Obergruppenführer Karl Wolff i jego „humanitarne” intencje

opublikowano: 2015-10-05 09:45
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Na początku powojennego przymierza Stanów Zjednoczonych z Niemcami znaleźli się: amerykański szef siatki szpiegowskiej w Europie, hitlerowski generał, a także butelka szkockiej whiskey — nieodłączna towarzyszka rozmów w szwajcarskiej kryjówce. W jaki sposób wyglądały negocjacje, które prowadził obergruppenführer Karl Wolff?
REKLAMA

Obergruppenführer Karl Wolff próbował znaleźć sposób na uratowanie się po klęsce III Rzeszy. Poznaj historię SS-manów, którzy omal nie uniknęli kary po wojnie

Marzec 1945

ZURYCH, SZWAJCARIA

Allen Welsh Dulles był najważniejszym amerykańskim szpiegiem w Szwajcarii, odpowiedzialnym za zbieranie wojennych materiałów wywiadowczych o Hitlerze. Niemiecki generał, Obergruppenführer Karl Wolff uchodził niegdyś za prawą rękę szefa SS Heinricha Himmlera. Na początku 1945 roku wspólnie usiedli do przyjemnej pogawędki przy ogniu trzaskającym w kominku eleganckiej biblioteki zuryskiego apartamentu. Rozmawiali po niemiecku. Ameryka wciąż toczyła wojnę z Hitlerem, a ostatnie strzały w bitwie o Berlin miały paść dopiero dwa miesiące później, ale dwaj mężczyźni — przyszły dyrektor CIA i jeden z najważniejszych generałów cieszących się złą sławą oddziałów Waffen-SS — już mieli wspólne interesy i sprawy do przedyskutowania. Obergruppenführer Wolff zdawał sobie sprawę z tego, że wojna została przegrana, i szukał ochrony przed zarzutami o zbrodnie wojenne, które z pewnością zostałyby mu postawione. Dulles chciał, żeby Wolff rozkazał dowodzonym przez siebie esesmanom we Włoszech, by poddali się wcześniej — jeszcze przed kapitulacją Niemiec, która wydawała się nieunikniona. Co być może jeszcze ważniejsze w dłuższej perspektywie, uważał „umiarkowanego” Wolffa za potencjalnego sprzymierzeńca w konfrontacji z kolejnym dużym zagrożeniem — Rosjanami. Wolff i podległa mu nazistowska menażeria oferowali Dullesowi obietnicę rozwinięcia trwałej sieci informatorów dostarczających wiadomości, które w powojennych Niemczech można byłoby wykorzystać przeciwko Stalinowi i Rosjanom.

Karl Wolff - zbrodniarz hitlerowski, jeden z wyższych oficerów SS, organizator deportacji Żydów polskich do obozu zagłady w Treblince oraz Najwyższy Dowódca SS i Policji we Włoszech (Bundesarchiv Bild 146-1969-171-29, CC BY-SA 3.0 de)

Ta chwila zapowiadała, co miało się wydarzyć później. W następnych latach Dulles i amerykańskie służby wywiadowcze zatrudnią setki byłych nazistów zarówno w Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych jako szpiegów i agentów — stanie się to wyrazem nowego zimnowojennego etosu. Zwerbowany przez Dullesa „Wolffie” był pierwszym współpracującym z aliantami nazistą większego kalibru — pomógł otworzyć śluzy przed napływem kolejnych.

REKLAMA

To zbliżenie oznaczało zwrot, który niewiele osób zdołałoby przewidzieć. Przez trzy i pół roku Hitler i Niemcy byli wojenną obsesją Ameryki na europejskim placu boju. Byli tyranami i podżegaczami wojennymi, potępianymi przez Franklina Delano Roosevelta za „okrutne czyny” tudzież „nieludzkie i barbarzyńskie działania”. Ponad sto osiemdziesiąt pięć tysięcy amerykańskich żołnierzy straciło życie podczas walk w Europie. Amerykańska fobia na punkcie Hitlera nie miała granic. Podczas wojny lęk przed Niemcami tak bardzo się upowszechnił, że podczas jednej ze swych mniej znanych operacji amerykańskie władze przekonały swoich latynoamerykańskich sąsiadów, by deportowali około czterech tysięcy osób pochodzenia niemieckiego mieszkających między innymi w Kolumbii oraz Gwatemali do Stanów Zjednoczonych, gdzie ludzie ci zostali uwięzieni jako „obywatele wrogiego państwa”. Każdy Niemiec mieszkający w którejś z Ameryk, niezależnie od tego, jak doskonale byłby zasymilowany, mógł być podejrzany o tworzenie „piątej kolumny” w celu zaatakowania Stanów Zjednoczonych. Niewiele osób pochodzenia niemieckiego — jeśli w ogóle ktokolwiek z nich — miało rzeczywiste powiązania z Hitlerem, ale Roosevelt nie zamierzał ryzykować.

A oto Allen Dulles popija przy kominku szkocką z byłym szefem sztabu Himmlera. To, że tak nagle rozpoczęto rozmowy z wysoko postawionymi nazistami, stanowiło zdumiewający zwrot. Jeszcze nim nastąpiła ostateczna kapitulacja Niemiec, strach przed wszystkim, co związane z nazistami, szybko słabł wśród członków amerykańskich służb wojskowych i wywiadowczych. Kiedy hitlerowska machina wojenna zaczęła się zacinać, Niemcy straciły pozycję czołowego wroga, a amerykańskie władze już planowały, jak w podzielonej pomiędzy zwycięzców Europie powstrzymać nowego rywala — Związek Sowiecki. Kształtował się nowy sposób myślenia, według którego w morderczym reżimie Hitlera oczywiście byli zatwardziali zbrodniarze wojenni, ale u ich boku służyli również umiarkowani i „skruszeni”, którzy „sercem nigdy nie byli z nazistowską sprawą”. Tak powiedział jeden z urzędników służb wywiadowczych o sławetnym niemieckim przywódcy Hermannie Göringu. Myślano, że być może Ameryka zdoła odróżnić dobrych Niemców od złych, a potem wykorzystać tych skruszonych przeciwko Związkowi Sowieckiemu w nowej batalii, która miała przekształcić się w zimną wojnę.

REKLAMA

Dulles był orędownikiem tego sposobu myślenia. Z nie odłączną fajką w dłoni, ubrany w tweedową marynarkę, z muchą na szyi, wykształcony w Princeton — stanowił uosobienie nowego typu szpiega: absolwenta jednego z uniwersytetów Ligi Bluszczowej, który osiągnął pełnoletność podczas drugiej wojny światowej i miał zdominować na kilka pokoleń amerykańskie służby wywiadowcze. Poza dobrym urodzeniem Dulles i jego rodacy dzielili ze sobą bezwzględną pogardę dla Związku Sowieckiego. Hitler był wczorajszym wrogiem, Stalin natomiast stanowił realne zagrożenie dla Ameryki, które miało przetrwać wojnę.

Tekst jest fragmentem książki „Sąsiedzi naziści. Jak Ameryka stała się bezpiecznym schronieniem dla ludzi Hitlera”:

Eric Lichtblau
„Sąsiedzi naziści. Jak Ameryka stała się bezpiecznym schronieniem dla ludzi Hitlera”
cena:
44,90 zł
Tytuł oryginalny:
The Nazis Next Door: How America Became a Safe Haven for Hitler's Men
Wydawca:
Literackie
Tłumaczenie:
Krzysztof Skonieczny
Okładka:
twarda
Liczba stron:
414
Data i miejsce wydania:
I
Premiera:
wrzesień 2015
Format:
145x207 mm
Format ebooków:
EPUB MOBI
Zabezpieczenie ebooków:
ebook: watermark
ISBN:
978-83-08-05587-8

Dulles dowodził amerykańską operacją wywiadowczą w Europie ze swej siedziby w szwajcarskim Bernie. Tajne depesze, które wysyłał podczas wojny swoim szefom w Waszyngtonie, pełne były informacji wywiadowczych dotyczących nie tylko aktywności militarnej Hitlera, lecz także złowrogiego zagrożenia, jakie stanowił dla Ameryki jej wojenny sojusznik — Związek Sowiecki. Raz za razem Dulles słał do Waszyngtonu opinie o zamysłach Stalina i tym, jak mogą one wpłynąć na powojenny rozkład sił na świecie. Dulles wydawał się znacznie mniej zaniepokojony codziennością terroru, który ogarniał Europę. W Szwajcarii otrzymywał regularne raporty o zakrojonej na szeroką skalę nazistowskiej eksterminacji Żydów i europejskiej ludności cywilnej, ale tajne depesze, które wysyłał do Waszyngtonu, zawierały zadziwiająco niewiele informacji na ten temat. Jeśli w ogóle wspominał w raportach o ewakuowanych i „likwidowanych” żydowskich miasteczkach, najczęściej przesyłał je do Waszyngtonu bez komentarza bądź ze słowami dającymi wyraz rezygnacji. W 1943 roku szef Dullesa w Waszyngtonie spytał go o raport, według którego Niemcy wywieźli z Paryża w wagonach towarowych cztery tysiące dzieci, niekiedy zaledwie dwuletnich, do „nieznanego miejsca przeznaczenia”. Dulles odpowiedział, że takie doniesienia „pojawiają się we wszystkich krajach zdominowanych przez Niemcy”, ale jeśli Stany Zjednoczone nie zamierzają podjąć się wypracowania programu masowej pomocy uchodźcom, to „nie widzę, by dało się cokolwiek zrobić w tej sprawie”. Bez względu na wszystko, jak stwierdził, rozwiązanie tego problemu jest poza jego możliwościami.

REKLAMA
Allen Dulles, szef wywiadu amerykańskiego w Europie w czasie II wojny światowej, dyrektor CIA, w latach 1953 - 1961 (domena publiczna)

Obergruppenführer Wolff należał do wyższych rangą dowódców SS odpowiedzialnych za tego rodzaju masakry podczas wojny. Był jednym z faworytów Hitlera — świadczy o tym choćby to, że Führer osobiście pobłogosławił jego rozwód i małżeństwo z kochanką, gdy niższej rangi naziści sprzeciwili mu się w imię zasad. Wolff, wiecznie uśmiechnięty blondyn o nordyckiej urodzie, często pojawiał się u boku Himmlera — wspólnie dokonywali wizytacji obozu koncentracyjnego w Dachau, przeprowadzali inspekcję pośród francuskich jeńców wojennych, przebierali w antycznych meblach w stylu chippendale i bogato zdobionych dywanach odebranych Żydom w krajach okupowanych albo po prostu przechadzali się wiejskimi drogami. Wolf nie zaprzątał sobie głowy barbarzyństwem panującym w obozach.

— Nie uznawałem obozów koncentracyjnych za przyjemne miejsca — powiedział w jednym z wywiadów. Zawsze jednak pamiętał, by spytać więźniów, jak byli traktowani, i upierał się, że „żaden nigdy nie narzekał”. A co z żółtymi gwiazdami Dawida, które musieli nosić Żydzi?

REKLAMA

— Miałem wrażenie — rzekł Wolff — że dla świadomych rasowo Żydów był to zaszczyt.

Jego bezwstydna sofistyka nie wystarczyła, by oszukać prokuratorów w Norymberdze. Wolff, jak uznali po wojnie, był biurokratą śmierci Himmlera. Pracując z zimną jak stal precyzją, stworzył sieć połączeń kolejowych wykorzystywaną do „przesiedlania” polskich Żydów i przewożenia ich w wagonach bydlęcych na śmierć. Był świadkiem makabrycznych eksperymentów medycznych, które Himmler nakazał przeprowadzać na więźniach Dachau. Dowodził oddziałami SS we Włoszech odpowiedzialnymi za zamordowanie tysięcy włoskich kobiet i dzieci. Własna agencja szpiegowska Dullesa, Office of Strategic Services (OSS, Biuro Służb Strategicznych), w raporcie stworzonym zaledwie kilka miesięcy po zakończeniu wojny, winiła Wolffa osobiście za „masową rzeź całych populacji”.

Niezależnie od wysokiej pozycji w nazistowskiej hierarchii Obergruppenführer Wolff okazał się raczej oportunistą niż lojalistą. Już na początku 1945 roku uświadomił sobie, że pomimo deklaracji Hitlera, iż posiada on tajną broń, która pozwoli wygrać wojnę, klęska Trzeciej Rzeszy jest nieunikniona. Przez całe tygodnie zatem niewielka grupa lojalnych wobec niego oficerów SS — nazywających siebie członkami Czarnego Zakonu — odbywała na jego polecenie tajne spotkania z ludźmi Dullesa, podczas których omawiano możliwość poddania się. Motywacja Wolffa była jasna: wraz ze swoimi ludźmi ujrzeli w Dullesie kogoś, kto dawał szansę na, jak to powiedział jeden z nich, „uratowanie swojej skóry”.

REKLAMA

To była niebezpieczna gra dla obu stron. Gdyby Hitler dowiedział się o ich zdradzieckich pertraktacjach, Wolffowi i jego ludziom groziła śmierć. Dulles z kolei ryzykował naruszenie jednoznacznej deklaracji złożonej przez Roosevelta, Churchilla i Stalina dwa lata wcześniej w Casablance, wedle której alianci mieli zadowolić się jedynie bezwarunkową kapitulacją Niemiec. Odrzucano z góry jakiekolwiek negocjacje na temat ustępstw z reżimem tak odrażającym jak nazistowski, a „potworne zbrodnie hitleryzmu” miały zostać ukarane, jak z naciskiem powtarzali alianccy przywódcy. Stalin bez wątpienia wpadłby w furię, gdyby dowiedział się o tajnych rozmowach między Amerykanami a hitlerowcami. Oficjalnie Dulles nie mógł więc zaoferować Wolffowi nic w zamian za współpracę — ani pobłażliwego traktowania, ani immunitetu. Mógł dać mu jedynie szansę na poddanie się, bez żadnych obietnic. Ale nieoficjalnie było jasne, że Dulles oznaczał dla przebiegłego Wolffa nadzieję na uniknięcie stryczka za swoje zbrodnie wojenne.

Dulles osobiście zaaprobował tajne spotkanie. „Oficer wywiadu powinien rozmawiać z samym diabłem — napisał później — jeśli tylko mógłby dzięki temu zyskać jakąkolwiek wiedzę, która pomogłaby prowadzić bądź zakończyć wojnę”. Ze swojej strony Wolff był zachwycony, że Dulles zgodził się z nim skontaktować. W ramach przygotowań do spotkania Obergruppenführer przekazał drugiej stronie przedstawiające go w korzystnym świetle curriculum vitae, zawierające referencje, spis dokonań wojennych w niemieckiej armii, a nawet listę osób, od których można uzyskać pochlebne opinie o nim. Wśród nich znajdował się papież Pius XII, którego Wolff poznał we Włoszech rok wcześniej. Dokumenty stanowiły coś, co naziści nazywali Persilscheine albo detergentami, które miały wyczyścić ich przeszłość. Biografię Wolffa należało porządnie wyszorować.

Tekst jest fragmentem książki „Sąsiedzi naziści. Jak Ameryka stała się bezpiecznym schronieniem dla ludzi Hitlera”:

Eric Lichtblau
„Sąsiedzi naziści. Jak Ameryka stała się bezpiecznym schronieniem dla ludzi Hitlera”
cena:
44,90 zł
Tytuł oryginalny:
The Nazis Next Door: How America Became a Safe Haven for Hitler's Men
Wydawca:
Literackie
Tłumaczenie:
Krzysztof Skonieczny
Okładka:
twarda
Liczba stron:
414
Data i miejsce wydania:
I
Premiera:
wrzesień 2015
Format:
145x207 mm
Format ebooków:
EPUB MOBI
Zabezpieczenie ebooków:
ebook: watermark
ISBN:
978-83-08-05587-8

Dulles był pod wrażeniem przesłanych materiałów, lecz niektórzy alianccy oficerowie przygotowujący się do rozmów samą myśl o tym, iż mieliby się spotkać z Wolffem, uznali za odrażającą i przysięgli z oburzeniem, że nigdy nie uścisną dłoni nazistowskiemu generałowi. Dulles nie miał tego rodzaju oporów. Kiedy obaj mężczyźni spotkali się tamtego dnia w Zurychu pod silną strażą, przywitali się ciepło. Siedząc przy kominku, zaczęli od rozmowy o kilku wspólnych znajomych, a potem przeszli do omawiania ewentualnych planów poddania się wojsk we Włoszech. Obergruppenführer powiedział Dullesowi, że trafił na odpowiedniego człowieka.

REKLAMA

— To ja kontroluję siły SS we Włoszech — oświadczył Wolff i zapewnił, że może skłonić je do złożenia broni, ponieważ wojna już jest prawie skończona.

Następnego dnia Dulles wysłał do Waszyngtonu tajny telegram, w którym podsumował spotkanie — według niego przełomowe. Dużą część notatki Amerykanin poświęcił temu, jak bardzo zaimponował mu hitlerowski generał. Pominął okrucieństwa, jakich dopuścił się Wolff — był to wizerunek mocno podkolorowany. „Wolff to wyróżniająca się osobowość — pisał Dulles, określając go też jako «dynamicznego». — I raporty, i nasze odczucia wskazują, że reprezentuje bardziej umiarkowane skrzydło Waffen-SS i nie jest pozbawiony romantyzmu”. Dulles stwierdzał w depeszy, że celem generała była pomoc Niemcom w wyjściu z wojny i „położenie kresu bezsensownym stratom materialnym i ludzkim”. Jak dodał później, Wolff ma miłą powierzchowność i jest godny zaufania, a alianci będą mogli z nim pracować. Ci, którzy się z nim zetknęli, widzieli, że Wolff „nie jest potworem”.

Heinrich Himmler w 1938 roku (autor nieznany, fot. ze zbiorów Deutsches Bundesarchiv , Bild 183-R99621, na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Germany)

Dulles był również pod wrażeniem zastępców Wolffa, wyższych rangą oficerów Czarnego Zakonu, którzy zorganizowali spotkanie. Okazało się, że niemiecki kapitan Guido Zimmer „pomimo swojego członkostwa w SS jest żarliwym katolikiem. […] Zimmer, typ estety i intelektualisty, był motywowany pragnieniem uratowania dzieł sztuki i religijnych skarbów Włoch”, którym groziło zniszczenie w przypadku dalszego trwania wojny, pisał Dulles. „Zimmer wydawał się nie pasować do SS. […] Był elegancki i schludny — zupełnie nie przypominał tego, jak zazwyczaj wyobrażamy sobie typowego członka SS”.

REKLAMA

Dulles podkreślał w swojej depeszy, że Wolff nie starał się uzyskać specjalnej ochrony przed oskarżeniami dotyczącymi zbrodni wojennych. Miał jednak drobną prośbę. Okazało się, że gdy SS-Obergruppenführer dowodził niemieckimi oddziałami we Włoszech, udało mu się zdobyć jakieś trzy miliony akcji włoskich spółek. Dulles nie napisał, czy zostały one zagrabione Żydom. Tak czy inaczej, Wolff spytał Dullesa, co powinien z nimi zrobić. Dulles dobrze orientował się w europejskim świecie finansów. Przed wojną był prawnikiem, reprezentował duże europejskie banki i przedsiębiorstwa — wydawał się niewzruszony tą bezwstydną prośbą. „Zasugerowałem, żeby w miarę możliwości dostarczył nam listę z numerami i nazwiskami, pod którymi zarejestrowane są interesujące go papiery wartościowe, a tymczasem zrobił, co się da, żeby zabezpieczyć te świadectwa udziałowe przed wysyłką do Niemiec” — depeszował Dulles do Waszyngtonu. Chciał się upewnić, że finansowe interesy nazistowskiego generała są bezpieczne.

SS-Obergruppenführer Wolff, prawa ręka Himmlera, miał teraz Amerykanów po swojej stronie. Kilka tygodni później, kiedy grupa antynazistowskich partyzantów zatrzymała go w willi przy granicy włosko-szwajcarskiej, ludzie Dullesa zorganizowali odsiecz. Udało się go bezpiecznie odbić. Wdzięczny Wolff odpłacił swoim amerykańskim wybawcom butelką szkockiej whiskey i kilkoma paczkami lucky strike’ów. Dulles stał się jego opiekunem. W testamencie, spisanym na wypadek gdyby coś mu się stało — walki we Włoszech wciąż trwały — Wolff dał wyraz swojej wdzięczności potępionego, ufając, że jego święty patron zapewni mu zbawienie. „Jeśli po mojej śmierci ktoś splami mój honor — napisał — proszę pana Dullesa, by zrehabilitował moje imię, mówiąc publicznie o moich prawdziwych, humanitarnych intencjach”.

Tekst jest fragmentem książki „Sąsiedzi naziści. Jak Ameryka stała się bezpiecznym schronieniem dla ludzi Hitlera”:

Eric Lichtblau
„Sąsiedzi naziści. Jak Ameryka stała się bezpiecznym schronieniem dla ludzi Hitlera”
cena:
44,90 zł
Tytuł oryginalny:
The Nazis Next Door: How America Became a Safe Haven for Hitler's Men
Wydawca:
Literackie
Tłumaczenie:
Krzysztof Skonieczny
Okładka:
twarda
Liczba stron:
414
Data i miejsce wydania:
I
Premiera:
wrzesień 2015
Format:
145x207 mm
Format ebooków:
EPUB MOBI
Zabezpieczenie ebooków:
ebook: watermark
ISBN:
978-83-08-05587-8
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Eric Lichtblau
Ukończył studia na Uniwersytecie Cornella, a następnie przez 15 lat pracował jako dziennikarz śledczy w „Los Angeles Times”. W 2002 roku dołączył do zespołu dziennika „The New York Times”. W 2006 roku wraz z redakcyjnym kolegą – Jamesem Risenem otrzymali Nagrody Pulitzera za najlepsze krajowe dziennikarstwo śledcze. Występuje w roli konsultanta w licznych mediach informacyjnych m.in.: CNN, CSPAN, PBS, NPR, BBC. Ponadto współpracuje z różnego rodzaju instytucjami naukowymi, np. z Uniwersytetem Harvarda, Uniwersytetem Cornella czy Uniwersytetem Południowej Kalifornii.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone