Reduta Ordona – żołnierskie pochówki na „polach śmierci”

opublikowano: 2013-09-05 16:33
wolna licencja
poleć artykuł:
Stałem w miejscu, gdzie kości ludzkie bezładnie rozrzucone stały się niemymi światkami tego, co wydarzyło się tu 6 września 1831 r. Nie słychać było szczęku broni, wystrzałów ani huku i świstu wystrzeliwanych pocisków. Nikt nie krzyczał o pomoc i nie prosił o litość, lecz i tak wokół ludzie z pieczołowitością i szacunkiem segregowali znaleziska. Czy to pole bitwy? Co stało się z ludźmi, których kości przypominają sceny z drastycznego filmu wojennego. Tak, to symbol polskiej waleczności i determinacji – bastion wolności znów rozgorzał walką!
REKLAMA

Tym razem batalia wygląda już zupełnie inaczej, a ludzie nie dzierżą karabinów i szabli. Broń zamieniono na łopaty, pędzelki, wykrywacze metalu i inne podobne narzędzia, żeby rozpocząć jedną z największych bitew w historii współczesnej, zabieganej Warszawy - bitwę o pamięć. Grupa archeologów z Państwowego Muzeum Archeologicznego, na czele z kierownikiem badań panem Witoldem Migalem oraz pasjonaci z Mazowieckiego Stowarzyszenia Historycznego „Exploratorzy.pl” i nasza skromna ekipa ze Stowarzyszenia „Wizna 1939”, pozostajemy teraz „żołnierzami” bastionu. Przez nami dni pełne ekscytacji i emocji. W końcu znajdujemy się na reducie Ordona, fortyfikacji, którą otacza nutka tajemnicy i legenda heroicznej obrony. Cofnijmy się w czasie i zadumajmy przez chwilę. Zastanówmy się, co my jesteśmy winni żołnierzom Powstania Listopadowego? Może pamięć i hołd, z całą pewnością pochówek godny bohaterów oraz „fakty”, dzięki którym możemy kształtować przyszłe pokolenia Polaków.

Archeolog Michał Paczkowski pokazuje przebieg fosy (fot. Marcin Sochoń)
Kula armatnia i kartacze (fot. Maciej Wyczółkowski)

„Wspólny cel – uhonorować bohaterów i odkryć prawdę”

Każdy dzień przy ulicy Na Bateryjce jest inny. Niesamowita jest satysfakcja jaką odczuwamy przy tym projekcie i to, że każdy dzień naszej pracy różni się od poprzedniego. Nie możemy poświęcić wykopaliskom całego tygodnia, ponieważ gonią nas obowiązki służbowe. Robimy to w czasie wolnym i z własnej, niczym nie przymuszonej woli. Ekipa archeologów to osoby odbiegające zupełnie od standardów przeciętnego człowieka. Zdeterminowani na efekt, łączący pasję i pracę ludzie. Próbują ocalić od zapomnienia to, co w dużej części zostało zrabowane albo „zryte” wykopami za pomocy ciężkiego sprzętu przez amatorów znalezisk militarnych. Niestety, ze smutkiem obserwujemy prowizoryczne pochówki, które zostały okradzione, a kości poukładane we wcześniej wykonanym dole. Trudno przekonać poszukiwaczy do szacunku, chociaż dzięki nim właśnie określono, że teren reduty Ordona znajduje się właśnie w tym miejscu.

Ekipa archeologów i przedstawicieli stowarzyszeń na stanowisku archeologicznym (fot. Maciej Wyczółkowski)
Guzik rosyjski na stanowisku archeologicznym (fot. Marcin Sochoń)
Szczątki żołnierza w „wilczych dołach” (fot. Marcin Sochoń)

Jest jednak sporo stanowisk nienaruszonych przez poszukiwania i właśnie te miejsca trzeba ratować. Niektóre z nich unikalne, pozwolą w zdecydowany sposób pogłębić wiedzę w temacie. Co stowarzyszenia historyczne robią wspólnie z archeologami? Odpowiedź jest banalnie prosta - podejmują owocną współpracę opartą na wspólnych korzyściach oraz poszanowaniu wartości kulturowych. Jakich korzyściach? Stowarzyszenia realizują własne cele statutowe, do których zostały powołane, a archeolodzy przekazują ich członkom bezcenną wiedzę i pomagają zrozumieć kontekst historyczny. Wspólnie daje to wymierne efekty, pozwala na wzajemne przenikanie środowisk i sprawia, że godziny prac archeologicznych mijają jak sekundy.

REKLAMA

Rozmiar prac archeologicznych

Efekty „wykopalisk” przerosły chyba oczekiwania wszystkich. Hiszpański deweloper, na którego terenie prowadzone są badania, nie tylko wyłożył środki finansowe, ale także deklaruje chęć daleko idącej współpracy przy upamiętnianiu miejsca i eksponowaniu znalezisk dla szeroko rozumianego odbiorcy. Odkryto do tej pory kilkadziesiąt szkieletów, w większości w częściach. „Pole śmierci” powstało prawdopodobnie po ataku, gdzie w większości odarte z mundurów, rozczłonkowane wybuchami lub ostrzałem artyleryjskim zwłoki, wrzucono do tzw. „wilczych dołów”. Stało się to prawdopodobnie dlatego, że redutę zaraz po bitwie przebudowano natychmiast w stronę pozycji polskich. „Wilcze doły” mogły posłużyć wtedy jako miejsca „żołnierskiego pochówku”.

Cynowe guziki polskie (fot. Dariusz Szymanowski)
Archeolog Michał Paczkowski na stanowisku archeologicznym (fot. Marcin Sochoń)
Szczątki żołnierza – czaszka i część dłoni (fot. Marcin Sochoń)

Guziki, które udawało się odnaleźć, w znaczący sposób ułatwiają identyfikację jednostek uczestniczących w ataku. W perfekcyjny sposób opisali to nasi koledzy z Mazowieckiego Stowarzyszenia Historycznego „Exploratorzy.pl” na swojej stronie internetowej :

Guziki rosyjskie należały do żołnierzy z korpusu gen. Kreutza:

11 - 11 pułk jegrów z rezerwy ogólnej korpusu;

17 - Biełozierski pułk piechoty z I linii I kolumny dowodzonej przez gen. Sulimę;

18 - Ołonecki pułk piechoty z I linii I kolumny gen. Sulimy;

REKLAMA

39 - Aleksopolski pułk piechoty z II linii II kolumny gen. Geismara;

9 - na tle płonącego granatu - Syberyjski pułk grenadierów. Nie wiadomo skąd wziął się tam ten guzik. Być może żołnierz tego pułku był ochotnikiem lub guzik został zgubiony później, np. podczas grzebania poległych lub przebudowy reduty frontem w kierunku polskich pozycji.

26 sierpnia, w pobliżu szczątków odkryto guziki kolejnego pułku - 22 Wołogodzkiego pułku piechoty, tego który rozbił oddział powstańczy płk. Zaliwskiego pod Sokołdą! 22 pułk piechoty razem z 11 pułkiem jegrów wchodziły w skład rezerwy ogólnej1.

Przełomowa sobota 31 sierpnia 2013 roku

Do tej pory, oprócz trzech polskich guzików, znajdowano w większości guziki rosyjskie. Sobota była jednak inna. Końcówka miesiąca i dnia przyniosła poruszenie oraz zaskoczenie. Podczas prac na jednym ze stanowisk archeologicznych, wspólnie z pracującym przy szkielecie archeologiem, udało nam się odnaleźć cztery polskie, cynowe guziki. Na początku trudno było je zidentyfikować, ale po kilku chwilach nasze przypuszczenia zostały potwierdzone.

Szczątki żołnierza bezładnie wrzucone do dołu po bitwie (fot. Marcin Sochoń)
Prawdopodobne cięcie szablą na czaszce (fot. Marcin Sochoń)

Pomimo prowadzenia prac na „polu śmierci” i powagi sytuacji, nasza radość z odnalezienia śladów polskich żołnierzy była wielka. Artefakty i badania antropologiczne pozwolą ustalić więcej faktów i szczegółów dotyczących tego niezwykłego miejsca. Tym bardziej możemy być dumni, że współpraca pomiędzy archeologami i stowarzyszeniami rozwija się w tym kierunku. Mamy nadzieję, że zapoczątkuje to podobne inicjatywy. Trzeba pamiętać, że na takim współdziałaniu budujemy naszą wspólną pamięć oraz pozwalamy ludziom realizować swoje pasje odkrywania. Osobiście mam nadzieję także na rozwój tematu związanego z historią wojskowości. Odkryty niedawno bardzo dobrze zachowany przekrój fosy i elementy podstawy wału ochronnego mogą znacznie przybliżyć stosowane techniki i metody inżynieryjne. Badania kości i obrażeń pobitewnych ukażą bardzo wiele aspektów związanych z walczącymi żołnierzami.

REKLAMA

Program „Było … nie minęło”

Na miejscu prowadzonych badań archeologicznych pojawił się także redaktor Adam Sikorski. Nie jest to pierwsza jego inicjatywa dotycząca „reduty nr 54”. Ten współczesny „wojownik” o pamięć, co sobotę o godz. 15.00 na kanale TVP Info w programie „Było... nie minęło” kształtuje naszą historyczną wrażliwość. Znamiennym jest jednak to, że nie tylko „pokazuje”, ale także fizycznie uczestniczy w prowadzonych pracach poszukiwawczych. Człowiek, który nie jest reprezentantem „starego pokolenia”. Cała rzesza dorosłych i młodzieży oglądając jego program uczy się na nowo zakłamanej prze lata PRL historii. Sami następnie zmotywowani działaniem zakładają stowarzyszenia, podejmują nowe inicjatywy i garną się po pogłębiania wiedzy historycznej.

„Pola śmierci” – szczątki w wilczych dołach (fot. Marcin Sochoń)
(fot. Marcin Sochoń)

Niebawem w TVP Info będzie można zobaczyć relację z prac badawczych na reducie Ordona. Niewykluczone, że 6 września br. redaktor Sikorski pojawi się na uroczystościach organizowanych przez Stowarzyszenie Reduta Ordona, pod symbolicznym kamieniem upamiętniających dzielnych obrońców przy ul. Na Bateryjce na warszawskiej Ochocie.

Spoglądając na teren pomiędzy Al. Jerozolimskimi a ul. Na Bateryjce, cały czas wierzę w pozytywne rozwiązanie sprawy, ale także w to, że cały teren odkrytej fortyfikacji zostanie przebadany archeologicznie. Zawalczmy wspólnie o nasze dziedzictwo, naszą historię i pokażmy, że tak ważne sprawy leżą nam wszystkim na sercu. Nie tylko mieszkańcom dzielnicy Ochota lub nawet woj. mazowieckiego. Pokażmy, że jest to nasza wspólna sprawa i dotyczy nas wszystkich. Nie odzierajmy się z resztek wrażliwości i pozwólmy tym, co zawarli wieczny pokój, tego pokoju dostąpić:

„Tam i ci, co bronili, — i ci, co się wdarli,

Pierwszy raz pokój szczery i wieczny zawarli;” (A. Mickiewicz, Reduta Ordona)

Pozwólmy im także żyć w naszej świadomości i pamięci. Niech już dziś reduta Ordona stanie się symbolem „żywej historii” i wyzwoli dziedzinę naukową z narzuconych ograniczeń. Opowiadajmy historię, cieszmy się jej odkrywaniem i nauczmy szanować wysiłki naszych przodków. Po prosu zacznijmy uczestniczyć osobiście w tym, co jest naszym wspólnym dobrem.

Zobacz też:

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Marcin Sochoń
Zawodowo i z zamiłowania oficer Wojska Polskiego a także prezes Stowarzyszenia „Wizna 1939”. Ukończył Wyższą Szkołę Dziennikarską im. Melchiora Wańkowicza w Warszawie oraz Podyplomowe Studium Przygotowania Pedagogicznego na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II. Obecnie w trakcie pisania pracy magisterskiej na Akademii Obrony Narodowej w Warszawie. Interesuje się historią wojskowości, w szczególności historią II wojny światowej. Uwielbia rocka patriotycznego i przekaz jaki niesie za sobą, kształtując nowe pokolenie patriotów (np. zespoły Forteca, Sabaton, węgierska Karpatia).

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone