Zło tego świata, albo źródła nowej humanistyki

opublikowano: 2016-06-21 19:08
wolna licencja
poleć artykuł:
Wielu dziś narzeka na nowe trendy w humanistyce takie jak gender i animal studies. Zarzuca się im „lewactwo” i niedorzeczność, nie próbując zrozumieć jak to się stało, że zaczęły stawać się modne.
REKLAMA

Zwykło się wrzucać do jednego worka wiele różnych poglądów i z dość powszechnym lenistwem intelektualnym klasyfikować je jako „lewicowe” czy też nawet „lewackie”. Dla niektórych historyków każde zajmowanie się innym tematem niż historia wojskowości/polityki jest niemalże stratą czasu, a coś takiego jak historia feministyczna (szalenie istotna dla zrozumienia przemian społecznych) jest już aberracją i ideologią. Problem tkwi nie w temacie, ale w podejściu do niego. Gender studies może być używane jako ideologiczna zabawka, ale może być również istotną gałęzią nauki – czego idealnym przykładem jest książka Furie Hitlera opisująca kobiety walczące w szeregach niemieckiej armii.

Manifestacja feministek w Detroit, 26 sierpnia 1970 roku (fot. Warren K. Leffler, obecnie w zbiorach Biblioteki Kongresu USA , domena publiczna)

Nie ma co jednak zaprzeczać, że wśród części badaczy dochodzi do skrajnego pojmowania przedmiotu badań historycznych. Aby nie być gołosłownym serwuję cytat z antropologa kultury i filozofia, Bruna Latoura, z jego Przedmioty także posiadają sprawczość, pracy będącej próbką postmodernistycznego spojrzenia na naukę:

Archeolodzy powinni zjednoczyć się w obronie rzeczy, obronie tych podporządkowanych członków kolektywu, relegowanych do statusu „innego” i pozbawionych prawa do wypowiedzi przez imperialistyczny dyskurs społeczny i humanistyczny. Mam dosyć powtarzanych wciąż historyjek o tym, że podmiot społeczeństwo, episteme, jest twórcą przedmiotu; mam dosyć historyjek o tym, że wszystko jest językiem, działaniem, umysłem albo ludzkim ciałem.

Pytanie skąd takie poglądy się wzięły i dlaczego nie można ich zupełnie bagatelizować (choćby wzbudzały niekryte rozbawienie)?

Zobacz też:

Źródła

Teza może wydać się na pozór dziwna, ale źródeł współczesnej postmodernistycznej humanistyki trzeba szukać w doświadczeniu Holokaustu. II wojna światowa była punktem kulminacyjnym epoki modernizmu – wiary w postęp, zarówno ten duchowy jak i techniczny. Wierzono, że stworzenie idealnego człowieka jest możliwe, państwa były kierowane duchem wielkich narracji i prawniczego uniwersalizmu, który miał przeciwstawiać się liberalizmowi. Nie przypadkiem Hitler i Mussolini byli podziwiani nie tylko w swoich krajach, ale i u sąsiadów. Ani Polska ani Anglia do pewnego momentu nie mogły narzekać na brak ludzi widzących w Hitlerze wizjonera. Słowo faszyzm nie było synonimem zła, ale znaczyło „pomysł na urządzenie państwa”.

Później sen przemienił się w koszmar. Idee modernizmu i postępu urzeczywistniła się w KL Auschwitz. Eugenika, podziwiana przez rzesze intelektualistów, miała zaś twarze uśmiechniętych esesmanów o blond włosach. Europa przestraszyła się. Ale co to ma wspólnego z nową humanistyką?

REKLAMA
Żołnierze SS, 1938 rok (fot. ze zbiorów Bundesarchiv, Bild 183-H15390, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Germany).

Bohaterowie starzy i nowi

Nauki humanistyczne skupiały się na człowieku, jego ideach i przeżyciach. W praktyce oznaczało to wizje, czy też mówiąc nowocześnie, narracje dominującej grupy, czyli mężczyzn katolików/protestantów wywodzących się z warstw wyższych i będących heteroseksualistami. Oczywiście jest to uproszczenie – z biegiem czasu dochodziło do modyfikacji i drobnych przemian, ale en masse humanistyka była skupiona na tej grupie. I właśnie ona była odpowiedzialna za II wojnę światową i zbrodnie podczas niej popełnione.

Świat po wojnie zaczął borykać się z traumą. Pytano: jak to się stało, że do tego dopuściliśmy? Rzesze humanistów zaczęły szukać źródeł zła. Religia, kultura, kapitalizm, etyka seksualna – to tylko kilku z potencjalnych kandydatów.

Niektórzy z humanistów zaraz znaleźli innego kozła ofiarnego. „Aha”, zakrzyknęli, „to właśnie źli mężczyźni byli winni”. Humanistyka jako projekt zawiodła, wieki nauki były błędem, należy znaleźć inny przedmiot. Dodać należy, że to też jest duże uproszczenie – badanie przedmiotów życia codziennego było już znacznie wcześnie tematem badań historyków, ale w nieco innym kontekście.

Nie można mówić o tym, że nie przyniosło to żadnych pozytywnych skutków. Na wiele aspektów spojrzano w zupełnie nowy sposób. Zauważono wiele nowych pól do badania, nie tylko historię kobiet, ale też dzieci czy zwierząt (dodam, że zgodnie z kryteriami badania na wierzchowcami kawalerzystów idealnie wpisują się w animal studies). Ciekawa jest również historia przedmiotów, z której można niesamowicie dużo wyczytać i która może okazać się konieczna do zrozumienia dziejów.

Bruno Latour (fot. G.Garitan, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa–na tych samych warunkach 3.0).

Problemem jest zatem nie przedmiot a idea. W przypadku gender będzie to głoszenie poglądu, że dotychczasową historię należy wyrzucić do kosza bo była pisana z perspektywy męskiej i zastąpić ją perspektywą kobiecą. Tak jakby zastąpienie części prawdy inną jej częścią dało pełen obraz.

Co więcej, część badaczy wierzy, że im bardziej oddali się od źródła zła (czytaj heteroseksualnych mężczyzn) tym będzie lepiej. Stąd też wiara, że lepiej jest zajmować się kobietami, zwierzętami albo jak głosił Latour przedmiotami, którym trzeba oddać głos, bo zostały zdominowane przez narracje męską.

Wychodzą z tego różne dziwne kwiatki pokroju walki o prawa przedmiotów do własnej narracji. Niekiedy te marginalne poglądy zyskują poklask, ze względu na to, że są modne i nowinkarskie.

Lewicowa humanistyka

I na koniec uwaga być może dla wielu banalna, ale niestety konieczna – a mówię to na podstawie kilku rozmów, w których uczestniczyłem. Stawianie znaku równości (i mówię to jako zdeklarowany konserwatysta) między badaczem lewicowym a postmodernistycznym jest głupotą. Fakt wyjścia z paradygmatu starego przedmiotu badań i skupienia się na przykład w badaniach na zwierzętach jeszcze nie czyni z człowieka postmodernistycznego nowego humanisty. Ba, wielu z posiadających lewicowe poglądy badaczy szydzi z tych nowych pomysłów uważając je za absurdalne. Zbiór postmodernistycznych humanistów zawiera się w zbiorze lewicowych humanistów, ale nie jest z nim tożsamy. Warto o tym pamiętać zanim zacznie oceniać się, czy coś jest lewicowe lub nie.

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

Dziękujemy, że z nami jesteś! Chcesz, aby Histmag rozwijał się, wyglądał lepiej i dostarczał więcej ciekawych treści? Możesz nam w tym pomóc! Kliknij tu i dowiedz się, jak to zrobić!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Paweł Rzewuski
Absolwent filozofii i historii Uniwersytetu Warszawskiego, doktorant na Wydziale Filozofii i Socjologii UW. Publikował w „Uważam Rze Historia”, „Newsweek Historia”, „Pamięć.pl”, „Rzeczpospolitej”, „Teologii Politycznej co Miesiąc”, „Filozofuj”, „Do Rzeczy” oraz „Plus Minus”. Tajny współpracownik kwartalnika „F. Lux” i portalu Rebelya.pl. Wielki fan twórczości Bacha oraz wielbiciel Jacka Kaczmarskiego i Iron Maiden.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone