całych Mazur – od Ostródy do Olecka i od Węgorzewa do Ełku. Pokazuje własne zdjęcia wartych uwagi miejsc i zabytków, ale również stare fotografie czy pocztówki, na których widać nie tylko czar dawnych miasteczek, ale również różne formy propagandy. Nad wszystkim zaś króluje cytat Marcina Gerssa z Kalendarza Królewsko-Prusko Ewangielickiego na rok 1882 : Bardzo ważną jest rzeczą wiedzieć, co przed laty w naszych się dziejało stronach.

REKLAMA

Dzisiaj niedziela, a więc „kościółkowo”…Ostrykół, gm. Prostki, pow. ełcki (Ostrokollen/Scharfenrade, Kr. Lyck)Kto...

Opublikowany przez Mazury według Jerzego - archeologia, historia, etnografia na 13 marca 2016

Działalność w mediach społecznościowych wydaje się być uzupełnieniem badawczej pasji historyka lokalnego. Gdy pytam go o sukcesy, to najpierw śmieje się, że udaje mu się utrzymywać z tego co robi, jednak potem wskazuje konkrety. Archeologia? Odkrycie grobu mezolitycznego z Kamieńskich w gminie Orzysz. Publikacja? Czarci Ostrów. Wielki zbiór podań ludowych z Mazur, wydany dwa lata temu. Książek zarówno samodzielnych, jak i wspólnych z innymi regionalistami, ma na swoim koncie sporo, żeby wymienić tylko album Dawne Węgorzewo w stu ilustrowanych opowieściach (2011), Tragarz duchów: zbiór podań ludowych z Mazur (2007) czy jego doktorat Ludowa wizja przeszłości Mazur. Stanowiska archeologiczne i miejsca o znaczeniu historycznym na dawnym pograniczu galindzko-jaćwieskim w świadomości Mazurów (XVI w.-I połowa XX w.) (2008). No i oczywiście działalność muzealna – w zeszłym roku w węgorzewskim Muzeum Kultury Ludowej przygotowywał wystawę Gdybyśmy żyli przed stu laty..., która pokazywała przebieg pierwszej wojny światowej z perspektywy Węgorzewa (Angerburga), przez kilka miesięcy znajdującego się w samym środku walk niemiecko-rosyjskich w Prusach Wschodnich.

(fotografia z archiwum rozmówcy).

Pytam węgorzewskiego badacza o to, dlaczego warto popularyzować również tę „niemiecką” historię Mazur, która stanowi większość dziejów tej krainy. Wyraźnie nie zgadza się z takim punktem widzenia. – Historia Mazur to wielka mozaika narodowa i etniczna – podkreśla Jerzy Łapo – Dzieje niemieckie to formalnie okres 1871–1945. Później to dzieje polskie, a wcześniej to dzieje pruskie, poczynając od 1525 roku. Jesteśmy przyzwyczajeni do stereotypowego postrzegania „pruskości” przez pikielhauby, rugi pruskie, zabory czy Hołd Pruski. Tymczasem w czasach pruskich Mazury były to tak zwane polskie starostwa – ludzie mówili tutaj przeważnie po polsku, byli poddanymi książąt, a później królów pruskich, modlili się w Kościołach ewangelickich... Gdy chcieliśmy ich pozyskać dla Rzeczpospolitej – stawali się dla nas zaginionymi rodakami, Polakami. Gdy chcieliśmy ukarać – odszczepieńcami, luterakami, Prusakami. Przypomina także o dziejach krzyżackich, staropruskich, galindzkich. Dlaczego więc warto jego zdaniem opowiadać o tej historii? – Tak górnolotnie – aby zrozumieć samych siebie. Żeby wiedzieć jak wielki i różnorodny spadek otrzymaliśmy. Żeby wyjaśnić sobie z jakich powodów, także historycznych, Mazury są ważne dla Polaków, a z jakich dla Niemców – tłumaczy. I po chwili dodaje w swoim żartobliwym stylu: A także dlatego, żeby pochwalić się własną okolicą przed rodziną, która przyjeżdża do nas gdzieś „ze świata”.

Mówiąc krótko: wiedzieć, co przed laty w naszych się dziejało stronach...

Powyższy artykuł powstał w ramach akcji „Historia lokalna podlega ochronie”:

Zajmujesz się badaniem lub popularyzowaniem historii lokalnej? Jesteś zaangażowany w poświęconą tej tematyce inicjatywę? Wypełnij naszą ankietę i dołącz do przygotowanej przez nas bazy danych.

Właściwa część akcji „Historia lokalna podlega ochronie” trwała na łamach portalu Histmag.org od 16 marca do 30 kwietnia 2016 roku. Choć zakończyliśmy jej główny trzon, to wciąż interesujemy się historią lokalną i ludźmi, którzy się nią zajmują

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Tomasz Leszkowicz
Doktor historii, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta Histmag.org, redakcji merytorycznej portalu w l. 2006-2021, redaktor naczelny Histmag.org od grudnia 2014 roku do lipca 2017 roku. Specjalizuje się w historii dwudziestego wieku (ze szczególnym uwzględnieniem PRL), interesuje się także społeczno-polityczną historią wojska. Z uwagą śledzi zagadnienia związane z pamięcią i tzw. polityką historyczną (dawniej i dziś). Autor artykułów w czasopismach naukowych i popularnych. W czasie wolnym gra w gry z serii Europa Universalis, słucha starego rocka i ogląda seriale.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone